Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: Wiedźma
Czw 29 Lis, 2012 21:42
Trzeźwe święta....
Autor Wiadomość
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15054
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Nie 23 Gru, 2018 23:37   

kiwi napisał/a:
w Nowy Rok zawsze gotuje gar rosolu .....i na dlugi spacer po pustej plazy idziemy ....to teraz moja tradycja ..

A ja siadam w południe przed telewizorem i oglądam transmisję koncertu noworocznego z Wiednia, to taka moja nowa świecka tradycja od kilku lat :mgreen:
_________________
:ptero:
 
     
kiwi 
Trajkotka



Pomogła: 28 razy
Dołączyła: 23 Sty 2010
Posty: 1488
Wysłany: Wto 25 Gru, 2018 11:38   

Wigilia i Święta bez alkoholu

W wielu domach, okres Bożego Narodzenia to czas spotkań w gronie rodzinnym. Nie rzadko zdarza się w takiej sytuacji, że w domu pojawi się osoba mająca problemy z alkoholem (np. pijący brat lub ciotka). Aby uniknąć problemów w czasie spotkania, dobrym pomysłem w takiej sytuacji jest ustalenie bezalkoholowej Wigilii, w czasie której alkohol po prostu nie będzie podawany. Warto poinformować o tej decyzji osobę uzależnioną oraz pozostałych uczestników spotkania.

Nierzadko w obliczu takiej sytuacji osoba uzależniona rezygnuje z udziału w spotkaniu, co dla rodziny może być przykre, ale najczęściej jest mniej trudnym doświadczeniem niż niekontrolowane zachowanie uzależnionego (zwłaszcza w rodzinach z dziećmi).
Święta z niepijącym alkoholikiem

W czasie Świąt warto też zadbać o osobę z problemem alkoholowym, której udało się pokonać problem i która już nie pije. Suchy alkoholik nawet po wielu latach niepicia nadal wrażliwy jest na obecność alkoholu w pobliżu. Dlatego jeśli tylko istnieje taka możliwość, lepiej zrezygnować z alkoholu przy okazji Świąt całkowicie. Pomocą może być też nie używanie alkoholu do gotowania i pieczenia. Ciasto można naponczować roztworem herbaty i wcale nie trzeba do tego korzystać z wysokoprocentowego alkoholu. Dla osoby uzależnionej takie zachowanie najbliższej rodziny będzie wyrazem szacunku i akceptacji.
Pomoc dla alkoholika w Święta – gdzie jej szukać?

Warto pamiętać, że w czasie Świąt Bożego Narodzenia otwarte są Ośrodki Interwencji Kryzysowej. Można również zadzwonić na anonimowy Telefon Zaufania dla osób uzależnionych i ich rodzin czynny całą dobę, czynny nocą Internetowy Telefon Zaufania „Anonimowy Przyjaciel”. Dzieci rodziców upijających się mogąs korzystać z pomarańczowej linii.

http://osrodekwiosenna.pl...-szukac-pomocy/
 
     
kiwi 
Trajkotka



Pomogła: 28 razy
Dołączyła: 23 Sty 2010
Posty: 1488
Wysłany: Wto 25 Gru, 2018 11:49   

Ja mialam razem z moja Rodzinka ......piekna i udana i trzezwa Wigilie !!!!!

 
     
kiwi 
Trajkotka



Pomogła: 28 razy
Dołączyła: 23 Sty 2010
Posty: 1488
Wysłany: Wto 01 Sty, 2019 18:34   

Ja mialam naprawde udane piekne Swieta i sylwestra . Pare dni wolnych od pracy . Oczywiscie trzezwo u mnie bylo , nawet troche nudzilo mi sie ( ale tak pozytywnie !).

Ale z tego co mozna dzis zaobserwowac na Forum .....to cala Polska i reszta Swiata .....tez byla trzezwa i zadowolona ?!

Nikt o nic sie nie pyta , czy opisuje co nawywijal , czy szukal pomocy .....wszyscy szczesliwi ( allbo dalej pijani ?)......kto to wie ......???!!!!
 
     
kiwi 
Trajkotka



Pomogła: 28 razy
Dołączyła: 23 Sty 2010
Posty: 1488
Wysłany: Pon 30 Mar, 2020 13:41   

Juz za pare dni Wielkanoc ...i trzezwe bez alkoholowe swieta ???!!!....ja osobiscie od lat juz takie mam ....a Ty ???!!!

