Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
pomieszanie z poplątaniem
Autor Wiadomość
slodzik 45 
Małomówny
mąż hazardzistki którą bardzo kocham


Wiek: 59
Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 26
Skąd: śląskie
Wysłany: Śro 05 Sty, 2011 23:47   pomieszanie z poplątaniem

witam. właściwie nie wiem od czego zacząć moją historię. ktoś powie od początku wiec niech tak będzie. wiek już znacie, mam 3 wspaniałych dzieciaków i chyba jeszcze żonę którą bardzo kocham. po ślubie a było to 23 lata temu przeprowadziliśmy się na śląsk. tutaj pboje mieliśmy pracę i perspektywę na mieszkanie które wkrótce dostaliśmy. po roku pierwsze dziecko córa potem co dwa lata następne. szczerze przyznam że wtedy nie bardzo interesowała mnie rodzina. oprócz pracy etetowej załozyłem firmę i rzuciłem się w wir pracy. chciałem więcej i wiecej samochód i inne *p**** a rodzina została sama sobie. koledzy byli nawet ważniejsi niż moi najbliżsi. oczywiscie nie obyło się bez imprez zakrapianych i kłótni z żoną o pieniądze. i tak mijały lata. miałem coraz więcej pieniędzy i wydawało mi się że jest wszystko OK. z czasem kłótnie przerodziły się w awantury nawet z groźbami i rekoczynami (oby mi te łapy uschły). ja do opieki nad dziećmi i prac domowych miałem lewe rece więc żona się nimi zajmowała. było kilka sytuacji kiedy chciała odejść odemnie ale jej zagroziłem że tego pożałuje i została. mój tok myślenia był taki - mam pieniądze więc czego jeszcze chcesz (z naciskiem na mam). teraz wiem czego jej brakowało i co było dla niej ważne. napewno nie kasa. i tak w mojej opini życie się toczyło beztrosko. byłem panem w domu i wszyscy się mnie bali i schodzili mi z drogi. kiedyś się okazało że znikneła mi z konta spora sumka. awantura totalna az teście przyjechali. żona mówiła że brała i dokładała do życia bo to co ja dawałem nie wystarczało. może i tak. zarabiałem sporo ale nie umiałem podzielić się tym z rodziną. zawsze było po co to kupiłaś, tyle pieniędzy a było nas stać na wszystko. z 6 lat temu sytuacja sie powtórzyła tylko z większą kwotą. nie będe opisywał co się działo bo w horrorach nawet takich rzeczy nie ma. jakoś się rozeszło po kościach. 4 lata temu do mnie dotarło że kocham moją żonę i jest dla mnie najważniejsza ale było już chyba za późno bo w niej uczucie dawno wygasło. powiedziała mi o tym teraz jak rozmawialiśmy. bardzo dobrze udawała miłość do mnie. był udany sex, była dobrą żoną, matką i gospodynią ale kłótnie o pieniądze nadal były choć już sporadycznie. zawsze mówiła że mało pieniędzy nażycie daję że nie wiem ile co kosztuje itp. ustaliliśmy pewne zasady i kwoty. jakiś czas było ok. 3 lata temu okazało się że ukradła 12 tys ze szkoły bo była skarbniczką. jest kobietą inteligentną która budzi duże zaufanie i oczywiście nie wpłacała pieniędzy na konto szkolne tylko sukcesywnie je zostawiała dla siebie. zadzwoniła do mnie z płaczem prosiła na wszystko żebym jej pomógł. pożyczyłem od znajomego część a część miałem i spłaciłem. znów była sielanka. dla