Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
ciezkie decyzje
Autor Wiadomość
Dinka 
Małomówny


Dołączyła: 05 Lut 2018
Posty: 16
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 11:20   ciezkie decyzje

Heyka,
Trafilam tu do was z polecenia z innego forum i chcialabym sie w tym bardzo kiepskim czasie tu u was zadomowic :)

Historia jak kazda inna - mialo byc pieknie a wyszlo pieklo i jestem tutaj i potrzebuje się wygadać komuś kto rozumie....

Luby, wielka miłość od pierwszego spojrzenia, masa przeciwnosci szczególnie że patrząc z boku to nas nie łączy absolutnie nic, zwiazek na odległość..... ale trwa. Bo jakoś tak się rozejść nie możemy.

Od jakichś 2lat równia pochyła, bardzo ostro w dół. Luby stracił totalnie kontrole. Były utraty pracy, policja, niebieska karta..... przelało się. Poszedł do ośrodka (znowu stracił pracę a ośrodek dawał L4), będzie się leczył. Najpierw detoks, szok krat w oknach, szpital psychiatryczny.... Coś faktycznie się w nim zmienia. Jakby coś dociera, bo zaczyna mówić o innych a nie tylko o sobie. Przeniesienie na terapie. Po tygodniu go to nudzi (ok, sama twierdze, że najwyższych lotów to ona nie była), nie działa, bez sensu, marnowanie czasu. Okazuje się że jestem w ciąży. On chce wyjść, on ma motywacje żeby działać bo tak bardzo tego chciał. Po 3tygodniach terapii przenosi się na terapie ambulatoryjna. Pierwsze co robi po wyjściu ze szpitala to wóda.... ale na terapie chodzi. Pije rzadziej ale pije. Terapia oczywiście głupia i bez sensu. On ma w nosie robienie figurek z kasztanów - on chce działać. Każdy mu mówi, terapia trwa do 14:00. Ponadrabiaj różne kwestie w życiu. Masz tyle przecież do zrobienia. On się nie może skupić. On chce do pracy. W końcu znajduje. Po miesiącu rzuca terapie, idzie do pracy, będzie chodził na AA
Prace trafił naprawdę super. Pierwszy raz od wielu lat ma wyzwanie ale mu sie podoba. Przykłada się, czuje się dowartościowany. Zależy mu. Sprawdza się i widac że coś klikło. Praca jest zmianowa. Co 3tygodnie dniówki - koniec pracy o 14:00 i to jest to z czym sobie nie radzi. Nie było jeszcze tak, żeby nie wypił.
Poza tym że praca nie ma nic. On się z dziecka cieszy jak pieron, on będzie głaskał, mówił, biegał na badania, szkoły rodzenia i ogólnie wielkie marzenie. Co z tego? Póki co dał może 10zł bo więcej nie ma (na wóde zawsze jakoś jest). Cała wyprawka z mojej pensji. Trzeba kupić nowy samochód bo starym trupem aż wstyd jeździć. On szuka nowego, co chwile o tym mowa ale kase wydać mam ja.W końcu stwierdziłam że nie w takiej sytuacji nie mogę się tak zablokowac finansowo. Zostajemy przy starym trupie. Którego w całości opłacam ja, bo on nie ma nawet na ubezpieczenie - on będzie mnie spłacał. Co jest urocze, szczególnie że ja z tego auta nie korzystam praktycznie wcale - do pracy jeżdżę autobusem. Jemu niewygodnie.

Jesteśmy z Wrocławia ale ze względu na moją pracę zamieszkaliśmy w Krakowie. Nie znamy tu nikogo - nie nasze miasto. No i wiadomo że kiedyś tak czy siak będzie powrót, więc nie przywiązujemy się szczególnie. Mi bardzo zależało żeby na macierzyński zostać tutaj a nie wracać do mamy. Dorośli jesteśmy, żyjmy na własny rachunek, twórzmy dom. Walczyłam praktycznie do końca. W 5miesiącu się poddałam. On się nie leczy (nie potrzebuje - sam sobie poradzi), nie robi nic zeby faktycznie pomóc (a nie przynieść herbatkę, czy podwieźć mnie moim samochodem do pracy jak pogoda parszywa a jemu akurat zmiana pasuje). Pije za każdym razem jak ma poranna zmiane (innych razy nie widzę), więc temat raczej nie jest zamknięty.
Po alko bywa agresywny. Doszło do rękoczynów. W 7miesiącu ciąży wylądowałam na pogotowiu. On przetrzeźwiał, przeraził się. Faktycznie coś tam zaczął robić. Na terapie oczywiście nie, ale można zauważyć zmiany w zaradności. Coś się jednak stara. Opowiada ze zacznie się leczyć ale widzę jego podejście - takie samo jak kiedyś. Jeżeli pójdzie to żeby zamknąć usta innym. Ze niby działa. Cóż.... minęły ponad 2 tygodnie i jakoś nie dotarł. Ale będzie! :)

