Wiedźma, Klara, nie wiem, jak w wypadku zbóż - nic prostszego się dowiedzieć, wystarczy zapytać tu kogokolwiek, co leje na pola - roudapu używa się powszechnie na rzepak. Dokładnie w momencie, gdy strąki są już wypełnione: rzepak żółknie momentalnie, i wtedy się go tnie. Możliwe, że tak samo robią w wypadku zbóż, jeśli ma się np. pogoda zmienić, co utrudni żniwa - kłos pełen, to zlać chemią na szybkiego, i zaraz kosić, w końcu słoma jest sztywna, i tak roślina będzie stać, choć martwa.
margo, uprawy eko też używają chemii, czasem wcale nie lepszej, ale "dopuszczonej". Mam niedaleko wielką plantację porzeczki eko: leją chemię ze trzy razy przed rozpoczęciem kwitnienia, później przed zbiorem też, na szkodniki - strach obok przejeżdżać w tym czasie. Poza tym, nawozy... Co do odchwaszczania, robi się to mechanicznie, albo podkaszarką, zależy, jaka produkcja. Nikt się nie bawi w ręczną robotę!
że randapem z tego co mi wiadomo traktuje się pola jak już zboże urośnie. Dzięki randapem ono jakby "obsycha" i lepiej się ziarna zbiera
Powiem szczerze, że czytam o tym po raz pierwszy
Jak wiesz, mam tu wkoło siebie pola uprawne, na których rosną przede wszystkim zboża i gdyby było tak jak piszesz, musiałabym widzieć ciągniki ze spryskiwaczami w dojrzałym zbożu, a nigdy czegoś takiego nie widziałam. Nie zauważyłam też, żeby ktokolwiek grasował po polach, od czasu wzejścia zboża.
Bardzo możliwe że w innych miejscach jest to stosowane. Nie mam podstaw, żeby w to nie wierzyć
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
Klara, ja też wiem tyle co przeczytałam i usłyszałam na własne uszy z rozmów. Natomiast to co pisze AnnaEwa potwierdzałoby tę teorię - randap ułatwia i przyspiesza zbiory roślin, które już są gotowe do zbiorów - osusza je i łatwiej je zebrać.
Być może AnnaEwa, tak jak mówisz, tyczy się to tylko rzepaku, ja słyszałam, że używają tego do zbóż. Ale tak jak mówię "słyszałam" i zapewne masz rację z tą chemią dopuszczoną, aż tak bardzo się nie zagłębiałem w temat, podałam tylko przykład tych hodowców kur, którzy produkują paszę na własny użytek i oni odchwaszczają ręcznie ale oni nie mają mega hektarów ani wielkiej farmy kur na tysiące sztuk, a paszą musi jakieś tam normy spełniać, więc może dlatego tego nie używają. Znam natomiast eko gospodarstwo hodujące kozy i wiem, że te wytyczne tam są bardzo wyśrubowane. Dopóki tego nie zobaczyła na własne oczy, to myślałam sobie, że ci eko hodowcy sobie w kulki lecą i za takie same produkty każą sobie płacić krocie, ale tutaj zobaczyłam, że oni na tym gospodarstwie mają co chwilę kontrolę niezapowiedziane (średnio co tydzień-dwa), próbki mleka muszą dawać, wszystkie kozy rejestrowane, jak któraś zniknie (zdechnie np.) i nikt o tym fakcie nie poinformował, to dochodzennie się całe robi, szuka się tej kozy, bo mogła być chora albo coś. Jest to wszystko ściśle kontrolowane. Ale wracając do roślin i chemii i nawozów - to, że są jakieś dopuszczone jako "eko" i stosowane to nie wątpię. W końcu nie każdy eko gospodarz to małe przedsiębiorstwo. Można tu zwierzyć tez niezly interes i produkować eko na skalę przemysłową. I wtedy trzeba znalezc sposób, żeby robić więcej i szybciej...
Wiesz Owieczko, tak sobie pomyślałam, Czy nie miałabyś możliwości zdiagnozowania się w kierunku SIBO? Mi się udało kiedyś załapać na darmowe badania na Przybysza.
Niestety właśnie mam chyba nawrót silniejszych objawów, no ale nie udało mi się doleczyć calkiem przed usunięciem pęcherzyka i gastroenterolog chciała poczekać do operacji, bo nie było ponoć sensu przed powtarzania antybiotykoterapii, bo po operacji się spodziewała i tak komplikacji.
Objawy są nieswoiste, ale leczenie zwykle jedno: antybiotyk i potem dieta odpowiednia. U mnie na przykład ciemne pieczywo zaostrzało objawy. Najlepiej działa eliminacja cukrów w diecie... nie tylko sachorozy, ale i cukru mlecznego itd...
