Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja opowieść
Autor Wiadomość
dtstgseete 
(banita)


Pomógł: 5 razy
Wiek: 48
Dołączył: 24 Gru 2011
Posty: 375
Wysłany: Pią 28 Lis, 2014 11:31   

Halibut napisał/a:
oddalać od możliwości kontaktu z ich prawdziwymi potrzebami a w konsekwencji ich dążeniami
Guido napisał/a:
jeżeli ich sobie nie uświadamiają
Zastanawialem sie nad tym nie raz. Krolik nie chodzi do szkoly i nie ma swiadomosci potrzeb itp (zapewnie nie ma, bo o to trzeba by zapytac krolika). A buduje sobie takie norki jak trzeba. Sa wymyslne stworzenia np poslugujace sie elektrycznoscia, maja skomplikowane zachowania sposoby porozumieewania sie itp. A nie chodza do szkol, nie maja swiadomosci. Czy swiadomosc potrzeb pragnien pomaga?
Tak na roboczo sformulowalbym teze, ze pomaga jesli jest cos ,,nie tak''. A w swiecie cywilizacji (telewizja, reklamy, rozbudzenie seksualne, rozdmuchiwanie potrzeb dla celow tych, ktorzy te potrzeby sa gotowi zaspokajac dla osiagniecia zyskow) prawie zawsze jest cos ,,nie tak''. I swiadomosc pomaga rozpoznawac co jest nie tak. Cywilizacja oszukuje czlowieka - daje, ale stwarza pulapki i swiadomosc chyba pomaga w ich omijaniu. Ale ,,od poczatku tak nie bylo''.
To swiadomosc, dazenie do poznania dobra i zla jest grzechem pierwotnym czloieka zdaje sie. Chodzili se na golasa a pozniej nagle im to zaczelo przeszkadzac.
Nie twierdze, ze cywilizacja jest zla. Tak jest i nie ma innego wyjscia niz to zaakceptowac. Na poczatku byly organizmy jednokomorkowe a pozniej wielokomorkowe. Pantofelek jest sobiepanem i rusza sie przy pomocy rzęsek gdzie chce. W organizmie wielokomorkowym - komorka pojedyncza sie nie liczy. Tak jest w cywilizacji. Indywidualnosc czlowieka sie zatraca - istnieje on w nurcie. Bez swiadomosci - bedzie sterowany prądami. Pytanie: czy ma sie temu poddac (afiliacja) czy byc jednak jak pantofelek (indywidualizacja). Tu swiadomosc jest potrzebna. Tak tylko pisze, pewnie niespojnie. Daje glos w temacie dla zagajenia dyskusji a nie, że wyglaszam jakąś ostateczna mądrośc czy teorię.
Swiadomoss jest zbedna moim zdaniem, gdy sprawy ,,tocza sie dobrze i zdrowo''. Nie potrzebuje wtedy ,,swiadomosci'' potrzeb i pragnien - w zdrowy sposob je zaspokajam bez udzialu intelektu i swiadomosci.
_________________
Jestem jak ,,MediaMarkt": nie dla idiotów
Skazany na sukcez

drggb
Ostatnio zmieniony przez dtstgseete Pią 28 Lis, 2014 11:33, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
dtstgseete 
(banita)


Pomógł: 5 razy
Wiek: 48
Dołączył: 24 Gru 2011
Posty: 375
Wysłany: Pią 28 Lis, 2014 11:55   

Zbedna mi informacja czy swiadomosc, ze trawie, ze mrugam okiem oddycham a nawet jakie fizyczne naukowe podstawy sa tego, ze utrzymuje sie w pionie na dwoch nogach i stawiam kroki (podobno to bardzo trudne jest skonstruowanie robota kroczacego! chocby i na 4 nogach a co dopiero na dwoch).
Ale gdy jestem w pomieszczeniu zapylonym to juz moglbym wstrzymac oddech i zamknac oczy by nie mrugac. Albo gdy namawia sie mnie w reklamach do konsumowania produktow smacznych dla jezyka ale dziwnych - i otacza sie mnie nimi - to swiadomosc prawdziwych potrzeb i wiedzy o trawieniu - jest wazna

