Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
krok 3
Autor Wiadomość
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Sob 16 Mar, 2013 18:34   

yuraa napisał/a:
ja kieruję swoim postępowaniem
np: mogę kupić mąkę jaja ser i żona zrobi pierogi

no cóż ,to raczej plan postępowania
a żona już o tym wie??? :szok:
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Nie 17 Mar, 2013 08:22   

yuraa napisał/a:
oczywiście to jaskrawy przykład Siła Wyższa ma ważniejsze sprawy na głowie niz moja d....

moim zdaniem, dla SW, wszystkie sprawy mają taki sam poziom ważności..
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Dziubas 
(konto nieaktywne)


Pomógł: 16 razy
Wiek: 54
Dołączył: 28 Gru 2011
Posty: 1251
Skąd: W-w
Wysłany: Nie 17 Mar, 2013 13:48   

Pierwsze trzy kroki, to dla mnie narzędzie do rozmontowania mojego ego :)
_________________
"Niczego nie oczekuje, niczego się nie boję,
jestem wolny" N.Kazantzakis
 
     
endriu 
(banita)

Pomógł: 18 razy
Wiek: 55
Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 2925
Skąd: Małopolska
Wysłany: Pon 18 Mar, 2013 18:10   

Cytat:
Wiem, że w moim dawnym życiu powinienem był już wiele razy umrzeć albo przynajmniej zostać ranny – a jednak nigdy do tego nie doszło. Ktoś – lub coś – czuwał nade mną.


Z pracy "10 najboleśniejszych konsekwencji długofalowych picia":

Uraz głowy. W maju 2009 r. pijany chodziłem po knajpach w K... Byłem w pubie CK... Tam już byłem mocno pijany. Piłem piwo i nawet próbowałem tańczyć. Widziałem, że wielu osobom nie podoba się to bo już się zataczałem. Wyszedłem po pieniądze do bankomatu, który był tuż przy wyjściu. Na polu było już ciemno. Pamiętam tylko moment wkładania karty do bankomatu i wiem, że wtedy zatrzymało mi kartę bo nie byłem w stanie wpisać pinu. Potem już nic nie pamiętam. Obudziłem się na izbie wytrzeźwień w zakrwawionym prześcieradle. Okazało się, że przewróciłem się lub ktoś mnie uderzył w głowę czymś -tego do dzisiaj nie wiem. Miałem rozciętą głowę z tyłu. Z notatki policyjnej wiem, że pogotowie mnie zabrało do szycia ale byłem tak agresywny i wulgarny, że wezwano policję, która zawiozła mnie do izby wytrzeźwień. Na drugi dzień głowa do szycia już się nie nadawała. Po parunastu dniach rana zabliźniła się ale ciągle mnie bolało to miejsce. Poszedłem do lekarza, który skierował mnie do neurologa. Ten skierował mnie na tomograf. Tomograf nic nie wykrył ale głowa w tym miejscu bolała mnie jeszcze długo...
_________________
Nie piję od 29.04.2011
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 37
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Pią 20 Sty, 2017 22:06   

Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece boga, jakkolwiek go pojmujemy

Ja nie mogę, on może, ja mu pozwolę. To jest często powtarzany skrót pierwszych trzech kroków. Mam pozwolić. Brzmi pasywnie. Moje lenistwo by się ucieszyło. Ale nie ma tak łatwo.

Aby zrobić ten krok musiałem odpowiedzieć sobie na kilka pytań: czego siła większa oczekuje ode mnie? Co konkretnie mam robić? Czy chcę tego? Niestety, ten krok bardzo nie lubi ogolników. Aby określić postęp to muszę mieć punkt odniesienia. Jakąś strategie. Jakiś plan. Szczegółowy, mierzalny, realny, logiczny. Uwierzyłem że medytacja pomoże mi wyleczyć alkoholizm/narkomanię. Po zdobyciu odpowiednich informacji, wiedziałem że: muszę medytować regularnie, minimum 20 minut dziennie, a efekt wypracowany w medytacji przenosić do pozostałej części życia.

Powierzyć swoją wolę... czyli chcieć tego samego co siła większa. Chodzi o szczerość intencji. W moim przypadku: chcieć postrzegać rzeczy takie, jakimi są, bez odejmowania ani dodawania niczego. Teoretycznie bardzo proste. Ale w praktyce... to ten krok ma drugą część, bez której nic się nie uda.