Decyzja zapadła już jakiś czas temu. Do mamy wracam sama. On się tam nie wprowadzi. Do niego nie dociera. Jemu się zycie wali, ja jestem najgorsza osoba na świecie, bo on dla mnie wszystko, życie by za mnie oddał a ja nie doceniam i nie ufam. Bo on od tamtego razu już wie, że nigdy nie dotknie alko, bo to taki wielki wpływ na niego wywarło (a jednak przyszła kolejna dniówka i kolejny ciąg picia - do czego się za żadne skarby nie przyzna).

Ja decyzje podjęłam. Chyba wreszcie tak serio klikło w mojej głowie, że żeby nie wiem co, to tu nie ma nadziei. Nic się nie zmieni, dopóki on faktycznie nie stanie na nogi. I to nie obok mnie, przy moim wsparciu bo jak widać to nie działa, tylko faktycznie sam ze sobą. Albo spadnie na dno albo się wygrzebie.
Niestety w związku z pracą nie mogę się wprowadzić "już w tej chwili". Dlatego czeka nas jeszcze pare tygodni zycia razem. Problemem jest to, że on nie umie zaakcpetować życia obok siebie. Ja jestem jego i on mi życie odda całe. Bo będzie rodzinka i on beze mnie nie ma po co żyć.
Naprawdę mi mega ciężko udawać że jest pięknie itp. Ale jeżeli tego nie ma, to daje mu kolejne powody do picia i to ja obrywam. Oszukiwać do czasu aż będe bezpieczna i po prostu go wtedy zostawić na lodzie?
Wiem, że gdybym mu postawiła warunek - że jeżeli pójdzie na AA to coś tam. Pytanie po co. to on ma czuć potrzebe zeby tam iść.
Ja mu staram się pokazać że wszystko stracił. Ze nie będziemy razem mieszkać jak się dziecko urodzi. Ze mam w nosie czy idzie na terapie czy nie, bo dla mnie licza sie tylko efekty. Konkretne a nie "już nie pije i umyłem naczynia"
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 11:26   

Cóż tu dodać..........klasyka gatunku...... :bezradny:

Dinka napisał/a:
chcialabym sie w tym bardzo kiepskim czasie tu u was zadomowic

Rozgość się i czuj się jak u siebie w domu, o pardon, to chyba nie najlepsze porównanie ;)
_________________
:ptero:
 
     
dudek 
Towarzyski
alkoholik



Pomógł: 2 razy
Wiek: 38
Dołączył: 10 Lis 2015
Posty: 340
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 11:31   

Cześć Dinka,
W stadzie skuteczniej polować niż w pojedynkę :mgreen:
_________________
Gdzie trzech Polaków, tam cztery różne zdania.
 
     
smokooka 
Uzależniony od netu


Pomogła: 100 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 4059
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 11:32   

Dinka napisał/a:
Pytanie po co. to on ma czuć potrzebe zeby tam iść.
Ja mu staram się pokazać że wszystko stracił. Ze nie będziemy razem mieszkać jak się dziecko urodzi. Ze mam w nosie czy idzie na terapie czy nie, bo dla mnie licza sie tylko efekty. Konkretne a nie "już nie pije i umyłem naczynia"


Słoneczko, Dinka... trzymaj się swoich postanowień. Bądź konsekwentna bo juz nie pijakiem a dzieciątkiem trzeba się zająć. On ma poznać konsekwencje i Twoja samodzielność i mądre myślenie też są tymi konsekwencjami. Myśl o sobie - o terapii dla współuzależnionych, o dziecku a on niech robi co chce.
Żyłam z takim podobnym bardzo pasożytem - szkoda czasu. A Twoje ostatnie zdanie "już nie pije i umyłem naczynia" jest kwinteencją tego mojego związku. Byle g***o zawinięte w sreberko nadal pozostaje gó***m.
_________________
Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
:smok: :oczyska: ka
 
     
Dinka 
Małomówny


Dołączyła: 05 Lut 2018
Posty: 16
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 11:44   

no akurat dom jest teraz takim dosc kiepskim miejscem :P
Wczoraj mialam wlasnie taki kryzys. Wypedzilam Lubego do rodziny na weekend i sobie zostalam sama.
W mieszkaniu co do ktorego mialam tyle planow. Mialo byc takim pierwszym naszym, prawdziwie naszym miejscem. I ja to miejsce naprawde uwielbiam, o czym juz zdazylam zapomniec. A teraz kiedy byl spokoj, moglam sobie spokojnie wszystko robic to dotarlo do mnie jak duzo przez niego stracilam.
Zamiast miec piekne wspomnienia, to mam w zasadzie historie smutnej wegetacji.

