|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
Napiszę Wam co ze mną jest... |
Autor |
Wiadomość |
Thomasson
Towarzyski
Pomógł: 3 razy Wiek: 36 Dołączył: 30 Lip 2014 Posty: 427 Skąd: sesame street
|
Wysłany: Śro 15 Kwi, 2015 22:22
|
|
|
JaKaJA napisał/a: | w pierwszym kroku przyznajesz szczerze i uczciwie,że jesteś bezradna jak dziecko | Ok, ale słowo "jesteś" zmieniłbym na "byłeś". Dojście do miejsca gdzie jest się już w AA i zaczyna się pracę ze sponsorem (no albo na warsztacie) nad pierwszym krokiem - to świadczy już o jakiejś zaradności.
JaKaJA napisał/a: | oddajesz to wszystko,puszczasz wolno kontrolę i wszystko to co powodowało,że upadałaś -tylko dzięki temu mamy szansę w 100 % uczciwie zrobić obrachunek moralny | Mocne słowa. W kroku 3 postanawiasz. Jakbym umiał oddać wszystko, puścić kontrolę i zrobić cokolwiek w 100% uczciwie to bym sobie głowy nie zawracał chodzeniem do AA i tym całym trzeźwieniem.
JaKaJA napisał/a: | niech będzie to siła grupy aa,terapeuta czy sama terapia jeśli nie "czujesz Boga" -ale oddajesz to mądrzejszym | Jeśli nie czujesz boga to programu nie zrobisz (albo zrobisz powierzchownie). Z tym że siłą wyższą może być cokolwiek to tylko taki chwyt marketingowy dla świeżaków. Samsara napisał/a: | Ostatnio pisałem, że mimo że jestem na WARSZTATACH PRACY nad krokami, i byłem na 4 Kroku, to czuję że jestem NA PIERWSZYM. | Jeśli tak czujesz to tak pewnie jest. Aby poczuć się na 4 kroku to trzeba poczuć też wcześniejsze trzy. Jak już postanowisz w kroku 3 to spróbuj powierzyć swoje życie i swoją wolę. Raczej nie uda się Tobie tego zrobić i te doświadczenie to dobry wstęp do obrachunku (czyli zbadania relacji z bogiem). Krok 4 nie bierze się z powietrza ani z teczki sponsora |
_________________ "Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi |
|
|
|
|
Samsara
Małomówny Sam
Dołączył: 27 Mar 2015 Posty: 61 Skąd: Mazowsze
|
Wysłany: Wto 21 Kwi, 2015 10:34
|
|
|
No i przebrnąłem. Przeczołgałem się.
Krok czwarty organizatorzy podzielili na dwa kolejne( co tydzień ) zajęcia, żeby nam, nowicjuszom było łatwiej.
A teraz widzę jedną konkretną rzecz.
Dotknąłem czubka "góry lodowej".
Kroki, dla mnie, są do przepracowania we trzech. Będę pracował ze sponsorem i ze sobą.
A to na pewno będzie długotrwały proces. Dotknąłem siebie bardzo głęboko.
I potwierdziło się moje przekonanie, że muszę, jeżeli chcę żeby było prawdziwie, przepracować kroki szczerze i uczciwie.
Inaczej nie mogę. I nie chcę. A to co zrobiłem na warsztaty, było bardzo trudne. I prawdziwe. Ale dotknąłem "góry lodowej".. |
_________________ Jak dbasz tak masz... |
|
|
|
|
ankao30
Trajkotka
Pomogła: 24 razy Wiek: 47 Dołączyła: 03 Sty 2015 Posty: 1554
|
Wysłany: Wto 21 Kwi, 2015 10:54
|
|
|
Samsara napisał/a: | Ale dotknąłem "góry lodowej" |
Podobno widoczne jest tylko 20% reszta pod wodą. Ale warto zanurkować.
Miłego |
_________________ Twój los zależy od Twoich nawyków. Brian Tracy
|
|
|
|
|
rybenka1
Uzależniony od netu
Pomogła: 92 razy Dołączyła: 19 Wrz 2010 Posty: 3751
|
Wysłany: Wto 21 Kwi, 2015 20:54
|
|
|
Sasmara mnie dotkneło ,mnie bolało ,prawda o sobie .Dużo pokory mnie kosztowało ,ale warto było .Dalej do roboty ,życie jest jak poród trzeba przeć do przodu. |
|
|
|
|
rybenka1
Uzależniony od netu
Pomogła: 92 razy Dołączyła: 19 Wrz 2010 Posty: 3751
|
Wysłany: Wto 21 Kwi, 2015 21:03
|
|
|
Rufio ,tego nie wiem ,ma boleć żeby poczuć i pamietać i robić wszystko żeby się zmienic ,tzn swoje postępowanie . |
