Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Izolacja uzależnionego
Autor Wiadomość
Zagubiona 
Trajkotka



Pomogła: 21 razy
Wiek: 39
Dołączyła: 26 Gru 2012
Posty: 1288
Wysłany: Pią 27 Lis, 2015 18:57   Izolacja uzależnionego

Zastanawiałam się gdzie założyć ten temat, czy trzymać się "swojego" działu, czyli w innych uzależnieniach, czy może jednak w alkoholizmie. Padło tutaj, bo mimo, że problem dotyczy mnie, to wydaje mi się, że szkodą dla tematu byłoby zawężanie problemu tylko do jednego uzależnienia.
To tyle tytułem wstępu, a teraz konkrety.

Od długiego czasu mam świadomość, że często się izoluję od ludzi. Problem jest tym większy, że jak zaczyna się moja izolacja to kończą się wszelkie rozmowy- nawet z domownikami, a zamiast tego pojawiają się doły i spadek poczucia własnej wartości. Uciekam w świat książek. Ludzie mogą dla mnie nie istnieć. Wiem, że to kiepska droga dla uzależnionego ale mimo to nie potrafię na nią nie wchodzić, a jak już wejdę nie wiem jak wrócić do kontaktów z ludźmi.

Jest to dla mnie trudne. A jeszcze trudniejsze jest dla mnie proszenie o pomoc. Doszłam jednak do takiego punktu, w którym muszę schować dumę i prosić Was o pomoc i podzielenie się swoimi doświadczeniami w tej kwestii.
_________________
"Depresja, to ciało, które chce żyć i umysł, który chce umrzeć."
 
     
MILA50 
Towarzyski
nadzieja



Pomogła: 5 razy
Wiek: 67
Dołączyła: 09 Sie 2010
Posty: 454
Wysłany: Pią 27 Lis, 2015 20:43   

Anielica napisał/a:
Problem jest tym większy, że jak zaczyna się moja izolacja to kończą się wszelkie rozmowy-


ja miałam tak
to był okres kiedy rozczarowanie moim życiem osiągnęło szczyt,kiedy tkwiłam w związku małżeńskim dawno wymarłym,mąż nie był mi przyjacielem ani partnerem-tak sobie obok siebie-wtedy nie uciekałam w świat książek aby być sama ale właśnie w nich szukałam życia,przeżyć,relacji....tego było mi trzeba bo realne życie było martwe....
u mnie był do tego podatny grunt bo mam wiele z osobowości samotniczej...ale dziś to są tylko
odcinki -małe przestrzenie samotności,którą lubię
Aniołku-przyjrzyj się relacji w której jesteś :)
 
     
smokooka 
Uzależniony od netu


Pomogła: 100 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 4059
Wysłany: Pią 27 Lis, 2015 22:27   

Ja się izoluję, kiedy dopada mnie depresja, kiedy zaniedbam branie leku. Izoluję się też, kiedy mam nadmiar obowiązków, kiedy mnie zaczyna coś przytłaczać i górę bierze lęk. Izoluję się, kiedy ktoś mnie irytuje, a w swoim rozumieniu jakoś mi nie wypada wprost dać do zrozumienia że mam tego kogoś dosyć, izoluję się, kiedy jestem prowokowana do jakichś rozmów, zwierzeń na które nie mam ochoty. Napoważniejsze jest to pierwsze izolowanie się, wtedy znikam również dla siebie - w sensie, nie mam chęci na konstruktywne działanie żeby z tego stanu wyjść. Moja terapeutka na ostatnim spotkaniu zapytała mnie, co bym powiedziała takiej osobie w takim stanie jak mój i zapisała te zdania. Dała mi je, jako kontrmyśli i mam do nich zaglądać nawet codziennie, żeby mi się wryły w mózgownicę na wypadek powtórki takiego stanu izolacji. Żeby łatwiej przyszło mi do głowy że dam radę tego wyjść.
_________________
Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
:smok: :oczyska: ka
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Pią 27 Lis, 2015 23:12   

Anielica napisał/a:
Od długiego czasu mam świadomość, że często się izoluję od ludzi.