Swięta to niełatwy czas dla osób uzależnionych i ich bliskich. Z jednej strony nadzieje i oczekiwania (jakże często płonne i nierealistyczne), że wreszcie będzie idealnie, jak w familijnym kinie. Z drugiej – pośpiech i presja, które generują większe niż zwykle napięcie. A jeśli dodać do tego fakt, że przy wielkanocnym czy bożonarodzeniowym czy noworocznym stole spędzimy razem znacznie więcej czasu niż na co dzień, a przed konfrontacją z bliskimi nie zawsze uda nam się uciec w telewizor, wychodzi mieszanka iście wybuchowa.

http://www.batory.org.pl/...iom/ARKA_57.pdf



Jak picie wpłynęło na moje kontakty i relacje z innymi ludźmi

Od kiedy zacząłem sięgać po alkohol, z upływem czasu w różnym stopniu towarzyszył on moim kontaktom z ludźmi. Na początku służył urozmaiceniu spotkań ze znajomymi i nie stanowił fundamentu tych spotkań, jednak dość szybko stał się dla mnie nieodzownym środkiem wspomagającym zawieranie nowych znajomości. Gdy spostrzegłem, że mnie znacznie ośmiela i sprawia, że robię się duszą towarzystwa, alkohol na stałe zagościł w moich spotkaniach ze znajomymi. Myślę, że nastąpiło to na studiach. Imprezy integracyjne i częste posiedzenia przy piwie kojarzyły mi się wyłącznie z dobrą zabawą. Nie wyobrażałem sobie już wtedy, aby imprezować bez alkoholu. Również praktyki na studiach były zamieniane w wielką okazję do picia, oczywiście trzeba było zrobić swoje, ale to tylko wprowadzało przyjemny dreszczyk emocji do tych sytuacji. Nie myślałem wtedy, że alkohol może mi w czymś przeszkodzić, a sytuacje takie, że jednego dnia potrafiłem posiedzieć ze znajomymi przy piwie, a na następnego dnia wstać wcześnie rano i nauczyć się skutecznie na kolokwium, utwierdzały mnie w moich przekonaniach. Okresy wakacyjne to z kolei spotkania ze znajomymi z podwórka oraz kuzynami w górach. Ogniska, grille, domówki czy też zwykłe spotkania nie odbywały się bez alkoholu. Myślę, że był on podstawą moich kontaktów z ludźmi do końca roku 2012. Spotkania bez alkoholu były przeze mnie uważane za mało konstruktywne i bez sensu. Na ludzi, którzy nie pili lub pili tylko symbolicznie patrzyłem ze zdziwieniem i niezrozumieniem. Nie chciało mi się z takimi ludźmi czasami nawet gadać, a gdy to już robiłem, to tylko z czystej uprzejmości. Uważałem ludzi niepijących jako nie szczerych lub mających coś do ukrycia albo po prostu mało imprezowych i nie umiejących wrzucić na luz. Bywało też tak, że osoby nie pijące po prostu działały mi na nerwy.
Czy alkohol zwiększał moją towarzyskość, pewność siebie, odwagę i jakość kontaktów społecznych?
Myślę, że tak ale tylko do pewnego momentu. Był pomocny, gdy stanowił jeszcze przyjemny dodatek do spotkań. Zdecydowanie poprawiał moją towarzyskość, pewność siebie, odwagę i jakość kontaktów społecznych. Z czasem, gdy stał się dla mnie podstawą spotkań, to zaczynał już nieraz niszczyć z nawiązką to, co wcześniej pomagał mi budować. Wystarczyło, że przesadziłem i zasnąłem gdzieś na stole albo stałem się nie przyjemny dla otoczenia, bo zaczynałem coś gadać od rzeczy. Wtedy jakość moich kontaktów społecznych zdecydowanie spadała.
Przez długi czas, gdy jeszcze nie pojawiły się u mnie kilkudniowe ciągi alkoholowe w samotności znajomi i przyjaciele traktowali moje picie z przymrużeniem oka. Uważali mnie z równego faceta. Nawet jakieś incydenty na imprezach, jak zaśnięcie, gadanie od rzeczy czy też mała szarpanina z ochroną lokalu, bo i taka miała kiedyś miejsce, stawała się z czasem tylko śmieszną anegdotą w ich ustach. Nie raz wspominano tego typu incydenty w towarzystwie kwitując je zazwyczaj słowami „to były imprezy”. Każdy z moich znajomych miał zawsze do opowiedzenia jakąś przygodę, którą przeżył będąc pod wpływem, więc nikt z nich nie sądził, że mogę mieć głębszy problem z nadużywaniem alkoholu. Nieraz, nawet gdy sam czułem się okropnie z tym co narobiłem będąc