Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
pomozcie mi wytrwac
Autor Wiadomość
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 17:19   

Ja napisałam taki list do ojca. Mam go schowanego gdzieś. Pomógł mi bardzo. Pogodzilam sie z ojcem dzieki temu, wyrzucilam mu moje żale i wytłumaczyłam sie przed nim. Trzymam go na pamiątkę. Moze go kiedys znowu przeczytam a może nie.
 
     
anuszka 
Gaduła



Pomogła: 4 razy
Wiek: 50
Dołączyła: 11 Gru 2013
Posty: 514
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 17:23   

Cytat:
i spaliła ten list w garnku na kuchence z włączonym okapem, żeby wyłapywał dym.


ja to bym spalila ich obydwoje na na stosie , i bym na to patrzyla :manicure:

Takie sa moje uczucia dzisiejsze , pewnie napisze ten list mam cmentarz blisko zaniose go tam ,pochowek zrobie . Dziekuje za podpowiedz , moze czas tez powoli pomoze ponoc goi rany
_________________
anuszka
Ostatnio zmieniony przez anuszka Sob 27 Sie, 2016 17:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5442
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 19:50   

szika napisał/a:
tego się nie leczy..
z tym się pracuje na terapii,

no w tym sensie leczy... pracą nad emocjami.
Ja takiego spaczonego mechanizmu obronnego zamiany lęku na złość nauczyłam się od ojca. Ot... uczymy się od naszych autorytetów. Odkrycie tego mechanizmu na warsztatach poświęconych złości było dla mnie jednym z większych przełomów w terapii. Bo złość o ile jest bardzo fajnym i potrzebnym uczuciem, to zachowania pod wpływem złości, które miałam pod wpływem tego uczucia,a które były agresywne już fajne nie są. Więc zamiana lęku na złość, a co za tym idzie na agresywne zachowania wymagają zmiany, jeśli nie chce się innych i siebie krzywdzić. Kąsałam, jeśli się bałam. Niszczyłam relacje. A pod spodem wcale nie była klasyczna obrona terytorium, a lęk. Przy okazji zrozumienie siebie pomogło mi w relacjach z ojcem (no ale to inna historia).

Dziś bym jednak odróżniała nieco poczucie krzywdy od złości. Złość jest tylko jedną ze składowych tego poczucia. To mieszanka emocjonalna, którą warto "rozłożyć na części".

I jeszcze... tak mi się nasunęło. Jest złość taka codzienna, z którą w miarę łatwo sobie poradzić, pilnując by małe irytacje, wnerwienia nie eskalowały do poziomu furii, gdy nie jestem w stanie się zatrzymać i rozsądnie myśleć. Kilka razy doznałam tej niszczącej siły i nigdy więcej... Ale by poradzić sobie z tym codziennym reagowaniem złością, musiałam przepracować stare zapiekłe złości, w tym właśnie poczucie krzywdy, z dzieciństwa wobec rodziców, wobec siebie i wobec partnera. I tu była trudna praca z myśleniem, otwieraniem ran, ale i praca z ciałem. Ja tę złość miałam w całym ciele, w każdym mięśniu. Jak puszczała, to ogromnie mnie fizycznie bolało ciało... ale była to również ulga...
 
     
anuszka 
Gaduła



Pomogła: 4 razy
Wiek: 50
Dołączyła: 11 Gru 2013
Posty: 514
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 20:06   

Pietruszko , dziekuje zaczynam rozumiec skad te moje emocje ta zlosc , to prawda , ze sie boje , pod nia jest podszyty lek jak ja se poradze , splacam dlugi , problemy ze zdrowiem corki powazne , oplaty, mieszkanie , boje sie chyba zostac z tym sama , 8| boje sie ze nie podolam , ale tak naprawde to alko niewiele mi pomaga ,

Krzycze , gryze , kasam jak to piszesz ,,,,

pietruszka napisał/a:
Ja tę złość miałam w całym ciele, w każdym mięśniu. Jak puszczała, to ogromnie mnie fizycznie bolało ciało... ale była to również ulga...


Wlasnie moje cialo pod wplywem zlosci , sztywnieje , miesnie sie napinaja , zaostrzaja sie rysy twarzy , tak jakbym to nie byla ja i trwa to tgodniami jakbym byla w konflikcie z sama soba ze swoim cialem , i to zmeczenie ciagle je czuje , 8|
_________________
anuszka
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Nie 28 Sie, 2016 00:22   

pietruszka napisał/a:
szika napisał/a:
tego się nie leczy..
z tym się pracuje na terapii,

no w tym sensie leczy... pracą nad emocjami.

napisałam to w takim kontekście, że ten mechanizm przykrywania złością innych emocji właściwie pozostaje chyba na zawsze.. nie jestesmy w stanie tego kontrolować, bo nawet gdy przepracujemy nasze wszystkie deficyty to i tak złościmy sie gdy widzimy, że ktoś bije dziecko, czy znęca się nad zwierzęciem.. i to jest własnie ta potrzebna złość, pod nią jest np. potrzeba sprawiedliwości, współczucie, współodczuwanie czyjegoś bólu.. czyli cały szereg innych emocji.. ale pierwsza pojawia się złość..
tego akurat mechanizmu tak szczerze to ja bym nie chciała w sobie wyleczyć nigdy..
natomiast co do rozbierania na czynniki pierwsze złości to juz Pietruszko fajnie napisałaś.. choc moznaby wałkować pewnie to latami.. u mnie nauka rozpoznawiania co kryje się pod złością trwała bardzo długo.. może jakiś oporny egzemplarz byłam, a może byłam od swoich emocji mocno odcięta..

