|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
Pogubiłam się już |
Autor |
Wiadomość |
Mamusia
Małomówny
Wiek: 41 Dołączyła: 12 Lut 2015 Posty: 56
|
Wysłany: Czw 12 Lut, 2015 12:14 Pogubiłam się już
|
|
|
Cześć wszystkim
Być może jestem współuzależniona, być może mój mąż jest alkoholikiem (a może to dopiero początek). Choć jest całkiem możliwe, że po prostu przesadzam (choć po przeczytaniu miliona artykułów, tematów, mam wrażenie że samo to że o tym ciągle myślę, nie świadczy dobrze). Może po prostu potrzebuje usłyszeć, że jeszcze nie zwariowałam. Może wy z zewnątrz lepiej to ocenicie.
No ale od początku.
Jesteśmy małżeństwem od 6 lat, mamy super syna (5 lat) i drugie w drodze (zostało 9 tygodni do urodzenia). U mnie w domu nigdy nie piło się alkoholu (nawet w święta). Ciężko mi ocenić dlaczego. Późno się urodziłam (mama po 40)i to pewnie wiek miał wpływ, do tego mama na rencie więc nigdy nie było pieniędzy na takie luksusy. Zresztą u mnie w rodzinie to nikt nie ma głowy do picia, o takie geny. Za to w mojej klatce, to połowa to alkoholicy (jeden się nawet zapił na śmierć).
Mąż też pochodzi z normalnej rodziny (nie ma w rodzinie alkoholików), choć tam już przy różnych okazjach pije się normalnie.
Mój mąż jest typem rozrywkowego faceta i przy tym dosyć zaradny jest. O taki typ co potrafi zawsze zrobić coś z niczego i jeszcze przy tym zarobić. W dodatku wszystko potrafi zrobić (zarówno jeśli chodzi o prace domowe jak i różnego rodzaju remonty). Dodatkowo ma zajęcie w piwnicy i tam składa i potem sprzedaje. Ma cały warsztat narzędziowy w piwnicy. Brzmi sielankowo.
Główny problem to alkohol i koledzy (albo odwrotnie). Bo mam od jakiegoś czasu wrażenie, że jest coraz gorzej. Pije częściej albo więcej. Potrafi skłamać w żywe oczy, że nie pił. (No przecież to widać po zachowaniu, że coś pił) albo opowiada jakieś historie że wypił bo kolega wpadł i przyniósł (ma dużo kolegów). Zdałam sobie sprawie że chodzę i go szpieguje. Gdzie idzie i po co i w jakim stanie wraca (już nawet nie pytam czy pił, bo mu i tak nie wierze, nawet mam wrażenie że swojej ocenie też już nie wierze). Zwykle nie dotrzymuje słowa, mówi że idzie na półgodziny wraca po trzech (bo przecież znowu spotkał kolegę i musiał z nim coś obgadać). Więc jak dzwonie do niego i pytam zwykle kiedy wróci (czasem po kilka razy) i czekam na niego w domu jak kretynka. Po czym często okazuje się, że wraca już pod jakimś wpływem procentów. Choć teoretycznie chyba nie mogę się żalić bo jak sobie wypije jest wtedy nadzwyczajnie grzeczny, zrobi wszystko co chce i idzie spać. Przy czym nie jestem w stanie go kontrolować, bo większość rzeczy dzieje się po za domem. Bo wiecie, ciągle trzeba pomóc jakiemuś koledze w potrzebie. Tak jakby tylko on na świecie jako jedyny miał piłe/wiertarke i inny sprzęt i jeszcze umiał z niego skorzystać. Taki dobry samarytanin z niego, tyle że wszyscy odpłacają się butelką z % trunkiem. Wszystkim musi pomóc i o wszystkich się martwi. Szkoda tylko że o własnej rodzinie przy tym zapomina. Sytuacji nie poprawia jego praca (częste delegacje), pewnie to nie pomaga, ale też nie jest bezpośrednią przyczyną (bo wcześniej pracował na miejscu i wcale lepiej nie było). Ostatnio nawet doszłam do wniosku że kiedy jest w delegacji jest mi lepiej.
