Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Pogubiłam się już
Autor Wiadomość
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Wto 22 Mar, 2016 11:28   

Cytat:

Kobitko Ty się aż tak bardzo emocjonalnie nie angażuj, zostaw mu to trzeźwienie...bo widzę, że pofrunęłaś z emocjami wysoko w górę.....będzie trzeźwiał to super a co będzie jesli nie będzie?...mocno sobie tyłek obijesz.

I słusznie prawisz Olgo. Nie przez Ciebie Mamusiu zaczął chlać i na pewno nie dla Ciebie wytrzeźwieje.........i uwierz, że wiem co piszę.....
_________________
:ptero:
 
     
Mamusia 
Małomówny


Wiek: 41
Dołączyła: 12 Lut 2015
Posty: 56
Wysłany: Wto 22 Mar, 2016 12:14   

Łatwego życia to on ostatnio ze mną nie ma. Ogólnie trochę się cieszę z tej jego zmiany. Ale po za tym dalej mu nie ufam. We wszystkim szukam podstępu i manipulacji z jego strony. Trochę mam wrażenie że nawet na siłę.

Już mu powiedziałam, że nie obchodzi mnie czy pije czy nie. W takim sensie, że nie będę biegać i kontrolować go co robi. Chce w domu spokoju i będę do tego dążyć. Z nim lub bez niego. Więc jak chce się leczyć to teraz, a nie za pół roku. Taka jest umowa. Dostał jedną szansę. Jest to jego pierwsza deklaracja zaprzestania picia, pierwsza deklaracja pójścia się leczyć. Pierwsza i ostatnia. Jak będzie trzeba słowa dotrzymam i się skończy nasz związek.

Póki co słowa dotrzymuje, więc jest z nami. Choć czasami zastanawiam się czy nie lepiej byłoby gdyby słowa nie dotrzymał.
Póki się tak bardzo stara nie chce go z domu wyrzucać. Trochę boje się, że jakby wrócił do domu rodzinnego, to zrezygnuje z leczenia. Zwłaszcza jak mu tam nagadają że wcale uzależniony nie jest, bo wszyscy tak piją itp. Choć pewnie jakby chciał się leczyć to i to by go nie powstrzymało.

Jestem w trochę w takim zawieszeniu. Chce żebyśmy byli od siebie niezależni, obojętnie jak losy się potoczą.

No może się jeszcze trochę oszukuje. Wy to pewnie lepiej widzicie. Wiem że u niego to typowe. Zawsze się na wszystko zgadza. Zresztą zawsze tak było.

Ostatnio na grupie analizowaliśmy fazy uzależnienia i mi się rzuciło, że uzależniony to on mógł być już przed ślubem.

Może tym razem dotrzyma słowa. (nawet jak to napisałam to czuje jaka głupia ta szansa).
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Wto 22 Mar, 2016 12:32   

Mamusia napisał/a:
Łatwego życia to on ostatnio ze mną nie ma. Ogólnie trochę się cieszę z tej jego zmiany. Ale po za tym dalej mu nie ufam. We wszystkim szukam podstępu i manipulacji z jego strony. Trochę mam wrażenie że nawet na siłę.

Już mu powiedziałam, że nie obchodzi mnie czy pije czy nie. W takim sensie, że nie będę biegać i kontrolować go co robi. Chce w domu spokoju i będę do tego dążyć. Z nim lub bez niego. Więc jak chce się leczyć to teraz, a nie za pół roku. Taka jest umowa. Dostał jedną szansę. Jest to jego pierwsza deklaracja zaprzestania picia, pierwsza deklaracja pójścia się leczyć. Pierwsza i ostatnia. Jak będzie trzeba słowa dotrzymam i się skończy nasz związek.

Póki co słowa dotrzymuje, więc jest z nami. Choć czasami zastanawiam się czy nie lepiej byłoby gdyby słowa nie dotrzymał.
Póki się tak bardzo stara nie chce go z domu wyrzucać. Trochę boje się, że jakby wrócił do domu rodzinnego, to zrezygnuje z leczenia. Zwłaszcza jak mu tam nagadają że wcale uzależniony nie jest, bo wszyscy tak piją itp. Choć pewnie jakby chciał się leczyć to i to by go nie powstrzymało.