Umawiam się na dniach właśnie do gastroenterolożki, ale to jak załatwię inny, pilniejszy zabieg...
tak dla przykładu:
Cytat:
Objawy SIBO
Objawy SIBO to temat rzeka. Zazwyczaj są to bóle brzucha, nudności, wymioty, wzdęcia, gazy, wzdęcia bez gazów, chroniczne zaparcia i biegunki (wodniste i tłuszczowe), odbijanie, widoczny w gastroskopii stan zapalny śluzówki żołądka, kłucie w brzuchu, ciężkość poposiłkowa, spadek wagi, refluks, zgaga, anemia, nietolerancje, alergie, astma, niepokój, stany lękowe, depresyjne i inne problemy natury psychicznej, zespół przewlekłego zmęczenia, ataksja, rumień guzowaty, bóle stawów, fibromialgia, problemy skórne, zespół niespokojnych nóg… Ufff… dużo tego… a to i tak nie wszystko… Większość z tych objawów jest niespecyficzna, część z nich może być również przyczyną. Sporo z nich kwalifikuje się też jako klasyczne objawy zespołu jelita drażliwego. I w ten sposób dochodzimy do punktu, który w moim odczuciu jest jedną z najważniejszych informacji dotyczących SIBO. Otóż SIBO jest przyczyną nawet 84% przypadków zespołu jelita drażliwego. Dlatego jeśli cierpisz na ZJD, warto głębiej zastanowić się nad przyczyną swojego samopoczucia, bo to nieprawda, że nic nie wiadomo o tym schorzeniu i możemy stosować tylko środki łagodzące objawy.
tych hodowców kur, którzy produkują paszę na własny użytek i oni odchwaszczają ręcznie
Chwała Najwyższemu, jest jeszcze trochę świrów, jak, nie przymierzając, ja Ale, tak, jak piszesz, to są małe gospodarstwa pasjonatów...
Mam kolegę, który w piecu gazet nie pali, bo nie chce, żeby kury jadły popiół z farbą drukarską (świetny facet, i kury też świetne )
Pietruszko, przyznam szczerze, że wiele z tych objawów mam i z 2 lata temu będąc u lekarża dostałam diagnozę, że to zespół jelita drażliwego i tyle, muszę nauczyć się z tym żyć. Po czym przeszło samo a teraz znowu. Do tej pory uznawałam, że to może wina tarczycy (tak swoją drogą, to wiele tych objawów pod tarczce też by można podciągnąć a ja już średnio mam siłę targać się po lekarzach i prosić o badania, kiedy ktoś ciągle mi sugeruje, że wymyślam i wysyła zamiast na badania to do psychiatry przecież z tą tarczyca tak było... Gdyby nie to, że ginekolog zrobił mi USG tarczycy, to bym się nie dowiedziała, że mam niedoczynność. A lekarka uznala, że sobie zmyślam mam dość chodzenia po lekarzach i czucia się jak hipochondryczka ale teraz jak się przeprowadziłam to zmienię lekarza, na takiego, do którego chodzi mój K i bardzo go chwali. Nie ma u niego problemu z wysyłaniem na badania i nawet w internecie ma całkiem nieźle noty. Więc cała nadzieja jeszcze w nim. Bo chciałabym zdrowo się odżywiać (no umówmy się, codzienne jedzenie suchych bułek za 30gr i popijanie kefirem za 99gr, a później przegryzanie tego jakimś batonikiem to nie jest zdrowa dieta... A gdy tak jadłam nic mi nie było...) Polecono mi przy niedoczynności odstawienie cukru, mleka i pszenicy, zdrowe odżywianie, więcej warzyw i owoców, a tu zamiast lepiej jest gorzej. Nie podejrzewam, zebym jadła za dużo błonnika, bo na taką dietę przeszliśmy razem z K i on nie ma absolutnie żadnych problemów chce się w końcu dobrze czuć. Cholera jasna a nie narzekać jak stara babcia, że tu mnie boli, tam boli, a tu ruszyć się nie mogę. No w moim wieku to się powinno tryskać energia, a latać po lekarzach
Rundupem to mój teść pryskal perz jak chciał z nieuzytku zrobic użytek
A miałam też innego kolegę - i ten kolega miał dziadka, a dziadek miał działkę. Działka była na medal, dosłownie, wszystko tam było na medal, bukszpany strzyżone w kule, i róże symetrycznie posadzone, i on startował co chwilę w konkursach na najlepszego działkowca, aż pewnego razu - na działce pokazał się perz.
Więc dziadek zaszył się z motyczką i wymotyczył wszystkie wolne miejsca.
Ale ten perz odrósł.
Dziadek stracił humor, przestał chwalić się działką, zrobił się mrukliwy i całymi dniami tropił perz po krzakach.
Zimą zrobiło mu się trochę lepiej, ale gdy następnego roku ujrzał wśród najdorodniejszych irysów źdźbła perzu, wpadł w szał, pojechał do hurtowni po roundap i nasączył nim obficie całą działkę wraz z przyległościami!
Na działce życie zamarło, strwożona rodzina obserwowała w napięciu dziadka, snującego się smętnie w księżycowym krajobrazie.
Po dwóch latach coś nieśmiało zaczęło się przebijać ku słońcu... Był to perz.
ale teraz jak się przeprowadziłam to zmienię lekarza
Ja myślę, że to jest niezłe posunięcie... A z tą przeprowadzką, daleko się przeprowadziłaś? bo może to jest woda? może zmieniłaś ujęcie wody - ja tak mam ze zmianą wody...
Nie mam pojęcia. Przeprowadziłam się z miejscowości pod Poznaniem do Poznania. Tyle, że tam gdzie teraz mieszkam to przebywałam już dużo wcześniej i dość często to by już wcześniej może by mi bylo
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum