Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
pomieszanie z poplątaniem
Autor Wiadomość
slodzik 45 
Małomówny
mąż hazardzistki którą bardzo kocham


Wiek: 59
Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 26
Skąd: śląskie
Wysłany: Sob 08 Sty, 2011 10:12   

evita co do uzależnienia mojej żony to mam 100% pewność. była na terapi zamkniętej i tam się leczyła na to uzależnienie więc nie sądzę aby wszyscy tam się pomylili.
Po powrocie z terapi była tydzień w domu. Rozmawialiśmy sporo o jej grze i nie tylko.
Mówiła że tak ją ciągneło że musiała zagrac nawet kilka razy dziennie a zdarzało się że za spore kwoty - kilkaset złotych. Gdyby to był zakupoholizm zauważył bym w domu coś nowego jakieś ciuchy, biżuterię czy inne rzeczy ale nic takiego się nie pojawiło a wręcz przeciwnie całą bizuterię zastawiła w lombardach.
Jest jeszcze jedna sprawa to środowisko w którym mieszkamy. To mała miejscowość. Jak jeszcze żona była na terapi rozmawiała z sąsiadką przez telefon i ta jej powiedziała że już fama się rozniosła że jest hazardzistką i ukradła pieniądze ze wspólnoty. Ponadto ma pożyczone pieniądze od ludzi z osiedla. Jeszcze przed terapią i po szukała tutaj pracy i niestety nie znalazła. przez tydzień nie wychoidziła z domu aby nie napotkać spojrzeń ludzi.
Co do mojego współuzależnienia sam nie wiem co o tym myśleć. chciałbym z nią nawiązać dialog i oprzeć ten związek na nowych zasadach. jeśli potrzebuje określić jakieś warunki czy granice jestem gotów do rozmowy. nie chcę jej zagarnąć tylko dla siebie niech żyje pełnią zycia bez strachu nakazów i zakazów. Mi potrzeba tylko jej bliskości, żebym mógł się czasami przytulić, pozwierzać, dać jej coś czego jej wcześniej nie umiałem lub nie chciałem dać. sam nie wiem czy to miłośc czy współuzależnienie.
 
     
yul-ya 
Towarzyski
DDA, uzależniona od chorej miłości



Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 13 Sty 2010
Posty: 227
Wysłany: Sob 08 Sty, 2011 10:39   

slodzik 45 napisał/a:
oprzeć ten związek na nowych zasadach

slodzik 45 napisał/a:
żebym mógł się czasami przytulić, pozwierzać, dać jej coś czego jej wcześniej nie umiałem lub nie chciałem dać

Zastanów się najpierw czy to jest do osiągnięcia. Czy ona TEŻ chce i jest w stanie Ci to dać i od Ciebie tyle wziąć. Bo Twoje pragnienia są cudowne i chyba każdy o tym marzy. Niestety bradzo ważne jest, żeby wiązać je z osobą, która może je podzielić. Inaczej błędne koło zacznie się kręcić.
 
     
evita 
[*][*][*]


Pomogła: 75 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 03 Wrz 2009
Posty: 2895
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Sob 08 Sty, 2011 11:28   

slodzik 45 napisał/a:
Jest jeszcze jedna sprawa to środowisko w którym mieszkamy. To mała miejscowość.

a może warto by było zmienić miejsce zamieszkania ? wyprowadzić się gdzieś daleko i zacząć wszystko od nowa ? może to spowodowałoby zwrot w zachowaniu Twojej żony ? może ona po prostu się wstydzi i stąd te jej ucieczki od ciebie a co za tym idzie od najbliższego otoczenia ?
_________________
spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
 
 
     
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Sob 08 Sty, 2011 13:02   

No przecież ta kobieta właśnie to zrobiła. Wyjechała, zmieniła środowisko, odcięła się, zaczyna nowe zycie w nowym miejscu.
A niezaspokojone potrzeby jej męża to już, wybaczcie, jego problem. Ona nie ma obowiązku ich zaspokajać. :bezradny:
 
 
     
Mario 
[*][*][*]

Pomógł: 5 razy
Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Sob 08 Sty, 2011 14:02   

Cytat:
a może warto by było zmienić miejsce zamieszkania ?