Denerwuje mnie bo mam wrażenie że mam w domu dużego dzieciaka, który sprawia więcej kłopotów niż nasz 5 latek. Nie dość że nie mogę na niego liczyć, to jeszcze trzeba to pilnować. Już miałam taki kryzys rok temu i też już szukałam pomocy, ale zanim gdzieś zadzwoniłam, jakoś tak rozeszło się. Nawet mi rok temu przeszło przez myśl, aby zacząć spisywać kiedy wraca podpity, ale zrezygnowałam bo to przecież głupie. Zresztą kilka miesięcy temu już pojechałam w klubu AA (u nas jest tylko jeden) i rozmawiałam z jednym panem (trzeźwy alkoholik prowadzący ten klub), to dostałam do zrozumienia że jednak chyba trochę przesadzam i zachowuje się jakbym chciała męża się pozbyć. Bo przecież jest miły grzeczny pomaga w domu i w ogóle. Choć zapraszał mnie na spotkanie do klubu tam abym mogła publicznie zadać pytanie terapeucie, ale się nie odważyłam.
W ogóle mam wrażenie że co jakiś czas (jak się coś zdarzy większego), to się lekko otrząsa i jest trochę lepiej, ale tak naprawdę po kilku dniach wraca wszystko do normy. W dodatku mam wrażenie jakby był nerwowy. Choć nie po wypiciu %, ale raczej wtedy kiedy jest na kacu albo nie może sobie wypić tego piwa (nawet mi przeszło kiedyś przez myśl, żeby sobie poszedł i napił bo wtedy pewnie humor mu by się poprawił – głupie to) . Taki nastrój w typie co bym nie zrobiła/powiedziała to i tak będzie źle. Czepia się wszystkiego i reaguje na nieposłuszeństwa syna nieadekwatnie do sytuacji (krzyczy i czasem potrafił dać klapsa). Tutaj być może jestem przewrażliwiona, bo mam jednak pecha chyba do facetów – już zaliczyłam dwa toksycznie związki, w tym jeden z takim solidnym nerwusem, więc nastrój w typie nie ruszaj mnie bo ugryzę wyczuwam na kilometr i sama jeszcze się przy tym najeżam). Tłumaczy się zawsze że praca tak go denerwuje, bo ma stresującą. W ogóle jaki to on jest wiecznie zmęczony, bo pracuje fizycznie.
Próbowałam z nim rozmawiać, próbowałam z różnych stron mu tłumaczyć, ale tak naprawdę nic się nie zmienia.
Nawet przyłapałam ostatnio zdałam sobie sprawę że mnie już chyba próbuje zmanipulować (jak później przeczytałam tutaj na forum). Parę razy się ostatni zdarzyło że jak sobie wypił i pytam czy wpił, to jest odpowiedz tak wypiłam ale gadałem wtedy z X o pracy, bo wiesz on może….. i tu całą historia, choć ostatnio ucięłam temat, że mnie to nie interesuje. Uwięrzę jak zobaczę umowę.
W ten wtorek, zadzwonił kolega że chce pożyczyć wiertarkę. No to jak to zwykle przyjedz to pożyczę. Kolega przyjechał, a mąż poszedł . Nie ma go pół godziny, mija kolejny czas. Dzwonie do nie gdzie jesteś? U sąsiada , bo mi pokazuje jak remont robi (u innego), będę za 15 minut. Po kolejnej interwencji wraca, po czym patrzę na niego. Piłeś? No piwo. Ale patrzę na niego dłużej ( miał problem z utrzymaniem pionu). No to już się wkurzyłam tym razem, że to na pewno nie piwo, bo przecież widzę. Wyrzuciłam go z naszej sypialni i poszedł spać . Nie wiem albo zrozumiał, że przesadził, albo udawał, albo mu się wydawało. Bo wyglądał jakby żałował. No ale nic wczoraj był grzeczny. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nawet mi czekoladki na przeproszenie kupił. Wiem że to żadna pociecha. Choć dopiero pierwszy raz wpadł na taki pomysł. Przyjęłam czekoladki, ale powiedziałam ze ja nie wiem co mam z nim zrobić. Nie podobają mi się takie zmiany. Ale to już nie jednokrotnie mówiłam, że zaniedbuje nas i tak naprawdę ma słaby kontakt z synem.