Jestem w trochę w takim zawieszeniu. Chce żebyśmy byli od siebie niezależni, obojętnie jak losy się potoczą.

No może się jeszcze trochę oszukuje. Wy to pewnie lepiej widzicie. Wiem że u niego to typowe. Zawsze się na wszystko zgadza. Zresztą zawsze tak było.

Ostatnio na grupie analizowaliśmy fazy uzależnienia i mi się rzuciło, że uzależniony to on mógł być już przed ślubem.

Może tym razem dotrzyma słowa. (nawet jak to napisałam to czuje jaka głupia ta szansa).


zobacz ile razy użyłaś słowa on, jemu, jego itd... kręcisz sie wokół niego jak ćma wokół żarówki
masz Ty jakieś zainteresowania? jest coś co lubisz robić, co odrywa Twoje myśli od picia-niepicia? może jakieś hobby, coś co Cie relaksuje?
 
     
Mamusia 
Małomówny


Wiek: 41
Dołączyła: 12 Lut 2015
Posty: 56
Wysłany: Wto 22 Mar, 2016 12:57   

Pewnie że mam. Tylko przy 11 miesięcznym maluchu, to albo pracuje albo zajmuje się dziećmi. A tak to wspólnie się relaksujemy (ja i dzieci). Słuchając spokojnej muzyki. Coś koloruje. Robimy coś kreatywnego. Jak mam czas czytam książki. Chodzę z dziećmi na spacery kiedy tylko się da. Spotykam się z ludźmi. Wychodzę na ćwiczenia. W ciągu dnia to ja nie mam czasu myśleć.

Problem z czasem mam. Dlatego pracuje nad zdjęciem części obowiązków ze mnie. Trudno o nim nie pisać, jak większość moich decyzji dotyczy jego.

Może po prostu głupio się tłumacze przed wami.
Ostatnio zmieniony przez Mamusia Wto 22 Mar, 2016 13:01, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Wto 22 Mar, 2016 13:17   

zajmuj się dzieciakami bo to nie tylko Twoja powinność ale przede wszystkim przyjemność i rób coś fajnego dla samej siebie
 
     
Mamusia 
Małomówny


Wiek: 41
Dołączyła: 12 Lut 2015
Posty: 56
Wysłany: Wto 22 Mar, 2016 13:29   

Ja uwielbiam bawić się ze swoimi maluchami :D

Właściwie ostatnio bardzo odżyłam. Pewnie dzięki terapii. Zaczęłam zauważać różne emocje, potrzeby i realizować. Myślę że i tak jest dużo lepiej w porównaniu do tego co było pół roku temu. Dbam bardziej o siebie. Nawet lepiej wyglądam.

A ja to może nie tyle co ciągle myślę o mężu, tylko się przed sobą tłumaczę. To już dawno zauważyłam, że ciągle się tłumaczę (nawet sama przed sobą). Kłania się pewnie niska pewność siebie. Tak jakbym przekonywała siebie że moja decyzja jest na pewno słuszna. To dotyczy praktycznie każdego problemu w moim życiu.
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Wto 22 Mar, 2016 14:46   

Ech, Mamusiu!
Łatwiej się mówi o tym, żeby nie krążyć myślami wokół picia - niepicia partnera, a trudniej to wykonać, ale generalnie Olga ma rację, bo znasz może takie świetne powiedzenie odnoszące się do naszej "branży", choć mające zastosowanie i w innych dziedzinach życia: "zero oczekiwań = zero rozczarowań".
Dlatego zdrowiej dla Ciebie będzie, jeśli oddzielisz się całkiem od tego co Twój mąż robi, czy nie robi, znalezienie możliwie licznych zajęć odwracających myśli od niego.
Alkoholik zawsze dąży do tego, żeby być centralnym punktem odniesienia, więc będzie dobrze dla Was obydwojga, gdy go mentalnie zdetronizujesz.
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Mamusia 
Małomówny


Wiek: 41
Dołączyła: 12 Lut 2015
Posty: 56
Wysłany: Wto 22 Mar, 2016 15:29   

Ja bym powiedziała że ostatnio to on mi się narzuca. Sam zaczyna. Opowiada różne rzeczy o jego niepiciu. O kolegach co mu dają wsparcie (co nie piją) i w ogóle różne cuda. O szefie. Teraz nagle wszyscy go wspierają. Tak słucham i uszom własnym nie wierze. fsdf43t

Ja go tam nie pytam. Jak mu tam idzie.