pijanym, pocieszali mnie, słowami „nie takie rzeczy się robiło, nie przejmuj się”. Sytuacja zmieniała się, gdy zacząłem pić ciągami i doprowadzać się do stanu, w którym przez parę dni nie mogłem normalnie funkcjonować. Szybko zauważyli, że mam problem i nie jest to normalne. Stracili chęć picia ze mną i im się teraz nie dziwię. Chyba nie chcieli mnie mieć na sumieniu. Co prawda dawali mi szanse co jakiś czas, aby wspólnie się jeszcze napić, jednak zauważyłem, że kontrolowali ilość alkoholu, która mnie częstowali, co bardzo mnie irytowało. Nie piliśmy już razem tyle co kiedyś. Wprawiało mnie to w zły humor i często po tych spotkaniach kupowałem jeszcze jakieś piwo do domu, żeby się dopić. Zaprowadziło mnie to czasem do kolejnego ciągu, co z kolei utwierdzało moich znajomych w swoim przekonaniu co do mojej osoby. Ostatecznie, nie miałem już z kim pić (mam tu na myśli osoby, z którymi chciałem pić, ponieważ nie szukałem na siłę ludzi żeby tylko nie pić samemu), więc jak miałem ochotę to piłem już tylko sam.
Tak jak już wcześniej wspomniałem, spędzałem czas głównie z osobami pijącymi ponieważ jak to się mówi nadawali na takich falach jak ja. Osoby niepijące były w jakimś stopniu spalone u mnie już na wstępie.
Stawałem się czasem przykry w kontaktach z ludźmi, co w dużej mierze jak zauważyłem zależało u mnie z kim piję. Kiedy ktoś w towarzystwie mnie irytował, to czasem gdy wypiłem więcej, wchodziłem z tą osobą w kłótnie. Cztery razy doszło do drobnych rękoczynów – nic wielkiego. Gorzej było gdy wchodziłem w polemikę i gadałem od rzeczy lub w dyskretny sposób sprawiałem, że ktoś czuł się później urażony. Wydaje mi się, że pod wpływem większej ilości alkoholu potrafiłem skutecznie kogoś urazić wyłącznie słowami wysuwając jakieś argumenty, które nie rzadko trafiały w sedno, a których będąc trzeźwym nie śmiałbym wysunąć. Podczas picia w samotności również potrafiłem kogoś urazić. Wysyłałem wówczas wredne Sms’y lub wykonywałem telefony obwiniając moich znajomych o taki stan rzeczy. Nieprzyjemne Sms’y i telefony dość często trafiały także do mojej przełożonej.
Trzeźwienie i moje relacje z ludźmi;
Odniosę się tutaj do trzeźwienia po kilkudniowych ciągach alkoholowych, ponieważ wcześniej trzeźwienie sprowadzało się tylko do krótkiego kaca dnia następnego i następowało ono w trakcie snu.
Trzeźwienie po ciągu następowało kilka razy w obecności moich znajomych, czyli siedział ktoś z nich u mnie w mieszkaniu i pilnował abym już nie pił. Ja świadomy swojej beznadziejnej sytuacji, w której znajdowałem się po każdym kilkudniowym ciągu, starałem się robić z siebie ofiarę i byłem pokorny jak baranek. Tłumaczyłem znajomym, że to choroba i nie mam na to wpływu. Obiecywałem, że już więcej taka sytuacja się nie powtórzy. Czasem ciąg wręcz przerwali znajomi nachodząc mnie w mieszkaniu i wylewając resztkę alkoholu do zlewu. Nie reagowałem wtedy w ogóle. Cieszyłem się, że ktoś się mną jeszcze interesuje. Dwa razy ratowała mnie z ciągu moja przełożona bezpośrednio interweniując w moim mieszkaniu (widziała wszystko – cały ten bajzel). Oczywiście starałem się dotrzymać obietnic, ale teraz wiem, że źle do tego podchodziłem, bo sam nie dopuściłem jeszcze do siebie myśli, że jestem chory i pozostawała we mnie chęć sprawdzenia, że jestem w stanie to kontrolować.
Krótka lista przykładów negatywnego wpływu alkoholu na moje kontakty z ludźmi.
 Ograniczenie kontaktów towarzyskich,
 Zamykanie się w sobie – wystarczał alkohol, telewizor i ja,
 Złość i żywienie urazy do znajomych, że nie chcą już ze mną pić,
 Stracenie reputacji,
 Brak chęci do rozmów telefonicznych gdy byłem trzeźwy – szybko kończyłem rozmowy, nie chciało mi się rozmawiać,
 Utrata wiarygodności i zaufania,
 Myśli, że nie warto mieć znajomych, bo koniec końców i tak mi nie pomogą w potrzebie,
 Trudność w nawiązywaniu kontaktów wynikająca z powyższych myśli,