Praktycznie za każdym alkoholem stoi zwykle jakiś kolega. Moim zdaniem kolegów też ma podejrzanych (dużo piją).
I już sama nie wiem. Pogubiłam się z tym wszystkim. Czasami codziennie, czasami nie. A czasami mam wrażenie, że albo mam w domu „wesołego i miłego„ faceta albo chodzącą bombę zegarową. Tylko żaden z nich nie jestem tym którego znałam. Taka huśtawka. Zazwyczaj rozchodzi się o te piwo (albo może dwa), ale może tylko tak twierdzi że to piwo, bo nie stoję przy nim.
W piwnicy i garażu pełno butelek po piwie i czasem po szczeniaczkach. Choć jak się zapytam jak coś zobaczę przypadkiem, to zawsze należała do kolegi, a nie do niego.
Najgorsze że mam wrażenie że nie ufam już swojemu osądowi. Sama się już gubię, czy wierze jemu czy temu co widzę. Mówi że nie pił, ale widzę przecież że ma miękkie ruchy i mówi jakby miał kluskę w gardle. No przecież on w pracy się tak zmęczył, że tak wygląda. Wydawało mi się, że potrafię jeszcze odróżnić objawy zmęczenia fizycznego od upojenia alkoholowego. Może on mówi prawdę, a ja tylko szukam dziury w całym. No przecież nie kupie alkomatu i nie będę stać w drzwiach jak pies.
Ale się rozpisałam. Mam nadzieje, że to nie jest zbyt długie. |
|
|
|
|
yuraa
Moderator
Pomógł: 111 razy Wiek: 61 Dołączył: 06 Paź 2008 Posty: 4274 Skąd: Police
|
Wysłany: Czw 12 Lut, 2015 12:31
|
|
|
cześć
przeczytałem całość, ten fragment jest znamienny
Mamusia napisał/a: | Zdałam sobie sprawie że chodzę i go szpieguje. Gdzie idzie i po co i w jakim stanie wraca (już nawet nie pytam czy pił, bo mu i tak nie wierze, nawet mam wrażenie że swojej ocenie też już nie wierze). Zwykle nie dotrzymuje słowa, mówi że idzie na półgodziny wraca po trzech (bo przecież znowu spotkał kolegę i musiał z nim coś obgadać). Więc jak dzwonie do niego i pytam zwykle kiedy wróci (czasem po kilka razy) i czekam na niego w domu jak kretynka. Po czym często okazuje się, że wraca już pod jakimś wpływem procentów. Choć teoretycznie chyba nie mogę się żalić bo jak sobie wypije jest wtedy nadzwyczajnie grzeczny, zrobi wszystko co chce i idzie spać. Przy czym nie jestem w stanie go kontrolować, bo większość rzeczy dzieje się po za domem |
przecież ten chłop zwyczajnie ucieka do swojego świata, tam może decydować, jest kimś ważnym. Podejrzewam że w domu chciałabyś wygładzić jego w twoim rozumieniu wady.
a daj mu byc mężczyzną nie tylko w warsztacie.
po co ta nadkontrola ? telefon też mu sprawdzasz ? |
_________________
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi |
|
|
|
|
Linka
Moderator
Pomogła: 47 razy Wiek: 59 Dołączyła: 15 Gru 2011 Posty: 2210
|
Wysłany: Czw 12 Lut, 2015 12:52
|
|
|
yuraa napisał/a: | po co ta nadkontrola ? |
jakbys nie wiedział nie byłoby kontroli, gdyby facet nie nawalał, dotrzymywał słowa
dla mnie to typowe zachowania alkoholika i współuzależnionej żony....ja też latami zastanawiałam się czy nie zwariowałam, czy białe jest naprawdę białe |
_________________ Na moim niebie zawsze świeci słońce |
|
|
|
|
pietruszka
Moderator
Pomogła: 232 razy Wiek: 54 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 5443
|
Wysłany: Czw 12 Lut, 2015 12:54
|
|
|
Cześć Mamusiu, ja tam nie będę go diagnozować, a przypuszczam, że chciałabyś takiego potwierdzenia typu tak lub nie. Ale moim zdaniem - nie zaszkodziłoby byś Ty sama przeszła się gdzieś do poradni i pogadała z jakimś specjalistą od leczenia alkoholizmu i współuzależnienia.
