Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Jeżeli rodzine nie zaspokoją potrzeb rozwojowych dziecka...
Autor Wiadomość
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Czw 18 Cze, 2009 17:13   Jeżeli rodzine nie zaspokoją potrzeb rozwojowych dziecka...

Cezary Urbański, ARTYKUŁ TYGODNIA nr 3(1) Dorosłe dzieci,
www.antykoncepcja.com.pl

Jeżeli rodzice nie zaspokoją potrzeb rozwojowych swojego dziecka, może z niego wyrosnąć Dorosłe Dziecko. Sprawdź, czy masz zadatki na bycie Dorosłym Dzieckiem i co możesz zrobić, jeśli już nim się stałeś.

Najpierw słowo wyjaśnienia. Piszę, używając rodzaju męskiego, lecz to nie oznacza, że jestem „męską szowinistyczną świnią” czy mizoginistą (przeciwnikiem kobiet). Jestem mężczyzną i dlatego piszę w ten sposób. Nasze artykuły kierujemy do wszystkich zainteresowanych poruszanymi w nich tematami: mężczyzn i kobiet, a pisanie –łeś(aś) utrudniałoby Wam ich czytanie. Okej?

Dziś, zgodnie z zapowiedzią z ubiegłego tygodnia, będziesz mógł sprawdzić, czy należycie dbano o zaspokojenie Twoich potrzeb w wieku 0 – 6 miesięcy. W tym celu odpowiedz „tak” lub „nie” na pytania zamieszczonego poniżej testu:

1. Czy masz lub miałeś nałóg pokarmowy (przejadanie się, upijanie alkoholem, nadużywanie lekarstw, narkotyzowanie się, palenie papierosów?)
2. Czy nie wierzysz we własne zdolności zaspokajania swoich potrzeb? Czy uważasz, że musisz znaleźć kogoś, kto mógłby zadbać o ich zaspokojenie?
3. Czy trudno przychodzi ci zaufać innym? Czy czujesz, że zawsze musisz ich kontrolować?
4. Czy zdarza się, że nie zauważasz oznak konieczności zaspokojenia swoich potrzeb fizycznych? Na przykład: czy jesz, nie będąc głodnym? Czy często zdarza się, że nie zdajesz sobie sprawy z tego, że jesteś zmęczony i potrzebujesz wypoczynku?
5. Czy ignorujesz swoje potrzeby cielesne?
Czy zaniedbujesz właściwe odżywianie się lub unikasz ruchu? Czy idziesz do lekarza lub dentysty tylko z konieczności?
6. Czy czujesz głęboki lęk przed porzuceniem? Czy jesteś lub byłeś zrozpaczony z powodu zerwania związku uczuciowego?
7. Czy rozważałeś samobójstwo po zerwaniu więzów miłosnych (opuścił cię chłopak, dziewczyna, kochanek, przyjaciel lub małżonek wystąpił o rozwód)?
8. Czy często masz poczucie, że nigdzie nie możesz znaleźć sobie miejsca lub nie masz z nikim nic wspólnego (brak poczucia przynależności, identyfikowania się z czymś lub z kimś? Czy masz wrażenie, że ludzie niechętnie spotykają się z tobą lub nie życzą sobie twojej obecności?
9. Czy w życiu towarzyskim starasz się być niewidoczny, aby nikt cię nie zauważał?
10. Czy w związku opartym na miłości starasz się być tak pomocny (wręcz niezastąpiony), aby druga osoba (przyjaciel, kochanek, małżonek, dziecko, rodzice) nie mogła cię opuścić?
11. Czy preferujesz seks oralny lub masz obsesje (często fantazjujesz, myślisz) na ten temat?
12. Czy odczuwasz przemożną potrzebę bycia dotykanym i obejmowanym? (Często przejawia się to w potrzebie dotykania i obejmowania innych, niejednokrotnie bez pytania ich o zgodę)?
13. Czy odczuwasz ciągłą, obsesyjną potrzebę bycia docenianym i szanowanym?
14. Czy często jesteś wobec innych złośliwy, sarkastyczny, lub cyniczny?
15. Czy izolujesz się i wiele czasu spędzasz w samotności? Czy często czujesz, że nie warto podejmować prób nawiązywania znajomości z innymi ludźmi?
16. Czy często bywasz łatwowierny? Czy często akceptujesz opinie innych ludzi i „kupujesz je w ciemno”, bez przemyślenia?

