Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak wyobrażacie sobie swoje "być" za kilka, kilkan
Autor Wiadomość
konformistka 
Towarzyski


Wiek: 54
Dołączyła: 30 Lis 2009
Posty: 134
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 12:36   

Witam wszystkich fsdf43t
Pozwolicie, że o coś zapytam w związku z tytułem tematu?
Jak wyobrażacie sobie swoje "być" za kilka, kilkanaście lat?
Pytam bo zastanawiam się nad własną przyszłością a mam podobne problemy.
Mój szanowny małżonek ma problem z alkoholem (chyba, bo on twierdzi, że ja jestem przewrażliwiona jako córka alkoholiczki fsdf43t ) a mamy dwójkę małych dzieci.
Gdyby nie one już by tego małżeństwa nie było bo jedyne co zostało z pozytywnych uczuć do niego to litość. Ale jak myślę o przyszłości, o moim wieku średnim i starości u boku kogoś do kogo nie mam nawet ochoty się przytulić, kogo nie jestem w stanie szanować...
Dlatego pragnę poznać Wasze nadzieje i obawy związane z dalszym "jutrem".
Możecie się ze mną nimi podzielić? fsdf43t
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 14:12   

Witaj Konformistko życzę Ci, żebyś na naszym forum znalazła odpowiedzi na nurtujące Cię pytania, a także podzieliła się z nami swoim doświadczeniem :)

Moja przyszłość już się stała :?
Z mojego doświadczenia wynika, że jeżeli TERAZ Twój mąż nie zacznie się leczyć, jest prawdopodobne, że będzie już tylko gorzej, a Twoje dzieci zapytają Cie w którymś momencie: "Mamo, dlaczego się z nim nie rozwiodłaś?"
Ty też będziesz siebie o to pytała i prawdopodobnie będziesz żałowała zmarnowanego życia :/
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
Ostatnio zmieniony przez Klara Pon 30 Lis, 2009 14:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kahape 
Towarzyski
koalka



Pomogła: 10 razy
Wiek: 66
Dołączyła: 13 Lis 2009
Posty: 369
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 14:31   

Witaj konformistko. Dobrze, że tu zawitałaś.
Odpowiedź na twoje pytanie nie jest prosta.
Ale zacznę z innej "beczki"
konformistka napisał/a:
Mój szanowny małżonek ma problem z alkoholem (chyba, bo on twierdzi, że ja jestem przewrażliwiona jako córka alkoholiczki ) a mamy dwójkę małych dzieci.
konformistka napisał/a:
tego małżeństwa nie było bo jedyne co zostało z pozytywnych uczuć do niego to litość.
dzieci wynoszą z domu rodzinnego wzór swojego przyszłego małżeństwa(patrząc na matkę i ojca). Jak ma wyglądać? Co mają do siebie czuć rodzice, jak się zachowywać w stosunku do siebie?
Ty jesteś tego dowodem - jako córka alkoholiczki, stworzyłaś sobie też dom alkoholowy. Taki właśnie jak twój rodzinny.
konformistka napisał/a:
u boku kogoś do kogo nie mam nawet ochoty się przytulić, kogo nie jestem w stanie szanować...
czego nauczą się twoje dzieci patrząc na ciebie(matkę) i na twojego męża(ojca)? Nie trudno zgadnąć jak wybiorą twoje dzieci.
Pytanie do ciebie?????? Naprawdę tego chcesz? Chcesz żeby tak żyły? Bez miłości, szczęścia, oparcia....
pozdr
_________________
"Nigdy, przenigdy, nikt i nic nie będzie dostosowywało się do Twoich oczekiwań". Ameise
 
 
     
konformistka 
Towarzyski


Wiek: 54
Dołączyła: 30 Lis 2009
Posty: 134
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 14:31   

Nie zacznie się leczyć, Klaro, bo uważa, że nad wszystkim panuje.
Problem leży w tym, że nie jest złym ojcem i dzieci go kochają.
A ja wychowywałam się bez ojca i nie chcę im odbierać kolan, na które mogą się wdrapać.
Zastanawiałam się nad rozwodem i mam nawet formularz wniosku, ściągnięty po jednej z awantur ale jak się uspokaja nie mam dość siły by go podpisać.
Powinnam go wypełnić, podpisać, zapakować w kopertę ze znaczkiem i wrzucić do skrzynki w chwili, kiedy jestem wściekła ale podejmowanie decyzji pod wpływem emocji też nie jest najlepszym wyjściem. :/

Klaro, masz dzieci?
 
     
olimpijka 
Towarzyski


Wiek: 45
Dołączyła: 06 Wrz 2009
Posty: 324
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 14:35   

jak będzie za kilka czy kilkanaście lat nie wiem...wiem jedno, że nie będzie tak jak do tej pory i tej wersji będę się tzrymać...

