Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Upadek.
Autor Wiadomość
Masakra 
Trajkotka
O jedna impreze za duzo



Pomógł: 11 razy
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 1435
Wysłany: Czw 14 Sty, 2010 21:42   

Wcale nie mialem zamiaru uzalania sie nad soba tudziez plakania jak dziecko jaki to ja jestem biedny.
Po prostu pisalem co mnie w danej chwili bolalo.
Podkreslalem, ze mam umowiona wizyte i niestety tego nie da sie przyspieszyc.
Co do tego czasu? Abstynencja i zwykle zycie czyli szkola obowiazki przyjemnosci itp.
Powiem tak- wiem, ze to jak trzezwiec i jak zyc w trzezwosci dowiem sie podczas terapii a usilowanie znalezienia odpowiedzi tutaj rodzi coraz to nowe pytania, ktore to z kolei powoduja wpadanie w spirale destrukcyjnych dla mnie mysli (przez niektorych nazywane uzalaniem sie nad soba).
Tak wiec mowiac krotko. Pojde do tej terapeutki, porozmawiam z nia, przedstawie jej to co pisalem tutaj i zobaczymy. Zrozumialem kilka rzeczy miedzy innymi takich ze sam sobie z tym rady nie dam, ze wcale nie pije tak krotko, ze rzeczy ktore zawalilem w zyciu nie sa efektem czynnikow ktorymi je do tej pory sobie tlumaczylem a wlasnie alkoholu i przede wszystkim to ze chce wybrac zycie.
Tyle na ten temat z mojej strony.
 
     
summer4best 
Towarzyski



Wiek: 58
Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 172
Wysłany: Czw 14 Sty, 2010 22:22   

Masakra napisał/a:
Powiem tak- wiem, ze to jak trzezwiec i jak zyc w trzezwosci dowiem sie podczas terapii

Jak trzeźwieć- zapewne, jak żyć w trzeźwości- wątpię, to już Twoje wybory.
Jedną z pierwszych rzeczy na terapii o której się dowiesz to to aby nie intelektualizować rzeczy, które są w rzeczywistości bardzo proste. Mniej więcej to co w tej chwili robisz, starasz się zrozumieć, analizować oraz zadawać pytania na które nie potrafisz znaleźć odpowiedzi, choćby to dlaczego przytrafiło się to właśnie Tobie? Myślę, że nie ma co się biczować a idąc na terapię solidnie popracować nad sobą. Jeszcze raz- uszy do góry :)
_________________
Pozdrawiam
"Doradzając przyjacielowi, staraj się mu pomóc, a nie sprawić przyjemność". /Solon/
 
     
Masakra 
Trajkotka
O jedna impreze za duzo



Pomógł: 11 razy
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 1435
Wysłany: Pią 15 Sty, 2010 00:24   

summer4best napisał/a:
Masakra napisał/a:
Powiem tak- wiem, ze to jak trzezwiec i jak zyc w trzezwosci dowiem sie podczas terapii

Jak trzeźwieć- zapewne, jak żyć w trzeźwości- wątpię, to już Twoje wybory.
Jedną z pierwszych rzeczy na terapii o której się dowiesz to to aby nie intelektualizować rzeczy, które są w rzeczywistości bardzo proste.


Wlasnie to jest dla mnie problem. Co mam poradzic ze tak dziala moj umysl? Nie umiem nie myslec, nie analizowac itp po prostu taki jestem.
Dla przykladu
W chwili gdy przeczytalem Twojego posta moja skromna glowka zadaje sobie pytanie czy jesli tak jest rzeczywiscie to czy to znaczy ze jestem z gory przegrany albo bedzie mi duzo ciezej?
Ja duzo analizuje, czytam miedzy wierszami, rozwazam itp itd
Ostatnio zmieniony przez Masakra Pią 15 Sty, 2010 00:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
losowynick 
Towarzyski


