Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Odkwaszanie ogórka
Autor Wiadomość
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Sob 07 Maj, 2016 08:16   

jeszcze jedna sprawa..
waga tematu...
o ile jak popisze o ufo i zostanę shejtowana, skrytykowana i wyśmiana to "krzywda" stanie się tylko mnie.. nikomu nie zaszkodzę.. nikogo to nie popcha do samobójstwa na przykład..
tu gra rozgrywa sie o ludzkie zycie.. czyli jednak jakąś wartość, w ziemskim rozumieniu - najwyższą.. no bo świadomie przecież nikt raczej nie chce umierać.. chcemy żyć i obawiamy się smierci, prawda? ameryki nie odkrywam..
dostałeś od razu zwrotkę od Świeżaka (Stefciu to nic do Ciebie, ja tak z sympatią nazywam poczatkujących).. Świeżak napisał "hej, nie pisz tak, bo ja własnie zaczynam i strasznie się tego wszystkiego boję, twoje słowa wprowadzają mi zamęt"..
rozumiesz wagę sprawy?
ktoś ratuje swoje życie.. nie oznacza to, że ten Świeżak (równie dobrze ktoś w nawrocie) zawsze tak bedzie miał.. za jakiś czas bedzie już bardziej pewny siebie i zignoruje Twoje dzielenie się doświadczeniem.. ale teraz tak ma a nie inaczej..
czyli analizując.. raczej mało prawdopodobne, że komuś pomożesz.. zostawmy czy zaszkodzisz.. a więc naturalne, że rodzi sie pytanie: może potrzebujesz pomocy? czego potrzebujesz? czego od nas oczekujesz? bo przeciez chyba nie tego, że ucieszymy się, będziemy chwalić, będziemy dopytywac o szczegóły, zainteresujemy się i podyskutujemy że warto przeprowadzac takie eksperymenty.. jakież to rozwojowe i wartościowe..
_________________

 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 36
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Sob 07 Maj, 2016 09:52   

szika
Nadal uparcie będę twierdził że te forum i ten dział jest jak najbardziej do takich tematów. Twierdzenie że tu na forum jest jakaś jasno określona szkoła trzeźwienia, że jest jakiś jeden światopogląd, i że należy dyscyplinować mniej pokornych... to duży błąd. Takie akcje to kółko wzajemnej adoracji z sekciarskimi naleciałościami. Jest to bardzo niebezpieczne dla świeżaków, bo oni są wyczuleni na podstęp i kłamstewka. Poza tym żaden z moderatorów nie dyscyplinował mnie tu za poruszanie kwestii nie na temat.

Druga rzecz. Jeśli jakiś świeżak poleci w nałóg bo coś tam u mnie wyczytał... cóż, każdy powód jest dobry. Warto zauważyć że wcale nie wypieram się wcześniejszej drogi. Setki godzin z terapeutami, setki godzin na mitingach, i dużo własnej inicjatywy... to nie idiotyzmy. Idiotyzmem za to jest przedkładanie zasłyszanych rzeczy ponad własne doświadczenia (ale nikomu nie bronię). To że neguję jedno założenie nie oznacza że neguję wszystkie inne. Może świeżacy powinni usłyszeć ode mnie że najpierw przez kilka lat dość intensywnie się leczyłem, ale myślę że każdy usłyszy to co chce usłyszeć. Nie biorę odpowiedzialności za innych.
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Sob 07 Maj, 2016 10:06   

no tu w większości trudno się z Tobą nie zgodzić..
w jednym się nie zgodzę.. i nie dlatego, że jestem fundamentalistką.. ale na bazie własnych doświadczeń...
Thomasson napisał/a:
że należy dyscyplinować mniej pokornych... to duży błąd. Takie akcje to kółko wzajemnej adoracji z sekciarskimi naleciałościami. Jest to bardzo niebezpieczne dla świeżaków, bo oni są wyczuleni na podstęp i kłamstewka.

