Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Wiedźma
Sob 03 Sty, 2009 21:36
Pamiec...
Autor Wiadomość
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Sob 01 Lis, 2008 10:34   Pamiec...

Pamiętajmy o Tych co odeszli...Każdego roku kiedy bylem w Polsce na Wszystkich Świętych zpalalem każdemu kumplowi świeczkę.Dzis byłoby to ok.50 świec... :?
Wszystko to ludzie w przedziale wieku miedzy 38-54 lata...
Bezpośrednią przyczyna ich śmierci bylo kasacyjne picie....
Pisze to aby Ci co jeszcze maja wątpliwości ,ze ich to nie dotyczy,pomyśleli czy warto dla tej wątpliwej przyjemności tak szybko kończyć życie...
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Sob 01 Lis, 2008 12:48   

Ja już byłem i również byłem na grobie przyjaciela, (pisałem o nim odszedł w lipcu tego roku) przy którym spotkałem,jego siostry,które widziałem po raz pierwszy,nigdy nie miałem okazji je poznać mieszkały z rodzicami gdzieś w Polsce,a Krzysia wychowali dziadkowie
Myślami byłem również nad Bindzia miejscem pochówku
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Sob 31 Paź, 2009 22:33   

Szybko minął rok i przybyły nowe miejsca
do odwiedzenia ... :roll:

_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
Bebetka 
Główna księgowa


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 05 Paź 2008
Posty: 1560
Wysłany: Nie 01 Lis, 2009 11:20   

Nie bardzo wiedziałam, gdzie zamieścić tą opowieść - zamieściłam tu. Wywarła na mnie ogromne wrażenie :(

Co tam u Ciebie, synku?
Kiedy zobaczyłem ją leżącą w bezruchu, z zamkniętymi oczami i brakiem wyrazu na twarzy, zdałem sobie sprawę, że pomimo tego, jaka była za życia i co mi zrobiła - nigdy nie będę mógł nazwać jakiejkolwiek innej kobiety "matką" ...

Nazywam się Andrzej

Mam 28 lat. Mam żonę, śliczną córeczkę, własny dom z ogródkiem i całkiem nieźle płatną pracę. Brak kredytów, zmartwień, kłopotów, chorób. Można by rzecz - rozwkit życia! Carpe diem!

Gdyby wszystko było takie proste...

Nie było. Jedna rzecz nie była. Dokładnie rok minął od czasu, kiedy zginęła moja matka. Umarła. Po prostu. Bez żadnego pożegnania, bez "żegnaj synku, będę o Tobie pamiętała, tam na górze". I nie winię jej. Nie miała tego do kogo powiedzieć. Nie było mnie przy niej. Prawdopodobnie w chwili, gdy jej serce odmawiało posłuszeństwa i przechodziła na drugą stronę, ja zabawiałem się z moim dzieckiem, śmiejąc się w niebogłosy.

Nie potrafiła być matką

Choćby się bardzo starała, czego zresztą nie robiła. Pamiętam te wszystkie sytuacje, jakbym przeżył je wczoraj. Nie zapomnę, jak rzucała we mnie szklankami - po pijaku. Nie zapomnę, jak wyrzucała mnie z domu. Kilka razy. Po pijaku. Potrafiła zgubić - po pijaku - wszystkie alimenty, które i tak szły na opłaty. Nie zapomnę, doprawdy nie zapomnę sytuacji, kiedy razem z bratem trzymaliśmy ją na balkonie. Chciała skoczyć. Po kłótni z ojcem. Od tamtej chwili zapomniałem, że mam ojca. Alkoholik, bezradny, kretyn. Bogu dziękować, że nie odziedziczyłem po nim zbyt wielu cech.

Może próbuję ją usprawiedliwiać, jej alkoholizm i braki w umiejętności spełniania się w roli matki. Razem z nią i dwoma braćmi przeszliśmy przez piekło mieszkania z "wujkiem" alkoholikiem, złodziejem, krętaczem. Cotygodniowe wizyty policji, wizyty u psychologa. Nie wytrzymała tego. Gdy on poszedł siedzieć, matka zaczęła pić. I zaczęła się kolejna gehenna.

Nie jestem alkoholiczką (...), przynieś mi piwo!

