Otwarty przez: Wiedźma Śro 19 Sty, 2011 09:06 |
Najsmutniejszy dzien w roku |
Autor |
Wiadomość |
Tomoe
(banita)
Pomogła: 106 razy Dołączyła: 01 Cze 2009 Posty: 4791 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Pon 17 Sty, 2011 21:47
|
|
|
dab napisał/a: | Czy w Waszym przypadku bylo tak, ze majac umowiony termin spotkania z terapeuta piliscie do ostatniej chwili? |
U mnie było tak, że kiedy poszłam się zarejestrować do ośrodka, wyznaczono mi termin wizyty u terapeuty za pięć dni.
I te pięć dni wytrzymałam bez alkoholu. Pierwsza wizyta była 26 czerwca 2004 roku. A ostatni raz napiłam się alkoholu 5 lipca 2004 roku.
W okresie, gdy już chodziłam do terapeuty, jeszcze dwa razy napiłam się piwa. Na szczęście nie wpadłam w ciąg alkoholowy. |
|
|
|
|
dab
Milczek
Dołączyła: 17 Sty 2011 Posty: 8
|
Wysłany: Pon 17 Sty, 2011 21:54
|
|
|
yuraa,
wiesz, to nie tak, ze mi obiecal. Ja nie wierze na slowo. Bardzo byl ostatnio zalamany tym, jaki sprawy przybraly obrot, widzialam, ze szuka informacji o spotkaniach aa i terapiach, kiedy sie umowil na spotkanie z terapeuta tylko o tym wspomnial, a ja powiedzialam: "ok".
Ciesze sie, ze Twoim znajomym sie udalo! |
|
|
|
|
kapelan
Małomówny
Pomógł: 2 razy Wiek: 58 Dołączył: 05 Lis 2010 Posty: 65 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 17 Sty, 2011 21:55
|
|
|
Witaj Alicjo.
dab napisał/a: | Czy w Waszym przypadku bylo tak, ze majac umowiony termin spotkania z terapeuta piliscie do ostatniej chwili? |
Ja zrobiłem sobie pożegnanie do ostatniego dnia.
Wojtek alkoholik. |
|
|
|
|
Jacek
Uzależniony od Dekadencji ...jestem alkoholikiem...
Pomógł: 133 razy Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 7326 Skąd: Pyrlandia
|
Wysłany: Pon 17 Sty, 2011 21:56
|
|
|
cześć Alicjo
droga Alicjo,jeśli ci ktoś powie że miłość nie wystarcza aby ktoś przestał pić
to w to nie wież - bo jestem tego żywym przykładem
bo właśnie dla miłości porzuciłem pijaństwo
tyleż że cała prawda polegała na tym gdy miałem miłość (żonę i dzieciaczki) przy sobie
to sobie popijałem ostro
gdy ta miłość groziła i straszyła odejściem - ja dalej se popijałem i to ostro
jednak gdy dotrzymała słowa postanowienia i odeszła
stanąłem nad krawędzią przepaści - tak nad krawędzią,gdyż już nie miałem wyboru albo picie albo miłość
ale wtenczas się opamiętałem i rzucając chlanie,zacząłem walczyć o tę miłość
droga Alu ,to jest najlepszy sposób odzyskania miłości
postaw się na miejscu mej żony - zadbaj o siebie
a przekonasz się na ile jest warta miłość twego partnera |
_________________ "Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
|
|
|
|
|
Tomoe
(banita)
Pomogła: 106 razy Dołączyła: 01 Cze 2009 Posty: 4791 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Pon 17 Sty, 2011 22:00
|
|
|
A co z tobą, Dab?
Ty uważasz, że jesteś alkoholiczką, czy nie jesteś?