ja na początku byłam tak naiwna, że dla mnie ktoś kto nie pił miesiąc był bogiem.. wcale nie byłam wyczulona na podstęp i kłamstewka.. przez co oszukało mnie wtedy wielu ludzi, wykorzystało.. a w kwestii sekciarskich naleciałości.. wydaje mi się, że uogólniasz.. powoduje to spłaszczenie sfery o wiele bardziej rozbudowanej i skomplikowanej.. nie wiem.. może być tak, że korzystasz ze skrótów myślowych będąc w przekonaniu, że odbiorcy na pewno wiedzą o co chodzi, ale tak nie jest..
no i jeszcze o tym dyscyplinowaniu mniej pokornych..
akurat co do pokory to według mnie przydaje się ona bardzo w trzeźwieniu.. pokora nie jest ujmą na honorze.. wręcz przeciwnie..
tu Cie nikt nie dyscyplinuje.. tu zachodzi co innego.. tu zadziewa sie odrzucenie.. a to co innego.. przecież nikt nie ma mocy Cie zdyscyplinować, nikt na Ciebie wpływu nie ma.. ludzie piszą ale to od Ciebie zalezy co z tym zrobisz, prawda?
co do błędu.. czy ja dobrze zrozumiałam, że Ty uważasz, że kierunek całkowitej abstynencji przyjety na tym forum to pomyłka? to jest ten błąd? Ty byś to forum urządził inaczej?
no i czy doczekam się, że odpowiesz na moje pytanie po co Ci to? próbuję Cie zrozumieć, a Ty nie ułatwiasz..
_________________

 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Sob 07 Maj, 2016 10:28   

chociaz co do tego odrzucenia to wycofuję.. nie.. nie jestem pewna czy o to chodzi.. sorry..
_________________

 
     
Whiplash 
Admin Techniczny


Pomógł: 43 razy
Wiek: 46
Dołączył: 01 Lip 2011
Posty: 1340
Skąd: White Undercane
Wysłany: Sob 07 Maj, 2016 10:58   

Thomasson napisał/a:
Poza tym odczuwałem abstynencję jako ograniczenie.

Już to słyszałem... Dla wypowiadającego te słowa zakończyło się to próbą ssamobójczą... Dzięki :luzik: Pozostanę przy swoim zdaniu. Alkohol najnormalniej do niczego jest mi nie potrzebny :bezradny:
Thomasson napisał/a:
Margo, masz dane z przed 6 lat.

Też jestem ciekaw skąd masz nowsze? Czyżby siła uzależnienia zmieniała się wraz z datą? :mysli:

Ponadto, alkohol jest jednym z niewielu (w zasadzie dwóch bądź trzech, razem z kokainą i heroiną zdaje się) narkotyków (czy tam substancji psychoaktywnych), które przy silnym uzależnieniu, po całkowitym odstawieniu mogą spowodować śmierć.

Wiedźma napisał/a:
I pozostaje mi mieć nadzieję, że nikt z młodych nie wpadnie na pomysł, żeby iść za Twoim przykładem
i zaczynać trzeźwienie od odkwaszania ogórka.

Na to akurat wpływu nie mamy :bezradny: a z obserwacji wiem, że wielu na taki pomysł wpadnie. Przewijają się tu co jakiś czas tacy co to "bym przestał pić, ale tylko trochę". Część wróciła, aby nie pić, część gdzieś przepadła. Pozostaje mieć nadzieję, że choroba nie zebrała swego żniwa.

Thomasson, przeczytaj:
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=10438
_________________
Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.

Szczęście nie jest celem... Jest środkiem transportu.
 
     
Giaur 
Towarzyski



Pomógł: 4 razy
Wiek: 36
Dołączył: 11 Cze 2015
Posty: 414
Wysłany: Sob 07 Maj, 2016 11:04   

@Thomasson

Mnie osobiście Twoje posty w żaden sposób nie wadzą, co nie zmienia faktu że się całkowicie z Tobą nie zgadzam. Wybrnąłeś z uzależnienia psychicznego za pomocą różnorakich środków terapeutycznych i za to :okok: , jednak z fizycznego nie wydostaniesz się moim zdaniem nigdy. Fizjologii nie oszukasz, uważam że jeśli u zawodnika występował w pełni rozwinięty zespół abstynencyjny to powrót do picia "bezpiecznego", "kontrolowanego" jest iluzoryczny. Siedem lat w Tybecie, pielgrzymowanie we włosienicy, samurajskie medytacje itp w żaden sposób tego nie zmienią.
_________________
“I can never forget, but no matter how much it hurts, how dark it gets or no matter how far you fall, you are never out of the fight.”
Marcus Luttrell
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Sob 07 Maj, 2016 11:23   