2 tygodnie temu moja przyjaciólka obchodziła 30 urodziny i zakończyła je toastem o tym jak w życiu czuje się spełniona, na wszystkich frontach, zawodowym, prywatnym każdym...i że czuje że eraz po przekroczeniu tego progu będzie tylko lepeij... wtedy jej pozazdrościłam, bo za kila dni miałam obchodzić swoje 31 urodziny i ja mogłam wygłosić toast, że życie mam zmarnowane, nie jestem sczęśliwa i najparwdopodobniej nigdy już nie będę...

a potem się coś złamało...bo stwierdziłam że tak być nie może... że zrobię wszystko żeby za rok wygłosić taki toast jak ona...i zaczęłam działać...

powtarzam - nie wiem jak będzie, nie chcę sobie nic wyobrażać...jedno staram sobie obiecywać - nie będzie tak jak przez ostatnie lata!!!!!
_________________

 
     
kahape 
Towarzyski
koalka



Pomogła: 10 razy
Wiek: 66
Dołączyła: 13 Lis 2009
Posty: 369
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 14:40   

konformistka napisał/a:
Nie zacznie się leczyć, Klaro, bo uważa, że nad wszystkim panuje.
co ON uważa - to jego sprawa..... dla ciebie ważne jest TWOJE zdanie, co ty myślisz? Skoro tu przyszłaś to znaczy, że z tym alkoholem nie jest aż tak bezproblemowo..
Mój mąż też uważał, że nie ma problemu z akoholem. Ale ja wiedziałam swoje. Chciałam mieć trzeźwego męża. Dałam mu ultimatum- albo przestaje pić i zaczyna się leczyć albo do widzenia.
Dzisiaj nie pije prawie 2 lata, leczy się. Zaczynamy życie od nowa.

pozdr
_________________
"Nigdy, przenigdy, nikt i nic nie będzie dostosowywało się do Twoich oczekiwań". Ameise
Ostatnio zmieniony przez kahape Pon 30 Lis, 2009 14:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
olimpijka 
Towarzyski


Wiek: 45
Dołączyła: 06 Wrz 2009
Posty: 324
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 14:42   

to tak jak ja...i wybrałam, trochę to trwało :)
_________________

 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 14:50   

konformistka napisał/a:
Nie zacznie się leczyć

Wobec tego zacznij od siebie :D
Tu znajdziesz fachową pomoc: klik
Tu znajdziesz radę i doświadczenie: klik

konformistka napisał/a:
Klaro, masz dzieci?

Mam dorosłą córkę, która ma już swoją rodzinę.

Gdy miała mniej więcej 6 lat, a ja byłam (prawie) zdecydowana na odejście od męża, postanowiłam ją o tym poinformować.
Dziecko wtedy mi powiedziała, że sobie tego nie życzy, że chce mieć tatę obojętnie jakiego. Byle by był...
Pewnie nie byłam zdeterminowana, więc pomyślałam sobie że nie zniosę, gdy któregoś razu córka mi wygarnie, że pozbawiłam ją ojca.

Gdy miała 15 lat, wykrzyczała mi w twarz, że tkwię przy alkoholiku i nic nie robię z tym. Nawet się nie rozwiodłam.
Bardzo mnie to dotknęło i w jakimś samoobronnym odruchu odpowiedziałam że zrobiłam to dla niej.

Gdy miała jakieś 20 lat i była już studentką, oznajmiła mi, że bardzo ją skrzywdziłam mówiąc że z jej powodu nie odeszłam od męża, bo w ten sposób odpowiedzialność przerzuciłam na nią.

Potem poszłam na terapię (chociaż było już na wszystko za późno :? ) i dowiedziałam się, że dzieci mają w każdym wypadku żal do matki.
Trzeba się na to przygotować 8|
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
konformistka 
Towarzyski


Wiek: 54
Dołączyła: 30 Lis 2009
Posty: 134
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 14:53   

Czy rozwód również nie krzywdzi dzieci?
Mój mąż nie da mi go tak po prostu bo ja chcę się rozstać.
Zacznie się walka. Walka o dzieci.
Wiem, że teraz też je krzywdzimy, ale które zło jest mniejsze: pijący (jeszcze z przerwami) ojciec czy brak ojca?
 
     
olimpijka 
Towarzyski


Wiek: 45
Dołączyła: 06 Wrz 2009
Posty: 324
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 14:56   

nie mam doświadczenia z diećmi...ale patrze po sobie..lepszy jest taki partner czy żaden?? da mnie nżaden
_________________

 
     
kahape 
Towarzyski
koalka



Pomogła: 10 razy
Wiek: 66
Dołączyła: 13 Lis 2009
Posty: 369
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 15:08   

konformistka napisał/a:
Zacznie się walka.
najlepiej gdyby zaczęła się walka o jego trzeźwość. Są na to sposoby. Jakie? Trzeba sie dowiedzieć. Dostałaś linki o Klary.