świętego spokoju nawet nie wgłębiałem się w wydatki na życie żeby nie robić awantury choć kwoty wydawały mi się zbyt duże ale machnołem ręką. potem żona podjeła pracę i pomimo jej wypłaty prawie tyle samo szło na życie. jak jej przelałem jakąś kwotę np 1000 zł po 3 dniach nie było śladu. dopytywałem się na co wydała te pieniądze bo ja robiłem wszystkie opłaty z innej kasy to znów mówiła że się czepiam itp. w 2009 r miała operacje kręgosłupa i poszła na rechbilitację. ja przypadkowo dowiedziałem się że ona ma długi i że gra dużo w totolotka. nie chciałem w to uwierzyć ale znalazłem sporo umów kredytowych nawet z prowidenta. zaczołem pić ostro przez kilka dni. to było moje lekarstwo na stres podobnie jak wcześniej. pojechałem do niej z tymi papierami. jak się zapytałem czy ma długi powiedziała że ktoś mi nagadał głupot i ja w to wierzę. pokazałem wtedy te papiery i wtedy zaniemówiła. nie potrafiła sie wytłumaczyć na co poszło tyle kasy. wróciłem i znów uderzyłem w alkohol. przeszło mi i pojechałem po nią. dopiero w połowie 2010 r jej brat skojarzył fakty że jest hazardzistką co było prawdą. nie wiedziałem co z tym wszystkim zrobić. przysięgała że juz nigdy nie zagra. uwierzyłem. zaczołem czytać forum z tym związane ale nadal traktowałem to z przymróżeniem oka tyle że wyczuliłem sie na pieniądze jak je i ile wydaje i ona o tym wiedziała. zdecydowała sie na terapię zamkniętą w Woskowicach Małych ale trzeba było czekać. między nami było źle. napięcie rosło. wtedy powiedziała żebyśmy się rozstali i ona wyjedzie i żebym ją spłacił to ona długi ureguluje i wyjedzie. z jednej strony dla mnie jako materialisty był to dobry pomysł bo chciała tylko 1/8 wartości mieszkania i samochodu. podpisaliśmy intercyzę o rozdzielności i podział majątku i dałem jej pieniądze. nawet chciała żebym z nią jeździł i spłacał kredyty w bankach i wtedy sie okazało że córka też dla niej wzieła kredyty które spłaciła wtedy żona. ale jak się okazało to był czubek góry lodowej. i znów sytuacja sie uspokoiła ona nie wyjechała ale mieliśmy ciche dni. któregoś dnia wracam z pracy a pna ledwo przytomna. nałykała się prochów. karetka i udało sie ją odratować. szok. pilnowaliśmy ja na zmianę z dziećmi. sytuacja jakby się unormowała. było przytulanie i inne miłe rzeczy. kiedyś przyjechałem z gotówką (sobota) i mówię do zony żeby w poniedziałek wpłaciła na konto. ona powiedziała ok. czegoś nam brakło w domu i ona zaproponowała że pojedzie do sklepu i zaraz wroci i tak bylo. w niedzielę rano coś mnie tkneło i zajrzałem do jej torebki i znalazłem zwitek kuponów totolotka. zagotowało się we mnie i powiedziałem że z nami już koniec że nie mam do nie zaufania i pomimo jej próśb nie dałem sie przekonać i traktowałem ja jak powietrze przez miesiąc. teraz wiem że to był największy błąd mojego życia. potem zawiozłem ją na terapię do Woskowic tak się złożyło że była to 23 rocznica naszego ślubu i dałem jej obrączkę którą zdążyłem wykupić z lombardu bo resztę złota i kosztowności sprzedała wcześniej. coś we mnie pękło i się popłakałem. zapewniałem że będzie wszystko dobrze i jak wróci zaczniemy wszystko od nowa. po tygodniu były moje urodziny i zadzwoniła do mnie prezeska wspólnoty mieszkaniowej gdzie zona była członkiem zarządu i powiedziała mi że żona przywłaszczyła sobie pieniądze 4 tys. dostałem prezent. nie wiedziałem co mam zrobić i zadzwoniłem do teściów a oni do żony. potem dostałem od nie SMS że mnie nienawidzi i niechce mnie znać itp. znów piłem przez kilka dni aby o tym wszystkim nie myśleć. wsiadałem za kierownice rano na bani. kretyn. nie miałem umiaru w piciu. czasami mówiłem sobie że wypije dwa piwa a tu pękła zgrzewka i mało to może koniaczek albo coś innego żeby się dobić. po moze tygodniu zaczeliśmy rozmawiać SMS a potem krótko przez telefon. byłem tez na rozmowie z jej terapełtką i żoną. tam sie dowiedziałem że ona juz nie chce być ze mną, że nic do mnie nie czuje i teraz ma odwagę mi to powiedzieć i zrobić. i tak się tez stało. dwa tygodnie po wyjściu z terapi pojechała na spotkanie andrzejkowe do znajomych z którymi sie zżyła na terapi i już nie wróciła. mamy sporadyczny kontakt telefoniczny i wiem że podjeła tam pracę. ja od 2 listopada nie wypiłem ani grama alkoholu i mam zamiar to kontynuować.wpadłem w depresję i leczę się farmakolgicznie i u psychiatry. ciężko było na początku teraz troszkę lepiej bo śpie choć 3 godziny ale nadal jestem wrakiem człowieka. to że jestem uzależniony od alkoholu dowiedziałem się przypadkowo na terapi dla współuzależnionych od hazardu. po kilku sesjach terapełtka mi powiedziała ża mam problem z alkoholem. dla mnie to był szok i zapytałem się jej czy wie co mówi bo ja tak sie nie czuję. dopiero po przeanalizowaniu jeszcze raz na chłodno tego wszystkiego dotarło do mnie że to prawda. zapisałem się na terapię zamknięta do Woskowic (termin początek kwietnia) i poszedłem na miting dla AA co mam zamiar kontynuować. jak narazie będąc z Wami szczery w moich myślach robię to dla uratowania naszego małżeństwa choć wiem że to błąd. najgorsze były dla mnie święta bez żony. razem z córką przygotowywałem potrawy i inne smakołyki ale co chwilę łzy same leciały tak jak teraz. żona powiedziała że nie przyjedzie bo przed oczami ma ten miesiąc przed jej terapią kiedy się wszyscy od niej odsuneli a tam ma prawdziwych przyjaciół z którymi chce spedzić rodzinne świeta. to był cios który mnie powalił na samo dno. bardzo ją kocham i tęsknię za nią ale tyle złego ile dostała odemnie w swoim życiu chyba daje jej prawo do takiego stanowiska. piszę jej od czasu do czasu SMS że ja kocham i tęsknię ale bez odzewu. zlożyliśmy sobie tylkożyczenia świąteczne i noworoczne trochę porozmawialiśmy. obiecała że zadzwoni w nowy rok a potem że w następny dzień ale cisza. czy to da się uratować?
już chyba wystarczy tych wypocin bo napewno już usneliście czytając historię mojego nędznego życia. mógłbym tak pisać i pisać.
proszę Was abyści dużo pisali do mnie wtedy jest mi lżej na duszy
jak widać nie taki ze mnie Słodzik
pozdrawiam
 