Wiek: 41
Dołączył: 02 Maj 2009
Posty: 199
Wysłany: Pią 15 Sty, 2010 20:21   

Masakro a czy ty czasami po prostu nie przesadzasz? Nie wkrecasz sobie tego problemu na sile? I nie nakrecasz sie negatywnie wowczas? Sprobuj po prostu postanowic nie pije i tyle nie myslec ze jestes (czy nie jestes) alkoholikiem. Po prostu staraj sie nie pic. A teraz sie napiles i co i nic sie nie stalo pocierpiales i wiesz z czym to sie wiaze i wiesz ze pic nie chcesz bo to do niczego nie prowadzi czyz nie? Ale nie poglebiaj sie w mysleniu o sobie jestem alkoholikiem - mam przeje...e i nie wiem czy dam rade itp itd.

ja nie bylem na zadnej terapi itp nie mam tu duzego stazu traktuj moje wypowiedzi troszke z dystansem w stosunku do tych ktorzy siedza glebiej w temacie niz ja - po prostu pisze to co mysle.
 
     
summer4best 
Towarzyski



Wiek: 58
Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 172
Wysłany: Pią 15 Sty, 2010 23:29   

Masakra napisał/a:
czy to znaczy ze jestem z gory przegrany albo bedzie mi duzo ciezej?

Absolutnie nie. Przeglądnąłem Twoje poprzednie wątki i moim zdaniem zrobiłeś do tej pory już sam bardzo dużo dla wyjścia z nałogu. A to co w tej chwili z Tobą się dzieje jest jak najbardziej naturalne. Bo niby przyznałeś się do bezsilności wobec alkoholu ale wciąż targają Tobą tak po trochu na zmianę złość, bunt i niechęć uznania faktu bycia alkoholikiem, następnie smutek wręcz rozpacz i próby udowadniania sobie, że potrafię pić kontrolowanie (ostatnie zapicie). Targujesz się sam ze sobą- fakty wskazują że jesteś uzależniony, a głowa- a może to jednak nieprawda?! Moim zdaniem powinieneś zrobić kolejny krok i w końcu zaakceptować siebie takim jakim jesteś czyli osobą chorą na alkoholizm i nauczyć się z tym żyć. Do mnie najbardziej chyba trafiło porównanie alkoholika do alergika. Ten drugi nie zje czegoś na co jest uczulony albo nie wyjdzie na łąkę w czasie kwitnienia bo spuchnie jak bania albo zejdzie do krainy wiecznych łowów w skrajnych przypadkach. Ja i ty mamy alergię na alkohol więc trzymajmy się od niego z daleka bo że rujnuje życie i w końcu zabija to już wiemy, nieprawdaż?
_________________
Pozdrawiam
"Doradzając przyjacielowi, staraj się mu pomóc, a nie sprawić przyjemność". /Solon/
 
     
Masakra 
Trajkotka
O jedna impreze za duzo



Pomógł: 11 razy
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 1435
Wysłany: Sob 16 Sty, 2010 13:37   

losowynick napisał/a:
Masakro a czy ty czasami po prostu nie przesadzasz? Nie wkrecasz sobie tego problemu na sile? I nie nakrecasz sie negatywnie wowczas? Sprobuj po prostu postanowic nie pije i tyle nie myslec ze jestes (czy nie jestes) alkoholikiem. Po prostu staraj sie nie pic. A teraz sie napiles i co i nic sie nie stalo pocierpiales i wiesz z czym to sie wiaze i wiesz ze pic nie chcesz bo to do niczego nie prowadzi czyz nie? Ale nie poglebiaj sie w mysleniu o sobie jestem alkoholikiem - mam przeje...e i nie wiem czy dam rade itp itd.

ja nie bylem na zadnej terapi itp nie mam tu duzego stazu traktuj moje wypowiedzi troszke z dystansem w stosunku do tych ktorzy siedza glebiej w temacie niz ja - po prostu pisze to co mysle.



Uwierz, nie jestem dzieciakiem ktory sie napil 2 razy w zyciu i teraz panikuje bo sie przestraszyl kaca.
Pije juz ladnych lat kilka choc sam niewiele ich jeszcze tak naprawde mam. Nie chodzi o to z jaka czestotliwoscia pije ale o to jak... a uwierz, ze to od picia towarzyskiego znaczaco odbiega. No chyba, ze w definicji picia towarzyskiego jest chlanie na umor, zasypianie na upale, zasypianie na mrozie, zlewanie sie 3 dni w 1 krotki bo reszty sie nie pamieta, walenie po kilka rzutow dziennie (o innych zachowaniach nie wspomne bo mi wstyd).