Ludzie dookoła dziwili się, że żyjąc w takiej rodzinie uczę się dobrze, przechodzę z klasy do klasy i opiekuję się matką. Co miałem robić? Zacząć pić, palić, kraść, gwałcić? Nie. Postawiłem sobie cel. Wiedziałem, że jeżeli po kolejnej libacji własna matka mnie nie zabije, dotrwam do chwili, kiedy będę te kilka lat życia z alkoholikami po prostu wspominał te chwile z uczuciem, że udało mi się. Wygrałem. Victory!

Gdy już naprawdę nie miałem sił i zacząłem myśleć o samobójstwie, szedłem na cmentarz, do świętej pamięci dziadka, kładłem się na ławce i zasypiałem, bądź płakałem nad jego grobem, z nadzieją, że to widzi, słyszy i mi pomoże. Czy w to wierzyłem? Raczej nie, ale sam fakt jego obecności tuż przy mnie po prostu podbierał mnie na duchu. Wiedziałem, że niedługo trzeba wracać do domu. Na pewno nie mojego. Mojej matki. Często mi to wypominała. Ile razy słyszałem, że to ona nas utrzymuje? Prawdopodobnie nie brała pod uwagi tego, że za nasze alimenty.

Nie pracowała. Raz, dwa, może trzy - tylko dorywczo. Nie miała renty ani emerytury. Gdy ja - po studiach - ustawiłem sobie życie, znalazłem kobietę mojego życia, założyłem wymarzony dom, zapomniałem o tej kobiecie. Bo niby co jej zawdzięczam? Że mnie urodziła? Ale nie potrafiła wychować! Razem ze swoim bratem zniszczyła mnie, moje dzieciństwo. Samozaparciem, bez niczyjej praktycznie pomocy doszedłem do tego, co mam i za co mogę być wdzięczny sam sobie.

Koniec w samotności

Nie utrzymywałem z matką żadnych kontaktów. Z nikim z rodziny. Nawet z babcią, dzięki której mogłem uciec od matki i przygotować się do matury, która była moją ucieczką, przepustką do lepszej przyszłości. Nie kochałem nikogo z tej rodziny. Może darzyłem szacunkiem. Ale tylko i wyłącznie moją babcię.

Wyjechałem daleko. By zacząć żyć jako ja. Sam. I udało mi się.

Pewnego słonecznego dnia zadzwonił do mnie mój brat. Nie wiem, skąd miał numer. Ale zadzwonił.

- Andrzej, wiem, że Cię to nic nie obchodzi, ale... matka zmarła - powiedział niepewnie. Ostatni raz, kiedy z nim rozmawiałem - przyznam, że nie była to miła rozmowa. Zamurowało mnie. Nie wiem czemu, bo nie odwiedzałem jej od blisko 6 lat, nie słyszałem o niej, więc dlaczego miałbym się przejąć?

- Kiedy? Jak? - odparłem. Nie dałem po sobie poznać, że w jakikolwiek sposób mnie to poruszyło.

- Wczoraj. Zawał... przyjedziesz? - to ostatnie słowo, prawie że wyszeptał. Ja miałbym przyjechać?! Niby dlaczego?!

- Kiedy pogrzeb?

- W sobotę - odpowiedział po chwili. Był poniedziałek. Do soboty kupa czasu. Nie miałem nic zaplanowanego. Dobrze. Pojadę. Niech będzie.

- Zastanowię się, mam na ten dzień plany - odpowiedziałem. Nie wiedzieć czemu, wyłączył się. Jak stałem przy szafce, na której stał telefon, tak nie mogłem się poruszyć przez kolejne 5 minut.

"Dlaczego?! Co mnie to obchodzi?! Odeszła! I dobrze! Mówiłem jej, że tak skończy! Dość! Nie przejmuj się!" Próbowałem przekonać sam siebie. No bo w końcu dlaczego miałbym tam jechać? Zobaczyć ją leżącą w trumnie?

A w sobotę padał deszcz

Pojechałem. Sam. Chciałem oszczędzić Ani (mojej żonie) żałosnego widoku leżącego ciała zniszczonej przez życie kobiety. Mojej matki, oczywiście.

Dojechałem do miasta, kupiłem w kwiaciarni wiązankę - "Ostatnie pożegnanie". Niech ma - pomyślałem. Gdy wyszedłem z kwiaciarni, zaczął padać deszcz. A ja nie wziąłem parasola. "ku***!", pomyślałem i zaczałem karcić sam siebie - w myślach - że przyjazd tutaj nie był dobrym pomysłem. Przemogłem się, bo nie mogłem zawrócić. Nie przejechałem 500km tylko po to, by zaraz wracać.