Jeśli nie odpowiedziałeś twierdząco na żadne pytanie, to znaczy, że należysz do tych kilku promili osób, których potrzeby rozwojowe w okresie niemowlęcym były należycie zaspoka-jane. Może też to oznaczać, że nie odpowiedziałeś szczerze na te pytania lub nie wiesz, jak na nie odpowiedzieć.
Wiarygodny wynik testu to jedna lub kilka odpowiedzi twierdzących. Ilość odpowiedzi twierdzących jest miarą zaniedbań doznanych przez Ciebie w okresie niemowlęcym. Jeśli odpowiedziałeś twierdząco na wiele pytań, to oznacza, że krzywdy wyniesione z okresu niemowlęctwa negatywnie wpływają na Twoje obecne życie.
No i co? Czy nosisz się z zamiarem zrobienia awantury swoim rodzicom? A jeśli oni też doznali podobnych krzywd – do kogo będziesz miał pretensję? Czy obwinianie kogoś o Twoje niepowodzenia rozwiąże problem?
Przypomnij sobie, co mówiłem, porównując rozwój psychiczny człowieka do budowy domu. Okres do 6. miesiąca życia porównywałem do budowy fundamentu. Zły fundament może spowodować, że cała późniejsza budowla (twoje dorosłe życie) legnie w gruzach.
Niezaspokojenie potrzeb rozwojowych może prowadzić do powstania syndromu, określanego przez psychologów mianem Dorosłego Dziecka; masz 20, 30 40 czy nawet
50 lat, a w obliczu problemów, jakie stawia na Twojej drodze życie, zachowujesz się jak pięciolatek lub nastolatek. Dorosłe Dziecko nie umie rozwiązywać problemów: nie umie narzucić sobie dyscypliny (czyli nakreślenia i realizowania przyjętego planu), nie umie odroczyć gratyfikacji (teraz wysiłek – nagroda będzie potem), łatwo ogarnia je gniew, który odreagowuje na innych (biciem, obelgami, upokarzaniem innych, popełnianiem emocjonal-nych nadużyć).
Dorosłe Dziecko wszystkiego się boi, lecz za wszelką cenę usiłuje demonstrować otocze-niu, że niczego się nie boi. Dorosłe Dziecko często goli sobie głowę na łyso, zakłada glany, kupuje nóż sprężynowy albo „bejsbola”, wstępuje do nieformalnej grupy (przynależność do grupy daje mu poczucie bezpieczeństwa) i walczy z innymi grupami Dorosłych Dzieci. Staje się blokersem, dresiarzem. W ten sposób odreagowuje nienawiść, jaką czuje do otoczenia za krzywdy, których samo przedtem padło ofiarą.
Dorosłe Dziecko może też zostać podporą mamusi – jej zastępczym mężem (bo prawdzi-wy odszedł do innej kobiety lub większość czasu spędza w alkoholowym zamroczeniu). Może też zostać wyczynowcem (gwiazdą mediów, sportowcem, piosenkarzem), któremu oklaski fanów lub publiczności wynagradzają brak poczucia własnej wartości.
Dorosłe dziewczynki to słodkie idiotki mówiące do męża „- Tak, masz rację, mój Misiaczku” (gdy czterdziestoletni Misiaczek wcale racji nie ma), Królewny Śnieżki, Kopciuszki, latami czekające na swojego królewicza, ukochane córeczki tatusia, których „tatusiowie nigdy nie oddadzą nikomu”. Możliwości są tysiące i nie jest ważne, jaką Dorosłe Dziecko gra rolę. Ważne jest to, że nie jest sobą.
To tylko pierwsze z brzegu przykłady, jak Dorosłe Dziecko może wpływać na Twoje obecne życie. Może tylko jeszcze jeden, bardzo ważny: Dorosłe Dziecko często wybiera drogę przez życie na skróty i wierzy w magiczne rozwiązanie; że jakaś czynność (kompulsja) lub substancja ulży jego cierpieniu. A stąd tylko krok do uzależnień i nałogów.
Dorosłe Dziecko jest niedojrzałe do rozwiązywania problemów dorosłego życia. Nie mogło dojrzeć, ponieważ rodzice nie dali mu w odpowiednim czasie tego, czego ono potrzebowało. Skąd ma ono mieć umiejętność rozwiązywania problemów? Jeśli czegoś nie mamy (tu chodzi o posiadanie umiejętności), nie możemy się nim dzielić z innymi – bo nie mamy czym!