Zbyt mi jeszcze bliskie i dziwnie znajome to co piszesz. Miałam podobne zachowania, kiedy mój Pietruch pił.
Prawie ani słowa o sobie a kilka tysięcy znaków o nim i jego piciu. |
|
|
|
|
sabatka
Trajkotka I`m going.... współuzależniona
Pomogła: 12 razy Wiek: 37 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 1236 Skąd: okolice Wrocławia
|
Wysłany: Czw 12 Lut, 2015 13:05
|
|
|
jak bym czytała o sobie.
nie jesteś jeszcze zmęczona tą gonitwą?
nie masz już dość?
ja też nie miałam dość i się tak uganiałam i pilnowałam do póki nie zaczęłam padać fizycznie |
_________________ Na skradający się smutek znam skuteczny sposób: stań przed lustrem, uśmiechnij się i powiedz do siebie "Kocham cię"
http://obrazyhaftowane.blogspot.com/
https://zrzutka.pl/rcta3k |
|
|
|
|
Mamusia
Małomówny
Wiek: 41 Dołączyła: 12 Lut 2015 Posty: 56
|
Wysłany: Czw 12 Lut, 2015 13:36
|
|
|
Ani telefonu ani poczty ani nic z takich rzeczy mu nie sprawdzam. Nawet jego listów nie otwieram. Zwykle się ze wszystkim zgadzamy. A jak jego pytam jego o zdanie (a pytam często i nie ważne czy to kwestia co jutro na obiad, plany na najbliższy weekend, czy koloru ścian), to odpowiedź prawie zawsze jest taka sama "obojętnie". I tak jest odkąd pamiętam.. Ja mu wcale nie zabraniam podejmowania decyzji w domu, on po prostu nie ma zdania. Ale pretensje o obiad że nie taki jakby chciał, to wie gdzie składać.
Nie wiem, nie potrafię tego ocenić. Nie uważam, żeby miał jakieś wady które musiał koniecznie zmieniać. Nigdy też go do czegoś takiego nie zmuszałam (przynajmniej świadomie). Nigdy też mu nie zabraniałam spotkań z kolegami. Tylko chciałabym aby miał czas także i dla mnie i dla syna. Jak to moja mama mówiła wszystko jest dla ludzi i na wszystko jest czas i miejsce.
Jestem zmęczona tym do tego stopnia, że mam lekkie problemy i muszę leżeć (choć w mojej ocenie podłożem jest stres w domu), do poradni się umówiłam wczoraj i czekam na wizytę (wtorek).
Pietruszka wiem że przez internet nikt mi go nie zdiagnozuje, ale muszę się w końcu wygadać. |
Ostatnio zmieniony przez Mamusia Czw 12 Lut, 2015 13:48, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
She
Gaduła
Pomogła: 16 razy Dołączyła: 24 Lip 2014 Posty: 646
|
Wysłany: Czw 12 Lut, 2015 13:52
|
|
|
Witaj Mamusiu
Mamusia napisał/a: | Pije częściej albo więcej. Potrafi skłamać w żywe oczy, że nie pił |
Mamusia napisał/a: | Choć teoretycznie chyba nie mogę się żalić bo jak sobie wypije jest wtedy nadzwyczajnie grzeczny, zrobi wszystko co chce i idzie spać. Przy czym nie jestem w stanie go kontrolować, bo większość rzeczy dzieje się po za domem. |
Mnie dość długo trzymała "pewność" że nie mam prawa się żalić i zdecydowanie nie powinnam bo:
- jest grzeczny
- nie awanturuje się
- jest miły
- jest pracowity
A ja wtedy myślałam że alkoholik to tylko brudny, śmierdzący człowiek spod budki z piwem (ot taki schemat myślowy, dość mocno zakorzeniony w naszym społeczeństwie).