Tym torem biega moje mysli...
_________________
Jestem jak ,,MediaMarkt": nie dla idiotów
Skazany na sukcez

drggb
Ostatnio zmieniony przez dtstgseete Pią 28 Lis, 2014 11:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Pią 28 Lis, 2014 15:05   

Guido napisał/a:

Od pewnego czasu zauważyłem, że z nikim się nie spieram. Ludzie kłócą się, a ja przyznaję rację obu stronom bo widzę, że mówią o tym samym.

mam podobnie... i początkowo, posądzałam siebie o brak "ambicji" czy własnego zdania
szika napisał/a:
potrzeby ktoś kiedyś poukładał w piramidę...

dla mnie, dziś ta piramida pokazuje coś innego
nie to, że jak jej dolnej części nie zaspokoję, to nie dotrę do tej najwyższej
ta piramida... celnie oddaje, na jakim poziomie świadomości jestem.. co jest moim priorytetem, dziś w życiu
którego, rzędu potrzeby są dla mnie istotne
najciekawsze jest to.. że nie koncentrując się na tych podstawowych (a zaznaczam one u mnie.. mogą wywoływać brak bezpieczeństwa) a koncentrując sie na wyższych.. te z dołu, samoistnie się.. zaspokajają

z mojego doświadczenia.. podobnie jak pisze Jacek, czym mniej zaspokojone potrzeby niższego rzędu.. tym łatwiej mi... o samorozwój
samorozwój.. też może być różnie postrzegany
kiedyś to były np. studia dziś.. to zupełnie coś innego :rotfl:

Temat potrzeb jest mi bliski.. bo dla mnie od jakiegoś czasu, jest dziwny :oops: .
Jak czegoś chcę, to.. to biorę. Jeśli mi się coś marzy.. to się pomarzy i temat zamykam.
A spełnia się.. czy nie..nawet jeśli, nie tak.. jak marzyłam... to inaczej i lepiej. Zaskakuje, mnie życie.
Jeśli, czegoś chcę i staje coś na drodze.. nie ma siły, aby mnie zatrzymać.
Jeśli mnie zatrzyma.. okazuje się, że dobrze się stało.

Patrząc wstecz.. to nie można nawet tego porównać :)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Pią 28 Lis, 2014 16:29   

mnie bardzo sie spodobał przykład Wypłosza ze słoikiem i kamieniami, żwirem i piaskiem..
te zasadnicze duże kamienie w moim słoiku są i sa raczej stałe... jeść potrzebuję żeby utrzymac się przy życiu itd... bez jedzenia, gdybym umarła nie mogłabym przecież kochac moich bliskich... a więc zaspokajać swoich kolejnych w hierarchii potrzeb... przy okazji zostaje bardzo duzo miejsca na żwir i piasek, pomiędzy duzymi kamieniami miejsca jeszcze jest naprawdę duzo.. jeszcze jedna jest zaleta piasku... mogę regularnie go wysypywac nie wyjmując duzych kamieni i dosypywac nowego, innego :)
_________________

 
     
Halibut 
Gaduła


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 982
Skąd: Ocean Spokojny
Wysłany: Pią 28 Lis, 2014 21:19   

Guido napisał/a:
Może powinienem był napisać: "Prawdziwe potrzeby wszystkich ludzi są takie same"...
A nawet, jeżeli ich sobie nie uświadamiają (a podejrzewam że nikt, póki żyje, nie uświadamia ich sobie w całej pełni) - można czasami przeczuć ich przebłyski w ich wypowiedziach, w jakichś drobnych wzmiankach, etc.