dla mnie ta świadomość, była obciążeniem na początku nie picia
na terapii ciągle słyszałam.. wychodź do ludzi, przełamuj sie, rozmawiaj.... izolacja to objaw głodu
długo ze sobą walczyłam, zmuszam sie a to zamiast pomagać jeszcze bardziej dobijało, bo mi nie wychodziło 8|
uważałam to, za niezdrowe
faktem jest.. że izolacja, także nie pomagała
ja znalazłam złoty środek... forum
tu spokojnie, z boku mogłam sie przyglądać, czytać, poznawać siebie
z czasem odzywać, pisać, opisywać...
z jednej strony, miałam strefę bezpieczeństwa.. możliwość wyjścia z rozmowy kiedy chcę czy tez wyłącznie przyglądanie bez zaangażowania
mąż długo tego nie akceptował, natomiast od syna szybko usłyszałam.. niby cię nie ma za wiele, jednak jak jesteś.. to jesteś
Dopiero po czasie.. okazało sie, że to moja natura. Introwersja (niedawno wkleiłam fajny filmik, który ją przyzwoicie tłumaczy). Taka jestem. Tak mam.
Najtrudniej było mi zaakceptować to, że czułam się zmęczona, gdy odwiedzała mnie wnuczka. Bardzo sie cieszyłam, że mogę z nią pobyć. A jej aktywność, mnie wykańczała. Wtedy z córką, znalazłyśmy rozwiązanie... pośrednie. Dziś już jest inaczej.
Dziś.. to dla mnie nie izolacja. Tak spędzam więcej czasu. Sama. Tak lubię.
Nie mam też problemu, jak wychodzę do ludzi.
:)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Janioł 
Uzależniony od netu
Uśmiech to pół pocałunku



Pomógł: 70 razy
Wiek: 58
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4556
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob 28 Lis, 2015 10:20   

ja odpowiem cytatem :

Budując swoją nierealna postać, wbiłem się w pychę która pracowała na moje złudne poczucie bezpieczeństwa, i tak osamotniony , bez sposobu na rozwiązanie swoich problemów znalazłem chwile ulgi, która wtedy wydawała mi się stanem euforii i szczęścia a później przekształciła się w nieustanną złość, lęk, strach, poczucie winy, osamotnienie i wieczne napięcie.
Te zdania pisze trochę później, po zajęciach z HALT-u czyli już po napisaniu tej pracy, kluczowym dla mnie słowem stało się słowo samotny, doszło do mnie że przez swoje zaniedbanie w kontaktach z ludźmi dzięki którym mogłem trzeźwieć, przez stworzenie a właściwie ciągłe obkurczanie swojego świata ,poprzez moje kłamstwa i oszustwa, poprzez ciągle odrzucanie najbliższych, poprzez moja postawę „ja wiem lepiej „ , „sam sobie najlepiej poradzę” , poprzez odtrącenie pomocy innych, obrażanie się , ciągłe porównywanie, zamykanie się w sobie , TO NA CHWILE PRZED WYPICIEM TEGO PIWA , BYŁEM NAJBARDZIEJ OSAMOTNIONYM CZŁOWIEKIEM NA ŚWIECIE.
_________________
P.S. Janioł może być tylko jeden ;) chociaż też czasem w coś walnie aureolką ;) by: Pietruszka
 
     
Zagubiona 
Trajkotka



Pomogła: 21 razy
Wiek: 39
Dołączyła: 26 Gru 2012
Posty: 1288
Wysłany: Sob 28 Lis, 2015 10:45   

MILA50 napisał/a:
Anielica napisał/a:
Problem jest tym większy, że jak zaczyna się moja izolacja to kończą się wszelkie rozmowy-


ja miałam tak
to był okres kiedy rozczarowanie moim życiem osiągnęło szczyt,kiedy tkwiłam w związku małżeńskim dawno wymarłym,mąż nie był mi przyjacielem ani partnerem-tak sobie obok siebie-wtedy nie uciekałam w świat książek aby być sama ale właśnie w nich szukałam życia,przeżyć,relacji....tego było mi trzeba bo realne życie było martwe....

Coś w tym może być... Mamy z mężem problem z mówieniem o uczuciach. Oboje jesteśmy ludźmi pokaleczonymi przez życie i nikt nas nie nauczył mówić co czujemy.
A czy szukam w książkach tego czego nie mam w związku? Możliwe ale też nie tylko. Chociaż przyznam, że nigdy nie ciągnęło mnie do fantastyki, za to lubię książki o relacjach oparte na faktach najlepiej o podłożu historycznym. Stąd też literatura wojenna ma u mnie stałą i mocną pozycję ale też romanse najlepiej osadzone czasowo i miejscowo w Anglii w XVIII i XIX wieku. I tak szukam relacji w związku.
_________________
"Depresja, to ciało, które chce żyć i umysł, który chce umrzeć."
 
     
Zagubiona 
Trajkotka



Pomogła: 21 razy
Wiek: 39
Dołączyła: 26 Gru 2012
Posty: 1288
Wysłany: Sob 28 Lis, 2015 10:48   

smokooka napisał/a:
Ja się izoluję, kiedy dopada mnie depresja, kiedy zaniedbam branie leku. Izoluję się też, kiedy mam nadmiar obowiązków, kiedy mnie zaczyna coś przytłaczać i górę bierze lęk. Izoluję się, kiedy ktoś mnie irytuje, a w swoim rozumieniu jakoś mi nie wypada wprost dać do zrozumienia że mam tego kogoś dosyć, izoluję się, kiedy jestem prowokowana do jakichś rozmów, zwierzeń na które nie mam ochoty. Napoważniejsze jest to pierwsze izolowanie się, wtedy znikam również dla siebie.

