Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
krok 6 i 7
Autor Wiadomość
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 36
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 00:06   

Nie wiem dlaczego dwa kroki zostały połączone w jeden wątek. Mówi się trudno i jedzie się dalej.
Staliśmy się całkowicie gotowi aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru
(Interpretacja własna)

Stać się całkowicie gotowym. Inaczej rzecz ujmując - przygotować się. W jaki sposób? Napewno nie na chama. Trzeba mieć taktykę, jak w szachach, ruch za ruchem. Pierwszym posunięciem było nabranie odrobiny pokory. Jak to mówią - mierz siły na zamiary. Już wcześniej próbowałem wykorzenić cały egotyzm jednym zamachem, w jednej chwili, i zawsze z jednakowym skutkiem czyli zerowym. Tak to jest gdy próbuje się złapać kilka srok za ogon.

Wadą nad którą postanowiłem popracować był chaotyzm. Rzeczy takie jak lęk lub autoagresja wydawały mi się zbyt trudne by od nich zacząć. Z kolei np wulgarność to była wada trochę za mało poważna. Wybrałem coś z środka mojej listy czyli właśnie chaotyczność. Przeciwieństwem tej wady są takie zalety jak: systematyczność, punktualność, zorganizowanie, dokładność. W bardzo małym stopniu miałem w sobie te zalety, ale jednak miałem. Kiedyś systematycznie bywałem pod sklepem, punktualnie o otwarciu, wydając na alkohol niemal dokładnie tyle ile udało mi się zorganizować. Jakiś kapitał początkowy był.

Zastosowałem technikę bardzo małych kroków. Pierwszego dnia jedynie spojrzałem na poduszkę do medytacji. Drugiego dnia dotknąłem ją jednym palcem. Kolejnego dnia uniosłem w obie ręce. Po kilku następnych dniach siedziałem przez krótką chwilę. Zatrzymałem się na etapie 15 minut medytacji. Ale to nie takie hop siup na poduszkę i wąchanie kwiatków. Te 15 minut musiało współgrać z resztą mojego życia. Zwracałem większą uwagę na to co jem, w jakich ilościach, i o jakiej porze dnia. Rzeczy takie jak kawa, energetyki i papierosy musiałem odstawić lub ograniczyć (do jednej kawy dziennie). Regularny sen też był ważny więc skończyło się internetowanie do białego rana. Czynności o wątpliwej jakości moralnej też musiałem wziąć pod lupę, np oklamywanie, plotkowanie, bezmyślne paplanie, wywyzszanie się. W ciągu dnia starałem się być w teraźniejszości.

Aby z medytacji nie wyszła frustracja musiałem podszlifować takie umiejętności jak: cierpliwość, łagodność wobec samego siebie, uwazność i wnikliwość. Okazało się że pracując nad systematycznoscią rozwijałem też inne cechy charakteru. Ten proces trwa do dzisiaj bo ten krok jest nie do zrobienia w stu procentach. Dalej zdarzają się potknięcia, ale nie powalają mnie one całkowicie.

Teoria stała się faktem - wypracowałem sobie nawyk medytowania. Powierzenie swojej woli i swojego życia opiece siły większej stało się czymś realnym. W kroku trzecim postanowiłem zrobić coś co na tamten czas było odległe, mgliste i mało realne. Łatwo obiecywać coś czego zrobić nie można. Teraz sprawa była postawiona na ostrzu noża. Mój wolny wybór - albo droga pokory, albo ścieżka przekory...
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 36
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 02:16   

Zwróciliśmy się do niego w pokorze aby usunął nasze braki
(interpretacja własna)

Kluczowym elementem tego kroku jest pokora. Czym ona jest? Każdy może mieć inną definicję. Dla mnie pokora to umiejętność dostosowania się do czegoś lub kogoś. W kroku siódmym: dostosowanie się do siły większej czyli powierzenie swojej woli i swojego życia pod jej opiekę.

W praktyce medytacji jest takie zalecenie aby najpierw praktykować przez 10 lat, a później przez kolejne dziesięć i kolejne... Więc najpierw trzeba długo zapuszczać korzenie a później cierpliwie czekać aż owoce dojrzeją. Więc to co uzyskałem do tej pory to zaledwie przelotny zapach przystawki. Do dania głównego jeszcze kosmiczna odległość. Ważną zmianą było zrozumienie że nie robię tego by być supermenem. Lepszym dla ludzi i mniej szkodliwym dla środowiska. Medytacja była sprawą między mną a mną, bez osób trzecich. Bardzo intymna podróż. Dlaczego szczegóły zastawie dla siebie. Podzielę się tylko niektórymi odkryciami.

Bardziej szczegółowo zobaczyłem mechanizm regulowania uczuć: o jedzenie, o seks, o zakupy, o ludzi, o pozytywne myślenie, o siłę większą, i o wiele więcej rzeczy. Gdy w centrum mojego doświadczenia jest ego to potrzebuje więcej, więcej i więcej - bo bez tego ego przestaje być potrzebne. Ego to narzędzie do wykonania określonej pracy. Ale zamiast odłożyć je do skrzynki z narzędziami to szukam sobie dodatkowej pracy. Pracy której nie muszę i nie potrzebuję wykonywać, ale robię to przez wzgląd na posiadane narzędzie. Robota lubi głupich. Używam ego do regulowania swoich uczuć. Nie przyjemne spostrzeżenie.

Innym, bardziej pozytywnym odkryciem była radość. Nie taka radość gdy coś sobie kupię. Radość związana z teraźniejszością. W bezpośrednim doświadczeniu teraźniejszości nie ma poczucia ego, bo też nie ma nic do zrobienia. Idea zrobienia czegoś obejmuje czas. Teraźniejszość jest poza czasem. Więc ta radość o której piszę nie jest czymś do osiągnięcia - przychodzi sama gdy przestaje walczyć o lepszą przyszłość. W walce za prestiżem, pozycją, władzą jest obietnica spełnienia. Ale ten wyścig nie ma końca. Koniec jest na samym początku, teraz. Radość o którą nie muszę rywalizować. Nie muszę jej nikomu zabierać. Moja radość nie oznacza czyjegoś cierpienia. Mając dostęp do tej radości nie muszę szukać szczęścia w produktach z reklam. Tylko że dostęp do niej jest mocno ograniczony przez nawyk używania ego. Praca nad nawykami wymaga czasu.

Zwracając się w ten sposób do siły większej uzyskuje wolność od alkoholu i wielu innych rzeczy.



Dalsze kroki to dla mnie tylko praktykowanie pokory. Krok 9 to zmiana mojej relacji do innych ludzi która dokonuje się w kroku 7. Krok 10 to prosty rachunek: jakiej jakości jest pokora z kroku 7. Krok 11 to pogłębianie pokory. Krok 12 to przebudzenie duchowe a raczej mały nędzny przebłysk przebudzenia. Tak więc z czym do ludzi? Zostaję w kroku siódmym dożywotnio...

P.S. Myślę że dość jasno opisałem przycznowo-skutkowy łańcuch między stawianymi krokami. Łańcuch tak mocny jak jego najsłabsze ogniwo...
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Jędrek 
Trajkotka
ALKOHOLIK



Pomógł: 17 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 1617
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 07:36   

Thomasson napisał/a:
Zwróciliśmy się do niego w pokorze aby usunął nasze braki
(interpretacja własna)

Kluczowym elementem tego kroku jest pokora.

Dla mnie kluczowym elementem tego kroku była i jest bezsilność.
Jak już chciałem się pozbyć jakiejś wady lub uzależnienia to nie dawałem sobie rady... ciągle upadałem... wytrzymywałem dłuższy czas i znowu chwila słabości powodowała ciąg.
Obecnie usiłuję się racjonalnie odżywiać i ciągle się załamuje moje postanowienie.... wpadam w obżarstwo, leżę jak ropucha i mam wyrzuty sumienia. Parę dni temu się ważyłem.... 132 kg... opadły mi ręce i przez chwilę błysnęła rezygnacja.... ale nie! Jeszcze powalczę :evil2"
1. Lubię te jedzenie
2. Uważam, że jeszcze nie jest źle... że mogę czasem sobie popuścić wodzy....
Czyli?
Nie stałem się gotowy do oddania mojego łakomstwa i obżarstwa ...
Czyli?
Krok 6 8| .... jeszcze sobie podogadzam kompulsywnie, aż mnie dopadnie cierpienie jakieś....
albo dojrzeję wcześniej :)
_________________
Andrzej
„Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian”
Poczytalność? Robisz w kółko to samo, kiedy zaczynasz zauważać pozytywne zmiany.
 
 
     
Tibor 
Towarzyski



Pomógł: 7 razy
Wiek: 50
Dołączył: 08 Sie 2016
Posty: 495
Skąd: z jasnej strony mocy
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 09:14   

"Wiara bez uczyków jest martwa"

Zakładam, że po uczciwie przepracowanych krokach 1-5 staje się całkowicie gotowy, aby Bóg uwolnił mnie od wszystkich wad charakteru.
Po Kroku 5 poznałem nową wolność, jeszcze nie tą jaka była moim udziałem po części kroku 9, ale była to wolność jakiej i tak nigdy wcześniej w życiu nie znałem. Przede wszystkim wolność od lęku, głównie od lęku z przeszłości.

Zatem kluczem jest moja gotowość. Czy faktycznie byłem gotowy??? Nie wiem, prawdopodobnie nie, bo w niektórych sprawach nadal nie mam tej gotowości, ale widzę, że dzięki konkretnym działaniom (np. Krok 12) staje się coraz bardziej gotowy.

Kiedyś sądziłem, że skoro nie mam 100% gotowości, to nie powinienem przechodzić do następnego kroku. Dziś wiem, że było warto. Poprzez konkretne działanie (posłanie, służby, dom, praca, ludzie) przychodzi moment, że Bóg zabiera mi pewne wady. I to zabiera te, których nie oczekiwałem lub te, z których sobie sprawy nawet nie zdawałem.

To nie ja decyduje, które wady mają mi być zabrane i kiedy. Ja już nie jestem Panem Bogiem, jeśli mam ciut pokory w sobie, to pozwolę Jemu decydować, które wady mają mi zostać zabrane.

Czyli jeszcze raz: "wiara bez uczynków jest martwa", komu będę pomocny, jeśli przez 10 lat będę medytował a palcem nie kiwnę?
_________________
"życie duchowe to nie teoria"
 
     
rufio 
Uzależniony od netu
rozkojarzony



Pomógł: 57 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3387
Skąd: Wyższy Śląsk
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 09:33   

Jedrus a jak jest różnica w racjonalnym odżywianiu a dietą ? W/g mnie tylko w nazwie .I co tak naprawdę znaczy racjonalne odżywianie ? Może polega to na tym , że jak masz ochote napchac sie do bólu to zamiast cięzkostrawnych napchaj sie np. płatkami , otrebami lub cos podobnym co zapcha żołądek da uczucie sytości i cięzkości a nie obciąża tak naprawde organizmu ?

Tobor to nie Bóg spowodował , że zacząłeś pic i wpadłes w nałóg to nie Bóg sprawił , że masz- miałes takie a nie inne wady i to nie Bóg sprawił , ze zacząłeś prostowac swe ścieżki - tylko to sprawiłes TY .
_________________
I tak wszyscy skończymy w zupie .
 