Powierzyć swoje życie... te które mam, i te które potencjalnie mogę mieć. Teraźniejszość i przyszłość. Byłem mistrzem w planowaniu. Mało co z tych planów wchodziło w życiu, ale plany był zawsze. Plan A, plan B, plan C. Myślenie życzeniowe, marzenia itd A teraz miałem się tego wyrzec bo w jakiś tam krokach, jakoś tak napisali. Bez wiary z kroku drugiego nie dał bym rady. Musiałem zaakceptować fakt że moje życie ulegnie zmianie, i że nie wiem jak będzie wyglądać. Jedno jest pewne - będzie inaczej.

Gdy już się coś postanowi, to nie ma co zwlekać. Przeszedłem od postanowienia do powierzenia. I doświadczyłem rozczarowania. Zamiast spodziewać się trudności, oczekiwałem samych fajności. Medytacja była bardzo nie przyjemna a przez to i nie regularna. Zacząłem szukać powodów aby nie siadać na poduszce. Szukałem usprawiedliwień. Wpadłem w pułapkę wyrzutów sumienia. A w życiu codziennym wcale nie było kolorowo, bo gdyby było to wcale bym nie potrzebował kroków i leczenia. Im gorzej mi się powodziło, tym większe nadzieje wiązałem z medytacją. Im większe nadzieje wiązałem z medytacją, tym gorzej ona mi wychodziła. Jedyną korzyścią z siedzenia był kontrast. Widziałem, jak czarne na białym, że mój umysł szaleje - i to bez narkotyków.

Miałem dwa wyjścia: odpuścić albo zmienić taktykę. Potrzebowałem dowiedzieć się co dokładnie jest we mnie takiego co powoduje porażkę. Jakie cechy charakteru oddzielają mnie od siły większej? Mam narzędzie z którego nie umiem skorzystać. Sprawą najwyższej wagi było zrobienie jakiegoś obrachunku...
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Tibor 
Towarzyski



Pomógł: 7 razy
Wiek: 50
Dołączył: 08 Sie 2016
Posty: 495
Skąd: z jasnej strony mocy
Wysłany: Sob 21 Sty, 2017 09:24   

Chce się podzielić tutaj własnym doświadczeniem, zgoła innym od poprzednika, mając na uwadze wlanie troszkę optymizmu w ten Trzeci Krok.
Czytając Thomassona poczułem się w pewnym momencie jak w filmie "Krzyżacy" kiedy Jurand czekał pod bramą zamku chyba w Szczytnie a w tych murach skruszeni chrześcijanie zadawali sobie różne pokuty, np. poprzez samobiczowanie.

Pragnę zwrócić uwagę na istotne słowo Postanowiliśmy. Do tego Kroku jest "przyklejona" pewna zagadka. Siedzą trzy żabki nad brzegiem stawu, dwie z nich postanowiły wskoczyć do wody. Pytanie, ile żab pozostało na brzegu? Ja oczywiście błędnie udzieliłem odpowiedzi, że jedna. Właściwa odpowiedź to trzy. Dwie postanowiły tylko. Postanowienie to jeszcze nie działanie...
Cytat:
Gdy już się coś postanowi, to nie ma co zwlekać. Przeszedłem od postanowienia do powierzenia. I doświadczyłem rozczarowania
...bo może się skończyć tak jak w powyższym cytacie.
W Trzecim Kroku jestem jeszcze słaby, mam mnóstwo śmieci w głowie. Opróżnianie śmietnika zaczyna się w Kroku Piątym (formalnie, bo oczywiście można robić to w dowolnym momencie czując gotowość). Jestem za słaby by doskonalić więź z Bogiem, by medytować, bo cały bagaż śmieci, który dźwigam na plecach (w głowie) jest trudny do uniesienia.

Pytanie do Kroku Trzeciego brzmi: Czy jestem skłonny uwierzyć w istnienie Siły Wyższej? Czyli teoretycznie nie muszę na ten moment wierzyć, ale wystarczy, że dopuszczam taką ewentualność. Jeśli szczerze akceptuje istnienie Siły Wyższej lub możliwość dopuszczenia uwierzenia, to jest już to krok milowy.

Powierzenie woli i życia. W najprostszych słowach. Woli = myśli, życia = działania. Czyli... powierzenie moich myśli i działań opiece Boga.
W tym momencie powinno iść jakieś konkretne działanie. W moim przypadku było to pierwsze w życiu podjęcie służby prowadzenia mitingu okraszone sporym stresem oraz pierwsza w życiu spikerka. W tym drugim wypadku spaliłem się. Przez kilka minut mówiłem po czym się zaciąłem, przeprosiłem i podziękowałem. Nie potrafiłem mówić. Miałem straszny wstyd, ale po mitingu mnóstwo osób dodało mi otuchy i poczułem, że TA Siła działa.