Domyślam się, że wszyscy w pracy pewnie wiedzą o moim problemie. Udział w terapii, też pewnie u niektórych wywoła negatywną opinię co do mojej osoby, a to przecież bezpośrednie następstwo picia alkoholu. Stałem się osobą zdecydowanie mniej wiarygodną i godną zaufania. To wszystko następstwo ciągów i niechodzenia do pracy – brania wolnego znienacka, kłamania i kombinowania. Reputacja na pewno cierpiała w czasie picia na imprezach, gdy zrobiłem coś głupiego, ale myślę, że mieściło się to w dość tolerancyjnych naszych normach społecznych dotyczących spożywania alkoholu więc było to przeze mnie i przez innych bagatelizowane.
Dlaczego wcześniej nie dopuszczałem do siebie myśli, że mam tak poważny problem?
Wsparcie znajomych, gdy zrobiłem coś nie tak po alkoholu robiło swoje. Pocieszając mnie utwierdzali w przekonaniu, że jest ok. Gdy zobaczyłem w końcu, że pogarszają się moje relacje z ludźmi chciałem je poprawić poprzez udowodnienie, że nie mam problemu z nadużywaniem alkoholu, co jeszcze bardziej mnie pogrążało. Myślałem, że taka droga jest jedyna bo przecież nie można całkowicie odstawić alkoholu, Polacy zawsze pili - to nasza tradycja a ja przecież jestem Polakiem! Ostatecznie zmarginalizowałem nawet relacje z innymi ludźmi i postawiłem na picie.
W moim przekonaniu, alkohol pozwolił mi zawrzeć wiele ciekawych znajomości. Nie wiem jak by się potoczyło moje życie, gdybym nie pił. Czuję się jednak ostatecznie oszukany bo to, co budowałem wcześniej przy pomocy alkoholu w moich relacjach z ludźmi on potrafił później zniszczyć z nawiązką, a do tego zniszczył mi zdrowie. Jeszcze trochę i pozostawił by mnie w pewnym sensie na pastwę losu. Zostałbym zupełnie sam i to nie podlega dyskusji. Teraz widzę jeszcze wyraźniej, jak wszystkie kontakty z ludźmi opierałem o alkohol i zdaję sobie sprawę, że mimo, iż przestałem pić, to echa tego będę musiał odczuć jeszcze nie raz na własnej skórze.

NUTA

http://terapia-inowroclaw.pl/?q=wplywnarelacje
 
     
kiwi 
Trajkotka



Pomogła: 28 razy
Dołączyła: 23 Sty 2010
Posty: 1488
Wysłany: Wto 31 Mar, 2020 12:19   

http://trzezwypunktwidzen...a-bez-alkoholu/

ŚWIĘTA BEZ ALKOHOLU – jak to zrobić?



Za klika dni święta Wielkanocne czy Wigilia, bardzo szczególny dzień w roku, w którym ma być miło, przyjemnie, wesoło i przede wszystkim rodzinnie. W wielu domach w tym czasie nie podaje się alkoholu na stół, ale są też takie, w których jest on nieodzownym elementem, zwłaszcza w pierwszy i drugi dzień świąt. No bo jak to, spotkać się ze szwagrem czy bratem i dzioba nie umoczyć? Wiadomo przecież, że rybka lubi pływać, a śledzik to już wyjątkowo.

Fajnie, tyle tylko, że Twój chłop albo pani alkoholiczka pić nie może , nie powinien lub nie chce. No i co wtedy? Co w przypadku kiedy jest czynnym alkoholikiem, który jak choćby kroplę spożyje popłynie niczym Kusznierewicz na zawodach, albo wręcz odwrotnie robi wszystko, żeby nie pić, tymczasem butla stoi na stole, inni się raczą, a On siedzi jak gruba baba na diecie w cukierni ze swoją szczupłą koleżanką, która wsuwa drugą z rzędu eklerkę? Jak wtedy ma być miło, przyjemnie, wesoło i rodzinnie?