Test skrzywdzonego niemowlęcia pochodzi z John Bradshaw, „Powrót do swego wewnę-trznego domu”, wyd. Medium i SIAK Spectrum International, Warszawa 1995, zamieszczo-no za zgodą posiadacza praw autorskich przekładu.

I dochodzimy do sedna zagadnienia. Jak chcesz wychowywać swoje dzieci (nie „treso-wać”, lecz wspierać je w rozwoju), skoro sam jesteś Dorosłym Dzieckiem? Co im przeka-żesz? Czym się z nimi podzielisz? Swoją nieporadnością, brakiem umiejętności? Chcesz się dzielić z nimi swoimi brakami?
Właśnie to robią Dorosłe Dzieci: chcą kochać, a nienawidzą; chcą być dobrymi ludźmi, a krzywdzą siebie i innych, propagując swoją nieporadność życiową. Wszystkich wokół obar-czają winą za swoje niepowodzenia. Chcą tworzyć trwałe i wartościowe związki z innymi ludźmi, lecz opuszczają i są opuszczane, gdy kolejna przez nie wyrządzona krzywda prze-pełni kielich goryczy i cierpienia ich partnera.
Czy Dorosłe Dziecko może być dojrzałym człowiekiem, zdolnym do bycia partnerem, współmałżonkiem lub rodzicem? Dlatego nie utożsamiam świadomego rodzicielstwa z antykoncepcją, lecz ze świadomością trudu i pracy, jakiej ono wymaga. Przyszli rodzice powinni odpowiedzieć sobie na następujące pytania:
1) Czy stać nas na zaciągnięcie 25-letniego zobowiązania, że będziemy starali się zaspokajać wszystkie potrzeby emocjonalne, rozwojowe i materialne naszych dzieci?
2) Czy mamy czym się dzielić z dziećmi, które zamierzamy mieć?
3) Czy mamy wolę i umiejętności, by mądrze to czynić?