A mi się wydaje, że u mnie najpierw jest izolacja, a dopiero później stany depresyjne- chociaż pewności nie mam. Ale fakt izoluję się jak ktoś mnie irytuje- tyle że swoją irytację względem tej osoby przerzucam na izolację względem wszystkich.
_________________
"Depresja, to ciało, które chce żyć i umysł, który chce umrzeć."
 
     
Zagubiona 
Trajkotka



Pomogła: 21 razy
Wiek: 39
Dołączyła: 26 Gru 2012
Posty: 1288
Wysłany: Sob 28 Lis, 2015 10:54   

Jo-asia napisał/a:
okazało sie, że to moja natura. Introwersja (niedawno wkleiłam fajny filmik, który ją przyzwoicie tłumaczy). Taka jestem. Tak mam.
Najtrudniej było mi zaakceptować to, że czułam się zmęczona, gdy odwiedzała mnie wnuczka. Bardzo sie cieszyłam, że mogę z nią pobyć. A jej aktywność, mnie wykańczała. Wtedy z córką, znalazłyśmy rozwiązanie... pośrednie. Dziś już jest inaczej.
Dziś.. to dla mnie nie izolacja. Tak spędzam więcej czasu. Sama. Tak lubię.
Nie mam też problemu, jak wychodzę do ludzi.
:)

Ja odkąd pamiętam byłam aspołeczna, co wynikało ze wstydu za alkoholizm ojca. Ale był już czas kiedy to minęło. Tyle że w kontaktach choćby z siostrami męża mam problem ze znalezieniem wspólnych tematów. Nie kręcą mnie rozmowy o bzdurach, nie interesuję się modą czy kosmetykami, więc poza tematem dzieci innych wspólnych brak. I tak jest w większości przypadków.
_________________
"Depresja, to ciało, które chce żyć i umysł, który chce umrzeć."
 
     
Zagubiona 
Trajkotka



Pomogła: 21 razy
Wiek: 39
Dołączyła: 26 Gru 2012
Posty: 1288
Wysłany: Sob 28 Lis, 2015 11:00   

Janioł napisał/a:
doszło do mnie że przez swoje zaniedbanie w kontaktach z ludźmi dzięki którym mogłem trzeźwieć, przez stworzenie a właściwie ciągłe obkurczanie swojego świata ,poprzez moje kłamstwa i oszustwa, poprzez ciągle odrzucanie najbliższych, poprzez moja postawę „ja wiem lepiej „ , „sam sobie najlepiej poradzę” , poprzez odtrącenie pomocy innych, obrażanie się , ciągłe porównywanie, zamykanie się w sobie , TO NA CHWILE PRZED WYPICIEM TEGO PIWA , BYŁEM NAJBARDZIEJ OSAMOTNIONYM CZŁOWIEKIEM NA ŚWIECIE.

Tak, jest tu dużo prawdy. Dodałabym jeszcze tylko przemęczenie.
Sama sobie to robię ale nie potrafię zapomnieć krzywd wyrządzonych przez matkę i już sama jej obecność w tym samym pomieszczeniu co ja mnie irytuje. A irytacja na jedną osobę, jak pisałam wyżej, przenosi się na izolację od wszystkich. I błędne koło się zamyka.
_________________
"Depresja, to ciało, które chce żyć i umysł, który chce umrzeć."
 
     
Jędrek 
Trajkotka
ALKOHOLIK



Pomógł: 17 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 1617
Wysłany: Sob 28 Lis, 2015 19:30   

Dwa pierwsze lata spędziłem w depresji po pracy leżąc i patrząc w sufit....w pracy też niewiele robiłem..... Wracałem do towarzystwa ludzi z którymi piłem i udawałem, że samo nie picie mi wystarczy.
Kiedy się zaangażowałem w AA, rozpocząłem program ze sponsorem, moje życie zaczęło się zmieniać.
Na chwilę obecną mam tak zagospodarowane życie, że nie mam czasu się nudzić.... wracam do domu cały tydzień około 20- 21- ej.....
Chodzę na dwie moje tzw. grupy domowe AA trzy razy w tygodniu, gdzie pełnię służby i mam kontakt z ludźmi takimi jak ja.....
Weekendy spędzam z dziećmi, albo sam sobie gospodaruje czas.
Jestem sam. Nie czuję się samotny.
Oczywiście zdarzają się chwile użalania nad sobą.... ale staram się to przerwać i zająć głowę.
_________________
Andrzej
„Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian”
Poczytalność? Robisz w kółko to samo, kiedy zaczynasz zauważać pozytywne zmiany.
Ostatnio zmieniony przez Jędrek Sob 28 Lis, 2015 19:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Sob 28 Lis, 2015 19:32   

Anielica napisał/a:
irytacja na jedną osobę, jak pisałam wyżej, przenosi się na izolację od wszystkich. I błędne koło się zamyka.