Komentarze:

A. P. • rok temu

A co zrobic gdy goscie przynosza alkohol w celu napicia sie z alkoholikiem? Dla nich problem alkoholizmu nie istnieje.


Odpowiedz

Udostępnij ›

Awatar
Trzeźwy Punkt Widzenia Mod A. P. • rok temu • edited

To Wy zapraszacie gości i to Wy ustalacie "reguły". Zapraszając należy uprzedzić, że nie chcecie żeby był alkohol i prosicie o nie przynoszenie go ze sobą. Przecież to są osoby bliskie i chyba rozumieją, że ktoś jest chory, a jeśli nie to można ich uświadomić. Wydaje mi się, że dla dobra alkoholika są w stanie powstrzymać się od picia alkoholu w tym czasie(jeśli nie, to znaczy, że sami mają problem).

Odpowiedz

Udostępnij ›
Awatar
A. P. Trzeźwy Punkt Widzenia • rok temu

Przepraszam bo moze zle napisalam. Tu chodzi o czynnego alkoholika, on sie chetnie napije a jeszcze dokupi więcej

Odpowiedz

Udostępnij ›

Awatar
Trzeźwy Punkt Widzenia Mod A. P. • rok temu

Oj to dużo zależy od całego kontekstu. Tego czy rodzina wie, że on jest alkoholikiem i czy możesz z nimi dogadać żeby nic nie przynosili (powiedzieć możesz zawsze, pytanie tylko czy zastosują się do Twojej prośby). Z pewnością możesz wyrazić swoje zdanie, powiedzieć i jemu i rodzinie, że nie chcesz żeby były procenty i wytłumaczyć dlaczego. Nie stawiaj butelki na stole (masz do tego prawo jako gospodyni domu),a w ostateczności nie uczestnicz w "biesiadzie". Trudno mi coś więcej podpowiedzieć, bo tak jak pisałam na początku wszystko zależy od konkretnej sytuacji w jakiej jesteś. Wiadomo, że nie możesz komuś zabronić picia, możesz jednak w tym piciu nie brać udziału.
 
     
kiwi 
Trajkotka



Pomogła: 28 razy
Dołączyła: 23 Sty 2010
Posty: 1488
Wysłany: Śro 01 Kwi, 2020 12:22   

http://niepije.blogspot.c...zego-warto.html

Święta to dla wielu fajny czas. Jednak nie dla każdego. Sporo osób, w tym dzieci, na spotkanie w gronie rodziny wcale nie czeka. Dzieje się tak m.in. dlatego, iż wiedzą oni z czym to się może wiązać. Wstyd, strach, niepewność – to tylko przykłady słów obrazujących emocje, które rodzą się w głowie dziecka narażonego na nieprzewidywalne zachowanie osób dorosłych po alkoholu.

W ten oto sposób fundujemy sobie nawzajem, w tym najmłodszym, zamiast wzniosłych chwil, czas bólu i traumy. Warto zatem zdawać sobie sprawę z kilku spraw.

1. Swym zachowaniem dajemy przykład do naśladowania. Kreujemy również ego dziecka i obraz świata.
Organizując Święta alkoholowe pamiętajmy o tym, że nie tylko my w nich uczestniczymy. Pal sześć jeżeli jest to uroczystość z udziałem wyłącznie osób dorosłych. Jeśli jednak uczestniczą w niej również dzieci warto zdawać sobie sprawę , iż nasze postawy względem alkoholu będą jednym z elementów, przy pomocy którego dziecko buduje sobie obraz świata. Innymi słowy - jeśli alkohol jest nierozerwalnym elementem Świąt, dziecko tenże wzorzec najpewniej przyjmie i powieli.

2. Alkohol jest środkiem psychoaktywnym.
Jako substancja psychoaktywna, alkohol może prowadzić do zachowań agresywnych, błazenady, bełkotu, trupiego wyglądu i innych „ciekawych stanów”. Jeśli jesteś osobą dorosłą i decydujesz się na tego typu świętowanie w gronie innych dorosłych – to Wasza sprawa. Każdy lubi, co lubi. Ten jednak, kto funduje swoim dzieciom, bo tak działa na niego alkohol, Święta pełne agresji lub innych nieciekawych obrazów, to, nie bójmy się tego słowa, cham z niego, prostak, a nadto zły człowiek. Mam nadzieję, że dotrwa czasów, w których dzieci (najprawdopodobniej już dorosłe) mu to wypomną, i że będzie na tyle świadomy by zrozumieć, że nic go nie usprawiedliwia. Podsumowując – zasada jest prosta – nic nie usprawiedliwi czynów popełnionych pod wpływem alkoholu. Zło to zło, bez względu na to, czy było się trzeźwym, czy pijanym.

