Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Napiszę Wam co ze mną jest...
Autor Wiadomość
Samsara 
Małomówny
Sam



Dołączył: 27 Mar 2015
Posty: 61
Skąd: Mazowsze
Wysłany: Sob 28 Mar, 2015 05:15   Napiszę Wam co ze mną jest...

Witajcie Wszyscy jeszcze raz !
Nie wiecie jaką wielką radość ale i zdziwienie sprawiło mi czytanie Waszych powitań :D :shock:
Dziękuje!!!
Nie wiem jeszcze jak się na Forum poruszać bo jest to moje pierwsze w życiu.. :oops:
Próbuję metodą bardziej błędów, czy jest możliwość napisania do Was Wszystkich od razu? Dam radę, z czasem będę dobry...

Napiszę najpierw dlaczego wybór nicku i awatara jest nie przypadkowy. Bo to dla mnie ważne.

Saṅsāra lub saṃsāra (pali, sans.: संसार, tel.: సంసారం; chiń.: trad. 輪迴, upr. 轮回, pinyin lún huí, jap.: 輪廻 rinne) – w hinduizmie, dźinizmie i buddyzmie termin dosłownie oznacza nieustanne wędrowanie, czyli kołowrót narodzin i śmierci, cykl reinkarnacji, któremu od niezmierzonego okresu podlegają wszystkie żywe istoty włącznie z istotami boskimi (dewy). Po każdym kolejnym wcieleniu następne jest wybierane w zależności od nagromadzonej karmy. W buddyzmie wyzwolenie z sansary następuje dzięki kroczeniu szlachetną ośmioraką ścieżką, która prowadzi do nirwany.

Samsara lub Sansara, dosłownie oznacza "wędrówkę". Wielu ludzi uważa słowo samsara za buddyjską nazwę miejsca, w którym obecnie żyjemy — miejsca, które opuszczamy, wchodząc w nirwanę. Ale we wczesnych buddyjskich tekstach sansara to nie odpowiedź na pytanie "Gdzie jesteśmy?", samsara odpowiada pytaniu "Co robimy?". Zamiast miejsca jest proces: tendencja do ciągłego tworzenia światów i zamieszkiwania ich. Gdy jeden świat upada, znika, ty tworzysz inny i idziesz do niego. W tym samym czasie spotykasz innych ludzi, którzy tak jak ty stworzyli swoje własne światy[1].
Nyanatiloka Mahathera wyjaśnia: "Dokładniej mówiąc sansara jest nieprzerwanym łańcuchem połączeń pięciu khandha, które to w niewyobrażalnych okresach, z chwili na chwilę ciągle zmieniają się i bez przerwy następują jedna po drugiej. Okres jednego życia jest w tej samsarze jedynie drobną i ulotną cząstką. Dlatego też by zrozumieć pierwszą Szlachetną Prawdę mówiącą o powszechności cierpienia należy zwrócić swój wzrok ku samsarze, czyli temu przerażającemu łańcuchowi odrodzeń, a nie jedynie ku pojedynczemu okresowi trwania jednego życia, które oczywiście czasem może być mniej bolesne."

Pozwoliłem sobie skopiować co wyczytałem w Wikipedii, nawet nie wiem czy mogę, ale co tam...

Jakiś czas temu mieszkałem w wynajmowanym mieszkaniu na Starym Mieście w Warszawie. Sam. Samotny. Był lipiec, w ubiegłym roku. Wyposażony w terapii w narzędzia, których nie bardzo umiałem używać, postanowiłem być w terapii pogłębionej. Nikt, żaden z terapeutów nie powiedział jak wygląda życie po terapii. Na terapii nazywaliśmy to "zderzenie z nową rzeczywistością". Ha, zderzenie, na szczęście trwało to stosunkowo krótko. Dwa miesiące. Około 1440 bardzo dziwnych godzin.
Mój ojciec, znany i ceniony artysta, powiedział mi kiedyś, może jak miałem 15 lat, że "odbiera rzeczywistość bez naskórka". Pytałem go wiele razy co to znaczy, -- kiedyś zrozumiesz--.
I zrozumiałem, i rozumiałem że całe moje dotychczasowe życie tak wyglądało, bez naskórka... Przez te dwa miesiące próbowałem nadrabiać miną, że jest OK, że idę do przodu, ale nie było łatwo. Dlatego chodziłem bardzo często na mitingi, i na terapię, i do kościoła. Wierzyłem Sile Wyższej, dalej wierzę, dziś mam 285-ty dzień, i wierzę że trzeźwienia. Tak więc siedziałem sobie w mieszkaniu, późnym wieczorem, słuchałem muzyki z komputera, zacząłem oglądać film który na początku mnie nie interesował, ale tylko na początku. I nagle poczułem coś dziwnego, nie doświadczonego nigdy do tamtego momentu. Siedziałem, nie wiem jak długo, czułem strach, a może lęk przed czymś co wywoływało we mnie również zakłopotanie i jakąś dziwną do tej pory nie znaną odmianę radości. I ciarki na plecach, teraz też je czuję, jak by to było przed chwilą. Strach czułem często do lipca. To był mój "najlepszy kumpel". Ale bywałem z nim bardzo często ale krótko. Potem szybciutko przychodziły moje "najlepsze kumpelki", pastylki i wóda. I znów odwiedziny "najlepszego kumpla". I tak w kółko... A dusza ciągle wyła...
Zatrzymałem film który już mnie interesował, spojrzałem na tytuł. Zobaczyłem jakiej muzyki lub utworu przed chwila słuchałem. Wpisałem nazwę do wyszukiwarki w komputerze, przeczytałem i zamarłem. W bezruchu.
Nie wiem jak długo to trwało, w głowie pulsowały mi zdania. Podkreśliłem na górze.