Może na takim uproszczonym przykładzie.
Pomińmy wyższe sfery potrzeb, np. duchowe.
Skupmy się na podstawowych.
Np. dbałość o własne zdrowie i ciało, - pomost naszej psychiki łączący nas z fizycznym życiem.
To od niego zależy komfort naszego cielesnego życia, który przekłada się na nasze samopoczucie i w konsekwencji w jakimś stopniu, mniejszym lub większym na nasze emocje.
Wydaje się, że każdy ma świadomość (wie), że to jedna z jego podstawowych potrzeb.
Jednak, na co dzień mało, kto realizuje tą potrzebę ponosząc za to przykre konsekwencję. Palimy, pijemy, objadamy się, niezdrowo odżywiamy, żyjemy w stresie itp.
A więc świadomość - wiedza o tym, co dla nas dobre a co złe nie wystarcza.
Więc co może zmienić nasze postępowanie?
Świadomość intelektualna, czyli wiedza jest tylko częścią pełnej świadomości.
Do zmiany potrzebna jest pełna świadomość, czyli świadomość intelektualna i emocjonalna.
Czyli pełne doświadczenie problemu.
Np. na poziomie wypracowanej świadomości intelektualnej alkoholik wie, że nie powinien pić a współuzależniona wie, że powinna porzucić męża oprawcę.
Jednak tego nie robią, bo ich emocje nie pozwalają im na to.
Nie ma zgody emocjonalnej, inaczej świadomości emocjonalnej.
Ich wewnętrzne konflikty warunkują regulowanie emocji w taki właśnie sposób.
Równie dobrze w mniej destrukcyjnym zakresie można poprawić sobie samopoczucie (uśmierzyć złe emocje, czy odciąć się od emocji) jedzeniem słodyczy, choć ma się wiedzę, że to złe rozwiązanie i można to zrobić inaczej, ale takie jest uwarunkowanie.
Jednym słowem w tym zakresie brak świadomości emocjonalnej.
Takie stanowisko przyjmuje współczesna psychologia.
Co ciekawe już kilkaset lat temu jeden z mistrzów Zen zapytany, co to jest Zen odpowiedział; kiedy jestem głodny jem, kiedy chce mi się spać śpię.
A więc w kilku słowach w sposób intuicyjny zawarł cały opisany powyżej problem.
Czyli jego wewnętrzny spokój, harmonia emocjonalna pozwalała mu sposób naturalny, niczym niewymuszony zaspakajać jego podstawowe potrzeby.
Ja niestety jem nie tylko wtedy, kiedy jestem głodny.
Inny mistrz Zen powiedział:, kiedy jem to jem, może to się wydawać śmieszne, ale taka jest konwencja języka filozofii Zen, próba wypowiedzenia tego, co niewypowiadalne.
Kiedy jem to jem - to właśnie uważność, pełne bycie w chwili obecnej, w to, co teraz robię angażuję się całym sobą bez reszty.
Nie ważne czy zmywam naczynia, czy rozmawiam z żoną itd.
Czy można się np. naprawdę i głęboko porozumieć z innym człowiekiem nie angażując się w rozmowę bez reszty.
Myśląc na przykład w jej trakcie o tym, co powinno się powiedzieć, jakich użyć argumentów, czy się rosół nie przypali itp.
Trzeba słuchać z empatią bez uprzedzeń, bez roszczeń do racji, bez odniesień do siebie i swoich przekonań, trzeba słuchać całym sobą, być uważnym tu i teraz na swojego rozmówcę.
Pewnie już nudzę, ale specjalnie nawiązałem rozwoju świadomości, do wynikających z jej etapów, potrzeb, wypływających z nich przekonań.
A co za tym idzie wizji i percepcji otoczenia, świata oraz uważności.
Bo to w moim odczuciu jest potrzebne do odpowiedzi na Twoje pytanie.
 
 
     
Halibut 
Gaduła


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 982
Skąd: Ocean Spokojny
Wysłany: Pią 28 Lis, 2014 21:25   

szika napisał/a:
czy to potrzeby determinują rozwój człowieka?

A jaki może być inny motyw działania człowieka niż zaspakajanie swoich potrzeb?
Nie tylko tych niższych fizycznych ale również wyższych np. duchowych.
Rzecz w tym, że potrzeby, które odczuwamy mogą być wynikiem naszych destruktywnych uwarunkowań, czyli tak naprawdę nie być naszymi prawdziwymi potrzebami.
Wtedy ich realizacja nie determinuje naszego rozwoju a działają na jego szkodę.
 
 
     
Whiplash 
Admin Techniczny


Pomógł: 43 razy
Wiek: 46
Dołączył: 01 Lip 2011
Posty: 1340
Skąd: White Undercane
Wysłany: Nie 30 Lis, 2014 11:05   

szika napisał/a:
. jeszcze jedna jest zaleta piasku


I nie zapominajmy, że po wlaniu piwa z piasku robi się błoto :mgreen:
_________________
Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.