anuszko ta chęć zemsty, o której pisałaś.. o tym stosie..
według mnie - masz do tych emocji pełne prawo.. one są Twoje i są uzasadnione.. pewnie, że jesli napisałabyś tak za trzy lata to dostałabyś zwrotki, że to już sytuacja dla Ciebie niebezpieczna.. ale teraz pozwól sobie na tę wściekłość.. im więcej jej wyrazisz tym to bedzie dla Ciebie zdrowsze.. nie duś w sobie.. pisz tu jesli to Ci pomaga.. lepiej żebyś to pisała, mówiła niż żebyś rzeczywiście emanowała tą wsciekłością wobec ludzi wokół.. jak Pietruszka napisała.. zeby nie krzywdzić niewinnych..
ja pamietam jak ja wyklinałam na mojego męża.. płakałam i jeździłam przy dzieciach po męzu (oczywiście jego przy tym nie było już).. i kiedyś moja córka zaczęła płakać.. akurat gdy znowu nadawałam jak nakręcona.. patrzę a ona płacze.. pytam "a czemu ty płaczesz?" a ona "bo ja juz nie mogę słuchac jak ty źle mówisz o tacie".. o jesssuu a mnie jakby kto w morde dał.. zrozumiałam jak ją krzywdziłam... bo przecież ona tatę kochała i kocha.. od tamtej pory nigdy juz więcej przy żadnym z dzieci nie pozwoliłam sobie na użalanie się nad sobą..
_________________

 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5442
Wysłany: Nie 28 Sie, 2016 09:26   

szika napisał/a:
ten mechanizm przykrywania złością innych emocji właściwie pozostaje chyba na zawsze.. nie jestesmy w stanie tego kontrolować, bo nawet gdy przepracujemy nasze wszystkie deficyty to i tak złościmy sie gdy widzimy, że ktoś bije dziecko

Złość, gdy ktoś bije dziecko jest adekwatna - większość ludzi odczuje wtedy gniew,a nie lęk. No lęk też przecież może się pojawić, gdy na przykład agresor wygląda groźnie, ale bardziej to skomplikowane gdy ta reakcja jest tylko reakcją na jakieś własne wspomnienie w dzieciństwie.

Ja sobie już trochę ten mechanizm rozpracowałam (dzięki Ci dzienniczku uczuć!). Gdy czuję złość w takich dziwniejszych sytuacjach, coraz częściej udaje mi się zatrzymać i po prostu siebie zapytać, stop, Pietrucha,co się dzieje? Czy ty się złościsz, czy boisz? Jak potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie to już wiem, co zrobić z jedną, a co z drugą emocją. Chociaż z lękiem to nie zawsze taka łatwa sprawa, czasem wystarczy się wygadać, czasem trochę głębiej popracować, a czasem podjąć po prostu realne działania w życiu, by zmienić nieprzyjazną sytuację. No i coraz częściej zauważam, że to uczucie służące maskowaniu lęku jest specyficzne, inne od zwykłej irytacji, jest takie właśnie "podszyte lękiem". No i w ogóle dużo rzadziej się zdarza, pewnie schematy myślenia się też zmieniły, więc mniej napędzam sobie myśli, które zwykle skutkowały lękiem.

Co ciekawe, świadomość działania tego mechanizmu pozwoliła mi na przykład na lepsze zrozumienie mojego taty, który tak reaguje. Kiedy się złości, wydawałoby się bez powodu, zaczyna uciekać w nadkontrolę innych, rozstawia innych po kątach,wiem, że coś się święci i teraz wprost się go pytam ze spokojem "Tato, co się dzieje? Boisz się tej operacji? To normalne. Każdy by się chyba bał". I widzę wtedy, jak sam nad sobą się zatrzymuje. Udaje się nam wtedy po ludzku pogadać. Znam ten mechanizm u siebie, więc umiem go rozpoznawać coraz częściej u innych. Pietruch zresztą też tak często reaguje. Zamienia lęk w złość lub w śmiech. Przypuszczam, że to częsta przypadłość u panów, bo im mniej wypada się bać.
 
     
anuszka 
Gaduła



Pomogła: 4 razy
Wiek: 50
Dołączyła: 11 Gru 2013
Posty: 514
Wysłany: Nie 28 Sie, 2016 14:28   

pietruszka napisał/a:
Chociaż z lękiem to nie zawsze taka łatwa sprawa, czasem wystarczy się wygadać, czasem trochę głębiej popracować, a czasem podjąć po prostu realne działania w życiu, by zmienić nieprzyjazną sytuację.


Chyba u mnie tu jest pies pogrzebany , skoro moja nieprzyjazna sytuacja jest ciegle bez zmian to moj lek przeradza sie w zlosc agresywna i nie zawsze adekwatna do sytuacji , 8|
_________________
anuszka
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5442
Wysłany: Nie 28 Sie, 2016 19:59   

anuszka napisał/a:
zlosc agresywna

to nie złość jest agresywna, to zachowania pod wpływem złości bywają agresywne. Złość jest fajna, można ją polubić, daje niesamowitego kopa
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,34 sekundy. Zapytań do SQL: 12