Mamusia napisał/a: | I już sama nie wiem. Pogubiłam się z tym wszystkim. Czasami codziennie, czasami nie. A czasami mam wrażenie, że albo mam w domu „wesołego i miłego„ faceta albo chodzącą bombę zegarową. Tylko żaden z nich nie jestem tym którego znałam. Taka huśtawka. Zazwyczaj rozchodzi się o te piwo (albo może dwa), ale może tylko tak twierdzi że to piwo, bo nie stoję przy nim.
W piwnicy i garażu pełno butelek po piwie i czasem po szczeniaczkach. Choć jak się zapytam jak coś zobaczę przypadkiem, to zawsze należała do kolegi, a nie do niego.
Najgorsze że mam wrażenie że nie ufam już swojemu osądowi. Sama się już gubię, czy wierze jemu czy temu co widzę. Mówi że nie pił, ale widzę przecież że ma miękkie ruchy i mówi jakby miał kluskę w gardle. No przecież on w pracy się tak zmęczył, że tak wygląda. Wydawało mi się, że potrafię jeszcze odróżnić objawy zmęczenia fizycznego od upojenia alkoholowego. Może on mówi prawdę, a ja tylko szukam dziury w całym. No przecież nie kupie alkomatu i nie będę stać w drzwiach jak pies. |
Ano nie będziesz stać w drzwiach bo nic to nie da - stracisz jedynie czas i nerwy. A on i tak wypije jeżeli będzie chciał i nic, żadna kontrola z niczyjej strony nie jest w stanie temu zapobiec.
Myślałaś o spotkaniu z terapeutą? |
_________________ Mądre myśli przychodzą do głowy wtedy, gdy wszystkie głupoty zostały już zrobione. |
|
|
|
|
Klara
Uzależniony od Dekadencji
Pomogła: 264 razy Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 7861
|
Wysłany: Czw 12 Lut, 2015 14:30
|
|
|
Mamusia napisał/a: | wiem że przez internet nikt mi go nie zdiagnozuje |
Zaryzykuję, bo dość dokładnie opisałaś moje życie i nawet sposób rozmowy w moim małżeństwie.
Nawet używane słowa się zgadzają.
Wszyscy naokoło mówili, że mam świetnego męża, a tylko ja nie potrafię "do niego odpowiednio podejść" , a że czasem sobie wypije, to cóż w tym złego.
To były zamierzchłe czasy i o internecie nikt nawet nie słyszał, więc byłam skazana na doradztwo znajomych.
Starałam się uwierzyć, że to prawda, ale oczywiście alkoholizm ma to do siebie, że się rozwija i że jest coraz gorzej. Tak też było.
Jeśli chodzi o Twojego męża, to moim zdaniem jest już uzależniony.
Tyle o nim, bo Ty, namowami nie jesteś w stanie zmusić go ani do zaprzestania picia, ani do leczenia, a poza tym, nie on jest bohaterem tej opowieści, tylko TY.
Teraz o Tobie:
Pamiętając swoje zaprzeszłe błędy, gdybym teraz była na Twoim miejscu to:
- Podjęłabym regularną terapię najszybciej jak się da - oczywiście biorę pod uwagę to, że wkrótce będziesz miała mniej czasu niż dotąd.
- Nie zostawiałabym starszego synka pod opieką męża.
- Zaczęłabym radzić sobie samodzielnie tak, jak gdybym była samotną matką, przestałabym zwracać uwagę na to co mąż robi, gdzie chodzi, kiedy wraca i w jakim stanie, ale równocześnie przestałabym mu usługiwać - prać, sprzątać po nim i podawać obiadki.