Szczęście nie jest celem... Jest środkiem transportu.
 
     
Guido 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 45
Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 361
Wysłany: Pon 01 Gru, 2014 13:07   

Halibut napisał/a:
Co ciekawe już kilkaset lat temu jeden z mistrzów Zen zapytany, co to jest Zen odpowiedział; kiedy jestem głodny jem, kiedy chce mi się spać śpię.
(...)
Inny mistrz Zen powiedział: kiedy jem to jem


Inny zapytał: Dlaczego zmywasz naczynia?
Dlatego, żeby były czyste, czy dlatego, żeby zmywać?

Próbuję żyć tak, by żyć.
Nie jest to łatwe. Nawyki, nawyki, nawyki...
Może właśnie dlatego, że "próbuję"... Jest w tym wciąż wysiłek, jakby chodziło o kogo innego, nie o mnie...
_________________
"Gdy mędrzec stara się przekazać jakąś mądrość, brzmi to zawsze jak głupstwo."
Hermann Hesse
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Pon 01 Gru, 2014 13:25   

Guido napisał/a:

Może właśnie dlatego, że "próbuję"... Jest w tym wciąż wysiłek, jakby chodziło o kogo innego, nie o mnie...

dokładnie...tak :)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
dtstgseete 
(banita)


Pomógł: 5 razy
Wiek: 48
Dołączył: 24 Gru 2011
Posty: 375
Wysłany: Pon 01 Gru, 2014 14:01   

Guido napisał/a:
Jest w tym wciąż wysiłek
nie wiem czy dobrze trafiam z moja refleksja w ten temat: ja sie bardzo uparlem, by w zyciu zajmowac sie roznymi rzeczami nie z koniecznosci ,,bo musza byc zrobione'' albo ,,bo tak trzeba''. Podejmuje dzialanie prawie wylacznie wtedy, gdy sie znudze. To znaczy motywacja nie jest koniecznosc a motywacja sa emocje takie jak nuda, przydaloby sie poruszac troche, fajnie sie poczuje jak cos zrobie. To taki eksperyment. Skutek jest taki, ze mieszkam na dzialce gdzies i tulam sie i pasozytuje :( , ale tez taki, ze mam wlasne warzywka i duuuzo czasu dla przyjaciol i bliskich duzo ciekawych spostrzezen, zainteresowani rozne dziwne, moge realizowac rozne dziwne zdawaloby sie pomysly.. itp. Podobnie z abstynencja chcialbym, zeby byla wynikiem zdrowia, zrozumienia, wartosci naturalnym efektem wewnetrznego pokoju, a nie jakichs ,,niemoich'' zewwnetrznych narzucen. Trudno mi to precyzyjnie opisac...
_________________
Jestem jak ,,MediaMarkt": nie dla idiotów
Skazany na sukcez

drggb
Ostatnio zmieniony przez dtstgseete Pon 01 Gru, 2014 14:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Halibut 
Gaduła


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 982
Skąd: Ocean Spokojny
Wysłany: Pon 01 Gru, 2014 22:44   