Wybierasz się do ośrodka terapeutycznego, czy sie nie wybierasz? |
|
|
|
|
Asii
Towarzyski
Pomogła: 3 razy Wiek: 43 Dołączyła: 28 Gru 2010 Posty: 130 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 17 Sty, 2011 22:00
|
|
|
Witaj Alicjo. Ja zanim poszłam na pierwsza terapie, wylądowałam na odtruciu. nałykałam się tabletek i popiłam wódka. Tam miałam rozmowę z psychologiem i z terapeuta z AA, wtedy dowiedziałam się, że jestem alkoholiczką. Wcześniej wiedziałam, że jest coś nie tak, ale nie wiedziałam jak to nazwać. Tydzień po wyjściu z odtrucia poszłam na terapię, ale ani pierwszej ani drugiej nie skończyłam bo zaczęłam pić. Teraz nie piję od czterech lat. Mam nadzieje, że wam tez się uda. |
_________________ "Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę."
- Kurt Cobain |
|
|
|
|
dab
Milczek
Dołączyła: 17 Sty 2011 Posty: 8
|
Wysłany: Pon 17 Sty, 2011 22:15
|
|
|
Szczerze mowiac, to ja juz nic nie wiem. Nie wiem, czy jestem alkoholiczka. Patrzylam na alkoholizm zawsze przez pryzmat mojego narzeczonego. Nie myslalam o sobie. I teraz, kiedy staram sie popatrzec na nas z boku, na tyle, na ile to mozliwe, i porownuje nasze picie, wspolne i osobne, wciaz nie wiem.
W zeszlym roku chodzilam do psychiatry, ze wzgledu na moje autodestrukcyjne sklonnosci, leczylam sie farmakologicznie, na terapie nie bylo czasu, musialam wyjechac za granice do pracy. Nie tailam przed psychiatra ile i jak pije, ale odnioslam wrazenie, ze nie uznal tego za powazny problem, poniewaz caly czas koncentrowal sie na innych rzeczach. To oczywiscie nie znaczy, ze nie jestem alkoholiczka. Moze powinnam skonsultowac sie z kims stricte pod katem uzaleznienia alkoholowego. |
|
|
|
|
Tomoe
(banita)
Pomogła: 106 razy Dołączyła: 01 Cze 2009 Posty: 4791 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Pon 17 Sty, 2011 22:25
|
|
|
No cóż... dla mnie picie mojego partnera przez osiem lat naszego związku było "zasłoną dymną" dla mojego własnego picia.
U niego wcześniej zobaczyłam alkoholizm niż u siebie samej. Bo on pił więcej niz ja i robił gorsze rzeczy niż ja.
Ale ja też byłam alkoholiczką. Z tym, że jego choroba alkoholowa była w bardziej zaawansowanej fazie rozwoju niż moja.
Długo się oszukiwałam że on już tak, a ja jeszcze nie. |
|
|
|
|
dab
Milczek
Dołączyła: 17 Sty 2011 Posty: 8
|
Wysłany: Pon 17 Sty, 2011 22:32
|
|
|
Mam podejrzenia, ze moge byc w podobnej sytuacji, Tomoe. Wszystko kreci sie wokol jego picia, ja krece sie wokol jego picia, znajomi wspolczuja mi, nie dostrzegajac w tym wszystkim, ze ja tez mam to i owo na sumieniu. Ale ja to widze. I chce zmienic. Powstrzymuje mnie to, ze jego problem jest ewidentny i pomoc nalezaloby natychmiast, i chcialabym mu te pomoc dac, zeby nie byl w tym sam. |
|
|
|
|
Wonder
Małomówny Uzależniona
Wiek: 33 Dołączyła: 05 Sty 2011 Posty: 81
|
Wysłany: Pon 17 Sty, 2011 22:36
|
|
|