A może i kobietę ? :roll:
 
     
aazazello 
Gaduła



Pomógł: 9 razy
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 840
Wysłany: Sob 08 Sty, 2011 16:56   

Mario napisał/a:
A może i kobietę ?


Mario, ale ty byłeś zawsze zakochany i wierny. Zmieniło się?
 
 
     
Urszula 
Trajkotka


Pomogła: 7 razy
Wiek: 69
Dołączyła: 23 Maj 2010
Posty: 1208
Wysłany: Sob 08 Sty, 2011 20:06   

Witaj, Słodziku!
Mam na imię Ula, jestem alkoholiczką (choć dotarło to do mnie dopiero wtedy, gdy mocno rąbnęłam twarzą o bruk w maju ubiegłego roku).
Kilkakrotnie przeczytałam Twoje "gorzkie żale" i...
Z jednej strony (z babskiego punktu widzenia) chciałoby mi się napisać "sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało". fsdf43t
A z drugiej strony (jako alkoholiczka i durny babsztyl, który sam poplątał własne życie) naprawdę bardzo szczerze Ci współczuję. Twojej żonie też.
Bo przecież i ona nie znalazła się w komfortowej sytuacji... :evil:
Pewnie mi nie uwierzysz, że jestem w stanie wczuć się w Twoją sytuację, kiedy to wydaje się człowiekowi, że cały nieboskłon runął mu na głowę?
Mnie też pewnego dnia runął. I wydawało mi się, że to koniec. Że nie mam po co żyć. Że jedyne co mogę zrobić, to zakończyć własne curicullum vite na torach chicagowskiego metra... :wysmiewacz:
Ale pół roku minęło i dziś już całkiem inaczej patrzę na przeszłość, a w przyszłość spoglądam z nadzieją.
W Twoim opisie sytuacji, w jakiej się znalazłeś, dostrzegam bardzo wiele jasnych punktów :) :
- zdałeś sobie sprawę z popełnianych błędów,
- leczysz depresję,
- próbujesz coś zrobić z uzależnieniem od alko (choć trudno Ci się przyznać do uzależnienia - mnie też nie było łatwo :mgreen: ),
- masz w tej chwili dobry kontakt z dziećmi, więc nie jesteś sam :) (nie zmarnuj tego!!!)
- masz dach nad głową, środki do życia :) (czego brakuje bardzo wielu ludziom, nie tylko uzależnionym, czy współuzależnionym...),
- z tego co piszesz wynika również, że jesteś gotowy do pracy nad sobą i pocerowania dziur w życiorysie.
To bardzo dobry prognostyk na przyszłość. Uszy do góry!!!! :)
Cóż, musisz być przygotowany również na rozczarowania. Być może żona nigdy do Ciebie nie wróci, ale to przecież nie oznacza, że do końca życia musisz pogrążać się w rozpaczy.
Czas leczy rany... :tak:
Na niektóre rzeczy po prostu nie mamy wpływu.
Odpowiedz sobie szczerze na pytanie: - wolałbyś zostać wdowcem, czy na tyle ją kochasz, żeby pogodzić się z tym, by z dala od Ciebie układała sobie życie na nowo?
Wierzę, że kiedy uporasz się już z samym sobą, przestaniesz zaglądać do kieliszka i udowodnisz sobie i światu, że nie kasa jest najważniejsza, to nie tylko żona-hazardzistka w końcu Cię doceni. :)
Oczywiście, nie stanie się to już jutro lub pojutrze. Cierpliwości, Drogi Słodziku!
Lata całe pracowałeś na szajs, w którym teraz się nurzasz, więc musisz wytrzymać kilka tygodni, miesięcy, albo nawet lat...
Ale z każdym dniem będzie lepiej!!!
Tego Ci życzę i za to zaciskam kciuki! :kciuki: :kciuki: :kciuki:
 
     
Mario 
[*][*][*]

Pomógł: 5 razy
Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Sob 08 Sty, 2011 20:44   

Cytat:
Mario, ale ty byłeś zawsze zakochany i wierny. Zmieniło się?

Ja się nie zmieniłem. Sytuacja się zmieniła. :/
A tak poza tym. Dobrze mnie znasz. To znaczy to co w swoim czasie pisałem. Dobra pamięć ?
 
     
aazazello 
Gaduła



Pomógł: 9 razy
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 840
Wysłany: Sob 08 Sty, 2011 21:54   

Mario napisał/a:
Dobra pamięć ?