|
|
|
|
rufio
Uzależniony od netu rozkojarzony
Pomógł: 57 razy Wiek: 61 Dołączył: 06 Paź 2008 Posty: 3387 Skąd: Wyższy Śląsk
|
Wysłany: Wto 21 Kwi, 2015 21:07
|
|
|
Chyba tak ale zawsze ........ |
_________________ I tak wszyscy skończymy w zupie .
|
|
|
|
|
rybenka1
Uzależniony od netu
Pomogła: 92 razy Dołączyła: 19 Wrz 2010 Posty: 3751
|
Wysłany: Wto 21 Kwi, 2015 21:11
|
|
|
Kazdy z Nas jest inny ,ja wiem o swoim doświadczeniu |
|
|
|
|
zimna
Gaduła Księżniczka \^^^/
Pomogła: 17 razy Dołączyła: 06 Gru 2011 Posty: 783
|
Wysłany: Pią 24 Kwi, 2015 09:57
|
|
|
Thomasson napisał/a: | JaKaJA napisał/a:
w pierwszym kroku przyznajesz szczerze i uczciwie,że jesteś bezradna jak dziecko
Ok, ale słowo "jesteś" zmieniłbym na "byłeś" |
O nie w żadnym wypadku
bezsilna a nie bezradna to jakieś podświadome wywalenie....
"Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem."
Bezsilność to nie bezradność to ważne.
ps. dopiero przeczytałam sorki. |
_________________ "jestem ciszą między parą tonów,
które niełatwo się ze sobą godzą" R.M.Rilke ..................................... |
|
|
|
|
zołza
Upierdliwiec Zołza
Pomogła: 62 razy Dołączyła: 03 Maj 2013 Posty: 2219 Skąd: Małopolska
|
Wysłany: Pią 24 Kwi, 2015 10:55
|
|
|
zimna napisał/a: | Bezsilność to nie bezradność to ważne. |
Dokładnie Bezsilność dotyczy nas w niewielu aspektach - to stan gdy na prawdę nie możemy już nic zrobić a jedynie przyjąć to na bary. Bezsilność na przykład czujemy w momencie śmierci bliskiej osoby - nie możemy nic zrobić, musimy się pogodzić z tym faktem bo nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Ta samo jak nie zmienimy faktu ,że staliśmy się/jesteśmy alkoholikami.
Bezradność to całkiem inna para kaloszy |
|
|
|
|
Samsara
Małomówny Sam
Dołączył: 27 Mar 2015 Posty: 61 Skąd: Mazowsze
|
Wysłany: Pon 27 Kwi, 2015 13:57
|
|
|
Pracuję nad piątym krokiem na warsztatach. Czy praca nad nim zmieni moje życie? Myślę że nie. To praca nad życiem w prawdzie, bez manipulacji. Proces. Tym bardziej będę chory, im więcej rzeczy ukryję. Krok Piąty to opowieść o mnie, dalszy ciąg Kroku Czwartego. Remanent, i analiza tego remanentu. Musze bardzo wystrzegać się perfekcjonizmu. Krok Piąty jest dla mnie podobny do spowiedzi, a co mówię, wymaga ode mnie żebym patrzył komuś w oczy, a nie przez kratkę w kościele. Co innego moja rozmowa z Bogiem. Nie przejmuję się co ktoś o mnie powie, bo bałem się odrzucenia, krytyki, jak ludzie dowiedzą się kim i jaki naprawdę jestem, zaakceptuję siebie, polubię, może pokocham, będę wychodził naprzeciw moim kompleksom i lękom. I w tym momencie będę miał w sobie empatię. To co czuję nie ma nic wspólnego z ulgą, a z poczuciem, że już nigdy nie będę się bał, czy mnie ktoś zaakceptuje czy nie. To jest teraz dla mnie najważniejsze.
Miłego popołudnia Wszystkim
Tak mi ta muzyka od kilku dni pasuje, i nawet kolejność nie jest przypadkowa
Film z drugiego filmy bardzo mi się podoba
https://www.youtube.com/w...t=RDeWGbzsPAfvo
https://www.youtube.com/watch?v=osNsn0Rg4nQ
https://www.youtube.com/w...Um9MjKM&index=4 |
_________________ Jak dbasz tak masz... |
|
|
|
|
Tajga
(konto nieaktywne)
Pomogła: 19 razy Dołączyła: 29 Lip 2011 Posty: 1585
|
Wysłany: Pon 27 Kwi, 2015 15:27
|
|
|
Samsara napisał/a: | że już nigdy nie będę się bał, czy mnie ktoś zaakceptuje czy nie. To jest teraz dla mnie najważniejsze. |
To tak jak ja im dłużej jestem sobie trzeźwiejącą kobietą, tym bardziej mam na wszystko wywalone.