Jeśli uznam, że istnieje jakaś Siła Wyższa lub dopuszczam możliwość jej istnienia w przyszłości to ważne, aby bez zbędnej zwłoki przystąpić do Kroku Czwartego. Krok Czwarty może wywołać silne emocje (tak było u mnie). Najtrudniejsze dla mnie w życiu to prawda o sobie samym. Nie byłbym w stanie uczciwie się rozliczyć, gdybym sądził, że to sponsor, powiernik, czy ktokolwiek inny (człowiek) mnie ocenia czy rozlicza. Przyjąłem dzięki Krokowi Trzeciemu, że to Bóg będzie mnie oceniał, a sponsor jest tylko słuchaczem.

Później Krok Piąty nie stanowił dla mnie problemu. Od tego momentu mógłbym rzec, że rozpoczęło się moje trzeźwienie (jakkolwiek je pojmuje) w takim sensie, że poczułem ten pierwszy przejaw wolności, gdzie moimi działaniami, decyzjami nie kierował lęk, jak było wcześniej.

Wtedy też, przy Kroku Piątym zacząłem nawiązywać więź z Bogiem.
Zatem Krok Trzeci to dla mnie "tylko" postanowienie, potem Krok Czwarty i Piąty to konkretna robota i w Kroku Szóstym okazuje się, że dzięki tej sumiennie i uczciwie wykonanej robocie jestem gotowy do pozbycia się wad.
Główny ciężar zrzuciłem więc teraz mogę doskonalić więź z Bogiem... wcześniej to zbyt duże ryzyko.
_________________
"życie duchowe to nie teoria"
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 37
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Sob 21 Sty, 2017 13:54   

Same postanowienie jest słuszne w przypadku gdy materiały do kroku 4 leżą i czekają. Postanowienie połączone z działaniem daje dobry fundament pod krok 4. Bo działanie jak wspomniał mój przedmówca, jest skazane na porażkę, gdyż na tym etapie jestem za słaby a w głowie jest za duży śmietnik.
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Tibor 
Towarzyski



Pomógł: 7 razy
Wiek: 50
Dołączył: 08 Sie 2016
Posty: 495
Skąd: z jasnej strony mocy
Wysłany: Sob 21 Sty, 2017 20:06   

Thomasson napisał/a:
Same postanowienie jest słuszne w przypadku gdy materiały do kroku 4 leżą i czekają.
A w czym problem?
_________________
"życie duchowe to nie teoria"
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 37
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Sob 21 Sty, 2017 20:50   

Gdy ma się materiały to każdy następny krok jest przewidywalny. Bez materiałów jest trochę inaczej, co zresztą opisuje od kilku dni. Nie mam nic do korzystania z takich szablonów. To jak plan treningowy dla określonej grupy podobnych do siebie ludzi. Jakiś procent ludzi nie mieści się z tym przedziale. I tu dobra rada do sponsorów: trudności podopiecznych mogą nie wynikać z braku pokory. To temat rzeka
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Tibor 
Towarzyski



Pomógł: 7 razy
Wiek: 50
Dołączył: 08 Sie 2016
Posty: 495
Skąd: z jasnej strony mocy
Wysłany: Sob 21 Sty, 2017 20:57   

Robienie programu "na czuja", na ślepo o lasce?
A nie lepiej sobie ułatwiać?

Jesteś przekonany, że lepiej po swojemu niż przez wypracowaną metodę od 80ciu lat przez i sprawdzoną przez setki tysięcy lub miliony ludzi?
_________________
"życie duchowe to nie teoria"
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 37
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Sob 21 Sty, 2017 22:15   

Owszem, sprawdzona metoda przez setki tysięcy ludzi. Ale tych którym ta metoda nie pomogła nikt nie liczy. Oni są w przedziale z napisem "niektórzy nie mogą lub nie są w stanie poddać się temu prostemu programowi... tacy się po prostu urodzili"

Ja próbowałem dwa razy tych bardziej konserwatywnych metod. Nie działało - bardziej z mojej winy, niż z winy metody.