Wędrówka, narodziny, śmierć, reinkarnacja, gdzie jestem, co robię, tworzenie świata, ludzie, w swoich innych światach, powszechne cierpienie, SAMSARA, przerażająco bolesny łańcuch odrodzenia. Bolesne ale już nie przerażające SAMOODRODZENIE...

Tu jestem, to jest mój nowy świat, wyzwolony w SAMOODRODZENIU.


Dziękuję WAM, że mnie przyjęliscie : Jo-asiu, Tosiu-Gosiu, ankao30, rufiu, Janiole, Kami-siu, Borusie, smokooka, point-cie, Jacku, staszku, margo, Duszku,





krytyk o filmie : http://www.hbo.pl/movie/samsara_583047
muzyka : https://www.youtube.com/watch?v=NPjCwXyvTG8
_________________
Jak dbasz tak masz...
Ostatnio zmieniony przez yuraa Pon 30 Mar, 2015 08:21, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Sob 28 Mar, 2015 09:27   

Czyli widziales ten film? Jest niesamowity! Ogladalam go w takim malym kinie. Strasznie emocjonujacy film, w ktorym nie pada ani jedno slowo. Zderzenie swiata wschodu i zachodu 23r
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Sob 28 Mar, 2015 12:18   

Samsara napisał/a:
Wyposażony w terapii w narzędzia, których nie bardzo umiałem używać, postanowiłem być w terapii pogłębionej.

witam ponownie :)
miał bym takie pytanko,a wzięło się z stąd bo ,albo,gdzieś mnie umknęło,lub po prostu nie opisałeś
a więc mniem zaciekawiło ,skąd ta droga w nowe,Twoje nowe - się zaczęła???
mianowicie jak się domyślasz,chodzi mnie o o Twoje,tak zwane "dno" - od którego to wszystko,zazwyczaj się zaczyna
ja,znalazłem się na swoim dnie dawno i w nim się babrałem
przy tym ,nie słuchając innych (najbliższych) oszukując głównie siebie - wypierałem się ,,swego upadłego "dna"
dopiero utrata najbliższych (rodziny) pozwoliła mnie na ,,zobaczenie tego mojego "dna"
i tu zaczęła się moja droga prawdziwej trzeźwości
mimo że przedtem ,była terapia ,odwiedziny u lekarza ,antikol ,straszki rozwodem i wiele podobnym
to właśnie utrata tego co najbardziej kochałem dało mnie kopa
widzę z Twoich opisów duże podobieństwo ,ale może sam opiszesz,jak to u ciebie było
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Samsara 
Małomówny
Sam



Dołączył: 27 Mar 2015
Posty: 61
Skąd: Mazowsze
Wysłany: Sob 28 Mar, 2015 22:20   

Witajcie
Tak, oglądałem ten film, wiele razy, ale tak naprawdę tylko za pierwszym razem tak na mnie wpłynął. Mam go w wypożyczalni w UPC. A może muzyka miała na to wpływ, może to co się koło mnie wtedy działo?
Dzięki za zmianę kolorów, faktycznie są bardziej swojskie. I tu powstało w mojej głowie pytanie, a bardzo często zadaję sobie pytania ostatnio, rozkminiam, skąd mi się wziął ten właśnie kolor?

Dno, moje własne osobiste dno? A ile ja ich miałem? Oj dużo. Przez 41 lat picia i trochę krócej prochów. Ostatnie trwało trzy lata. A było ich wiele, bo wiele było terapii, poza ostatnią niczego nie robiłem świadomie, prawdziwie. Za każdym razem jakieś niepicia, abstynencje, esperale, antikole, wszystko zafałszowane, zakłamane. Za każdą zafałszowaną próbą zakończoną oczywiście długotrwałym piciem, ból, strach, wszechobecna krzywda. Wyrządzana przeze mnie.
Całe dorosłe życie zawodowe byłem na kierowniczych i dyrektorskich stanowiskach. Byłem logistykiem. Wszystko potrafiłem zorganizować, wszystko było podporządkowane piciu albo prochom. Wyreżyserowane wizyty u lekarzy, manipulowanie miałem opanowane do perfekcji. Organizacja pijanych imprez, bo na inne nie chodziłem, bez najmniejszego zarzutu. No i skończyło się. Moja żona odeszła. ODESZŁA na prawdę. Zmęczenie mojej żony, które dopiero teraz widzę, było niebotyczne. Była też w szpitalu psychiatrycznym, ciężka depresja, wydawało mi się że przez pracę, bo ja się jakoś tam zaangarzowałem. Restrukturyzacja firmy. Potem, wiele lat później uświadomiłem sobie że to ja. Przez 30 lat wyciągała mnie z mojego szamba w które poza nią wciągałem również moich synów.
Mimo że mieszkaliśmy pod jednym dachem, nie byliśmy ze sobą. Odeszła, straciłem pracę, umarła moja mama, teściowa, wszystko mniej więcej w jednym czasie. Ileż miałem okazji do picia, prochów. W ubiegłym roku rozeszły się nasze drogi, w czerwcu, wyprowadziliśmy się do innych mieszkań. Ja znalazłem pracę w Gdańsku. Wynająłem mieszkanie, wywiozłem swoje rzeczy. Z Warszawy wyjechałem 7 czerwca, sobota rano. Pożarłem się ze starszym synem, kłótnia była wywołana przeze mnie celowo, żeby nie odwoził mnie na dworzec. Pierwsze kroki po wyjściu z domu oczywiście do sklepu. Nie bardzo pamiętam jak dojechałem do Gdańska. Myślę sobie, sobota wieczór, do pracy dopiero w poniedziałek wieczorem, miałem jechać do Poznania na jakieś szkolenie, no to czego mi było potrzeba? Mieszkanie w Gdańsku miałem przy pętli tramwajowej, druga była w Jelitkowie. Czerwiec. W poniedziałek, na późnopopołudniowe spotkanie zaspałem, albo nie wytrzeźwiałem. We wtorek rano Pan Dyrektor Generalny powiedział mi, że tak dużego obszaru i tak wielu ludzi nie pozostawi pod opieką nieodpowiedzialnego człowieka. Duży oddział ogólnopolskiej firmy.
Nie pamiętam co działo się ze mną do późnego wieczoru w sobotę. Ocknąłem się, oprzytomniałem w drzwiach przed jakimś człowiekiem w wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu jak po próbach włożenia klucza do dziurki nagle drzwi się otworzyły. "Czego?" Zapytał. Pomyliłem piętra.
Noc z soboty na niedzielę, niedziela, telefon. Patrzyłem na spis połączeń i za Boga nie potrafiłem sobie przypomnieć o czym ja z tymi wszystkimi ludźmi rozmawiałem, dlaczego do nich dzwoniłem, oni do mnie, o czym były 30 minutowe rozmowy. Z Dyrektorem Generalnym, od wtorku prawie codziennie, z właścicielem mieszkania, czasami w środku nocy..
Nie potrafię opisać jak się wtedy czyłem, co się ze mną działo. Brak mi słów, jak opisać potęgę gigantycznego strachu, wstydu, upokorzenia, bólu, poniżenia, i histerii która już mną zawładnęła.
W poniedziałek byłem już w Warszawie, przyjechał po mnie starszy syn. W drodze powiedziałem tylko dwa słowa; "jedź wolniej"
We wtorek byłem już na terapii zamkniętej.

Teraz uważam paradoksalnie, że to Siła Wyższa pozwoliła mi pić. Żebym się nie zapił na śmierć w obcym mieście, albo żebym nie wszedł pod tramwaj, w środku nadchodzącego lata.
Żebym jeszcze raz spróbował żyć godnie, wśród najbliższych.

Od 17 czerwca 2014 jestem czysty. I coraz bardziej spokojny.
_________________
Jak dbasz tak masz...
 
     
ankao30 
Trajkotka



Pomogła: 24 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 03 Sty 2015
Posty: 1554
Wysłany: Sob 28 Mar, 2015 22:35   

Samsara, Czuję ten spokój czytając Ciebie.
Fajnie że jesteś. :)
_________________
Twój los zależy od Twoich nawyków. Brian Tracy
 
     
Samsara 
Małomówny
Sam



Dołączył: 27 Mar 2015
Posty: 61
Skąd: Mazowsze
Wysłany: Sob 28 Mar, 2015 23:13   

Witajcie
ankao30, paradoksalnie ja też go czuję, a najważniejsze że jest prawdziwy, i taki bardzo nowy :)
Witajcie :) zolza, She, mativaldi, yuraa, Loka, adania, esaneta,
Margo, a chcesz ten film (i pozostałe z serii)jeszcze raz obejżeć ?
_________________
Jak dbasz tak masz...
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Nie 29 Mar, 2015 09:44   

Samsara, ten film musze sie brzydko przyznac mam w komputerze... ale Barake na przyklad widzialam tylko we fragmentach. Co proponujesz? :mgreen:
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Nie 29 Mar, 2015 10:40   

Samsara napisał/a:
moje własne osobiste dno?

dzięki
prawda że wypieranie się własnego dna,zamyka spojrzenie na własne życie
a otwiera je,właśnie w momencie spojrzenia i przyznania w rzeczywistość jaka jest
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Samsara 
Małomówny
Sam



Dołączył: 27 Mar 2015
Posty: 61
Skąd: Mazowsze
Wysłany: Nie 29 Mar, 2015 15:08   

margo napisał/a:
Samsara, ten film musze sie brzydko przyznac mam w komputerze... ale Barake na przyklad widzialam tylko we fragmentach. Co proponujesz? :mgreen:

Witaj,
mogę przesłać ci link :)
_________________
Jak dbasz tak masz...
 
     
point 
Małomówny


Wiek: 42
Dołączyła: 30 Lip 2013
Posty: 99
Wysłany: Nie 29 Mar, 2015 15:57   

Samsara napisał/a:
margo napisał/a:
Samsara, ten film musze sie brzydko przyznac mam w komputerze... ale Barake na przyklad widzialam tylko we fragmentach. Co proponujesz? :mgreen:

Witaj,
mogę przesłać ci link :)

Ja też bardzo mocno, uprzejmie :mgreen: poproszę... bardzo... fsdf43t
 
     
Guido 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 45
Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 361
Wysłany: Pon 30 Mar, 2015 10:10   

Cześć Samsara. Życzę Ci by Twe wyrwanie z błędnego kręgu wódczanych śmierci i kacowych narodzin okazało się trwałym i spokojnym stanem.
Polecam też, jeżeli nie widziałeś, filmową trylogię Godfreya Reggio - cykl Qatsi. To filmy o oczyszczającej mocy.
Pozdrawiam.
_________________
"Gdy mędrzec stara się przekazać jakąś mądrość, brzmi to zawsze jak głupstwo."
Hermann Hesse
 
     
growymaniak
[Usunięty]

Wysłany: Pon 30 Mar, 2015 20:13   

Też miałem taką sytuację :( (
Ostatnio zmieniony przez Pon 30 Mar, 2015 20:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Samsara 
Małomówny
Sam



Dołączył: 27 Mar 2015
Posty: 61
Skąd: Mazowsze
Wysłany: Wto 31 Mar, 2015 10:03   

Jo-asia napisał/a:
Jest taki Edek. Nie pije kilka lat. Chodzi na mityngi i zawsze siada na to samo...krzesło. Stali bywalcy, wiedzą. Nie siadają tam. Nowi....bardzo często na nie trafiają bo..jest blisko wyjścia. Edek przeważnie wchodzi...ostatni. I.....podchodzi mówiąc, to moje miejsce. Nowy...wstaje i szuka wolnego.

A skąd takie skojarzenie? I co wy z tym Edkiem??? :)
_________________
Jak dbasz tak masz...
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Wto 31 Mar, 2015 10:41   

Samsara napisał/a:
A skąd takie skojarzenie?

to mój odbiór...moja lekcja pokory
ten człowiek jest realny, jest jednym z "mojej" grupy..mityngowej
nie ma na imię Edek ;)
skojarzenie uczuć, jakie towarzyszyły mi...kiedyś a dziś powróciły w Twoim wątku
dziś, dzięki temu....pozbyłam się oceny :)
tyle :bezradny:
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
zołza 
Upierdliwiec
Zołza



Pomogła: 62 razy
Dołączyła: 03 Maj 2013
Posty: 2219
Skąd: Małopolska
Wysłany: Wto 31 Mar, 2015 11:21   

Tak sobie myślę , że wszędzie jest taki "Edek" w naszym otoczeniu. Osoba stała ...która po prostu jest od zawsze w danym miejscu. Na swoim miejscu ;) . Nikt się temu nie dziwi , nie zastanawia ...bo on jest jak stały element i odnośnik danego miejsca. Ja lubię "Edka" :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 13