Wiec chyba przez te wszystkie lata to ja sobie wkrecalem odwrotnie niz mowisz- ze problemu nie ma.
Moglbym tutaj wymieniac mnostwo rzeczy ale nie o to chodzi.

Co do starania sie nie pic- To tak pamietam... juz z bodajze 5 lat temu mowilem sobie "od jutra nie pije" no i wytrzymywalem do weekendu a czasami nawet do nastepnego.
Niestety takze i w tym, ze masowo te obietnice lamalem niczego zlego nie widzialem. Z czasem o nich zapomnialem i przestalem sobie nawet obiecywac.
Pozniej zawalilem szkole i oczywiscie tez zero skojarzenia tego faktu z alkoholem. Tylko ze co ze mnie za alkoholik przeciez pare razy zdarzylo mi sie nie wstac na jakis tam glupi egzamin bo albo lezalem schlany w piwnicy albo bylem na takim kacu ze nie dalem rady jechac. Raz zawalilem trudno- nastepnym razem sie uda
Udaje mi sie juz tak 3ci raz pod rzad ten sam rok (wieczny student ze mnie).
Zeby bylo smiesznie wczesniej nigdy nie mialem problemow z przyswajaniem nauki a nawet przeciwnie, wyroznialem sie.
Oczywiscie rodzicami tez manipulowalem a, ze gadke mam dobra a mama kocha to uwierzy we wszystko majac nadzieje, ze jej syn w koncu zda.
Tego rowniez nie zauwazalem rzecz jasna.

Nastepny etap? Wakacje- nie bede sie powtarzac pare info znajdziesz w moim temacie.
Pierwsze fizyczne objawy uzaleznienia. Tego juz sobie wmowic nie moglem chocbym niewiadomo jakim hipochondrykiem byl. TO JEST FAKT- uzaleznienie fizyczne, ktore pojawia sie pozniej wiec psychicznie za pewne bylo we mnie duzo wczesniej.
Wtedy pierwszy raz sie przestraszylem (naturalnie tych wnioskow wymienionych powyzej jeszcze nie zauwazylem). Jak to ja sie wtedy zarzekalem, ze juz nigdy nie wypije, ze dostalem nauczke, ze "zrozumialem". Pomadrzylem sie troche na forum, czas minal, bolec przestalo. Zapomnialem...

Sylwester- Znow sobie poczytaj ten watek od poczatku bo nie chce mi sie tutaj powtarzac.
Wiem tylko, ze to nie chodzi o to, ze byl sylwester bo gdybym nawet nie wypil w ten feralny dzien, wypilbym innego (moze przy dobrym wietrze wytrzymalbym do wakacji ktore pewnie bym znow cale przepil). Chodzi o to, ze nie wyciagnalem wniosku z wyraznej lekcji ktora otrzymalem (bo czy moze byc cos dosadniej mowiacego o uzaleznieniu niz fizyczne jego symptomy?)

Zapilem raz powiesz. Po cholere robic afere i plakac na 5 stron z tego powodu to przeciez nic takiego prawda? Moze i nic takiego gdyby nie styl w jakim to zrobilem. Otoz w tego sylwestra jak dorwalem sie do wódy to urznalem sie jak swinia w niecala godzine. Reszty nie pamietam albo pamietac nie chce- wybacz.

Tutaj zalamala sie moja idea z okresu powakacyjnego i zaczely sie pierwsze rozwazania.
Niestety bylem tak podlamany (ogolnie to wczesniej ze 2 tygodnie czulem sie jakbym mial depresje) ze juz mi wszystko wisialo wiec jakies 2 dni pozniej walnalem sobie 2 browary i jointa do tego. Po tym fakcie cala noc nie moglem usnac i wiercilo mnie w brzuchu.
Jednak dalej bylo mi wszystko jedno mowilem sobie ze jak przerwalem taki okres abstynencji to pewnie juz bede pil.
Faktycznie zeszlego weekendu poszedlem juz swiadomie do "kumpla" na flaszke. To byl piatek. Obudzilem sie w poniedzialek rano (soboty praktycznie w ogole nie pamietam, niedziele ledwo) z objawami abstynencyjnymi. Zatoczylem zatem kolo, piekielne kolo i dopiero tutaj doszedlem do wiekszosci wnioskow ktore opisalem wyzej. Dopiero to dalo mi do myslenia. Choc pewnie gdyby nie to forum i Ci LUDZIE jeszcze dlugo zylbym slepy w alkoholowym eldorado. Wiekszosc postow przez niektorych nazwanych mianem placzu pisalem z objawami abstynencyjnymi, drugimi takimi w moim zyciu.
Czy uwazasz wiec, ze powinienem dalej zyc z tymi klapkami na oczach i wmawiac sobie, ze jest super i problem nie istnieje?
Owszem moge tylko jaki jest tego sens? Zycie i tak zweryfikuje wszystko tak jak zweryfikowalo moja zuchwalosc i krotkowzrocznosc z okresu powakacynjego.