Czyli mówiąc inaczej, jak sobie wymyślisz, tak będziesz miała. Klasyka Aniele mój :buziak:
_________________
:ptero:
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Sob 28 Lis, 2015 19:54   

Anielica napisał/a:
Mamy z mężem problem z mówieniem o uczuciach. Oboje jesteśmy ludźmi pokaleczonymi przez życie i nikt nas nie nauczył mówić co czujemy.

po początkowym buncie męża.. przyszła akceptacja
dziś nie mamy do siebie pretensji, jeśli któreś zajmuje się sobą
drugi potrafi sam o siebie zadbać
równocześnie.. potrafimy też, godzinami gadać
nie ma nic, na siłę.. :)
Anielica napisał/a:
Ja odkąd pamiętam byłam aspołeczna, co wynikało ze wstydu za alkoholizm ojca. Ale był już czas kiedy to minęło. Tyle że w kontaktach choćby z siostrami męża mam problem ze znalezieniem wspólnych tematów. Nie kręcą mnie rozmowy o bzdurach, nie interesuję się modą czy kosmetykami, więc poza tematem dzieci innych wspólnych brak. I tak jest w większości przypadków.

do tego, mogę dopisać alkohol.. który dawał mi złudzenie, że tego nie widzę ;)
Anielica napisał/a:
A mi się wydaje, że u mnie najpierw jest izolacja, a dopiero później stany depresyjne- chociaż pewności nie mam. Ale fakt izoluję się jak ktoś mnie irytuje- tyle że swoją irytację względem tej osoby przerzucam na izolację względem wszystkich.

tak, dokładnie taki jest mechanizm
unikasz uczucia, tu irytacji.. nie radzisz sobie z nim pogłębiając je np. uczuciem winy ewentualnie pretensjami do siebie
albo za to co czujesz albo za to, że nie umiesz wyrazić tego co czujesz
Anielica napisał/a:
nie potrafię zapomnieć krzywd wyrządzonych przez matkę

masz na to jakiś pomysł?
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Zagubiona 
Trajkotka



Pomogła: 21 razy
Wiek: 39
Dołączyła: 26 Gru 2012
Posty: 1288
Wysłany: Pon 30 Lis, 2015 08:37   

Jędrek, ja też na nudę nie narzekam- tyle tylko, że moje zainteresowania/pasje / aktywności nie wymagają towarzystwa osób trzecich.
pterodaktyll, a jak to zmienić?
Jo-asia, czy mam jakiś pomysł na uporanie się z krzydami wyrządzonymi przez mamę? Nic konkretnego, chciałabym tylko żeby przynała że takowe były. I już pal licho te związane z jej współ (typu sześciolatka szukająca ojca po melinach, bo mama mi kazała) ale chodzi mi o krzywdy późniejsze jak byłam już nastolatką.
_________________
"Depresja, to ciało, które chce żyć i umysł, który chce umrzeć."
 
     
Jras4 
Docent


Pomógł: 11 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3302
Skąd: Siedlce
Wysłany: Pon 30 Lis, 2015 10:09   

Anielica napisał/a:
a, czy mam jakiś pomysł na uporanie się z krzydami wyrządzonymi przez mamę?
ja mam i mame i sposób ingor na tyle ile to mozliwe ,unikanie walki zaczepek i co najwazniejsze WSPULNYCH INTERESÓW ,ZAKÓPÓW CZEGOKOLWIEG CO NOSI SLADY W STYLU JESTEM DLA CIEBIE DOBRA I MIŁA ...
_________________
KATOLIK CZARNY PEDOFIL
 
 
     
Jras4 
Docent


Pomógł: 11 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3302
Skąd: Siedlce
Wysłany: Pon 30 Lis, 2015 10:12   

Anielica napisał/a:
chciałabym tylko żeby przynała że takowe były.
to nie mozliwe nigdy to nie nastapi a wiesz dlaczego ? bo musiała by przyjąc ze była złą matką i poniosła kleske wychowawczą i jest niczym wiecej jak domowym oprawcą ale to to hu* bo musiała by z tą swiadomoscią zyć i coś zmieniać iść z problemem do ludzi znaczy psychologa a to pszyznanie sie publicznie do słabości nie oczekuj tego
_________________
KATOLIK CZARNY PEDOFIL
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,26 sekundy. Zapytań do SQL: 13