Tyle na początek. Oczywiście Ty zrobisz jak zechcesz.
Życzę Ci, żebyś (dla dobra dziecka) skupiła się na sobie i przestała tracić energię na zajmowanie się mężem. |
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/ |
Ostatnio zmieniony przez Klara Czw 12 Lut, 2015 14:31, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Mamusia
Małomówny
Wiek: 41 Dołączyła: 12 Lut 2015 Posty: 56
|
Wysłany: Czw 12 Lut, 2015 15:17
|
|
|
She napisał/a: | Myślałaś o spotkaniu z terapeutą? |
Tak jestem już umówiona, ale będzie to dopiero pierwsze spotkanie.
Chętnie bym oddała część obowiązków, aby mógł się wykazać głową rodziny, ale co ja poradzę, że jego inwencja twórcza potrafi się kończyć na zabraniu dziecka na podwórku (przy okazji umówienia z kolegą) zwykle z piwem. To nie jest przecież normalne. Ja nie mogę go zostawić z synem na dłużej.
Właśnie bardziej mnie boli to że on mnie okłamuje. Z miesiąc temu jak byłam w szpitalu to taki zmęczony był i on nie ma siły i musi odpocząć i do domu wcześniej wyjść. A w domu syna oddał na parę dni do Babci, a sam zrobił imprezę. Kolega miał urodziny i sobie razem usiedli i po świętowali (to się akurat zgadza, bo uprzedzał wcześniej o urodzinach). Ale mimo wszystko jak można w takim momencie...
Klara napisał/a: | Tyle na początek. Oczywiście Ty zrobisz jak zechcesz. |
Dzięki za rady. Generalnie sama to sobie już dawno radze. Wbrew pozorom wcale nie skaczę wokół męża i nie robię za niego wielu rzeczy. Po prostu nie mogę. Nawet jakby mi się chciało.
Na razie próbuje to wszystko poukładać w głowie, może faktycznie pani terapeutka mi pomoże.
Tak myślę że może pora w końcu pogadać z Teściową. Bo ona to się tylko domyśla co się dzieje. Żeby chociaż byli świadomi istnienia ewentualnego problemu. Ja wiem że stanie po Mojej stronie. |
Ostatnio zmieniony przez Mamusia Czw 12 Lut, 2015 15:28, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Klara
Uzależniony od Dekadencji
Pomogła: 264 razy Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 7861
|
Wysłany: Czw 12 Lut, 2015 15:34
|
|
|
Mamusia, poczytaj: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026
Twojej szczególnej uwadze polecam "Zaczarowane koło zaprzeczeń".
Mamusia napisał/a: | Tak myślę że może pora w końcu pogadać z Teściową.(...) Ja wiem że stanie po Mojej stronie. |
To by była wymarzona sytuacja, ale specjalnie bym na to nie liczyła |
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/ |
|
|
|
|
BARBARA
Gaduła Nieśmiała
Pomogła: 4 razy Wiek: 53 Dołączyła: 10 Lut 2013 Posty: 683 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Czw 12 Lut, 2015 15:35
|
|
|
Mamusia napisał/a: | Tak myślę że może pora w końcu pogadać z Teściową. Bo ona to się tylko domyśla co się dzieje. Żeby chociaż byli świadomi istnienia ewentualnego problemu. Ja wiem że stanie po Mojej stronie. |
Obyś się nie pomyliła , aż mie ciarki przeszły jak to zdanie przeczytałam
Witaj Mamuśko |
_________________ Każdego dnia zaczynaj życie od nowa.
Życie znowu wstępuje w ciebie,gdy się dziwisz,że każdego poranka pojawia się światło. Jesteś szczęśliwy,ponieważ twoje oczy widzą,twoje dłonie czują a twoje serce bije. |
|
|
|
|
Linka
Moderator
Pomogła: 47 razy Wiek: 59 Dołączyła: 15 Gru 2011 Posty: 2210
|
Wysłany: Czw 12 Lut, 2015 15:39
|
|
|
Mamusia, opisałaś dokładnie moje małżeństwo, z tą małą różnicą, ze mój były mąż pił sam.