Kroczę sobie spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu, kochając tę ciszę w sobie |
_________________ Na końcu wszystko będzie dobrze.
Jeżeli nie jest dobrze, znaczy że to jeszcze nie koniec.
J.Lennon |
|
|
|
|
Samsara
Małomówny Sam
Dołączył: 27 Mar 2015 Posty: 61 Skąd: Mazowsze
|
Wysłany: Pon 02 Lis, 2015 21:24
|
|
|
Nie pisałem dawno. Ale czytam, czasami, nie tak jak na początku bycia na forum. Jestem, że tak powiem na bieżąco. Przychodzą refleksje, często nie zgadzam się z komentarzami. Trochę zabawne jest dla mnie teraz, jak „korespondowałem” z moderatorem, ale dalej podtrzymuję swoją tezę, że odróżniam abstynentów od zdrowiejących, dalej bronię swojego terytorium, a że trochę inaczej… Czas. Potwierdziło się to zresztą od kwietnia kilka razy. Czując w stosunku do kogoś jakiś „mikro niepokój” zachowuję dystans, nie angażuję się w znajomość. I jak na razie dobrze na tym wychodzę. Emocjonalnie. Choćby na nie podjęciu dalszej polemiki z Dziadziuniem. Prosiłem kiedyś o rzeczowe wyjaśnienie co jest na rzeczy, nie otrzymałem go. Jakiś czas temu czytam, na koniec, że temat jest zamknięty. A wcześniej, emocje jakie wzbudzały u innych Forumowiczów wpisy autora. Ja też miałem emocje, przede wszystkim bunt, że mimo prośby nie otrzymałem jasnej, czytelnej informacji. Jasny, czytelny komunikat, to jest dla mnie podstawa w porozumiewaniu się ludzi, a szczególnie takich jak my, my, którzy manipulowanie mamy w małym palcu. Nie twierdzę że Dziadziunio manipuluje, nie twierdzę, że nie potrafi się porozumiewać, bo według mnie umie to robić doskonale. Dlaczego więc tyle nieporozumień? Ja sobie dawno odpowiedziałem, taka jest jego droga… Ale nie o Dziadziuniu miało być.
Czasami jak patrzę na moje życie, czuję smutek, smutek, że nie dałem bliskim prawdziwego siebie, tego siebie, który jest blisko. Ciepłego, czułego, wyrozumiałego ojca, męża…Teraz nie robię już sobie wyrzutów, nie biczuję się że byłem podły… Byłem…Nie staram się być kimś lepszym. Jestem. Wnuki do mnie lgną, synowie są obecni w życiu codziennie, nie tak jak kiedyś…A Żona? Tu cały czas pracuję, ale myślę że jest dobrze. Z tyłu głowy widzę ile zaprzepaściłem, nie jest to obsesyjne myślenie, ale jest to rodzaj światła ostrzegawczego. Nie chcę o tym zapomnieć. Najważniejsze jest to, że nie robię niczego na siłę. Dużo rozmawiam. Ze sobą… spokojnie, bez emocji.
Przepracowałem warsztaty 12 kroków, oj głęboko zanurkowałem, i na razie nie szukam sponsora. Myślę, że nie jest mi to potrzebne. Pamiętam jak byłem na terapii pogłębionej, na mitingu usłyszałem jednego z kolegów, wystarcza mu 45 minut raz w tygodniu na mitingu. Pomyślałem wtedy „jaki on musi być pijany” A teraz? Sam chodzę raz na tydzień, dwa, na mitingi. Nie mam takiej potrzeby. Ostatnio miałem sen alkoholowy, jeden z bardzo niewielu snów jakie zapamiętałem, a jedyny alkoholowy który mi się przyśnił od rozpoczęcia zdrowienia, lub jedyny który zapamiętałem,(pamięć zawodzi, ale nie zrzucam tego na wiek, bo wiem, że są to konsekwencje hektolitrów gorzały i dziesiątek kilogramów prochów). Potem zastanawiałem się skąd on się wziął. Nie wymagało to ode mnie wielkiego zaangażowania żeby to zinterpretować. Dwa tygodnie wcześniej w domu, było spotkanie z dawną koleżanką żony. Kobiety piły drinka, ale żona zadbała o to żeby szkło nie stało na stole. Wiedziałem oczywiście o tym, więcej, zgodziłem się na to. Nie mogę narzucać w domu swojej koncepcji życia bez alkoholu. W ubiegłym roku w takiej sytuacji pojechałem do syna. Uświadomiło mi to zdarzenie dwa niezaprzeczalne fakty. To co robię ze swoim trzeźwieniem jest prawidłowe. Dla mnie. I to, jak bardzo przebiegła jest moja choroba, odezwała się podstępnie po dwóch tygodniach? Tak, nie chcę zapomnieć, zapominać o swoim krzyżowym uzależnieniu, alkoholu i prochach. I jestem pewien, nie jestem w nawrocie. Czasami mam gorsze dni, i zgadzam się na to, nie jestem przecież automatem, mam do tego prawo. Dla mnie jest to obniżenie nastroju, nie dół, depresja, nawrót. Jestem przecież człowiekiem. Chorym.