Ja nigdy nie poszłabym na terapie gdyby nie wydarzyło się coś co było już dnem totalnym. Chodzi mi o skutki picia alkoholu. Gdyby nie to że będąc nieprzytomna zostałam zgwałcona, wsiadłam po pijaku do samochodu i rozbiłam się na ogrodzeniu - nie podjęłabym się leczenia. Nadal uważałabym, że nie jest tak źle... Ale było tragicznie od początku. I dobrze że tak się potoczyło. Też myślałam, że przecież inni więcej piją i gorzej lądują w życiu przez alkohol niż ja. Większość alkoholików musi zaliczyć mocnego kopa w tyłek żeby pojąć, że jest chory. |
|
|
|
|
dab
Milczek
Dołączyła: 17 Sty 2011 Posty: 8
|
Wysłany: Pon 17 Sty, 2011 22:47
|
|
|
Jakis czas temu czytalam Twoje posty, Aula. Ty uwazasz, ze dobrze sie stalo, ja Ci wspolczulam. Mialam nadzieje, ze tak sie tylko mowi, o tym dnie, ze przeciez nie kazdy tego dna musi dotknac. Teraz juz nie jestem tego taka pewna. Tylko ze czekanie na to, az osoba, ktora kochasz tego dna dosiegnie jest jedna z najgorszych rzeczy, jakich doswiadczylam w zyciu. A moze to jest wlasnie moje dno? Do czego doprowadzilam ignorujac wycie syren alarmowych... |
|
|
|
|
Marc-elus
Uzależniony od netu
Pomógł: 69 razy Wiek: 45 Dołączył: 07 Paź 2008 Posty: 3665
|
Wysłany: Pon 17 Sty, 2011 22:50
|
|
|
Aula20 napisał/a: | Ja nigdy nie poszłabym na terapie gdyby nie wydarzyło się coś co było już dnem totalnym. Chodzi mi o skutki picia alkoholu. Gdyby nie to że będąc nieprzytomna zostałam zgwałcona, wsiadłam po pijaku do samochodu i rozbiłam się na ogrodzeniu - nie podjęłabym się leczenia. Nadal uważałabym, że nie jest tak źle... Ale było tragicznie od początku. I dobrze że tak się potoczyło. Też myślałam, że przecież inni więcej piją i gorzej lądują w życiu przez alkohol niż ja. Większość alkoholików musi zaliczyć mocnego kopa w tyłek żeby pojąć, że jest chory. |
Każdy ma swoje dno, najbardziej hardcorowi są zawodniczki i zawodnicy dla których to jeszcze nie jest dno... Przehandlowałeś własną żonę za 3butelki wódki? Oj tam, ludzie robią gorsze rzeczy... Potrąciłeś po pijaku rowerzystę? Przecież miał nieoświetlony rower i nie miał kamizelki odblaskowej... Zostawiłeś chorą matkę i poszedłeś chlać? Przecież i tak bym jej nie pomógł, nie jestem lekarzem...
Ja też miałem swoje dno, całkiem niedawno, choć może inni by tego nie nazwali dnem.... |
|
|
|
|
Tomoe
(banita)
Pomogła: 106 razy Dołączyła: 01 Cze 2009 Posty: 4791 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Pon 17 Sty, 2011 22:52
|
|
|
Dab, on już ma wyznaczony termin wizyty u terapeuty.
Ty jeszcze nie masz.... |
|
|
|
|
Wonder
Małomówny Uzależniona
Wiek: 33 Dołączyła: 05 Sty 2011 Posty: 81
|
Wysłany: Pon 17 Sty, 2011 23:00
|
|
|
Każdy przypadek jest indywidualny, choroba ta sama, objawy podobne ale każdy przypadek troszkę inny. Ja uważałam, że skoro nie piję dzień po dniu to przecież nie mogę być alkoholiczką. Byłam, jestem i będę. Moje dno było takie dla innego może to być zupełnie coś innego. Mniej niebezpiecznego albo skrajnie groźnego. Marc-elus napisał/a: | Ja też miałem swoje dno, całkiem niedawno, choć może inni by tego nie nazwali dnem.... | Moje dno było takie dla innego może to być zupełnie coś innego. Mniej niebezpiecznego albo skrajnie groźnego. Jeśli ty uważasz to za dno to było to dno... |
|
|
|
|
rybenka1
Uzależniony od netu
Pomogła: 92 razy Dołączyła: 19 Wrz 2010 Posty: 3751
|
Wysłany: Wto 18 Sty, 2011 00:05
|
|
|
Witaj Alicjo . |
|
|
|
|
|