3. Owczy pęd – czyli po co mi to...
Jesteś częścią tłumu czy jednostką podejmującą autonomiczne wybory? Proste pytanie? Dla wielu niestety nie. Wciąż spora część społeczeństwa spożywa alkohol bez refleksji nad sensem tej czynności. Jeśli to Twój świadomy wybór, potrzebujesz tego, nie krzywdzisz przy tym nikogo i potrafisz się zachować – spoko. Jeśli jednak pijesz, bo Twym zdaniem wszyscy piją – kiepścizna. Jesteś wówczas częścią tłumu, a zatem podążasz za owczym pędem, kierując się moralnością danej grupy, a nie własnymi potrzebami. Średnio ciekawa wizja na życie.

4. Pięknie bawić się i przeżywać Święta można w stanie pełnej świadomości.
Alkohol z fizjologicznego punktu widzenia do niczego nie jest potrzebny. Można świętować bez niego. Nasz mózg potrafi aktywować ośrodki przyjemności bez substancji narkotycznych. Jako wieloletni abstynent wiem o tym bardzo dobrze. Na weselu potrafię przetańczyć całą noc, na spotkaniu rodzinnym być duszą towarzystwa a w spotkaniach biznesowych lub mniej formalnych swobodnie nawiązywać nowe relacje, bez kropli alkoholu. Sęk w tym, czy to potrafisz lub czy dajesz sobie na to szanse? A może zamiast przeżywać na trzeźwo fajne i wzniosłe chwile, chwytasz od razu po kieliszek czy kufel, bo tak robią inni?

5. Nawyk a rzeczywiste potrzeby
Czy forma organizowanych przez nas Świąt jest tą, której naprawdę potrzebujemy i chcemy? Czy jest to to na co czekamy cały rok? A może powielamy coroczny schemat odbębniając to, co w naszym mniemaniu niezbędne do odbębnienia? W tym miejscu przytoczę zasłyszaną od T. Harv Eker'a przypowieść o szynce:

Mąż wraca do domu i widzi, że żona przygotowuje szynkę na kolacje. Zanim jednak włożyła ją do rondla, odkroiła oba jej końce. Czemu to zrobiłaś – zapytał mąż? Bo moja mama tak robiła – odpowiedziała żona. Jako że mama zaproszona była tego dnia na kolację postanowili jej zapytać czemu odkrajała oba końce szynki przed upieczeniem. I ona odpowiedziała – że jej mama tak robiła. Wszyscy zaciekawieni powodem takiego sposobu przygotowania mięsa do pieczenia postanowili zadzwonić do babci, pytając ją dlaczego odkrajała oba końce szynki przed upieczeniem. Bo rondel był za mały – odpowiedziała babcia...

Konkluzja wydaje się oczywista, zatem pominę jej komentarz. Zastanowić się przy tym jednak warto – czy Twój sposób spędzania świąt jest naprawdę Twój, czy takie chcesz by one były i czy w istocie świętujesz? A może powielasz bezkrytycznie schematy przekazane Ci onegdaj przez innych?


Święta trzeźwe to święta piękne, świadome i wzniosłe. Święta trzeźwe to święta z miejscem na refleksję, mądrą dyskusję, zadumę. Święta trzeźwe to święta niewymuszonej Miłości, przyjacielstwa i koleżeństwa. To również piękny czas krzewienia wiary (w przypadku osób wierzących) i napajania się wartościami z niej płynącymi. Dla osób niewierzących może być to piękna okazja na zgłębianie aksjologicznie doniosłych postaw, które źródło mają gdzie indziej. Tak czy siak, w mej ocenie, trzeźwe święta to piękne święta. Być może, i tu spierać się nie mam zamiaru, można i z umiarkowaną ilością alkoholu tego piękna doświadczać, ja jednak pozostaję przy mej jakże subiektywnej ocenie – trzeźwość to piękna wartość. To postawa zapewniająca spokój, niewymuszone niczym braterstwo, przyjaźń, dobroć, Miłość i zrozumienie. Serdecznie Wam tego życzę i polecam, jako sposób na piękne święta i wzniosłe życie.

Wesołych, trzeźwych Świąt Wielkanocnych i wszystkich innych !
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,2 sekundy. Zapytań do SQL: 12