Czytam, i zastanawiam się na przykład czemu ludzie na jakimś portalu tak bardzo przeciwni byli spędzaniu Święta Zmarłych w amerykańskim stylu. Poczytałem trochę, i już wiem. Wiem co o tym myśleć, a dlaczego tak bardzo przeciwni? Ich problem. Nie wyrzekam się mojego katolicyzmu, ale wiem że moi prapradziadowie żyli w pogańsko-słowiańskim kraju, i że katolicyzm nie był ich religią. Tak, wiem że moi praprzodkowie byli Poganami, że jestem potomkiem Słowian.
A napisałem to, na mało ważnym przykładzie, bo wiem jak niezwykle ważna dla mnie, szczególnie w nowym, trzeźwym życiu jest EMPATIA. To dzięki temu że wiem co to jest empatia, nie jestem kłębkiem nerwów, nie szukam sobie zatem powodu do nakręcania się. To mi nie jest do niczego w życiu potrzebne.
Nie czyta mi się dobrze, szczególnie na Forum, gdy ludzie opisują swoje cierpienie, ale czasami zadaję sobie pytanie… Dlaczego ja nie… Dlaczego mnie to już nie dotyka…
Tak, bezsilność z 1 Kroku to nie to samo co bezradność. Ja nie jestem bezradny wobec choroby.
Nie wszystko w życiu się udaje, nie zawsze i nie od razu, ale zacząłem Być, półtora roku temu, wtedy jeszcze tego nie wiedziałem, zacząłem Być szczęśliwym człowiekiem...
Tak jak tysiące ludzi i ta mała dziewczynka z filmu niżej , zacząłem bez owacji ale ze łzami w oczach czasami...
Pozdrawiam wszystkich
https://www.youtube.com/watch?v=jDqa4esWbb4 |
_________________ Jak dbasz tak masz... |
|
|
|
|
yuraa
Moderator
Pomógł: 111 razy Wiek: 61 Dołączył: 06 Paź 2008 Posty: 4274 Skąd: Police
|
Wysłany: Pon 02 Lis, 2015 21:31
|
|
|
dobrze mi się czytało, fajnie tak trzeźwo napisane.
a to takie moje, czuję podobnie
Samsara napisał/a: | Czasami jak patrzę na moje życie, czuję smutek, smutek, że nie dałem bliskim prawdziwego siebie, tego siebie, który jest blisko. Ciepłego, czułego, wyrozumiałego ojca, męża…Teraz nie robię już sobie wyrzutów, nie biczuję się że byłem podły… Byłem…Nie staram się być kimś lepszym. Jestem. Wnuki do mnie lgną, synowie są obecni w życiu codziennie, nie tak jak kiedyś…A Żona? Tu cały czas pracuję, ale myślę że jest dobrze. Z tyłu głowy widzę ile zaprzepaściłem, nie jest to obsesyjne myślenie, ale jest to rodzaj światła ostrzegawczego. Nie chcę o tym zapomnieć. |
|
_________________
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi |
|
|
|
|
szika
Trajkotka Uzależniona i DDA
Pomogła: 39 razy Wiek: 53 Dołączyła: 30 Sie 2013 Posty: 1649
|
Wysłany: Pon 02 Lis, 2015 21:52
|
|
|
yuraa napisał/a: | dobrze mi się czytało, fajnie tak trzeźwo napisane. |
podzielam
Samsara napisał/a: | Tak, bezsilność z 1 Kroku to nie to samo co bezradność. Ja nie jestem bezradny wobec choroby. |
bardzo celna refleksja.. ja tak to czuję własnie |
_________________
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|