Wtedy i rozwód nie będzie potrzebny.
U mnie tak było... a juz byliśmy w sądzie. Mój mąż "zaskoczył" dosłownie w ostatnej chwili.

pozdr i życzę mądrych decyzji
_________________
"Nigdy, przenigdy, nikt i nic nie będzie dostosowywało się do Twoich oczekiwań". Ameise
 
 
     
konformistka 
Towarzyski


Wiek: 54
Dołączyła: 30 Lis 2009
Posty: 134
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 15:35   

Klaro, dzięki, bardzo przejrzyście to napisałaś.
Przypuszczam, że moje dzieci w obecnej chwili też wolą takiego ojca niż żadnego.
I jak próbuję spojrzeć z ich pozycji to ich rozumiem.

Olimpijko, masz rację. Ja też uważam, że lepsza jest samotność dlatego zapytałam Was o przyszłość. Bo nawet w przypadku uleczenia mojego męża, przed nami nie ma już przyszłości. Zbyt wiele się wydarzyło.

Dlatego, Kahape, to nie jest takie proste jak piszesz. Że trzeźwość wszystko wyprostuje.
Mniejsza o miłość ale ja już nie szanuję tego człowieka, nie chcę żeby mnie dotykał, nie chcę zwierzać mu się z moich pragnień i myśli i nie marzę o starości przy jego boku.

W chwili obecnej tak to właśnie widzę. Nie jest to przyszłość, o której marzyłam.
 
     
evita 
[*][*][*]


Pomogła: 75 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 03 Wrz 2009
Posty: 2895
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 15:59   

witaj konformistko :)
zaczęłaś najpierw pisać w moim wątku więc ci napiszę mój scenariusz życia ! ja już doszłam do mojego "być albo nie być" ze szczególnym wskazaniem na "nie być" !!! biorąc pod uwagę fakt, że jesteś na dużo wcześniejszym etapie swojego małżeństwa niż ja , jak również to jak bardzo powielają się życiorysy takich jak my to ci powiem - bierz nogi za pas i zacznij myśleć o dzieciach i o sobie !!!
Wiesz jak to będzie teraz wyglądać ? Gdy pije to go nie trawisz i masz ochotę wysłać pozew rozwodowy solennie w myślach obiecując sobie, że tym razem dopniesz swego ! Ale on przestaje pić, trzeźwieje, przeprasza, całuje, kocha dzieci, pracuje ... zaczynasz się zastanawiać , po co mi ten rozwód ? przecież obiecał, że to ostatni raz, że się poprawi, że świata poza tobą i dziećmi nie widzi ! Odwzajemniasz całusy, uściski i jest wszystko git ! Zbliża się czas kolejnego zapicia bo organizm tego wymaga, już nie jest taki słodki, zaczyna się czepiać, że nie tak posprzątne, wyprasowane, ty coś odpyskujesz broniąc się na co on reaguje wściekłością , trzaska drzwiami i idzie w długą, a jak już wraca nażłopany tą wódą to oczywiście słyszysz, że to przez ciebie ! Bo gdybyś była inna to by nie pił ! i znów się zaczyna powtórka z wątpliwej rozrywki. Ty chlipiesz, serce ci pęka, zamiast dzieciom opowiadać bajkę na dobranoc życząc im spokojnych snów jesteś zaabsorbowana mężem a przede wszystkim tym, żeby dopilnować spokoju wokół niego, żeby głośniej nie oddychać, żeby dzieci nie zbudziły go z pijackiego snu bo będzie awantura ! Po paru latach dzieci będą dorastające same się już nauczą chodzić na paluszkach i dalej świat będzie się kręcił wokół pana i władcy i zapomnicie wszyscy że oprócz słowa ON jest jeszcze słowo JA . Dzieci dorosną, pomału będą wyfruwać z gniazdka a ty będziesz płakać bo zdasz sobie sprawę, że zmarnowałaś życie nie tylko sobie ale i dzieciom :( być może nawet powiedzą ci to w twarz ? a twój PAN ? będzie toczył swoje pijackie życie dalej swoim torem i nie łudź się, że sam z siebie przestanie pić bądź przynajmniej się ograniczy - będzie coraz gorzej ! z małych awantur zrobią się wielkie awantury, interwencje policji, będziesz unikać wzroku najbliższych sąsiadów bo wstyd ci będzie jak będą na ciebie spoglądać z politowaniem, wszędzie będziesz doszukiwać się szeptów jak to cię obgadują "ty wiesz ? to jest od tego co tak chleje ! ale biedna rodzina "
Konformistko - nie jestem wróżką i być może się mylę i twoja przyszłość będzie jednak świetlana ale odkąd jestem na tym forum wiem, że to co ja piszę jest pewnego rodzaju schematem rodzin takich jak nasze i niewiele jest wyjątków. Może tobie się ułoży jednak inaczej ale jeśli jednak nie ? jeśli jednak to ja mam rację ? Jesteś młoda, dzieci małe potrzebują mamusi a nie sfrustrowanej matki i uwierz mi, że wybaczą ci kiedyś jeśli podejmiesz teraz drastyczne decyzje ! Ja nie wytrwałam w swoich postanowieniach zakończenia takiego właśnie życia, być może jestem za słaba, za stara, zrezygnowana, a może to tylko strach przed samotnością ? nie wiem sama dlaczego ale choć nigdy tego jeszcze tutaj nie pisałam brzydzę się sobą że nie zrobiłam tego co powinnam zrobić i nie zaczęłam działać !