Obserwuje. Czym bardziej ja go olewam i traktuje na dystans tym on bardziej się stara. Nie mówię mu co ma robić w domu. Sam na wszystko wpada. Nagle wie kiedy naczynia się myje, kiedy dzieci usypia itp. Na wszystko patrze jednak z powątpiewaniem. Czekam kiedy dobra passa się skończy.

Po prostu ostatnio staram się już nie udawać. Jeśli coś mi nie pasuje mówię od razu. Albo czuje się z czymś źle. A więcej jest niestety tych negatywnych uczuć.

Ja mu się nie narzucam. Na temat warunków była tylko jedna rozmowa z mojej strony i nic więcej.

Ale znajde sobie więcej zajęć. Zastosuje się. Dzięki za podpowiedź.
Ostatnio zmieniony przez Mamusia Wto 22 Mar, 2016 15:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mamusia 
Małomówny


Wiek: 41
Dołączyła: 12 Lut 2015
Posty: 56
Wysłany: Śro 23 Mar, 2016 20:56   

To był dobry dzień. Bez niespodzianek. Za to z super skupieniem w pracy. Dużo dziś zrobiłam i jestem zadowolona. Dzieci też dziś zadowolone. Jedno już śpi. Drugie myje zęby. Było trochę śmiechu i zabawy. Jeszcze tylko bajka na dobranoc i będę mieć trochę czasu dla siebie.
Z niecierpliwością czeka na wizytę u prawnika. Za to obawiam się świąt. Ze swoimi w domu poradzimy sobie, ale obawiam się wizyty u teściów.

Przemyślenia z dziś. Odrabiając zadanie domowe z grupy odnośnie systemu zaprzeczeń i iluzji. Swojego oczywiście. ;)

Zdałam sobie sprawę, że moim "ulubionym" jest ucieczka. Jak zaczęły się problemy i zaczęłam zauważać że za często sięga po alkohol. Przypomniała mi się nasza pierwsza kłótnia. Jedna z trzech może w naszym życiu. Do tego była to kłótnia u teściów. Oczywiście wypomniałam piwo i kolegów. Na co zostałam obrzucona że ja mam swoje fitnessy(konkretnie siłownia). Fakt rozwinęła mi się pasja i tego nie żałuje, ale z perspektywy czasu stwierdzam że trochę przesadzałam. Wrócę do niej jak tylko będę mogła.
Teraz widzę to, że byłam tak zajęta sobą i dzieckiem, że na rzeczywistość w domu już nie miałam czasu (albo nie chciałam mieć). Nie chciałam tego widzieć. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy w ramach redukcji stresu zaczęłam praktykować uważność. Zresztą na polecenie trenera. Wtedy zaczęło do mnie powoli docierać, że coś jest nie tak. Na początku myślałam że to moja wina, że coś nie gra. Potem powoli docierało że to może jednak alkohol jest problemem.

To na pewno nie jedyny system obronny jaki stosowałam. Ale myślę że ten główny. Ucieczka i zaprzeczanie. Potem mniejsze typu, to wina kolegów bo mu ciągle przynoszą, to tylko dwa piwa. Choć bardziej z takiego powodu że wierzyłam w to co mówi.

Ja to taki typ jestem co więcej myśli niż mówi. Dlatego nie musicie się obawiać że ja tyle gadam z mężem na ten temat. Bo tak nie jest. Tutaj przelewam trochę swoje wnętrze. Jak w pamiętniku ;-) Ja potrzebuje zrozumieć jak to działa.

Mam nadzieje że tym razem głupot nie piszę ;)
Ostatnio zmieniony przez Mamusia Śro 23 Mar, 2016 21:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Śro 23 Mar, 2016 21:14   

Mamusia napisał/a:
Mam nadzieje że tym razem głupot nie piszę ;)

Nigdy nie piszesz głupot :pocieszacz:
Każdy z nas pisząc przedstawia swój punkt widzenia i nie zawsze ma rację.
Twoje pisanie mnie bardzo pomaga, gdyż przyjmuję z niego to, co jest mi akurat potrzebne, a Ty też bierz sobie z odpowiedzi to, co Tobie pomaga.
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Mamusia 
Małomówny


Wiek: 41
Dołączyła: 12 Lut 2015
Posty: 56
Wysłany: Pią 25 Mar, 2016 11:39   

Dokumenty zawiezione :-) W środę do odebrania.