     
Tibor 
Towarzyski



Pomógł: 7 razy
Wiek: 50
Dołączył: 08 Sie 2016
Posty: 495
Skąd: z jasnej strony mocy
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 09:58   

Nie wiem jak było u Ciebie, ale wiem że ja byłem za słaby żeby prostować swoje ścieżki. U mnie to był Bóg 😊
_________________
"życie duchowe to nie teoria"
 
     
Jędrek 
Trajkotka
ALKOHOLIK



Pomógł: 17 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 1617
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 10:03   

Cytat:
Jedrus a jak jest różnica w racjonalnym odżywianiu a dietą ? W/g mnie tylko w nazwie .I co tak naprawdę znaczy racjonalne odżywianie ? Może polega to na tym , że jak masz ochote napchac sie do bólu to zamiast cięzkostrawnych napchaj sie np. płatkami , otrebami lub cos podobnym co zapcha żołądek da uczucie sytości i cięzkości a nie obciąża tak naprawde organizmu ?

racjonalny:
1. zgodny z rozumem, mający rozumowe podstawy
2. zgodny z myślą współczesną, nowoczesny, efektywny
3. przemyślany, logiczny i rozsądny
Dla mnie żadne napychanie się ponad miare nie jest rozsądne.
Do tego coraz bardziej nie lubię tego bojlera, co go noszę nad paskiem- czy jest zapchany sianem, czy mięchem - przeszkadza mi.

rufio napisał/a:
to nie Bóg spowodował , że zacząłeś pic i wpadłes w nałóg to nie Bóg sprawił , że masz- miałes takie a nie inne wady i to nie Bóg sprawił , ze zacząłeś prostowac swe ścieżki - tylko to sprawiłes TY .

Tak- to ja doprowadziłem się do cierpienia.
Tak- to Siła Wyższa do której się zwracam o wsparcie każdego dnia pomogła mi z tego cierpienia wyjść. Więcej- pomaga mi coraz częściej czuć się szczęśliwym. O ile się nie szarpię po swojemu znowu :evil:
_________________
Andrzej
„Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian”
Poczytalność? Robisz w kółko to samo, kiedy zaczynasz zauważać pozytywne zmiany.
Ostatnio zmieniony przez Jędrek Pon 30 Sty, 2017 10:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
rufio 
Uzależniony od netu
rozkojarzony



Pomógł: 57 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3387
Skąd: Wyższy Śląsk
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 10:13   

A ja dalej swoje
-To nie SW spowodowała , ze prostujesz tylko TY
- To , że zwracasz sie do SW dale Ci poczucie , ze nie jestes sam , chociaz w/g mnie to ułuda ale skoro masz wrażenie , ze dzieki temu jest tak jak jest niech i tak będzie .Tylko jest - zamiast - szukanie wytłumaczenie gdyby cos nie tak .

No to jedz 5-9 razy dziennie ale wstawaj od stołu z lekkim niedosytem .Ja tak robie od roku i bez specjalnych wyrzeczeń trzymam wage pod kontrolą .Bardzo mi ułatwia życie sok wielowarzywny - daje sytośc a nie dokłada wagi .
_________________
I tak wszyscy skończymy w zupie .
 
     
czerwonamila 
Gaduła



Pomogła: 3 razy
Wiek: 30
Dołączyła: 01 Cze 2016
Posty: 647
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 10:24   

Hej, możesz mi podać jakieś artykuły co do medytacji ? Ale sam opisać co Twoim zdaniem jest medytacja? Łapanie chwili teraźniejszej? stan bez myślenia?
 
     
Jędrek 
Trajkotka
ALKOHOLIK



Pomógł: 17 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 1617
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 10:44   

rufio napisał/a:
No to jedz 5-9 razy dziennie ale wstawaj od stołu z lekkim niedosytem ....