     
Marc-elus 
Uzależniony od netu


Pomógł: 69 razy
Wiek: 45
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 3665
Wysłany: Śro 05 Sty, 2011 23:56   

Słodzik, jedna prośba, wiem że nie na to czekałeś ale proszę przy tak długich wypowiedziach nie pisz "białym wierszem" bo strasznie ciężko się to czyta.

Moim zdaniem nie widzę tu akurat wielkiej Twojej winy. To że byłeś sk....nem to nie tłumaczy Twojej żony z jej postępowania, tak samo jak nie nabyłeś alkoholizmu bo Twoja żona jest jaka jest.
 
     
incognito 
(banita)


Pomogła: 16 razy
Wiek: 61
Dołączyła: 11 Lut 2010
Posty: 377
Skąd: z daleka
Wysłany: Czw 06 Sty, 2011 00:01   

slodzik 45 napisał/a:
nie bardzo interesowała mnie rodzina.
slodzik 45 napisał/a:
miałem coraz więcej pieniędzy i wydawało mi się że jest wszystko OK
slodzik 45 napisał/a:
miałem lewe rece więc żona się nimi zajmowała.
slodzik 45 napisał/a:
mam pieniądze więc czego jeszcze chcesz (z naciskiem na mam).
slodzik 45 napisał/a:
teraz wiem czego jej brakowało i co było dla niej ważne.
slodzik 45 napisał/a:
byłem panem w domu i wszyscy się mnie bali i schodzili mi z drogi.
slodzik 45 napisał/a:
bardzo dobrze udawała miłość do mnie. był udany sex, była dobrą żoną, matką i gospodynią a
slodzik 45 napisał/a:
bo ja robiłem wszystkie opłaty


Słodzik jak Cię czytam to jakbym swoje zycie widziała w tych szczegółach które zaznaczyłam tylko jako kobieta no i na dokładkę straciłam najblizsza mi osobe wazniejsza od meza tate... jestem z Toba to boli
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Pomogła: 83 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Czw 06 Sty, 2011 00:03   

slodzik 45 napisał/a:
już chyba wystarczy tych wypocin bo napewno już usneliście czytając historię mojego nędznego życia.
A ja Ci słodzik dziękuję,ze podzieliłeś się ze mną swoją historią. :pocieszacz:
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Czw 06 Sty, 2011 00:16   

slodzik 45 napisał/a:
już chyba wystarczy tych wypocin bo napewno już usneliście czytając historię mojego nędznego życia

no cóż,gdy tu zajrzałem to mnie obleciała myśl - "kto to ma czytać"
przyznaję się że nie lubię czytać za nadto
ale tym razem po zaczęciu,nawet nie zauważyłem jak do czytałem do momętu jak piszesz - "proszę Was abyści dużo pisali do mnie"
słodziku ,czasem se popiszemy
ale po poczytaniu twojej lektury trochę mnie jak by to powiedzieć? sparaliżowało
jednak dam pewną małą poradę
jak zauważyłem to początek twej terapii
więc daj trochę czas czasowi
lecz nie zaniechaj pracy nad sobą w tym czasie
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
rybenka1 
Uzależniony od netu



Pomogła: 92 razy
Dołączyła: 19 Wrz 2010
Posty: 3751
Wysłany: Czw 06 Sty, 2011 00:30   

Przeczytałam cała twoja historie jednym tchem,tez tak mysle daj czas czasowi.Pogody Duszka zycze. :skromny:
 
     
Pati 
Gaduła
Inna od innych.DDA.



Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 11 Gru 2010
Posty: 927
Wysłany: Czw 06 Sty, 2011 01:13   

Smutna ta Twoja historia Slodziku.Rozumiem jak bardzo jest Ci ciezko samemu.Mysle ze tak jak poprzednicy moi juz napisali musi uplynac troche czasu zeby to wszystko sobie powolutku poukladac.Mysle ze jak bedziesz nadal pracowal nad soba to bedzie dobrze.Fajnie ze jestes tutaj z Nami.Odwagi zycze i powodzenia :pocieszacz:
_________________
Najlepszym miejscem pod słońcem jest dom,w którym żyją ludzie ofiarujący sobie w najtrudniejszych chwilach tak rzadki dar,jak wybaczenie. (G.McDonald)
 
 
     
Kulfon 
Trajkotka
pacjent nie z tej ziemi



Pomógł: 41 razy
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 1271
Wysłany: Czw 06 Sty, 2011 01:24   

przeczytalem jednym tchem :shock:

jakze te nasze wszystkie historie podobne, w kazdej mozna odnalezc czesc siebie :/

ustawienie wykolejonego pociagu, jakim jest nasze codzienne zycie, na szynach troche czasu trwa,
nie zawsze jednak jest mozliwosc kontynuowania jazdy tym samym torem,
jesli nawet, to, po starych szynach mocno uszkodzonym pociagiem napewno bedzie chwialo,
a nowe tory to nie znane .... a i z tym wiaze sie strach

:pocieszacz:
_________________

"Kto walczy może przegrać, Kto nie walczy już przegrał"
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Czw 06 Sty, 2011 04:14   

slodzik 45 napisał/a:
żona powiedziała że nie przyjedzie bo przed oczami ma ten miesiąc przed jej terapią kiedy się wszyscy od niej odsuneli

Wolałabym się mylić, ale to jedno zdanie zelektryzowało mnie, bo może ono świadczyć o tym,
że Twoja żona nie wyniosła z terapii tego wszystkiego co wynieść powinna.
Jeśli nie zrozumiała pojęcia twardej miłości, odbierania komfortu i przybliżania dna,
to czy, kurna, pozostałe zagadnienia do niej dotarły? :|
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Borus 
Trajkotka
uzależniony



Pomógł: 35 razy
Wiek: 66
Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 1843
Skąd: wielkopolskie
Wysłany: Czw 06 Sty, 2011 08:25   

Myślę, że z Twojego małżeństwa już nic dobrego nie będzie, bo podobnie, jak moje, rozpadło się już dawno temu 8|

Piszę tak, bo ja też kochałem mimo, że jak się okazało,przez ćwierć wieku byłem tylko źródłem gotówki...też wiele uczuć tłumiłem alkoholem, wiele spraw nie widziałem lub nie chciałem widzieć a oczy otwarły mi się po terapii...
Teraz jestem po rozwodzie, ale moja ex nadal u mnie mieszka i mimo, że krew mi psuje, to na razie nic więcej nie mogę zrobić, jednak przyjdzie czas, że to wszystko wyprostuję tak, jak należy... :uoee:

Zadbaj o siebie i o więź z dziećmi, bo na żonę to raczej nie masz co liczyć...

Trzymaj się... :okok:
_________________
zostało mi podarowane drugie życie...
Ostatnio zmieniony przez Borus Czw 06 Sty, 2011 08:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
aazazello 
Gaduła



Pomógł: 9 razy
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 840
Wysłany: Czw 06 Sty, 2011 08:58   

slodzik 45 napisał/a:
szczerze przyznam że wtedy nie bardzo interesowała mnie rodzina

slodzik 45 napisał/a:
chciałem więcej i wiecej samochód i inne *p**** a rodzina została sama sobie. koledzy byli nawet ważniejsi niż moi najbliżsi

slodzik 45 napisał/a:
oczywiscie nie obyło się bez imprez zakrapianych i kłótni z żoną o pieniądze

slodzik 45 napisał/a:
i tak mijały lata. miałem coraz więcej pieniędzy

slodzik 45 napisał/a:
kłótnie przerodziły się w awantury nawet z groźbami i rekoczynami (oby mi te łapy uschły)

slodzik 45 napisał/a:
ja do opieki nad dziećmi i prac domowych miałem lewe rece

slodzik 45 napisał/a:
było kilka sytuacji kiedy chciała odejść odemnie ale jej zagroziłem że tego pożałuje i została

slodzik 45 napisał/a:
mój tok myślenia był taki - mam pieniądze więc czego jeszcze chcesz (z naciskiem na mam)

slodzik 45 napisał/a:
byłem panem w domu i wszyscy się mnie bali i schodzili mi z drogi

slodzik 45 napisał/a:
zarabiałem sporo ale nie umiałem podzielić się tym z rodziną

slodzik 45 napisał/a:
między nami było źle. napięcie rosło. wtedy powiedziała żebyśmy się rozstali i ona wyjedzie i żebym ją spłacił to ona długi ureguluje i wyjedzie. z jednej strony dla mnie jako materialisty był to dobry pomysł bo chciała tylko 1/8 wartości mieszkania i samochodu. podpisaliśmy intercyzę o rozdzielności i podział majątku i dałem jej pieniądze

slodzik 45 napisał/a:
zagotowało się we mnie i powiedziałem że z nami już koniec że nie mam do nie zaufania i pomimo jej próśb nie dałem sie przekonać i traktowałem ja jak powietrze przez miesiąc. teraz wiem że to był największy błąd mojego życia. potem zawiozłem ją na terapię