Giaur napisał/a:
Mnie osobiście Twoje posty w żaden sposób nie wadzą

żeby była jasność.. zapytanie po co nie oznacza tego samego co "idź sobie stąd"... mnie również nie przeszkadzają te wpisy.. poczułam zwyczajne zaciekawienie i jakieś tam watpliwości.. dla mnie jak ktos chce pić to ja mu nie wróg, ale niech nie oczekuje, że będe mu biła brawo, albo, że będe mu mentalnie w tym towarzyszyć.. ani też nie mam zamiaru nikogo wyratowywać, nakłaniać, namawiać... to nie w moim stylu..
może bym sie zastanowiła jedynie czy nie popisać o tym w jakimś innym dziale a nie tu na ogólnym w poważnych.. no ale skoro moderacja zostawia to widocznie jest dobrze..
natomiast temat jest "śliski" i pasowałoby - według mnie - precyzyjne określenie czemu to ma służyć.. tak zwyczajnie.. dla informacji..
_________________

Ostatnio zmieniony przez szika Sob 07 Maj, 2016 11:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
ankao30 
Trajkotka



Pomogła: 24 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 03 Sty 2015
Posty: 1554
Wysłany: Sob 07 Maj, 2016 14:59   

Thomasson,

Podziwiam Cię za szczerość i otwartość. Faktycznie można odebrać forum, że jest ukierunkowane na jedno, ale może tak ma być, mi to kiedyś pomogło. Pomogły mi też Twoje posty, które postanowiłam odszukać i powklejać, one są z mojego tematu, lecz nie umiem cytować bo szukałam po Twoich postach. Na tamten czas dużo mi wyjaśniały, pomogły, wsparły. Wtedy też czułam się niekomfortowo, że piszę o trzeźwieniu bez terapii, o programie, ale…

ankao30 napisał/a:
Ja czuję się niekomfortowo bo zmokłam już nie podoba mi się ten stan przemoczenia i zmarznięcia już tak kolorowo nie jest.
ankao30 napisał/a:
Przestrzeń fizyczna, terytorium moje
ankao30 napisał/a:
żeby zobaczyć że zawsze gdzieś będzie ta przestrzeń zakłócona, że nieraz mocniej i mniej.
Thomasson
Niekomfortowo bo ubrania przemoczone, bo zimno... ale wycieczka udana i przygody zaliczone Tak sobie myślę że moje terytorium to kiedyś były krzaki przy torach kolejowych gdzie piłem alpagi, a reszta świata mniej lub bardziej obca. Nawet moje narkomańskie dno czasem z tęsknotą wspominam bo to był świat znany, pełen cierpienia, ale przewidywalnego cierpienia. Wiedziałem że po ekstazie będzie zjazd i ciśnienie, i kołowanie pieniędzy na dalsze ćpanie.
A zdrowienie? Ciągle coś nowego. Opuszczenie swojej strefy komfortu (swoich krzaków, melin i squatów), i wystawienie siebie na krytykę i co gorsze na autokrytykę. I to się tyczy wszystkiego: stres związany z nowymi ludźmi, nową pracą, podjęciem edukacji, a nawet nowe hobby. Robienie rzeczy nowych to dla mnie opuszczanie terytorium, poszerzanie horyzontów. Nawet dosłownie, gdy ostatnio szukałem krótszej drogi do pracy, przez pola i lasy. Nie czułem się komfortowo bo nie wiedziałem czy się uda, czy nie marnuje czasu, ale się udało i mam skrót, jakiś progres. Gdy czuje się komfortowo to znak że się nie rozwijam, że siedzę w swoim bagienku swoich przyzwyczajeń. Mitingi kiedyś były nowością, teraz to norma. A niedaleko normy leży zastój, znudzenie i regres, dlatego szukam nowości, a i sam dokonując zmiany w sobie, postrzegam stare rzeczy po nowemu. Na mitingach zwłaszcza, niby to samo się gada a dla mnie to inne, uaktualnione, świeże. Czasem rozmyślam czy to świat *pie**al* mi się z butami (i mam się bronić?), czy to ja otwieram się na świat, wpuszczając go do swojej bajki