dtstgseete napisał/a:
Halibut napisał/a:
oddalać od możliwości kontaktu z ich prawdziwymi potrzebami a w konsekwencji ich dążeniami
Guido napisał/a:
jeżeli ich sobie nie uświadamiają
Zastanawialem sie nad tym nie raz. Krolik nie chodzi do szkoly i nie ma swiadomosci potrzeb itp (zapewnie nie ma, bo o to trzeba by zapytac krolika). A buduje sobie takie norki jak trzeba. Sa wymyslne stworzenia np poslugujace sie elektrycznoscia, maja skomplikowane zachowania sposoby porozumieewania sie itp. A nie chodza do szkol, nie maja swiadomosci. Czy swiadomosc potrzeb pragnien pomaga?
Tak na roboczo sformulowalbym teze, ze pomaga jesli jest cos ,,nie tak''. A w swiecie cywilizacji (telewizja, reklamy, rozbudzenie seksualne, rozdmuchiwanie potrzeb dla celow tych, ktorzy te potrzeby sa gotowi zaspokajac dla osiagniecia zyskow) prawie zawsze jest cos ,,nie tak''. I swiadomosc pomaga rozpoznawac co jest nie tak. Cywilizacja oszukuje czlowieka - daje, ale stwarza pulapki i swiadomosc chyba pomaga w ich omijaniu. Ale ,,od poczatku tak nie bylo''.
To swiadomosc, dazenie do poznania dobra i zla jest grzechem pierwotnym czloieka zdaje sie. Chodzili se na golasa a pozniej nagle im to zaczelo przeszkadzac.
Nie twierdze, ze cywilizacja jest zla. Tak jest i nie ma innego wyjscia niz to zaakceptowac. Na poczatku byly organizmy jednokomorkowe a pozniej wielokomorkowe. Pantofelek jest sobiepanem i rusza sie przy pomocy rzęsek gdzie chce. W organizmie wielokomorkowym - komorka pojedyncza sie nie liczy. Tak jest w cywilizacji. Indywidualnosc czlowieka sie zatraca - istnieje on w nurcie. Bez swiadomosci - bedzie sterowany prądami. Pytanie: czy ma sie temu poddac (afiliacja) czy byc jednak jak pantofelek (indywidualizacja). Tu swiadomosc jest potrzebna. Tak tylko pisze, pewnie niespojnie. Daje glos w temacie dla zagajenia dyskusji a nie, że wyglaszam jakąś ostateczna mądrośc czy teorię.
Swiadomoss jest zbedna moim zdaniem, gdy sprawy ,,tocza sie dobrze i zdrowo''. Nie potrzebuje wtedy ,,swiadomosci'' potrzeb i pragnien - w zdrowy sposob je zaspokajam bez udzialu intelektu i swiadomosci.


Wydaje mi się, że masz na myśli samoświadomość.
Ale tutaj mleko już się rozlało.
Jak piszą i filozofowie, w momencie uzyskania samoświadomości człowiek utracił bezpowrotnie raj.
Przekroczył świat zwierząt, świat, którym rządzi instynkt, w którym nie ma pytań i egzystencjalnego lęku.
Dla zwierząt życie ma miejsce tu i teraz a poczucie szczęścia zależy od spełnienia podstawowych potrzeb.
Człowiek uzyskawszy samoświadomość zderzył się z podstawowymi problemami egzystencjalnymi.
Takimi jak pytanie o sens życia, - skąd się wziął, dokąd zmierza, co stanie się z nim po śmierci itd.
Niestety, na te pytania nie ma dzisiaj odpowiedzi, jedynie duchowość umożliwia przebicie tego szklanego sufitu.
Człowiek nie ma wpływu na to, że się urodził a jedyne, co jest pewne w jego życiu to to, że umrze.
Całe życie boryka się z samotnością i lękiem egzystencjalnym.
Ten lęk jest właśnie motorem napędowym rozwoju cywilizacji i nas samych.
Bo tylko poczucie dyskomfortu i cierpienia może skłonić nas do działania.
Bo - po cóż byłoby angażować się w zmianę czegokolwiek, jeżeli taka zmiana nie miałaby być odpowiedzią na poczucie braku, cierpienia.
Jednym słowem nie uzyskasz nieskomplikowanej naturalności i harmonii wynikającej z nieświadomości, poczucia szczęścia i prostoty życia pantofelka, bo w odróżnieniu od niego posiadasz samoświadomość.
Ostatnio zmieniony przez Halibut Pon 01 Gru, 2014 22:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Halibut 
Gaduła


Pomógł: 10 razy
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 982
Skąd: Ocean Spokojny
Wysłany: Pon 01 Gru, 2014 23:06   

Guido napisał/a:
Halibut napisał/a:
Co ciekawe już kilkaset lat temu jeden z mistrzów Zen zapytany, co to jest Zen odpowiedział; kiedy jestem głodny jem, kiedy chce mi się spać śpię.
(...)
Inny mistrz Zen powiedział: kiedy jem to jem


Inny zapytał: Dlaczego zmywasz naczynia?
Dlatego, żeby były czyste, czy dlatego, żeby zmywać?

Próbuję żyć tak, by żyć.
Nie jest to łatwe. Nawyki, nawyki, nawyki...
Może właśnie dlatego, że "próbuję"... Jest w tym wciąż wysiłek, jakby chodziło o kogo innego, nie o mnie...