Myślę, Wiedźmo, ze żona Słodzika dobrze odrobiła lekcje na terapii.

Bardzo smutna historia.
Tylko, Słodziku, to jest opowieść o uzależnieniu od hazardu twojej żony, to jest jej smutna historia i to opowiedziana twoimi ustami.
O sobie opowiedziałeś tylko oględnie i mimo wszystko bardzo powierzchownie.
 
 
     
Marc-elus 
Uzależniony od netu


Pomógł: 69 razy
Wiek: 45
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 3665
Wysłany: Czw 06 Sty, 2011 09:48   

Tak to właśnie jest jak wybiórczo wyrywa się zdania z kontekstu, czysta demagogia.
Ale masz racje, za mało wiemy....
 
     
aazazello 
Gaduła



Pomógł: 9 razy
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 840
Wysłany: Czw 06 Sty, 2011 10:01   

Marc-elus napisał/a:
Tak to właśnie jest jak wybiórczo wyrywa się zdania z kontekstu, czysta demagogia.

Hehehehe :plask:
Marc-elus napisał/a:
Ale masz racje, za mało wiemy....

:pocieszacz:

Doskonale wiesz, że cytowanie zawsze będzie selektywne i wyrwane z kontekstu i w zależności od interpretacji będzie demagogiczne lub prawdą, całą prawdą i tylko prawdą.
Uważam, że szczytem demagogii jest jednozdaniowe podsumowanie bez argumentów. To jest dopiero czysta demagogia. fsdf43t
 
 
     
slodzik 45 
Małomówny
mąż hazardzistki którą bardzo kocham


Wiek: 59
Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 26
Skąd: śląskie
Wysłany: Czw 06 Sty, 2011 10:12   