Gdy wszedłem na cmentarz, nie było zbyt wielu osób. 15, może 20. Wszyscy przed kapliczką, ubrani w czarne stroje. Podszedłem bliżej. Stali moi dwaj bracia - w garniturach. Moja babcia z wujkiem i dwoma ciotkami. I znajomi. Paru znajomych. Niewielu. Może kilku? I kilka obcych osób. "Kompani kieliszka, co?", pomyślałem. Nie była to odpowiednia chwila na takie "przemyślenia", ale nic nie mogłem poradzić. Takie myśli same cisnęły mi się do głowy.

Idąc do kapliczki, gdzie trumna była jeszcze otwarta, po drodze skinąłem głową rodzinie. Chyba nie byli zadowoleni, niektórzy wręcz wyrażali oburzenie faktem mojego przybycia. Kij im w oko.

Byłem w kapliczce sam. I załamałem się. Kiedy zobaczyłem ją leżącą w bezruchu, z zamkniętymi oczami i brakiem wyrazu na twarzy, zdałem sobię sprawę z tego, że pomimo tego, jaka była za życia i co mi zrobiła - nigdy nie będę mógł nazwać jakiejkolwiek innej kobiety MATKĄ.

Coś we mnie pękło. Runąłem na marmurową posadzkę kaplicy i wydałem z siebie krzyk gorszy od zwierzęcego, donośny jak start jumbojeta. Wbiegło parę osób, by odciągnąć mnie od trumny. Nie dali rady. Nie mogłem pojąć, co się ze mną dzieje. Toczyła się we mnie największa walka w całym moim życiu. Z jednej strony pamięć o tym, co robiła i jaka była. Z drugiej strony pamięć i świadomość tego, że to moja matka. Wydała mnie na świat. Dała mi życie. Coś, co jest najcenniejsze. Nie wyrzuciła mnie przecież na śmietnik. Z trzeciej strony żal i rozgoryczenie. Przecież nie byłem przy niej przez ostatnie 6 lat. Kiedy odwiedziłem ją po raz ostatni uderzyłem ją w twarz. Poprosiła mnie wtedy o pieniądze. Rzuciłem jej 10 złotych, a ona odrzekła na to: "Ty sk***ysynu! To ja Cię całe życie wychowuję, a Ty zarabiając tysiące rzucasz własnej matce 10 złotych?! wy***rdalaj, żebym ja Cię więcej na oczy nie widziała!!!" Spełniłem jej ostatnie życzenie, jakie wypowiedziała za życia.

Deszcz moją rozpaczą

Chyba próbowałem oszukać sam siebie, że jej nienawidziłem. Przez kilka tygodni dźwięczały mi w uszach słowa mojego brata.

"Byłem ostatnio u matki. Wiesz, pytała się o Ciebie, co tam u Ciebie słychać, czy nie jesteś głodny i tak dalej. A wiesz, u niej było strasznie zimno. Rękawiczki i szalik trzeba było nosić. I nie miała co jeść. Spleśniały chleb miała tylko." Nie mogłem wytrzymać powtarzających się, wyimaginowanych słów matki: "Co tam u Ciebie, synku? Ten spleśniały chlebek jest pyszny! Na pewno pyszniejszy niż Twój dzisiejszy trzydaniowy, popołudniowy posiłek! I mam nadzieję, że Ci cieplutko. Ja tutaj marznę, wódka nie nadaje się do picia, bo też zamarzła. Ale Tobie chyba cieplutko, prawda? Mam nadzieję, synku!". "Synku". Nie mogłem tego znieść.

Gdy klęczałem nad jej trumną, którą właśnie zakopywali, wszyscy płakali. I nie patrzyli się na trumnę. Patrzyli się na mnie. Pomimo tego błota i deszczu, który z pewnością akompaniował mi w mojej rozpaczy, klęczałem i grzebałem rękami w ziemi, która była niezwykle słona od łez. Moich. Tylko moich. To jedyne, co mogłem jej dać w tej chwili.

Czas nie goi ran

Minął rok od kiedy pożegnąłem dość łzawo swoją matkę. Stoję nad jej grobem z pięknymi kwiatami. Ania trzyma w reklamówce kilka zniczy. Najdroższych. Moja córcia siedzi na ławce i wpatruje się w grób. Wie, że tutaj leży jej babcia...

