Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Wypaść z kołowrotka
Autor Wiadomość
Betrusz 
Małomówny
Roxi


Dołączyła: 03 Sie 2016
Posty: 63
Wysłany: Czw 18 Sie, 2016 21:26   

Sandrusia- trzymaj się!
Ja zawsze starałam się pokazywać synom dobre działania ojca. Mieli z nim dobry kontakt. To ważne.
 
     
Sandrusia 
Małomówny


Wiek: 49
Dołączyła: 09 Kwi 2016
Posty: 34
Wysłany: Pon 29 Sie, 2016 09:18   

I po urlopie...

I miliony przemyśleń i zdarzeń.
Zauważyłam, że czasem to co "przerabiamy" na terapii wraca do mnie z opóźnieniem .Ostatnio wrócił mi na tapetę temat- Rodzina jest ważna vs Każdy w rodzinie jest ważny.
Nareszcie DOTARŁO do mnie co tak naprawdę to oznacza.
Inna sprawa...
Około roku temu odezwał się do mnie (po 20 latach...) mój "pierwszy" chłopak. Ot fajnie powspominać... jak się latało jako nasto...
Potem nasze losy potoczyły się innym torem. On pisał.. a "ktoś" listów mi nie oddawał. więc myślałam... i on myślał...
Ni mogłam go "namierzyć" ani na nk ani na FB.A chciałam z ciekawości... Zostawiłam (w 203 roku) na jednym z portali informację że szukam takiego a takiego ( mieszkamy 200 km od siebie... te czasy gdy komórek, netu nie było... tylko tradycyjna poczta... :skromny: jazda PKP co i rusz... no i był w wojsku w mojej rodzinnej miejscowości) Znalazł tego posta w ubiegłym roku we wrześniu.
Ożenił się... rozwiódł, jest sam. Zaczęliśmy częściej dzwonić i gadać... No i mój problem 8| . Nie mam zaufania. Nie mam do nikogo zaufania. Boję się rozczarowania, boję się podjąć jakieś kroki no i jeszcze to moje współuzależnienie. Kolega pyta mnie" czy ty mnie kontrolujesz?" mamma mia... NIE ... ale czemu on to tak odczuł? "czemu mnie tak testujesz?" :szok:
Czy już zawsze tak będzie ... czy urwać od razu zamknąć się w swojej skorupce? Przecież człowiekiem jestem i potrzebuję kontaktu z innymi... I w dodatku sama nie wiem czego oczekuję od niego.
_________________
Każda droga gdzieś prowadzi-jeśli idzie się nią wystarczająco długo....
 
     
Betrusz 
Małomówny
Roxi


Dołączyła: 03 Sie 2016
Posty: 63
Wysłany: Pon 29 Sie, 2016 18:41   

Sandrusia- będziesz już "taka", bo musisz mieć czas na poznanie i zaufanie. To normalne.
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pon 29 Sie, 2016 19:21   

Sandrusia napisał/a:
Czy już zawsze tak będzie ...

Z jednej strony to dobrze, bo osoby współuzależnione mają tendencje trafiania (jeśli nie zawsze, to często) na partnerów niedojrzałych emocjonalnie co rodzi później problemy w związku.
Jedna z naszych koleżanek nazwała to "skrzywionym celownikiem". Często o tym wspominamy, a tu jest cały wątek na ten temat: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=2837
Polecam
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Sandrusia 
Małomówny


Wiek: 49
Dołączyła: 09 Kwi 2016
Posty: 34
Wysłany: Śro 19 Paź, 2016 12:23   

No i czas mija..
Jestem po pierwszej rozprawie rozwodowej. Wzięłam adwokata bo nie ogarniam. I jakoś mi tak ulżyło ze ktoś będzie za mnie gadał. Kupę kasy mnie to będzie kosztowało, plus grzywny i kary jeszcze-męża... zaczęłam szukać dodatkowej pracy ale... ale po 8 godzinach w mojej pracy , po powrocie do domu kiedy trzeba coś do zjedzenia uszykować, zrobić pranie czy coś...a przede wszystkim zadania domowe i "pobyć" z dziećmi... to mi się juz nie chce... I widzicie- znów wzięłam to na siebie.... A sił nie mam. Zajęcia dodatkowe, terapia ... taki kołowrotek.
M. poszedł znów na terapię ale nie ma we mnie huuraoptymizmu. Poszedł to poszedł jego sprawa- albo raczej sąd go wezwał do dostarczenia zaświadczenia o terapii.
No ale po co poszedł jak "łyczy" "tylko" jedno lub dwa... no po co? Wczoraj byłam u niego w mieszkaniu po rzeczy od dzieci i poczułam ten smród... zaczął się tłumaczyć ja tylko pomachałam łapkami że mnie to nie obchodzi. jedynie powiedziałam "nie mam wewnętrznej zgody na oglądanie picia" i wyszłam.
kolejna sprawa 15 listopada.
AAAAA. I córa powiedziała mu że "mama ma kolegę" Mina eksa - bezcenna :) Moja reakcja- najpierw strach... a potem wytłumaczyłam sobie że przecież po pierwsze- jestem juz prawie wolna, po drugie to naprawdę tylko "kolega". Ta wiedza usystematyzowana pozwoliła mi na spokój wewnętrzny.
_________________
Każda droga gdzieś prowadzi-jeśli idzie się nią wystarczająco długo....
 