witam. dzięki za słowa otuchy. Co tu pisać o sobie. mam wielkie poczucie winy za to co się stało w moim związku. to że ona wpadła w hazard to też jest moja zasługa. Powiedziała że zaczeła grać aby zdobyć pieniądze i móc odejść odemnie. pewnie kiedyś coś wygrała może jakąś większą sumę i to ją zachęciło. Obecnie myślę tylko o niej jaką krzywdę jej zrobiłem i jak ją odzyskać i to jest mój cel. to że nie piję od 2 miesięcy też zrobiłem dla ratowania mojego związku bo jak rozmawiałem z nią kiedy byla na terapi dlaczego nie chce wrócić powiedziała że się obawia że przez miesiąc moze rok będzie dobrze a potem będzie po staremu i to mnie zmotywowało do tego kroku i innych które teraz robię. jeszcze 2 tygodnie temu jak by mi ktoś powiedział ze mam problem z alkoholem i jestem alkoholikiem to bym go wyśmiał i kazał popukać sie w głowę. Ale po informacji od terapeutki pozbierałem fakty do kupy i zacząłem nad tym myśleć i dotarło do mnie chooć dalej na 100% nie jestem przekonany że jestem alkoholikiem. ja też mniałem w rodzinie ojca alkoholika. Jak pamiętacie wcześniejsze czasy kiedyś załatwiało się wszystko przy butelce a on miał firmę hydrauliczną i często w ten sposób załatwiał rózne sprawy. potem były kłótnie i też rękoczyny a w końcu się rozeszli. on się stoczył na samo dno komornik, długi, kobiety i tydzień przed licytacją komorniczą domu zmarł. I też zawsze liczyła się kasa kasa kasa a nie ja i moja matka. dobrze było na pokaz. Jak na to patrzę to widzę to samo u siebie i moim życiu rodzinnym i to mnie przeraża. Żeby to dotarło potrzebowałem aż takiego wstrząsu psychicznego i straty najbliższej osoby. Dopiero jak się coś straci to się to docenia i teraz to wiem. Nawet świadomość że ona jest hazardzistką i że tyle pieniędzy straciła i że ma długi mi nie przeszkadza i nie jestem o to zły a wręcz przeciwnie potęguję to moją miłość i tęsknotę. cały świat się kręci wokół jej i myśli jak ją odzyskać. Żałuję bo nigdy nie umiałem z nią rozmawiać spokojnie i rzeczowo. jak było coś nie po mojej myśli to zaraz dawałem to odczuć i rozmowa sie kończyła. Jeśli chodzi o mnie jak wcześniej pisałem mamy 3 wspaniałych dzieci 21/19/17 lat, pracuję mam dobre kierownicze stanowisko choć obciążone duzym stresem zwłaszcza w okresie grzewczym, niezłą kasę i oprócz tego firmę, mieszkanie i inne *p**** i nic mnie z tego nie cieszy bo brak mi jej. co do alkoholu wydaje mi się że zbyt go nie nadużywałem bo nie miałem na to czasu w pogoni za pieniądzem ale jak już wypiłem to nachodziło mnie aby porozmawiać z żoną o tym co mi siedzi gdzieś tam zadrą i przeradzało się to w kłótnie lub awantury no chyba że był sex to nie było czasu na rozmowę ale teraz widzę że to był środek zastępczy i mniejsze zło dla niej. Z dziećmi nie mam teraz problemu i dobry kontakt ale od momentu kiedy wyszło na jaw że żona jest uzależniona. Nie wiem jak to wytłumaczyć ale teraz z nimi rozmawiam i nie wkurzam się za byle co jak było kiedyś. Dawniej wszystko co przeskrobały czy miały złe oceny w szkole było chowane w tajemnicy pomiędzy dziećmi i żoną. jak wychodziło na jaw to dostawałem białej gorączki. Teraz jest inaczej może od dwóch lat. Jeden syn uczy się w technikum w centrum Polski i mieszka u dziadków. Tam ma dobrą opiekę i dużo miłości ale też ostatnio dużo z nim rozmawiam i czuję że się zblizyliśmy bo też dostał kiedyś w kość odemnie. Także wszystko się układa poza jednym - moim małżeństwem. Ja naprawdę kocham swoją żonę i zrobie wszystko żeby ją odzyskać. Na poprzednim forum też mi mówiono "daj czas czasowi" ale nie należę do osób cierpliwych i chciałbym ją mieć już przy swoim boku. Żeby dała mi szansę na odkupienie swoich win. Tylko tego mi teraz trzeba a wszystko się ułoży. Zapewniam Was że nie chodzi tu o uspokojenie mojego sumienia ale o ogromne uczucie które jest we mnie.
jak widzicie nie umiem o niczym innym pisać. Myślę że to zrozumiecie.
Pozdrawiam serdecznie cf2423f
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Czw 06 Sty, 2011 10:21   

Witaj slodzik:)
Jestem partnerka niepijącego od ponad 5 lat alkoholika. Na wybaczenie potrzebowałam około 2-3 lat. Tego procesu nie da się przyspieszyć. W życiu niestety nie przychodzi wróżka, nie macha różdżką i nagle "żyli długo i szczęśliwie".
Dla mnie w pewnym momencie ważne stały się bardziej czyny, zachowania, niż słowa, choćby to były i najpiękniejsze słowa o miłości. To że Ty byś chciał, żeby zona do Ciebie wróciła, nie oznacza, że to również jej pragnienie. Bo do tego trzeba dwojga.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 1,83 sekundy. Zapytań do SQL: 11