...i wie, że była niezwykle dobrą kobietą...

źródło : http://wiadomosci.onet.pl...ku,artykul.html
_________________
Imperare sibi maximum est imperium - Seneka
Mój magiczny Świat
Thelema
 
 
     
Jagna 
Gaduła


Pomogła: 16 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 09 Paź 2008
Posty: 932
Wysłany: Nie 01 Lis, 2009 11:24   

Poruszyło mnie. Wybaczenie, miłość, pamięć.... 8|
_________________
Rozwój zaczyna się w momencie wyjścia ze strefy wygody.
 
     
KICAJKA 
Trajkotka
współuzależniona-stara al-anonka



Pomogła: 101 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 28 Wrz 2009
Posty: 1555
Skąd: śląskie
Wysłany: Nie 01 Lis, 2009 17:03   

Matkę ma się tylko jedną,jaka by nie była. 8| Na prawdę poruszające. :(
_________________
" Jestem dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,mam prawo być tutaj..."
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Nie 01 Lis, 2009 17:37   

"Miłość daje ten kto ją nosi na sercu"
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Bebetka 
Główna księgowa


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 05 Paź 2008
Posty: 1560
Wysłany: Nie 01 Lis, 2009 17:50   

KICAJKA napisał/a:
Na prawdę poruszające.

Mną poruszyło podwójnie...wszak mam dwóch synów i kiedyś też piłam cf2423f

Ta opowieść otworzyła we mnie przykre wspomnienia, coś, co przepracowywałam na terapii - ale zabolało znowu :( może już nie tak mocno, ale jednak :( w takich chwilach, odczuwam ogromny żal, że nie można cofnąć czasu i oddać moim synom tych chwil, które zabrałam im przez moje picie 8|
_________________
Imperare sibi maximum est imperium - Seneka
Mój magiczny Świat
Thelema
Ostatnio zmieniony przez Bebetka Nie 01 Lis, 2009 17:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
KICAJKA 
Trajkotka
współuzależniona-stara al-anonka



Pomogła: 101 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 28 Wrz 2009
Posty: 1555
Skąd: śląskie
Wysłany: Nie 01 Lis, 2009 18:39   

Bebetka napisał/a:
Mną poruszyło podwójnie...wszak mam dwóch synów i kiedyś też piłam cf2423f
[quote="Bebetka"]
Bebe ;) Teraz już będzie dobrze - zobaczysz. :buzki:
_________________
" Jestem dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,mam prawo być tutaj..."
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Nie 01 Lis, 2009 18:56   

Bebetka napisał/a:
w takich chwilach, odczuwam ogromny żal, że nie można cofnąć czasu i oddać moim synom tych chwil, które zabrałam im przez moje picie 8|

Czasu niestety nie da sie cofnąć, ale każdego dnia mamy możliwość
dowieść, ze juz nie jesteśmy tymi samymi ludźmi, jak wtedy kiedy piliśmy... :roll:
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Nie 01 Lis, 2009 19:00   

Bebetka napisał/a:
Minął rok od kiedy pożegnąłem dość łzawo swoją matkę. Stoję nad jej grobem z pięknymi kwiatami. Ania trzyma w reklamówce kilka zniczy. Najdroższych. Moja córcia siedzi na ławce i wpatruje się w grób. Wie, że tutaj leży jej babcia...

...i wie, że była niezwykle dobrą kobietą...


są ludzie, którym uczucia można bezpiecznie okazywać dopiero po ich śmierci
są ludzie, którzy ranią tak bardzo, że ...
 
     
Bebetka 
Główna księgowa


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 05 Paź 2008
Posty: 1560
Wysłany: Nie 01 Lis, 2009 19:21   

KICAJKA napisał/a:
Teraz już będzie dobrze - zobaczysz.

Kicajko, jest dobrze i odczuwam to na każdym kroku. To co czasem słyszę od młodszego syna teraz, to miód na moje na serce :)
stiff napisał/a:
Czasu niestety nie da sie cofnąć, ale każdego dnia mamy możliwość
dowieść, ze juz nie jesteśmy tymi samymi ludźmi, jak wtedy kiedy piliśmy..