Ale miałam sen. Śniło mi się że ktoś mi przyniósł reklamówkę ze zdychającymi kotami. Dosłownie. Miałam zdecydować które koty uratuje. Zostawiłam tam największego i najmniejszego, bo ich nie dało się uratować i nie chciałam. Tak mi się skojarzyło z moją rodziną. Ten duży to mąż, ten najmniejszy to 3 dziecko, które było w planach. Ale nie było jakoś mi smutno.

Za to od rana mam mega power. Skupienie na 200% ;) Przygotowania do świąt pełną parą. Zdążyłam zrobić dwa prania. Jedno już wysuszone złożone i czeka do włożenia do szafy. Lista zadań na dziś przygotowana. Obiad w toku. Dzisiaj malowanie jajek. Przygotowałam się w tym roku dokładnie i będą kolorowe pisanki. Ozdobimy razem z synem.

Mamy podwójnie ubezpieczone mieszkanie. Jak nie mieliśmy ubezpieczenia ponad rok. Tak teraz mamy dwa. Oboje je załatwiliśmy w tym samym czasie i żadne nie skonsultowało to z drugim.
 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Pią 25 Mar, 2016 11:49   

Mamusia napisał/a:
Ale miałam sen


Ja uwielbiam moje sny, są niesamowitą informacją dla mnie, co się we mnie dzieje w podświadomości. Fajnie ten swój zinterpretowałaś :)

Trzymam kciuki za Ciebie :) idziesz fajnie do przodu :okok:
 
     
Mamusia 
Małomówny


Wiek: 41
Dołączyła: 12 Lut 2015
Posty: 56
Wysłany: Sob 26 Mar, 2016 22:22   

O taka sytuacja z dziś.

W sklepie robiliśmy zakupy. Było fajnie do momentu jak jeden w wózku się rozpłakał i nie mogłam małego uspokoić, starszy był przy koszyku sklepowy. A szanowny mąż polazł lodówki oglądać zostawiając mnie samą (jeszcze zanim młodszy się rozpłakał). Na dodatek w między czasie teściu zadzwonił z "kontrolą". No szlak mnie w tym momencie trafił, bo mały płacze, drugi szaleje, a ten zamiast coś zrobić to pogaduchy urządza. Awantury mu nie zrobiłam tylko powiedziałam żeby mi pomógł. Rozłączył się i pomógł, po czym się obraził. Po czym nie mogliśmy się już dogadać. Już mu było wszystko obojętne. Najchętniej to by uciekł ode mnie.

A teraz siedzę i myślę jak następnym razem lepiej się zachować. Kompletnie nie mam pomysłu. Mam mętlik w głowie.

Najprościej byłoby pozmawiać. Ale nie da się rozmawiać z kimś o emocjach jeśli ta osoba nie ma świadomości swoich uczuć. 34dd Stoi przede mną ktoś kto jest ewidentnie zły i niezadowolony, na pytanie co się stało, co się dzieje. Nic wszystko jest w porządku. Mam dobry humor.
Tyle że to sprawy nie załatwia, bo dalej jest zły i "obrywają" wszyscy dookoła.

Czuje potrzebę uporządkowania tej sprawy, ale nie wiem jak się za to zabrać.

Wiem jedno nie wyrażam zgody na chodzenie wokół niego na palcach.
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5442
Wysłany: Sob 26 Mar, 2016 22:28   

Mamusia napisał/a:
Wiem jedno nie wyrażam zgody na chodzenie wokół niego na palcach.

no to najważniejsze... :tak: najwygodniej - oddalić się fizycznie na większą odległość (np. spacer, drugi pokój), albo wyobrażanie sobie jakiegoś skafanderka, powłoki z teflonu, która powoduje odpowiedni stan tumiwisismu wobec złych humorów partnera...
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Sob 26 Mar, 2016 22:28   

Mamusia napisał/a:
Wiem jedno nie wyrażam zgody na chodzenie wokół niego na palcach.

I to jest bardzo słuszna koncepcja :okok:
_________________
:ptero:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,18 sekundy. Zapytań do SQL: 14