Jesteś wylewny, nie jesteś banalny, łatwo zapamiętać
 
 
     
aazazello 
Gaduła



Pomógł: 9 razy
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 840
Wysłany: Sob 08 Sty, 2011 21:55   

Mario napisał/a:
Sytuacja się zmieniła


Przepraszam, nie wiedziałem
 
 
     
Mario 
[*][*][*]

Pomógł: 5 razy
Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 860
Wysłany: Sob 08 Sty, 2011 22:27   

Cytat:
Przepraszam, nie wiedziałem

Nie szkodzi. Takie zycie.Konsekwencje pewnych spraw i takie tam.
To długa historia. Może kiedys ją opowiem.
 
     
slodzik 45 
Małomówny
mąż hazardzistki którą bardzo kocham


Wiek: 59
Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 26
Skąd: śląskie
Wysłany: Nie 09 Sty, 2011 15:12   

dięki Urszulo za ten post. Bardzo mi pomógł a w mojej sytuacji to bardzo cenne.
Dzisiaj mamy kolęde księdza i zastanawiam się co mu powiedzieć kiedy spyta o żonę czy powiedzieć prawdę czy skłamać i wymyślić jakąś historyjkę.
Wczoraj wpadli do mnie przyjaciele (małżeństwo z którymi spędziliśmy mnóstwo czasu, razem jeździliśmy na wczasy, narty i inne) na kawę. Rozmowa trochę się nie układała aż w pewnym momencie on nie wytrzymał i wypalił z grubej rury.
Ludzie im donoszą różne dziwne informacje o kradzieży, pożyczkach i podobno wyłudzeniach pieniędzy przez moją żonę więc chcieli mi to przekazać że cała miejscowość już o tym wie.
Chcieli abym to im wyjaśnił bo oni w to nie wierzą. Przecież znamy się tyle lat i nic na to nie wskazywało aby coś takiego mogło mieć miejsce. :szok:
Wzruszyłem ramionami i powiedziałem że wiem tylko o pewnych rzeczach a o innych pierwszy raz słyszę.
Proponowali coś na rozluźnienie ale powiedziałem że nie piję ale chętnie ich poczęstuję jeśli mają ochotę bo alkoholu ci u mnie dostatek. i znów szok :szok:
Jak jeszcze porozmawialiśmy dlaczego i że idę na terapię trochę ochłoneli i zaproponowali pomoc w opiece nad dzieciakami jak mnie nie będzie.
Przyznam że trochę się obawiałem tej rozmowy ale widzę że nie tylko wśród alko mogę rozmawiać o swoich problemach i to mnie trochę podbudowało.
Co do zmiany środowiska i miejsca zamieszkania ja nie widzę problemu jesli to by miało pomóc jej i
z taką propozycją już wychodziłem ale nie mogę tego zrobić z dnia na dzień bo mamy dzieci które się teraz uczą i dojeżdzają do szkoły. Jeśli uda nam się poukładać pomiędzy nami i dojść do porozumienia jestem otwarty na wszystko. Ja sam się już zastanawiam nad zmianą miejsca zamieszkania bo zaczynam czuć się osaczony ( sytuacja z wczoraj z zakupów) tymi spojrzeniami.
Trochę mi szkoda tego mieszkania bo dużo pracy włożyłem w remont ale to nie jest w tej chwili najważniejsze.
Dzisiaj jadę na miting AA to może trochę mi ulży.
pozdrawiam
 
     
Urszula 
Trajkotka


Pomogła: 7 razy
Wiek: 69
Dołączyła: 23 Maj 2010
Posty: 1208
Wysłany: Pon 10 Sty, 2011 16:19   

Słodziku, napisz, jak przebiegła kolęda.
Ksiądz pytał o żonę? Co odpowiedziałeś?
Mam nadzieję, że nie wymyśliłeś jakiejś dzikiej historii, bo przecież to nie miałoby żadnego sensu...
A jak po mitingu?
slodzik 45 napisał/a:
nie tylko wśród alko mogę rozmawiać o swoich problemach i to mnie trochę podbudowało.