Stiff, to nie o to chodzi. Tak jak napisałam wyżej, jest teraz inaczej niz było kiedyś, jestem innym człowiekiem.....
Mimo to świadomość tego, że zafundowałam im kiedyś widok pijanej matki i przykre uczucia, jakich z pewnością doznawali, boli do dziś.
Tyle naczytałam się ostatnio o DDA i tym właśnie się martwię, że został im być może jakiś ślad w psychice....świadomość tego właśnie mnie boli :(

Teraz potrafię juz o tym mówić normalnie. Kiedyś to mnie tak bardzo bolało, że nie potrafiłam nawet wykrztusić z siebie ani słowa na ten temat. Milczałam i czułam tylko potworny wstyd z którym nie mogłam sobie nijak dać rady :/
Dopiero po terapii to się zaczęło zmieniać.....
_________________
Imperare sibi maximum est imperium - Seneka
Mój magiczny Świat
Thelema
 
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Nie 01 Lis, 2009 19:35   

Bebetka napisał/a:
świadomość tego, że zafundowałam im kiedyś widok pijanej matki i przykre uczucia, jakich z pewnością doznawali

słoneczko świeci każdego dnia
i cieszy każdego dnia
ale nigdy,tak bardzo,
jak cieszy po burzy
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
KICAJKA 
Trajkotka
współuzależniona-stara al-anonka



Pomogła: 101 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 28 Wrz 2009
Posty: 1555
Skąd: śląskie
Wysłany: Nie 01 Lis, 2009 19:54   

Bebetka napisał/a:
Mimo to świadomość tego, że zafundowałam im kiedyś widok pijanej matki i przykre uczucia, jakich z pewnością doznawali, boli do dziś.

Kochana,teraz masz możliwość aby wszystko nadrobić z nawiązką.To Twój czas i wierzę, że dobrze go wykorzystasz.
Niestety wielu brakło na to czasu,właśnie sobie uświadomiłam,że dziś przeszłam kilka cmentarzy z lampkami dla znajomych( uzależnionych) kilkunastu osób, którym tego czasu zabrakło.Więcej ich niż rodziny,zwłaszcza ciężko nam było z córcią u jej byłego chłopaka(brakło mu 4 dni do 21 urodzin). :(
_________________
" Jestem dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,mam prawo być tutaj..."
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
jacek1954 
Małomówny
jacek1954


Pomógł: 1 raz
Wiek: 70
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 51
Skąd: Kutno
Wysłany: Pon 02 Lis, 2009 00:04   

Pisałem kiedyś o moim ojcu. Może kiedyś napiszę o mamie, ale dziś tylko opiszę ....
Pewnego dnia moja matka bardzo ubliżyła mojej żonie , bardzo ja skrzywdziła. Powiedzieliśmy dośc tego , więcej już tak nie można. Pojechaliśmy do moich rodziców (jeszcze żyli oboje),aby tę sprawę załatwic raz na zawsze. Niestety moja mama była taką osoba że choćby sto osób powiedziało że trawa jest zielona to ona twierdziłaby że żółta. W trakcie wymiany zdań doskoczyła do mnie i trzasnęła w twarz. Momentalnie wróciły wspomnienia z dzieciństwa jak mnie tłukła i myśl ZNOWU napad szału i myśl nigdy więcej, a Ona znowu spróbowała. Chwyciłem ją za rękę podniosłem pięść i słowa " ty głupia stara kobieto jakbym Ci oddał to bym Cie mógł zabić"Straszne. A potem miałem zawał. Było mi bardzo żle, ale jedna myśl nie uderzyłem . Poszedłem do przyjaciela księdza. Długa spowiedź. A na święta poszedłem z opłatkiem do rodziców. Tylko nie przepraszaj bo nie masz za co powiedział przyjaciel ksiądz. to była moja ostatnia wizyta. Potem zobaczyłem ja martwą na podłodze w łazience-- serce. Popłakałem sobie i dopiero nad jej grobem mogłem spokojnie sobie z Nia porozmawiać, bo nie przerywała , nie krzyczała, nie skakała z rękami do bicia. powiedziałem jej wszystkie żale jakie do niej miałem, przeprosiłem i przebaczyłem. Miałem wtedy 7 lat trzeźwości sporo wiedzy ale czegoś mi jednak brakowało
_________________
Dobry Boże, bądź dla mnie łaskaw.Bezmiar wód jest taki przepastny,a mój stateczek-taki mały
jacek1954
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,32 sekundy. Zapytań do SQL: 12