Zatem drogi kolego- ja tez nie mam tu duzego stazu i nie bylem jeszcze na terapii ale nie traktuj mojej historii z dystansem. Wez to raczej jako przestroge bo czasem moze byc za pozno zeby otworzyc oczy.








A propos czego innego:
summer4best napisał/a:
Masakra napisał/a:
czy to znaczy ze jestem z gory przegrany albo bedzie mi duzo ciezej?

Absolutnie nie. Przeglądnąłem Twoje poprzednie wątki i moim zdaniem zrobiłeś do tej pory już sam bardzo dużo dla wyjścia z nałogu. A to co w tej chwili z Tobą się dzieje jest jak najbardziej naturalne. Bo niby przyznałeś się do bezsilności wobec alkoholu ale wciąż targają Tobą tak po trochu na zmianę złość, bunt i niechęć uznania faktu bycia alkoholikiem, następnie smutek wręcz rozpacz i próby udowadniania sobie, że potrafię pić kontrolowanie (ostatnie zapicie). Targujesz się sam ze sobą- fakty wskazują że jesteś uzależniony, a głowa- a może to jednak nieprawda?! Moim zdaniem powinieneś zrobić kolejny krok i w końcu zaakceptować siebie takim jakim jesteś czyli osobą chorą na alkoholizm i nauczyć się z tym żyć. Do mnie najbardziej chyba trafiło porównanie alkoholika do alergika. Ten drugi nie zje czegoś na co jest uczulony albo nie wyjdzie na łąkę w czasie kwitnienia bo spuchnie jak bania albo zejdzie do krainy wiecznych łowów w skrajnych przypadkach. Ja i ty mamy alergię na alkohol więc trzymajmy się od niego z daleka bo że rujnuje życie i w końcu zabija to już wiemy, nieprawdaż?



W znacznej mierze jest tak jak mowisz ze mna:)
Ostatnio zmieniony przez Masakra Sob 16 Sty, 2010 13:45, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
losowynick 
Towarzyski


Wiek: 41
Dołączył: 02 Maj 2009
Posty: 199
Wysłany: Sob 16 Sty, 2010 17:41   

nie no to faktycznie juz teraz nie mam watpliwosci. Wiesz co ja tez gdyby nie to forum to dalej bym pewnie nie widzial problemu a wszelkie symptomy skutecznie zagluszal :) Tez jak wstecz spojrze to moglbym np. nie zawalac magisterki i teraz to widze ze z powodu pijackiego myslenia ja zawalilem tzn olalem.

Nie wiem co mam Ci powiedziec poradzic ja tez jakos tam walcze tzn nie pije ale zauwazam w sobie znow ochote jakas taka itp jakby sie zapominalo o bolu okresu abstynencji i to trwa tak kilka dni taki humor itp co cie(mnie) sklania do mysli o zapiciu - czytaj napiciu sie 2 dni a pozniej od nowa meka. no czy to nie jest choree. jakby we mnie siedzialy aniolek i diabelek i wieczna walka jednego z drugim, ale jest okres jak aniolek rzadzi wyraznie i diabelka kazda mysl na dziendobry :nono: niweluje.
 
     
Masakra 
Trajkotka
O jedna impreze za duzo



Pomógł: 11 razy
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 1435
Wysłany: Czw 21 Sty, 2010 23:21   

Widzisz niby wszystko ladnie pieknie a mimo to mam cholerna ochote sie napic czasem
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pią 22 Sty, 2010 08:49   

Masakra napisał/a:
wszystko ladnie pieknie a mimo to mam cholerna ochote sie napic czasem

Czy zawsze spełniasz WSZYSTKIE swoje zachcianki? :mgreen:
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Pią 22 Sty, 2010 08:53   

Masakra napisał/a:
niby wszystko ladnie pieknie a mimo to mam cholerna ochote sie napic czasem

To normalne - głód alkoholowy.
Gdyby nie on, alkoholizm nie byłby żadnym problemem...
Ważne jest, aby go w porę rozpoznawać i nie dopuścić, aby nad Tobą zapanował.
Powinieneś się nauczyć jak go unikać i zwalczać, zamiast zaspokajać.
Tego uczą na terapii.
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Masakra 
Trajkotka
O jedna impreze za duzo



Pomógł: 11 razy
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 1435
Wysłany: Pią 22 Sty, 2010 12:59   

Klara napisał/a:
Masakra napisał/a:
wszystko ladnie pieknie a mimo to mam cholerna ochote sie napic czasem

Czy zawsze spełniasz WSZYSTKIE swoje zachcianki? :mgreen:


Chodzi Ci o to czy zawsze jak mam ochote sie napic to pije? NIE, ale ile tak mozna? 100 razy masz ochote i nie ulegniesz az 101 razu nie wytrzymasz. Mozesz miec np gorszy dzien itp wiesz jak to jest... takie igranie z ogniem a nie mozna caly czas wygrywac
 
     
sabatka 
Trajkotka
I`m going.... współuzależniona



Pomogła: 12 razy
Wiek: 37
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1236
Skąd: okolice Wrocławia
Wysłany: Pią 22 Sty, 2010 17:29   

Masakra napisał/a:
takie igranie z ogniem

tak już jest.

a jeli masz 100 razy ochotę wsadzić ręke do ogniska to za 101erwszym ulegniesz?

Masakra napisał/a:
nie mozna caly czas wygrywac


można ale najpierw trzeba tylko chcieć, a później się za to dobrze zabrać
_________________
Na skradający się smutek znam skuteczny sposób: stań przed lustrem, uśmiechnij się i powiedz do siebie "Kocham cię"
http://obrazyhaftowane.blogspot.com/
https://zrzutka.pl/rcta3k
 
 
     
Masakra 
Trajkotka
O jedna impreze za duzo



Pomógł: 11 razy
Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 1435
Wysłany: Pią 22 Sty, 2010 21:57   

sabatka napisał/a:

a jeli masz 100 razy ochotę wsadzić ręke do ogniska to za 101erwszym ulegniesz?

Jakkolwiek Cie to zdziwi, nie odczuwam takich checi:)

sabatka napisał/a:

Masakra napisał/a:
nie mozna caly czas wygrywac


można ale najpierw trzeba tylko chcieć, a później się za to dobrze zabrać


Zeby wygrywac trzeba walczyc a ja juz walczyc nie chce
Ostatnio zmieniony przez Masakra Pią 22 Sty, 2010 21:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
sabatka 
Trajkotka
I`m going.... współuzależniona



Pomogła: 12 razy
Wiek: 37
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1236
Skąd: okolice Wrocławia
Wysłany: Sob 23 Sty, 2010 14:35   

Masakra napisał/a:
nie odczuwam takich checi:)


pewnie nie ale zastanów ię czym dla ciebie jest alko i po co ci on. dla przyjemności? czy zagrożeniem jest?
_________________
Na skradający się smutek znam skuteczny sposób: stań przed lustrem, uśmiechnij się i powiedz do siebie "Kocham cię"
http://obrazyhaftowane.blogspot.com/
https://zrzutka.pl/rcta3k
 
 
     
Hania 
Towarzyski
kosmiczna



Wiek: 49
Dołączyła: 27 Gru 2009
Posty: 256
Skąd: śląskie
Wysłany: Sob 23 Sty, 2010 15:59   

sabatka napisał/a:
dla przyjemności? czy zagrożeniem jest?

na tym etapie to już nie jest przyjemność z tego co czytam, zagrożenie? raczej klęska
_________________
HaNiA
365 razy zaczynać od nowa...
kolejne dni całej reszty mojego życia...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,33 sekundy. Zapytań do SQL: 12