Źle mnie zrozumiałeś.
Masz rację, każdy walczy ze swoimi słabościami.
Chcę spróbować odpowiedzieć na Twoje pytanie.
Nie jest to dla mnie łatwe.
Nie potrafię prosto i w kilku słowach, więc na razie buduje założenia.
Tak się składa, że mam teraz ograniczony czas.
Napiszę znowu.
Pozdrawiam.
 
 
     
Matinka 
Trajkotka



Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Wto 02 Gru, 2014 00:26   

O, nie sądzę, że Guido walczy ze swoimi słabościami, On im pozwala swobodnie przepływać i patrzy sobie na nie z boku, poświęcając im część swoich myśli.
A to zmywanie...raczej miał na myśli smakowanie każdej chwili, dla niej samej :)
Bo nawyki, choć upraszczają i usprawniają nam życie, jednocześnie zabierają nam też tę możliwość czyli de facto kradną nam kawałek cennego życia...
Czyż nie tak, Guido? ;)
 
     
Matinka 
Trajkotka



Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Wto 02 Gru, 2014 00:35   

Halibucie, cieszę się, że się pojawiasz i piszesz :)
Tak trafnie opisałeś ten nasz los i żywot człowieka poczciwego...
 
     
Guido 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 45
Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 361
Wysłany: Pią 12 Gru, 2014 09:58   

Matinka napisał/a:
Bo nawyki, choć upraszczają i usprawniają nam życie, jednocześnie zabierają nam też tę możliwość czyli de facto kradną nam kawałek cennego życia...


Myślę sobie o nawykach nieuświadomionych, w których tkwimy i w których często umieramy, nie wiedząc o nich nic.

Zaobserwowałem, że wstając rano, w dzień powszedni, przed pracą, w mojej głowie, już w sekundę po przebudzeniu, rozlega się jakaś piosenka, która w niej gra i dudni i huczy. Myję się, jem śniadanie, ubieram, szykuję syna, a ona huczy i buczy, a ja myślami błądzę wokół pracy, wokół tego-co-mam-do-zrobienia, albo tego-co-ewentualnie-może-się-wydarzyć, albo tego-czego-może-nie-zrobiłem-a-powinienem. To wszystko lawiruje w mojej głowie, łącznie z tą upartą piosenką, która może mi się przyśniła, a może słyszałem ją w radio poprzedniego dnia, a może po prostu wylazła na wierzch świadomości z jakichś odmętów niepamięci.
Efekt tego jest taki, że gdy przyjeżdżam do pracy, już jestem zmęczony. Jeszcze nie zacząłem pracować, a już najchętniej położyłbym się znowu spać.

Pewnie gdybym dalej pił, nic bym o tym nie wiedział. To by się działo w mojej głowie, a ja ulegałbym temu bezwiednie, nie wiedząc nawet co się ze mną dzieje. Potem, w chwili wolnej, próbowałbym sobie przypomnieć, co ja właściwie jadłem na śniadanie, jaka była rano pogoda, kolor nieba, zapach świata. I nic bym nie pamiętał.

Ten chaos wciąż tam jest, wyuczony, nałogowy. Codziennie budzę się z nim, ale już go dostrzegam, już umiem go widzieć, śmiać się z tego.
Te dudniące piosenki, to jak sądzę, reakcja obronna na stres, napięcie w ciele. Piosenkami próbowałem zapewne stłumić myśli o pracy, które zaraz potem przebijały się na pierwszy plan, więc musiałem tłumić je jeszcze raz, i znowu, i znowu.
To taka walka we mnie. Tylko co to walczy? Po kiego grzyba urządza sobie w mojej głowie ring bokserski?

EDIT:
To walczy stary Guido - sam ze sobą. Jedne nawyki walczą z drugimi. Naparzają się ile wlezie, a pomiędzy nimi mój umęczony łeb, który obrywa największe ciosy. Kto wygra? Kto przegra?
_________________
"Gdy mędrzec stara się przekazać jakąś mądrość, brzmi to zawsze jak głupstwo."
Hermann Hesse
Ostatnio zmieniony przez Guido Pią 12 Gru, 2014 10:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 16