     
Sandrusia 
Małomówny


Wiek: 49
Dołączyła: 09 Kwi 2016
Posty: 34
Wysłany: Czw 17 Lis, 2016 10:19   

Jestem już w separacji formalnie:)
Dzieci są przy mnie a kontakty tylko w mojej obecności.
To duży krok i jestem z siebie bardzo zadowolona -jakkolwiek w kontekście małżeństwa to brzmi...
W dniu rozprawy pił -bałam się że się nie odbędzie sprawa. Pozbierał się i zajechał ufff . Miał akcję z samobójstwem... chciał "jeszcze dziś" na odwyk... jakże się to zmieniło "po" rozprawie.... Trochę jednak się boję bo ma depresję to widać. Boję się żeby nic nie narobił- w kontekście dzieci domu.... Pije co tydzień w 3 dniowych kąskach. Nie dałam się zmanipulować całe szczęście. Od dziś będę inną kobietą...
_________________
Każda droga gdzieś prowadzi-jeśli idzie się nią wystarczająco długo....
 
     
Kami 
Trajkotka
Jak wyczerpać temat, zanim nas wyczerpie K.C.B.



Pomogła: 38 razy
Wiek: 57
Dołączyła: 03 Sty 2014
Posty: 1039
Wysłany: Czw 17 Lis, 2016 11:33   

Sandrusia, cześć no to część trudną do pokonania już masz za sobą.
Każdy alkoholik ma depresję a to, że nagła zmiana to zwyczajnie - strach do du** zajrzał ...
Były też miał akcję z samobójstwem a nadal żyje... może wybierze ten odwyk to wyjdzie mu to na zdrowie. :mgreen:
Sandrusia jestem sarkastyczna w stosunku do Twojego męża ale tylko dlatego, że wiem jak wielki to trud i jak próżny znój .... i że nic nie wskórasz
Sandrusia napisał/a:
Od dziś będę inną kobietą...


słowo będę zamień na jestem z czasem nabierzesz do tego wszystkiego dystansu.
Nie masz wpływu na jego życie więc powinnaś to zaakceptować .... :pocieszacz: :buziak:
_________________
To nie droga prowadzi do celu, ale cel wskazuje Ci drogę...K.C.Buszman
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5442
Wysłany: Czw 17 Lis, 2016 11:49   

Sandrusia napisał/a:
Trochę jednak się boję

Wiesz Sandrusiu, pamiętam, że miałam okropny lęk przed zapiciem Pietrucha. Bałam się, że jednego dnia cały ten misternie budowany na nowo porządek runie... Nic złego taki lęk, bo on przecież ostrzega przed konsekwencjami, ale kiedy ten lęk dokucza każdego dnia i nie pozwala normalnie żyć dniem dzisiejszym to szkoda życia na to banie się.
Mój sposób, który okazał się skuteczny? Spisanie sobie na kartce wszelkich, nawet najgłupszych, scenariuszy. A później spisanie planu B (mamy tutaj taki w niezbędniku) na każdą z takich okoliczności. Dla mnie na przykład bardzo ważne było zabezpieczenie sobie emocjonalnego wsparcia w razie czego, ale ważne też są kwestie takie przyziemne, jak zabezpieczenie finansowe. Są pewne, hmmm.... :mysli: wytyczne, które wprowadziłam z mojego planu B do działania (jak zabezpieczenie finansowe, osobne konto, utrzymanie kontaktu z moją grupą Al-anon, z kumpelami z terapii, itd), które po prostu wdrożyłam w życie, zaś sam plan spoczywa sobie bezpiecznie w szafie, pod skarpetkami. No i na co dzień ne dręczę się już, bo... jestem w miarę możliwości przygotowana.
Lęk jest potrzebny, zmusza do działania, czasem do ucieczki (to też działanie), ale jego nadmiar ( a raczej nieoswojenie go) przeszkadza, zabierając niepotrzebnie energię.
Najtrudniej chyba ocenić, co jest w zasięgu mojego własnego wpływu, a co nie. Działania drugiej osoby nie są w "kręgu mojego wpływu". Mogę jedynie przygotować się na konsekwencje, jakie działania te mogą mieć na moje życie. I tu jest moje pole do działania lub niedziałania. Owo niedziałanie, zaniechanie robienia czegokolwiek w sprawie drugiej osoby sprawdza się jednak tylko wtedy, gdy jest to świadoma decyzja. Nie chodzi o czekanie na cud, ale świadomą rezygnację z robienia czegokolwiek w sprawie drugiej osoby. Mi kiedyś czekanie na cud zabrało spory kawał z życia. Sama go sobie odebrałam. Cud się nie zdarzył, a ja niepotrzebne straciłam czas na własne życie.
 