Napiszę, Ci jedno: zaufaj sobie, uwierz sobie , temu co czujesz , co widzisz.
Ja sobie długo nie wierzyłam, co gorsza jeszcze go tłumaczyłam ...chyba z lęku, ze jak już będę wiedziała na pewno, to będę zmuszona coś z tym zrobić.
Mamusia napisał/a: | Właśnie bardziej mnie boli to że on mnie okłamuje. |
Mnie też najbardziej bolały kłamstwa, dziś wiem że to nieodłączna część uzależnienia.
Mamusia napisał/a: | Tak myślę że może pora w końcu pogadać z Teściową. |
Czy stanie po Twojej stronie czy nie, pora przestać ukrywać problem. |
_________________ Na moim niebie zawsze świeci słońce |
|
|
|
|
Mała
Trajkotka
Pomogła: 34 razy Wiek: 49 Dołączyła: 18 Cze 2013 Posty: 1017 Skąd: Moja Wiocha :D
|
Wysłany: Czw 12 Lut, 2015 17:39
|
|
|
Linka napisał/a: | pora przestać ukrywać problem |
Do wszystkich mądrych rad - ja również się przychylam
To dla Ciebie trudny okres - końcówka ciąży i musisz na siebie uważać, ale...BARDZO się cieszę, że się tu znalazłaś. W porę zauważyłaś, że jest coś nie tak. Twoja historia - to wypisz, wymaluj mój śp.Tata i obecny partner (na chwilę obecną - trzeźwy alkoholik). Super, że zaczynasz działać - dbać o SIEBIE (terapeuta). Ta pomoc będzie Ci teraz bardzo potrzebna
Ja mam 2 synów. 3,5 i półtora roku. Dopiero po urodzeniu drugiego - znalazłam w sobie siłę, żeby zacząć szukać pomocy...Żałuję, że tak późno.
Dbaj o siebie - nosisz przecież w sobie nowe życie!
|
_________________ "Nigdy się nie nie bój" - Krudowie <3 |
|
|
|
|
zołza
Upierdliwiec Zołza
Pomogła: 62 razy Dołączyła: 03 Maj 2013 Posty: 2219 Skąd: Małopolska
|
Wysłany: Pią 13 Lut, 2015 07:37
|
|
|
Mamusia napisał/a: | A jak jego pytam jego o zdanie (a pytam często i nie ważne czy to kwestia co jutro na obiad, plany na najbliższy weekend, czy koloru ścian), to odpowiedź prawie zawsze jest taka sama "obojętnie". I tak jest odkąd pamiętam.. Ja mu wcale nie zabraniam podejmowania decyzji w domu, on po prostu nie ma zdania. Ale pretensje o obiad że nie taki jakby chciał, to wie gdzie składać. |
Jak dla mnie normalny , zwyczajny facet
Witaj Mamuśka |
|
|
|
|
She
Gaduła
Pomogła: 16 razy Dołączyła: 24 Lip 2014 Posty: 646
|
Wysłany: Pią 13 Lut, 2015 08:58
|
|
|
Mamusia napisał/a: | A jak jego pytam jego o zdanie (a pytam często i nie ważne czy to kwestia co jutro na obiad, plany na najbliższy weekend, czy koloru ścian), to odpowiedź prawie zawsze jest taka sama "obojętnie". I tak jest odkąd pamiętam.. Ja mu wcale nie zabraniam podejmowania decyzji w domu, on po prostu nie ma zdania. Ale pretensje o obiad że nie taki jakby chciał, to wie gdzie składać. |
Pamiętam ten czas - z taką różnicą że w naszym domu kluczowym powiedzeniem było "jak chcesz".
Wkurzało mnie to bo o ile skład obiadu nie był priorytetem do obgadania o tyle z czasem wydłużania się okresu picia męża słowa "jak chcesz" dotykały coraz ważniejszych aspektów życia. |
_________________ Mądre myśli przychodzą do głowy wtedy, gdy wszystkie głupoty zostały już zrobione. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|