A teraz, niby na czuja, a jednak działa. Z moich wpisów można zauważyć że nie jest to tak do końca na ślepo.
Jeśli moja metoda w moim przypadku przynosi porządne efekty to nie widzę powodów by sobie komplikować.
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Tibor 
Towarzyski



Pomógł: 7 razy
Wiek: 50
Dołączył: 08 Sie 2016
Posty: 495
Skąd: z jasnej strony mocy
Wysłany: Nie 22 Sty, 2017 08:53   

Mam prośbę Thomasson, na spokojnie zadaj sobie pytanie dlaczego zacytowałeś fragment wybiórczo. W całości ten fragment z "Jak to działa" brzmi:
Cytat:
Rzadko się zdarza, by doznał niepowodzenia ktoś, kto
postępuje zgodnie z naszym programem. Nie wracają
do zdrowia ludzie, którzy nie mogą lub nie chcą całkowicie
poddać się temu prostemu programowi. Zazwyczaj są to
mężczyźni i kobiety, którzy z natury swojej nie są zdolni do
zachowania uczciwości wobec samych siebie. Istnieją tacy
nieszczęśnicy. To nie ich wina. Tacy się po prostu urodzili.

*) wytłuszczenie fragmentu moje

Aha. Nie musisz mi odpowiadać, ba, ja nawet tej odpowiedzi od Ciebie nie chce.

Jesteś inteligentny (sądząc po doborze słów) więc może spróbuj opracować tą swoją metodę, która nie wymaga bezwzględnej uczciwości. Skoro działa...
Jestem przekonany, że miliony alkoholików na całym świecie postawi ci setki, a może nawet tysiące pomników.

Postanowiłem to sprostować, bo czasem może zagląda tutaj ktoś, kto może chce iść drogą TEGO Programu i trafiając na twoje przemyślenia, może go to mocno zniechęcić.
Każdy ma prawo do własnej interpretacji programu 12 kroków, ale warto się zastanowić czy to o czym pisesz jest Programem 12 Kroków Anonimowych Alkoholików czy twoim programem.
Cytat:
Aby zrobić ten krok musiałem odpowiedzieć sobie na kilka pytań: czego siła większa oczekuje ode mnie? Co konkretnie mam robić? Czy chcę tego?

Skąd Ty to wziąłeś? Powiedz szczerze.
Kto lub co ci kazało odpowiadać na kilka pytań? (własna interpretacja czegoś?).
Cytat:
Niestety, ten krok bardzo nie lubi ogolników. Aby określić postęp to muszę mieć punkt odniesienia. Jakąś strategie. Jakiś plan. Szczegółowy, mierzalny, realny, logiczny.
Skąd te wnioski? Ktoś ci je przekazał? A może jakiś cytat z "AA", by rozjaśnić moje wątpliwości?
Cytat:
Po zdobyciu odpowiednich informacji, wiedziałem że: muszę medytować regularnie, minimum 20 minut dziennie, a efekt wypracowany w medytacji przenosić do pozostałej części życia.

Gdzie Ty takie informacje znalazłeś? Znowu po swojemu czy ktoś ci sugerował medytacje po 20 minut dziennie?

Podzielę się czymś.
Lubiłem, a czasem nawet nadal lubię sobie poleniuchować (wada: lenistwo). Przez pewien czas jeździłem na takie szkolenia na godz. 12, o 11 musiałem wyjść z domu, żeby zdążyć. Czyli mniej więcej o 9:30 najpóźniej wstać z łóżka, żeby wykonać sugestie zgodnie z programem, pójść do sklepu po pieczywo, higiena osobista, śniadanie itp.
Bardzo często wydłużałem ten czas, choć już nie spałem. Zadawałem sobie pytania (dyskutowałem sam ze sobą) w stylu: "a może jeszcze 10 minut" "chyba muszę w sklepie zapłacić kartą, bo nie mam gotówki" "a może znowu będzie awaria terminala" "do bankomatu nie po drodze po stracę 5 minut" "ten serek co wczoraj go kupiłem był nie świeży" "kupię sobie bułkę grahamkę zamiast wrocławskiej" i wiele, wiele innych tego typu pytań. Setki pytań a zero działana.
Czas naglił po czym o 10:30 wyskakiwałem z łóżka, do łazienki na kilkanaście sekund, biegiem do sklepu, cały w nerwach, że kolejka, że po co ta wstrętna baba wybiera akurat teraz wędliny, kiedy mi się spieszy, wracałem do domu, jak był czas to na odpieprz szybka modlitwa i bez zjedzonego śniadania wychodziłem z domu. Miałem już dzień ustawiony po swojemu. Głodny, wściekły na cały świat, tylko nie na siebie.

Dlaczego? Bo robiłem po swojemu, bo zadawałem sobie setki pytań z rana, zamiast wykonać jakieś konkretne działanie, to wolałem nad nim rozmyślać. Interpretowałem sobie, że jeśli poleżę sobie pół godziny dłużej to mi będzie służyło, ale w dłuższym czasie efekt lenistwa był opłakany. Tak robiłem podczas swojej pierwszej próby programu ze sponsorem. Musiałem się potknąć, aby na własnej skórze przekonać się, że po swojemu to droga donikąd.

Dzisiej nie zastanawiam się. Dzisiaj po prostu robie. Budzik zadzwoni i wstaje. Dzisiaj pisząc te słowa jestem już dawno po codziennym porannym rytuale, po śniadaniu i całkowicie gotowy by przeżyć ten dzień w użyteczności dla innych. I jest to dla mnie wielka wdzięczność za cud życia.
_________________
"życie duchowe to nie teoria"
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 37
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Nie 22 Sty, 2017 11:43   

1) Fakt, przytaczałem fragment z głowy, nie dokładnie, ale nie miałem zamiaru dokonywać manipulacji. Fragment o którym mowa wskazuje że nie każdy może wyzdrowieć na programie. Z jakich przyczyn to już dłuższa historia. Może przez geny - "tacy się po prostu urodzili" albo przez słabość charakteru - "nie są zdolni do zachowania uczciwości". Czasami dokonuje się nadinterpretacji tego fragmentu, jakoby mówił że zdrowienie "po swojemu" jest wyrazem pychy i jest skazane na porażkę. Autorzy książek AA nie mają monopolu na uczciwość. Droga którą opisuje jest moja, wynikająca z moich doświadczeń, i myślę że nie jest pozbawiona uczciwości. Nie próbuje oferować nikomu jakiejś matody na łatwiejszą i łagodniejszą drogę.

2) Pytania które sobie zadaje wynikają z mojej własnej interpretacji i rozumienia słów: postanowić, powierzyć, swoją wolę, swoje życie. Dlaczego te pytania a nie inne? Bo tak podpowiadała mi intuicja i rozsądek. To nie są pytania i wnioski absolutnie obowiązkowe dla każdego pracującego na programie. Są moje, subiektywne. Jedyny fragment/cytat z jakiego korzystałem przy kroku 3 brzmi "postanowiliśmy powierzyć swoją wolę i swoje życie opiece boga"

3) Instrukcje do medytacji dostałem od pewnego mnicha z Sri Lanki. Są zbierzne z tym czego dowiedziałem się od mistrzów zen, z mojego miasta. Nie są to moje widzi mi się. Jednym z zaleceń było - "nie uznawaj nigdy niczego za prawdziwe tylko na mocy czyjegoś autorytetu. Dopiero po osobistym dokładnym sprawdzeniu i przetestowaniu, dokonuj stosownych osądów."

P.S. cieszę się że podchodzisz krytycznie do moich wpisów
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Tibor 
Towarzyski



Pomógł: 7 razy
Wiek: 50
Dołączył: 08 Sie 2016
Posty: 495
Skąd: z jasnej strony mocy
Wysłany: Nie 22 Sty, 2017 19:57   

Thomasson, wszystko jest w jak najlepszym porządku, takie jakie być powinno. Nikt nie ma monopolu na uczciwość ani na trzeźwienie.

Błędnie zasugerowałem się twoim nagłówkiem "Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece boga, jakkolwiek go pojmujemy" więc sądziłem, że piszesz o TYM konkretnym kroku z TEGO konkretnego programu z "Anonimowi Alkoholicy". Przyznaje, że mnie to zmyliło. W takim razie też nie powinieneś się dziwić, że:
Cytat:
Fragment o którym mowa wskazuje że nie każdy może wyzdrowieć na programie. Z jakich przyczyn to już dłuższa historia
bo skoro ktoś zupełnie niezorientowany natknie się na twój nagłówek i przeczyta to co napisałeś o swoim kroku trzecim, to potem idzie w świat z taką wiedzą, jaką idzie.
Takie skojarzenie mi się nasunęło, że ktoś wrzucił nagłówek "Alternatywy 4" a opis dał ze "Zmiennicy".

Ale warto rozmawiać, być dociekliwym, bo przynajmniej wiemy teraz, że pisałeś tylko o twoim rozumieniu słów "Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece boga, jakkolwiek go pojmujemy" do czego nikt tobie prawa nie odmawia, o swoim trzecim kroku, o mistrzach zen, o Sri Lance, itd. Stworzyłeś swój autorski program i tego ci gratuluje, należy się tylko cieszyć i najważniejsze, że działa.
Ja pisałem o Kroku Trzecim z TEGO konkretnego Programu 12 Kroków z "Anonimowych Alkoholików" i stąd ta niespójność. Przepraszam.

Przy okazji z "Codziennych Refleksji" na 22 stycznia.
,,NIE KOMPLIKUJ!'

Kilka godzin później opuszczałem doktora Boba... Ten wspaniały, dobrze znany, szeroki uśmiech znów zajaśniał na jego twarzy, gdy powiedział niemal żartobliwie: ,,Pamiętaj, Bill, nie spaskudśmy tego. Zachowajmy to w prostocie!' Odwróciłem się, nie mogąc wykrztusić ani słowa. Wtedy widziałem go po raz ostatni.
ANONIMOWI ALKOHOLICY WKRACZAJĄ W DOJRZAŁOŚĆ, STR. 278

Po wielu latach zachowywania trzeźwości, od czasu do czasu stawiam sobie pytanie: ,,Czy to naprawdę może być aż takie proste?' A potem, na mityngach, spotykam niegdysiejszych cyników i sceptyków, którzy dzięki AA wyrwali się z piekła nałogu - uporządkowali swoje życie, nauczyli się znosić siebie i świat bez pomocy alkoholu, podzielili swój czas na dwudziestoczterogodzinne odcinki i żyjąc w teraśniejszości, stosują kilka zasad Programu najlepiej jak potrafią. Gdy widzę to wszystko, po raz kolejny uzmysławiam sobie, że chociaż nie zawsze jest łatwo, to Program działa - o ile tylko niczego zbytnio nie komplikuję.
_________________
"życie duchowe to nie teoria"
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 37
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Pon 23 Sty, 2017 00:30   

Nie pozostaje mi nic innego jak tylko zgodzić się z Tobą. Program 12 kroków z "Anonimowych Alkoholików" to coś innego niż to co ja opisuje. Jesteśmy w panelu 12 kroków w temacie krok 3 i chyba to miejsce jest bardziej do opisywania swoich doświadczeń i przemyśleń. Bardziej rzetelne teksty i bardziej oficjalne należy szukać u źródła czyli w książkach. Jest 12 kroków z "AA", inne z dodatkowymi objaśnieniami do fragmentów z książki, inne z różnych warsztatów, 12 kroków anonimowych narkomanów, 12 kroków DDA, chrześcijańskie 12 kroków, i też "codziennie refleksje" pokazują mnogość interpretacji. Nawet sugestie do programu AA są nie spójne z książką "AA" bo np w książce nie ma sugesti aby codziennie dzwonić do ludzi.

Książka "Anonimowi alkoholicy" w moim odczuciu daje dużo swobody. W rozdziale "jak to działa" jest wymienione w punktach 12 kroków i chyba te 12 zdań to sedno sprawy. W dalszych rozdziałach opisane jest bardziej szczegółowo jak to może wyglądać w praktyce. Ale nie jest to sztywne. Np gdzieś czytałem (nie pamiętam źródła, ale książka aprobowana przez AA) że dr Bob zaczął trzeźwość od zadośćuczyniania. Warto zauważyć że AA wzorowało się na grupach oksfordzkich czyli było uwikłane w kontekst tamtych czasów, co oczywiście nie jest złe. Dzisiaj nie ma Bibli na mitingach.

Jeśli mielibyśmy szukać jakiegoś najbardziej oryginalnego programu AA to chyba musieli byśmy podkreślić 12 zdań z rozdziału "jak to działa" i nic więcej. Wszystko ponad to ,pochodzi z osobistych doświadczeń poszczególnych ludzi. Myślę że właśnie dlatego Bill doprecyzował program ujmując go w 12 punktów.

Nie wiem czy mam prawo mówić że robiłem program wspólnoty AA. Skłaniałbym się do odpowiedzi pozytywnej. Póki co w AA nie ma żadnej federacji wydającej licencje na sponsorowanie. Nie ma testów i uprawnień. Nie ma inspekcji i nadzoru.

Dla laików mam jedną radę - idźcie w diabły i cierpcie katusze - jeśli internet jest waszym bogiem!
A bardziej dociekliwym radzę zapoznać się z treścią ulotki albo skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,34 sekundy. Zapytań do SQL: 11