     
Sandrusia 
Małomówny


Wiek: 49
Dołączyła: 09 Kwi 2016
Posty: 34
Wysłany: Pon 28 Lis, 2016 11:37   

Pietruszka.. muiałam tu dzisiaj zaglądnąć aby 40 razy przeczytać Twój post.
Za twoją radą napisałam sobie na kartce czego się boję i z drugiej strony JAK mogę zareagować.
A zaczęło się od tego...
Wiecie że były mieszka w tym samym budynku . Przychodzi do dzieci dzieci idą do niego. Wiele mogę zaakceptować ale nie moment jak jest wypity... Długo myślałam ostatnio o Świętach jakie bym chciała... Powoli wdrażam plan świąteczny np robienie pierniczków i zdobienie mamy z dziećmi za sobą... oczywiście nienawidzę sezonu "nie rusz to na święta" więc.. trochę wcinamy te kolorowe cudeńka- teraz tak cudnie smakują... a na święta będzie innych atrakcji tyle że pierniczki pójdą w kąt.. Cudne te chwile... do tej pory z moimi dzieciakami nie praktykowałam... dlatego tak ważne to jest dla nas.
No ale do rzeczy.
W moim planie nie ma miejsca na ALKOHOL lub zapitego byłego.
Wczoraj powiedziałam do niego " Życzę sobie na święta- niezapicia. I w okresie około świątecznym też." No i dorzuciałam ze jeśli ma zamiar iść na impre firmową (taka co od 15 lat po tym leczy się po 3 4 dni...) to nas w domu nie będzie. Ze będzie sam na święta.
On mi na to- przecież ja ci nic nie robię.....

No i pytanie do Was. Czy adekwatnym jest moje poczucie winy? Czy głupotą jest mówienie takich rzeczy? Czemu tak się boję?....
_________________
Każda droga gdzieś prowadzi-jeśli idzie się nią wystarczająco długo....
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pon 28 Lis, 2016 13:30   

Sandrusia napisał/a:
Wczoraj powiedziałam do niego " Życzę sobie na święta- niezapicia. I w okresie około świątecznym też." No i dorzuciałam ze jeśli ma zamiar iść na impre firmową (taka co od 15 lat po tym leczy się po 3 4 dni...) to nas w domu nie będzie. Ze będzie sam na święta.

Sandrusia, nie zapomnij, że to powiedziałaś i trzymaj się KONSEKWENTNIE choćby Twoje nieracjonalne poczucie winy wyskakiwało z każdego kąta.
Miewam właśnie tak jak Ty i gdy coś zmieniam z wdrukowanych mi przykazań o tym, że na przykład w czasie Świąt powinnam tkwić w domu i za wszelką cenę "robić klimat", pojawia się właśnie to uczucie, ale gdy już przełamuję opory i robię coś innego niż "powinnam", to po czasie okazuje się, że nic złego się nie wydarzyło.
Sandrusia napisał/a:
On mi na to- przecież ja ci nic nie robię.....

Znam tego typu odpowiedzi :tak:
Wydaje się, że czynny alkoholik nie jest świadom tego, że JEGO picie dotyczy nie tylko jego samego, ale że czyni spustoszenie wokół.
Trzeźwiejący dłużej alkoholicy często piszą o tym, co przeżyli, gdy zrozumieli, że wokół mają zgliszcza.
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Sandrusia 
Małomówny


Wiek: 49
Dołączyła: 09 Kwi 2016
Posty: 34
Wysłany: Pon 28 Lis, 2016 14:07   

Klara właśnie mnie to rozbiło, zdezorientowało raczej że znowu moze ja wyolbrzymiam? czyli znów nie mam zaufania do siebie do swoich uczuć:( mam mu tłumaczyć? chyba nie...
Kurcze coś takiego mi się robi że jak go widze to... mi źle:( chyba muszę przejść się do mojej terapeutki na indywidualną...
_________________
Każda droga gdzieś prowadzi-jeśli idzie się nią wystarczająco długo....
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pon 28 Lis, 2016 14:19   

Sandrusia napisał/a:
mam mu tłumaczyć?