Ciagle ciekawi mnie tak z perspektywy alkoholika.... czytam i czytam ale to jednak tylko opracowania. No bo co? Jest coraz gorzej. Nasze wspolne zycie polega na wiecznej walce. Jedna wielka destrukcja zamiast budowania. Czas leci, mozliwosci uciekaja a my dalej w tym trwamy. Dziecko mialo byc takie super wow a tak naprawde 7miesiecy mija a tak na prawde, prawdziwie zadno z nas tego nie przezylo jak trzeba. Pomimo slow, ciagle jednak wszystko kreci sie wokol alko a nie babla.
Alkoholik to chyba widzi prawda? Ja wiem ze mu na tym strasznie zalezy. Wiec chyba kurcze widzi co traci?
Ale co? Kolejne picie, kolejny kwas (teraz w idealnych odstepach 3tygodniowych). Mowisz mu to a on ciagle ta sama bajke. Do niego dotarlo, on ma juz dosc, on zycie za ciebie odda bo nic na swiecie sie nie liczy tylko byc razem i byc tata i on sie zmienil. On juz nie pije.
To mu mowisz - dmuchnij. Dmucha a tam rozowe. Cala wielka szopka, bo to niemozliwe. Sapanie, dyszenie, histeria. Ale on wie co! On zjadl batonika z adwokatem 8h temu! I tak serio bedzie wmawial do konca. Zeby go zywym ogniem na torturach przypalali to on bedzie sie tej wersji trzymal. On nie pil! to ten batonik.

Z doswiadczenia wiem ze cisniecie tematu nic nie da. Nie przyzna sie. Ale tez nie jestem pewna zostawiania tematu. No bo co? Glupia dala sie oszukac

Pytanie jest - czy on serio moze w to wierzyc? Bo ja naprawde czasem mam takie wrazenie. Juz pomijam fakt ze kiedys dmuchal w 3 test - pozytywne, to chodz na komisariat - dmuchal chyba ze 20razy, pozytywne. W koncu mnie na pogotowie zaciagnal(!!) zeby mi lekarze powiedzieli ze te testy moga sie mylic.
 
     
Dinka 
Małomówny


Dołączyła: 05 Lut 2018
Posty: 16
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 12:04   

smokooka napisał/a:
Byle g***o zawinięte w sreberko nadal pozostaje gó***m.


ale oni chyba serio wierza, ze to jest "ojeju jeju klekajcie narody" a my niewdzięczne nie doceniamy.

i to tez mnie zawsze fascynowalo. Czy oni tego nie widza? czy widza i tym bardziej pija?
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 12:09   

Dinka napisał/a:
Ciagle ciekawi mnie tak z perspektywy alkoholika...

Jedyna metoda żeby zrozumieć alkoholika to samemu popaść w nałóg, zresztą do czego Ci to potrzebne? Mało masz własnych problemów? :p
Dinka napisał/a:
Nie przyzna sie.

Za cholerę się nie przyzna....
Dinka napisał/a:
nie jestem pewna zostawiania tematu.

A co Ci da ta wiedza?
Cytat:
Glupia dala sie oszukac

Nie Ty pierwsza ni ostatnia, więc nie masz co brać do głowy.......i nie pytaj skąd to wiem ;)
_________________
:ptero:
 
     
Dinka 
Małomówny


Dołączyła: 05 Lut 2018
Posty: 16
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 12:19   

a czy to udawanie udalo sie mu oszukac nie odbije mi sie rykoszetem?
Bo mu pokaze ze jest taki wielce sprytny, co zacheci do kolejnych akcji?
Czy to nie jest jakas forma chronienia go przed konsekwencjami?
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 12:23   