Uszanuj siebie i życzę słusznych wyborów :pocieszacz:
_________________
spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
 
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 16:02   

Cytat:
Czy rozwód również nie krzywdzi dzieci?

Dzieci w każdej sytuacji będą się czuły skrzywdzone w taki czy inny sposób. Mam za sobą dwa rozwody, pierwszy przy małym dziecku a drugi przy dorosłych dzieciach i widzę ślady jakie te przeżycia zostawiają w ich psychice. Lepsza dla nich, to oczywiście moje zdanie, jest sytuacja w której wiadomo, że mają ojca i matkę ale nie mają rodziny. Jest to bardziej "zdrowy" układ dla wszystkich.
konformistka napisał/a:
Mniejsza o miłość

A dlaczegóż to? Uważasz że na nią nie zasługujesz?
konformistka napisał/a:
ja już nie szanuję tego człowieka, nie chcę żeby mnie dotykał, nie chcę zwierzać mu się z moich pragnień i myśli i nie marzę o starości przy jego boku.

To na co jeszcze czekasz? Myślę, że rozstanie to o wiele lepszy pomysł niż utrzymywanie niejako "na siłę" takiego toksycznego związku, w końcu masz dopiero 39 lat a mawiają, że życie zaczyna się po 40tce. Wszystko przed Tobą tylko trzeba podjąć jakieś decyzje i konsekwentnie je realizować :) Pozdrawiam
_________________
:ptero:
 
     
kahape 
Towarzyski
koalka



Pomogła: 10 razy
Wiek: 66
Dołączyła: 13 Lis 2009
Posty: 369
Wysłany: Pon 30 Lis, 2009 16:09   

konformistka napisał/a:
to nie jest takie proste jak piszesz. Że trzeźwość wszystko wyprostuje.
Mniejsza o miłość ale ja już nie szanuję tego człowieka, nie chcę żeby mnie dotykał, nie chcę zwierzać mu się z moich pragnień i myśli i nie marzę o starości przy jego boku.
spokojnie, nie wyrokuj. Przeciez nie wiesz co będzie.
Ja mojego męża chciałam udusić własnymi rękami. Ale to było jak pił. Nienawidziłam go, nie mogłam na niego patrzeć.
Ty też swojego męża -nie szanujesz, nie lubisz go. Ale tego nachlanego, bełkoczącego, obrzydliwego.... komu zreszta "taki" podobałby się?
Nie wiesz jak wyglądałby trzeźwy.

Na terapii mówi się, że on cię zdradza z "kochanką". Ważniejszą od żony. Jest nią flaszka!!!!
Dlatego....
Stań z boku, nie patrz na niego, nie zwracaj uwagi, nie dyskutuj (zresztą z pijany nie ma o czym).
Przestań mu usługiwać, prać, gotować (rączki umieją podnosic kieliszek to i prać potrafią).
Nikt nie mówił przecież, że żona jest w domu od "służenia mężowi". Niech mu to robi jego "kochanka".

Zajmij się swoim życiem i dziećmi. Od dziś jesteś Kobietą i Matką. Nie żoną- nie masz męża - masz alkoholika.
On musi poczuć na własnej skórze (skoro gadki nie pomagają), że przestało ci sie takie życie podobać.
Na początek chociaż tyle.

pozdr
_________________
"Nigdy, przenigdy, nikt i nic nie będzie dostosowywało się do Twoich oczekiwań". Ameise
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,45 sekundy. Zapytań do SQL: 11