:nie: To jest bezskuteczne :(
Sandrusia napisał/a:
coś takiego mi się robi że jak go widze to... mi źle :(

To są koszty mieszkania w jednym domu. Przerobiłam to.
Radziłam sobie w ten sposób, że wmówiłam w siebie (nie wierzyłam, że to się da) konieczność emocjonalnego oddzielenia się od alkoholika powtarzając za każdym razem gdy żołądek zamieniał się w kamień: "...oddziel się od tego...".
Po jakimś czasie poskutkowało i było mi lżej, a mąż był tylko uciążliwym lokatorem.
Sandrusia napisał/a:
chyba muszę przejść się do mojej terapeutki na indywidualną...

Popieram ten pomysł. Na pewno na jakiś czas Cię wzmocni.

Trzymaj się Sandrusiu! :pocieszacz:
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Pon 28 Lis, 2016 15:17   

Sandrusia napisał/a:
Wiecie że były mieszka w tym samym budynku . Przychodzi do dzieci dzieci idą do niego.


Rozumiem, ze nie mieszkacie w jednym mieszkaniu. Skoro razem nie mieszkacie to po co uwzgledniasz go w swoich swiatecznych planach? Jest Ci niezbedny bo bedziesz sie zle czuc, ze go zle potraktowalas? Bedziesz miala wyrzuty sumienia bo to swieta? Tesknisz za nim? Tak wypada?
Nie jestescie razem, nie mieszkacie razem i masz prawo miec swiety spokoj. piszesz, ze dzieci chodza do niego. Beda chcialy to pojda. Nie bedziesz sobie glowy zawracala tym czy wypil, czy trzezwy, jak bardzo trzezwy albo wypity, czy juz go wyrzucac czy ewentualnie pol promila to nic wielkiego bo moglby miec trzy wiec chlopak sie postaral :glupek:
 
     
Sandrusia 
Małomówny


Wiek: 49
Dołączyła: 09 Kwi 2016
Posty: 34
Wysłany: Śro 07 Gru, 2016 11:41   

Olga! Twoje słowa dały mi do myślenia.
Czemu uwzględniam go w świątecznych planach? chyba dla dzieci... no i "będziesz miała wyrzuty" toż to jednak swięta....z drugiej strony- najwyższy czas zmienić stereotypy... na poczatek- wyjeżdżam na sylwestra. pierwszy od 15 lat osobny Sylwester:)


Dziękuję za rady i za to ze ktos tu zagląda:)
_________________
Każda droga gdzieś prowadzi-jeśli idzie się nią wystarczająco długo....
 
     
Sandrusia 
Małomówny


Wiek: 49
Dołączyła: 09 Kwi 2016
Posty: 34
Wysłany: Śro 04 Sty, 2017 10:05   

jak to mówią święta święta i już po...
Święta-cudowne spokojne miłe ...i bum już we wtorek poszedł w tango-skończył jakoś po Nowym Roku. A że "jakoś po Nowym Roku" to dopiero teraz to... mam na bieżąco.
Nie chcę się skupiać i opisywać co nawywijał . Ale dzięki temu po 1. miałam NAJGORSZEGO sylwestra... choć bardzo się starałam. Kupiłam sobie "Greya" słuchałam radia ... i w między czasie wyłam do poduszki.
Po 2. Nareszcie będę mieć zamek do mojego mieszkania - mam umówionego kuzyna który podjedzie jak "eksa" nie bedzie w chałupie
Po 3. Kazałam mu wziąć co mu tylko jest potrzebne na górę do swojego mieszkania. I nie wchodzić. do mojego. Uf. Nareszcie.
Po 4. Wraca myśl.. wyprowadź się bo w tym środowisku nie przeżyjesz... tylko ./... kasa..../


Po 5. Przeżywam okropną samotność. To niedobrze. Oby mój "skrzywiony celownik" (jak ktoś tu pisał) nie poprowadził mnie w coś gorszego. I dlatego ucięłam wszelkie kontakty towarzyskie(damsko-męskie) znów...


Po 6. Znów mam sprawe w sądzie 1 lutego- o dzieci. Stressss......
_________________
Każda droga gdzieś prowadzi-jeśli idzie się nią wystarczająco długo....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,2 sekundy. Zapytań do SQL: 11