Jasne, że nie! :D
Jetem pewna, że na swej drodze spotkach jeszcze wielu mądrych i życzliwych ludzi, którzy podadzą Ci rękę.
A co do alkoholu i tego:
slodzik 45 napisał/a:
chętnie ich poczęstuję jeśli mają ochotę bo alkoholu ci u mnie dostatek.

- pozbądź się z chaty tego paskudztwa jak najszybciej!!!
Wylej do kibla, obdaruj znajomych, przekaż na cele dobroczynne, nie wiem...
Ale wiem, że jak toto stoi pod ręką, to cholernie kusi.
Szczególnie w sytuacji, gdy ma się mało przyjemne rzeczy na głowie (nie mam na myśli łupieżu, ni insektów :wysmiewacz: , bo z tym łatwiej sobie poradzić).
W pewnej chwili możesz nie zdzierżyć, łapsko samo wbrew Twojej woli wyciągnie się po flaszencję i rura!
A przecież już tego nie chcesz, no nie? Już podjąłeś decyję. Nie utrudniaj sam sobie jej dotrzymania.
 
     
slodzik 45 
Małomówny
mąż hazardzistki którą bardzo kocham


Wiek: 59
Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 26
Skąd: śląskie
Wysłany: Pon 10 Sty, 2011 19:05   

witam Urszulko i innych.
Niestety nie doczekałem się kolędy ponieważ pojechałem na miting. czekałem od 13 do 17.30 a przyszedł o 19. Była córka i najmłodzszy syn.
Oczywiście ksiądz sie pytał o rodziców i córka powiedziała że tato musiał wyjechać a jak zapytał kto tu jeszcze mieszka odpowiedziała że jeszcze brat który się uczy w centrum Polski.
Jak mi to powiedziała łza mi się zakręciła w oku. Zawsze miały z żoną dobry kontakt.
co do alkoholu na razie mi nie przeszkadza i trochę szkoda parę tys wylać do kibla ale rozdanie brzmi sęsownie może znajomym.
Miting przebiegł spokojnie. Temat - czy możemy pomóc czynnemu alkoholikowi. Dyskusja była raczej jednostronna dopuki on sam nie osiągnie dna i nie będzie chciał zerwać z nałogiem i się leczyć nie jesteśmy w stanie mu pomóc. wiem jak to jest z hazardem i mogłem coś na ten temat powiedzieć. Moje prośby nie skutkowały dopiero osiągnięcie dna zmotywowało moją żone do leczenia i podjęcia terapi. U mnie też w pewnym sensie osiągnołem dno bo straciłem to co najcenniejsze w moim życiu. Teraz to wiem.
Mam jeszcze jedno zmartwienie. Żona nie daje znaku życia. Zawsze napisała SMS jak się czuje lub jakaś krótka rozmowa a teraz przez ponad tydzień cisza. Przyznam że martwię się o nią czy nie dzieję się jej krzywda. Napisałem wczoraj krótkiego SMS KOCHAM CIĘ i nie mam potwierdzenia że doszedł. Córka też mi mówiła że napisała jej SMS i dopiero po dwóch dniach dostała raport że doszedł a syn w czwartek i do tej pory nie ma odpowiedzi. Zawsze mówiła że bardzo kocha dzieci i nie wiem co się dzieje. Nawet przeszło mi przez myśl żeby zgłosić to na policję ale nie wiem czy ro dobry pomysł. Tak myślę że może zmieniła numer telefonu bo mówiła mi że ją nękają wierzyciele.
Tak na marginesie mówiąc prezeska wspólnoty podała ją do prokuratora. Sam już nie wiem czy nie lepiej spłacić za nią ten dług żeby miała spokój ale wiem że nie powinienem tego robić.
 
     
Tomoe 
(banita)


Pomogła: 106 razy
Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Pon 10 Sty, 2011 21:19   

Problemem, Słodziku, może być to, że jeśli jesteście małżeństwem, a nie macie rozdzielności majatkowej, to w świetle prawa jesteś finansowo współodpowiedzialny za spłatę długów małżonki. No chyba że się jakoś przed tym zabezpieczyłeś.
Jeśli nie - sugeruję ci jak najszybszy kontakt z prawnikiem.
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 12