ankao30 napisał/a:
Czasem się zastanawiam czy sama za sobą nadążam
Thomasson
Chciałbym odszczekać pewne twierdzenie wczoraj poczytywałem książkę o tym jak podświadome schematy wyniesione z dzieciństwa wpływają na mój stosunek do zarabiania pieniędzy ( bo gdy nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze ). I zamurowało mnie. Zauważyłem w sobie swojego ojca, i to nie tyle w kwestii pieniędzy co relacji małżeńskich. "O ku***" - sobie pomyślałem. Pisałem tu o kroku 4 itd i nadal podtrzymuje swoje słowa ale... ten obrachunek to grubsza afera. Jak sobie pomyślę że w podświadomości, pomimo terapii, nadal mam gówniany styl życia swojego ojca to . Od jakiegoś czasu krążę wokół tego tematu, z różnym skutkiem (bardziej pozytywnym jednak), i sam nie wiem czy teraz iść do terapeuty, do sponsora, czy jakiegoś mistrza zen poszukać.
Pozdrawiam.

ankao30 napisał/a:
Czemu czuję się po tylu latach jeszcze nieszczęśliwa jak wspomnę niektóre rzeczy
Thomasson
Bo te niektóre rzeczy są w szufladce pt "nieszczęśliwośc" i lepiej zostawic tą szufladkę w spokoju. A są też inne np "zmartwienia" i tak można całymi dniami martwic się i stresowac, aby organizm wydzielał noradrenaline i te inne, to takie narkotyzowanie się tylko że od środka - np u hazardzistów działa to podobnie.

Dziś cieszę się, że ruszyłam tą szufladkę i już takiej nie posiadam pt „nieszczęśliwość” i jednak warto pozbyć się balastu.
Pamiętam jak rok temu pisałeś o tej innej drodze, ale i tak ona nie dla mnie. Życzę Ci z całego serca powodzenia. Kiedyś mi pomogłeś i pamiętam, na dzień dzisiejszy odpowiada mi Program i życie bez alkoholu.
:kwiatek:
_________________
Twój los zależy od Twoich nawyków. Brian Tracy
Ostatnio zmieniony przez ankao30 Sob 07 Maj, 2016 15:01, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Nie 08 Maj, 2016 06:47   

Może i nie będzie moja wypowiedź w temacie..
zresztą alkoholizm już dawno przestał nim być.. w sensie tematem do rozmów i przemyśleń.
Poruszyło mnie zdanie Twoje szika.. od razu zaznaczam, czytałam temat wybiórczo
zostawię tylko to.. co mi przychodzi, po paru zdaniach Thomassona
Minęło cztery lata jak nie piję.. od dobrego roku.. w ogóle nie korzystam z pomocy alkoholików
szika napisał/a:

ja na początku byłam tak naiwna, że dla mnie ktoś kto nie pił miesiąc był bogiem.. wcale nie byłam wyczulona na podstęp i kłamstewka..

No właśnie.. ja zaufałam całą sobą innym.
Terapii, terapeutom, temu Forum.. podstępu szukałam wyłącznie u siebie....
I najlepsze.... nikt nigdy mnie nie wykorzystał ani nie skrzywdził.
Dlaczego? bo... za wszystko obwiniałam siebie...
Zgodnie z własnym brakiem zaufania do siebie...
Więc.. niczym się nie różnie od Ciebie szuka ;)
tylko punkt odniesienia jest.... inny.

To co się zmieniło? czemu nie trzymam się tożsamości alkoholiczki, jak brzytwy?
bo... ogranicza i to mocno.
Trzymanie się tego ograniczenia, jak najbardziej jest potrzebne.. Do chwili skrystalizowania się własnego przekonania, nie muszę pić.. podkreślam własnego. Nie wynikającego ze strachu a z wyboru....świadomego.
To ryzyko, za które sama biorę odpowiedzialność i na nikogo jej nie ceduję... na nikogo.

Nie każdy musi iść tą drogą.
I to nic, gorszego czy złego.. ani lepszego.
Natomiast samo podważanie.. takie, głuche podważanie... to już inna bajka.
Tu, coś prosi o uwagę.. coś chce przekroczyć ograniczenia.
Musiałam zabrać głos. Bo sama.. tożsamość alkoholiczki porzuciłam jakieś dwa lata temu...
Tak, nadal tu jestem.. tak, bo robię to dla siebie.
Wzięłam za siebie odpowiedzialność.. i to z niej wynika. Obserwacja. Opieka nad sobą. Po to, tu jestem. Nie, po to aby Wam udowadniać, że się mylicie.

Oczywiście.. część z Was jest mi bliska.. to bonus, w mojej drodze.


I żadne.. podkreślam, żadne statystyki.. opinie, mnie nie przekonają do zmiany mojego światopoglądu.
To, jest moje.. to, jestem ja.

Rozumiem Ciebie Thomasson.. ta rozmowa jest Ci potrzebna.. dla Ciebie, jest ważna..
ugruntowuje Cię :)


jeszcze dodam.. nie piję, nie dlatego że nie mogę..
nie mam takiej potrzeby... ot, tak
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Nie 08 Maj, 2016 09:10   

Joasiu powiem tak.. według mnie wychodzenie z alkoholizmu to ewolucja.. etapy, zmiany, tu nie ma nic stałego.. ten sam człowiek dzis jest taki i ma tak, a za tydzień, miesiąc, rok ma inaczej.. statystyki to tylko próby usystematyzowania tych zmian, które w jakis sposób są powtarzalne, ale i tak kazdy idzie inną, swoją własną, unikalną drogą..
dziś.. po tym jakimś czasie niepicia to ja wszystko co się wtedy działo doskonale rozumiem, wiem z czego wynikało itd itp.. ale wtedy.. wtedy byłam na całkiem innym etapie.. i to przytoczyłam tutaj.. to moje doświadczenie.. co do wykorzystywania miałam dokładnie tak samo jak Ty:
Jo-asia napisał/a:
ja zaufałam całą sobą innym.
Terapii, terapeutom, temu Forum.. podstępu szukałam wyłącznie u siebie....

ja obwiniałam siebie za wszystko co możliwe, nawet jak mi terapeutka tłumaczyła "posłuchaj, ten człowiek "załatwia" sobie swoje własne sprawy, to jest jego, nie twoje" to ja jej nie wierzyłam.. winy, odpowiedzialności szukałam w sobie..
dziś mam swoje własne zdanie na temat alkoholizmu.. jest ono tak inne niż reprezentowane przez to forum, że gdybym zaczęła o tym pisać pewnie spowodowało by to ogólne oburzenie, zdziwienie i hejt.. dlatego tego nie robię, bo po co? zostaje z tym sama dla siebie i już.. ale ja do moich przekonań, wiedzy musiałam dojrzec.. a wtedy.. wtedy potrzebowałam dokładnie tego co daje to forum.. wygnania na terapię, akceptacji, dobrego słowa itp.. i wiem, że dzieki temu podniosłam sie z kolan..
ktos moze powiedziec, że ja lepiej wiem co komu potrzebne.. że to takie współuzależnieniowe.. nie jest tak.. ja nikogo "leczyć" nie chce.. zauwaz Joasiu, że ja nigdzie nie napisałam "po co ty to człowieku robisz, po co pijesz, nie pij, bo.." ja chce, a własciwie chciałam, bo juz sie pogodziłam z tym, że sie nie dowiem - wiedzieć po co Tomason o tym tak koniecznie chce nas informować, czemu ma słuzyc wytykanie błędów itd.. uważam podobnie: głuche (czyli puste, bez logicznych argumentów) podważanie to coś głębszego.. cos co potrzebuje uwagi, którą byłam gotowa Tomasonowi podarować..no ale wola musi być tez z tej drugiej strony.. dlatego ja juz tu nie mam zbyt wiele do dodania.. według mnie rozmowa to wymiana zdań zmierzająca do wzajemnego zrozumienia, a to rozmową na pewno nie jest..
_________________

 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Nie 08 Maj, 2016 09:23   

Jo-asiu!!!! Sziko!!!!

Zawiadamiam Was uprzejmie, że właśnie zostałem Waszym fanem i podpisuję się wszystkimi łapami i skrzydłami pod tym co napisałyście.

:brawo: :brawo: :brawo: :brawo:

:buzki: :buzki: :buzki: :buzki:
_________________
:ptero:
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Nie 08 Maj, 2016 13:21   

I znowu mnie wyrywasz do odpowiedzi :)
to nie zarzut... :buziak:
ruszasz strunę, która chce grać ;)

szika napisał/a:
dziś mam swoje własne zdanie na temat alkoholizmu.. jest ono tak inne niż reprezentowane przez to forum, że gdybym zaczęła o tym pisać pewnie spowodowało by to ogólne oburzenie, zdziwienie i hejt.. dlatego tego nie robię, bo po co? zostaje z tym sama dla siebie i już.. ale ja do moich przekonań, wiedzy musiałam dojrzec.. a wtedy.. wtedy potrzebowałam dokładnie tego co daje to forum.. wygnania na terapię, akceptacji, dobrego słowa itp.. i wiem, że dzieki temu podniosłam sie z kolan..