"Dieta? A po cholerę?"
Panie kochany. Ja nie wiem co to niedosyt :wysmiewacz:
Albo nie tak. Nie potrafię żyć z niedojadaniem :)
Moja głowa się drze: JESZCZE PÓŁ TALERZYKA... albo TAM JESZCZE ZOSTAŁO PÓŁ GARNKA- ZJEDZ TO!
_________________
Andrzej
„Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian”
Poczytalność? Robisz w kółko to samo, kiedy zaczynasz zauważać pozytywne zmiany.
Ostatnio zmieniony przez Jędrek Pon 30 Sty, 2017 10:52, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 36
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 10:46   

Tibor. Można siedzieć w medytacji 10 lat, ale to tak działa że siłą rzeczy przenosi się na prawdziwe życie. Staje się bardziej znośny dla otoczenia, bardziej odpowiedzialny. Nie jestem ciężarem dla innych i nie reaguje na cierpienie krzywdzac innych. Mając więcej wolności mogę się zająć czymś dobrym dla ogółu. Ale to już mój wybór a nie konieczność. Siedzenie samotne pod drzewem też nie jest niczym złym. Nikt nie podpisywał kontraktu na superbohatera zaraz po urodzeniu :)

Rufio. Zgadzam się. Siła większa to dla mnie narzędzie. Nie traktuje tego w sposób magiczny. Mam polegać na samym sobie i zachować rozsądek tak daleko jak to tylko możliwe. Jestem twórcą własnych działań, spodkobiercą własnych działań, wspierany przez własne działania, ukształtowany przez własne działania, jakiekolwiek one będą - dobre czy złe - będę musiał je przyjąć. Wydaje się że poleganie na samym sobie to pycha. Ale poleganie na czymś co sam wymyśliłem/uwierzyłem też nie jest bardziej racjonalne. Gdy wprowadzę do łańcucha decyzyjnego dodatkowe ogniwo w postaci Boga, i tak na końcu decyzję będę musiał podjąć sam.
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Jędrek 
Trajkotka
ALKOHOLIK



Pomógł: 17 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 1617
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 10:58   

rufio napisał/a:
Dieta ? Na cholerę .Weź sie za jakis remont i leccccisz z wagi .

rufio napisał/a:
No to jedz 5-9 razy dziennie ale wstawaj od stołu z lekkim niedosytem .Ja tak robie od roku i bez specjalnych wyrzeczeń trzymam wage pod kontrolą .Bardzo mi ułatwia życie sok wielowarzywny - daje sytośc a nie dokłada wagi .

Mam pytanie:
O co Ci chodziło z tym remontem, jak praktykujesz niedosyt?
Masz zaniedbane mieszkanie?
_________________
Andrzej
„Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian”
Poczytalność? Robisz w kółko to samo, kiedy zaczynasz zauważać pozytywne zmiany.
 
 
     
rufio 
Uzależniony od netu
rozkojarzony



Pomógł: 57 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3387
Skąd: Wyższy Śląsk
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 10:59   

Jędrek napisał/a:
Panie kochany. Ja nie wiem co to niedosyt
Albo nie tak. Nie potrafię żyć z niedojadaniem

Dlatego proponuje sok aby mieć poczucie sytości .

Thomasson napisał/a:
Siła większa to dla mnie narzędzie

Z tym się zgadzam , takie same narzędzie jak procedury terapii.
_________________
I tak wszyscy skończymy w zupie .
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 11:07   

Mogę chodzić głodny, przyzwyczaiłem się a jednak obżeram się :bezradny:

Obżarstwo jednak nie wynika z uczucia głodu czy też niedosytu a z przyjemności jedzenia określonych dań.
Jeżeli na obiad jest "powszednia" zupa, zjem ile mi się należy i do kolacji wytrzymam, ale niech będą schabowe z ziemniakami, pomidorowa lub pierogi... opcham się jak nierogacizna... :bezradny:

Jak na razie waga BMI+5kg jest dla mnie do zaakceptowania, bywało gorzej...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
rufio 
Uzależniony od netu
rozkojarzony



Pomógł: 57 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3387
Skąd: Wyższy Śląsk
Wysłany: Pon 30 Sty, 2017 11:23   

staaw napisał/a:
BMI

To jest tyle samo warte co zapewnienia daltonisty co do ilości kolorów .
_________________
I tak wszyscy skończymy w zupie .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 13