[quote="Dinka"]a czy to udawanie udalo sie mu oszukac nie odbije mi sie rykoszetem?
Bo mu pokaze ze jest taki wielce sprytny, co zacheci do kolejnych akcji?
Nie masz żadnego wpływu na to co on zrobi, po co te spekulacje?
Cytat:
Czy to nie jest jakas forma chronienia go przed konsekwencjami?

dopóki będziesz utrzymywać te status quo, to niewątpliwie tak.
_________________
:ptero:
 
     
Dinka 
Małomówny


Dołączyła: 05 Lut 2018
Posty: 16
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 13:00   

to zalezy o czym mowisz.
Nie mam mozliwosci zeby juz, natychmiast sie wyprowadzic. Musze jakos przetrwac te pare tygodni.
Dlatego wlansie mnie zastanawia czy mu pozwolic myslec, ze w swojej przebieglosci oszukal, czy jednak cisnac i nie dac mu tego komfortu

Z jednej strony cisniecie powoduje awantury i bunt, z drugiej strony udawanie ze problemu nie ma, tez nie pomaga bo mu pokazuje ze mozna

i tak kurde ni w ta ni w tamta
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 13:10   

Dinka napisał/a:
czy mu pozwolic myslec, ze w swojej przebieglosci oszukal, czy jednak cisnac i nie dac mu tego komfortu

A co będzie lepsze dla Ciebie?
_________________
:ptero:
 
     
Dinka 
Małomówny


Dołączyła: 05 Lut 2018
Posty: 16
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 13:17   

a ja wiem?
Jak bede udawac ze wierze to bede miec jakis chory wyrzut sumienia, ze go pcham w to bardziej
Jak bedzie wierzyl ze oszukal to nie bedzie mial zachamowania zeby pic dalej. Bo przeciez on taki sprytny. Poza tym jednak jakis kurde honor mi sie tam przewija i po prostu nie lubie jak mi ktos w twarz klamsta mowi i traktuje jak idiotke

z drugiej strony.... jak nie bede mowic to nie bedzie dyskusji i bedzie sopkojniej. on sie bedzie spokojnie staczal w swoj rynsztok ale przeciez wiem, ze to jego zycie, jego decyzje i ja go i tak nie uratuje.

po prostu strasznie mi zle z klamstwem. bo dla swojego spokoju, pozwole mu wierzyc ze jest sprytny i ze jest ok, wiedzac ze za 2miesiace zamkne za soba te drzwi i zostawie go na lodzie. samego w miescie do ktorego przyjechal dla mnie
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 13:40   

Witaj Dinko :)

Dinka napisał/a:
pozwole mu wierzyc ze jest sprytny i ze jest ok, wiedzac ze za 2miesiace zamkne za soba te drzwi i zostawie go na lodzie. samego w miescie do ktorego przyjechal dla mnie

Wierz mi, że to jak Ty się będziesz z tym czuła, nie ma dla niego najmniejszego znaczenia.
Niezależnie od tego, czy wykazujesz mu że pił, czy nic nie będziesz mówiła, on i tak zrobi to, co mu w duszy gra, czyli będzie pił dalej, albo coś mu zaświta w głowie i zacznie się leczyć, choć co do tego ostatniego, byłabym sceptyczna.
Jeśli się zdecydowałaś na powrót do mamy, do najlepiej wykonaj to bez dalszych zapowiedzi. Wyprowadź się i już, najlepiej tak, żeby po powrocie z pracy zastał puste mieszkanie i nie zawracaj sobie głowy tym, jak z kolei on się będzie czuł, bo to już jest jego problem.
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Dinka 
Małomówny


Dołączyła: 05 Lut 2018
Posty: 16
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 14:05   

Ta bezwzglednosc jest chyba dla mnie najgorsza.
wiem ze trzeba.
Sama bym tak mowila bedac z boku i kurcze... zgadzam sie z tym

ale to jest tak absolutnie sprzeczne z moim charakterem ze cale moje jestestwo sie przeciwko temu buntuje.
I za to tez mam ogromny zal. Ze musze az tak strasznie wbrew sobie dzialac. dla cudzej butelki....
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 14:09   

Dinka napisał/a:
cale moje jestestwo sie przeciwko temu buntuje.

Dinka napisał/a:
za to tez mam ogromny zal.


Duuużo pracy przed Tobą...... :bezradny:

Dinka napisał/a:
musze az tak strasznie wbrew sobie dzialac. dla cudzej butelki..

To nie ma już nic wspólnego z normalną empatią a myślę, że to już współuzależnienie....... :pocieszacz:
_________________
:ptero:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,29 sekundy. Zapytań do SQL: 11