To Forum to tez... Ty i ja..
i nie mieszam w głowach tam.. gdzie nie czuję potrzeby, czy dostaję jasny sygnał... odejdź
Jeśli zaś.. ktoś z tego Forum porusza temat, w którym i ja jestem i którym żyję na co dzień a nie znajduje zrozumienia... nie umiem siedzieć cicho..
Początkowo sama konfrontowałam swoje "niepopularne" myślenie.. dla siebie
w taki sposób podchodzę do tematu, gdy nie jestem 100% pewna
Wtedy mam bez liku odpowiedzi.. z którymi sama przed sobą się mierze. To dzięki temu znajduje moje słabe punkty.. dzięki temu odnajduję swoją pewność.
Uważam się za pełnoprawnego członka Forum.. mimo, że nie jestem typowym przykładem wychodzenia z uzależnienia.
Tu, też na Forum.. ktoś.. kiedyś (Pastel i szymon).. zachwiali mi moją drogą..
i dzięki bogu :kwiatek: miałam wówczas pół roku nie picia.
Od tego się zaczęło..
Nie podważam ani terapii, ani AA, ani mityngów ani Programu... niczego.
Pokazuję tylko, że jest coś więcej.. po za ..tym.

Dziś nie potrzebuje się konfrontować. Jest we mnie pewność, potwierdzona w życiu realnym. Tu Wam tego nie pokażę.. bo jak? To "problem" nie tylko mój.. chciałby się rzec..
Więc tak czy siak.. każdy kto coś bierze.. z Forum i tak robi to wyłącznie na swoją odpowiedzialność. I to w tym.. jest widzę, największy sukces tego Forum.. było nie było ;)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Nie 08 Maj, 2016 14:12   

Jo-asia napisał/a:
mimo, że nie jestem typowym przykładem wychodzenia z uzależnienia.

a kto nim jest ???
Joasu,podoba mnie się twój zdrowy opis (a w tym Twoje zdrowe myślenie)
więc nazywaj se to jak tam chcesz
a ja cię Joasiu,mam za "zdrowy przykład"
widać w Tobie ile w to wkładasz :buziak:
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Maltarosa 
Towarzyski


Dołączyła: 03 Maj 2016
Posty: 133
Wysłany: Pon 09 Maj, 2016 09:09   

No fajne ....i calkiem do rzeczy... :rotfl:
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Pon 09 Maj, 2016 09:09   

Jo-asia napisał/a:
To co się zmieniło? czemu nie trzymam się tożsamości alkoholiczki, jak brzytwy?
bo... ogranicza i to mocno.
Trzymanie się tego ograniczenia, jak najbardziej jest potrzebne.. Do chwili skrystalizowania się własnego przekonania, nie muszę pić.. podkreślam własnego. Nie wynikającego ze strachu a z wyboru....świadomego.
To ryzyko, za które sama biorę odpowiedzialność i na nikogo jej nie ceduję... na nikogo.

próbuję to rozgryźć - tak z ciekawości, bo nie żeby mnie gryzło czy dotykało - rozgryźć i zrozumieć (lubie rozumieć :) )
dla mnie picie - zwłaszcza w późniejszej fazie było więzieniem.. byłam w niewoli przymusu picia, przymusu i braku kontroli.. wyjście z uzależnienia było jak wyjście na wolność.. jakbym została zasypana w trakcie trzęsienia ziemi, długo bym tak trwała i nagle przyszło wybawianie, trochę sama, trochę, inni odsypaliśmy gruzy.. to nie jest idealne porównanie oczywiście, no ale mniej więcej tak to postrzegam...
wyjście z uzależnienia było dla mnie uratowaniem życia, zbawieniem.. może mam inaczej poprostu ale nigdy nie czułam się zniewolona świadomością, że przeszłam przez piekło.. nie wiem.. może nie bardzo rozumiem określenie tożsamość alkoholiczki?
i co to oznacza trzymanie sie jej jak brzytwy? ratunek jest brzytwą? nie nadanżam..
mam inaczej ale chętnie poznam jak ma ktoś inny.. z czystej ciekawości i dla lepszej empatii.. tak więc Joasiu jesli możesz :skromny:
_________________

 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,88 sekundy. Zapytań do SQL: 13