Jeśli swoje dzieciństwo wspominasz jak koszmar albo masz świadomość, że wiele rzeczy było „nie tak”, to nie oszukuj się. Jest duże prawdopodobieństwo, że nie będziesz dobrym rodzicem, jeśli wpierw nie rozwiążesz swoich własnych problemów. Staniesz się – mimo swoich najlepszych chęci – propagatorem krzywd, które Ciebie spotkały w domu rodzinnym i w najlepszym razie wychowasz takie samo Dorosłe Dziecko, jak Ty.
To Dorosłe Dzieci bywają czasem sprawcami najbardziej odrażających zbrodni. Lecz teraz zadaj sobie pytanie: kogo za popełniane przez nie zbrodnie należałoby ukarać?
Jest też druga strona medalu: fakt trudnego dzieciństwa i chodzenia do szkoły pod górkę nikogo nie usprawiedliwia. Nadal niewiele wiemy na temat mechanizmów myślenia, psychiki i duchowości. Istnieją dowody zaskakujących, cudownych metamorfoz i mnóstwo przykła-dów, że na każdym etapie życia można pójść w zupełnie innym kierunku. Do takiej zmiany obranej przez nas drogi dochodzi zazwyczaj w bardzo trudnych okolicznościach; dzięki tym okolicznościom możemy sobie powiedzieć: „- Tak dalej być nie może. Muszę z tym coś zrobić”.
Profesor Wiktor Osiatyński napisał książkę: „Kryzys, czyli szansa”. Szansa zmiany. I to jest pozytywne w każdym kryzysie i każdej trudnej sytuacji życiowej, w której możecie się znaleźć. Kryzys stwarza szansę dokonania obrachunku i zmiany. I to właśnie TY JESTEŚ ODPOWIEDZIALNY ZA TO, CZY Z TEJ SZANSY SKORZYSTASZ.
W takiej zmianie sposobu myślenia, życia i nadrabianiu różnych „zaległości i braków w lekcjach rozwoju” bardzo pomocny jest udział w grupach wsparcia. Istnieje w Polsce wiele grup opartych na programie 12 Kroków – najskuteczniejszym ze znanych programów zmiany myślenia i rozwoju duchowego. Na spotkaniach tych grup ich członkowie „dzielą się siłą, mądrością i nadzieją, aby rozwiązać wspólne problemy”. Są też grupy Dorosłych Dzieci, działające w oparciu o ten program.
Ponieważ najczęstszą przyczyną powstania syndromu Dorosłego Dziecka jest choroba alkoholowa u któregoś z domowników, najbardziej znana z tych grup to DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików”. Pierwsze tego typu grupy powstały i zaczęły działać w USA pod nazwą ACOA – Adult Children of Alcoholics. Gdy weźmiesz do ręki nowojorski informator na temat grup samopomocy, znajdziesz w nim (w samym Nowym Jorku!) kilkaset grup AA i ponad setkę grup ACOA, które zbierają się codziennie i prawie o każdej porze dnia i nocy. Wbrew krążącym opiniom, na takich spotkaniach nie dzieje się nic magicznego ani sekciarskiego. Po pierwsze – jeśli już na nie trafiłeś, to znaczy, że uznałeś, iż masz problem. Twój udział w spotkaniu świadczy o Twojej woli jego rozwiązania i wierzę, „że ten udział jakoś może pomóc w rozwiązaniu problemu”. I w ten sposób – zupełnie niepostrzeżenie – zrobiłeś OGROMNY krok na drodze do rozwiązania swoich problemów. Przyznałeś, że sobie nie radzisz, i że być może jest ktoś, kto jest Ci w stanie pomóc. Gratulacje!
Stare porzekadło grup 12 Kroków mówi: „Wpierw przyprowadź swoje ciało – rozum przyjdzie później”. I tak właśnie najczęściej jest: początkowo twoje psychologiczne mecha-nizmy obronne mogą sprawiać, że pomyślisz: „- O czym oni bredzą? Ja nie mam z tym nic wspólnego! Co za banda czubów”. Lecz nie daj się zwieść: to mówią Twoje psychologiczne obrony! Chodź w jak najkrótszym czasie na 90 spotkań, najlepiej 90 spotkań w 90 dni. Tak jak nie nauczysz się obcego języka, chodząc raz w tygodniu na zajęcia, tak udział w spotkaniach raz na tydzień też niewiele Ci da. Aby program zadziałał, ty musisz działać, czyli chodzić na spotkania.
Spotkania trwają zazwyczaj 1 – 2 godziny. Nie myśl, że nie zasługujesz na to, by poświęcić sobie aż tyle czasu! Nagrodą za tę inwestycję w siebie samego będzie siła i umiejętność radzenia sobie z rozwiązywaniem problemów, radość i wielka ulga. Już po kilku- , kilkunastu spotkaniach najprawdopodobniej dojdziesz do wniosku, że „- To jednak nie jest banda czu-bów”, i w wielu doświadczeniach, o których opowiedzą inni uczestnicy spotkania, ujrzysz swoje własne doświadczenia i siebie w różnych sytuacjach. Powiedzą też, co im pomagało w rozwiązaniu problemów, a co przeszkadzało. Jak sobie radzili. Jeśli będziesz chciał z ich doświadczeń skorzystać, za darmo dostaniesz setki gotowych recept na rozwiązywanie swoich problemów. Nie będziesz mógł unikać błędów, które inni popełnili. Oszczędzisz sobie wiele czasu, bolesnych doświadczeń i goryczy klęski.
Tak mniej więcej wygląda udział w spotkaniach. Oprócz tego, jeśli będziesz chciał – będziesz realizował program 12 Kroków, znajdziesz sobie kogoś doświadczonego, kto Ci w tym pomoże i zrzucisz ze swoich barków ogromny ciężar. Grupa, jej spotkania i program dadzą Ci wsparcie, którego nie dostałeś od rodziców, którzy zapewne też byli lub nadal są Dorosłymi Dziećmi.
Czy będziesz ich o to obwiniał? Czy może dziadków, albo pradziadków? Użalanie się nad sobą i obwinianie innych nie rozwiąże Twoich problemów. Natomiast to właśnie Ty masz szansę przerwania zaklętego kręgu krzywdzenia siebie i innych i obwiniania wszystkich dookoła za swoje niepowodzenia. To od Ciebie zależy, czy z tej szansy skorzystasz.
Zanim pomyślisz o byciu rodzicem, zastanów się, czy jesteś Dojrzałym Dorosłym, który wychowa Dojrzałego Dorosłego, czy Dorosłym Dzieckiem, które skrzywdzi i wychowa kolejne Dorosłe Dziecko? Jeśli masz co do tego wątpliwości, postaraj się najpierw rozwiązać swoje własne problemy. O jednym ze sposobów – udziale w spotkaniach DDA – już powie-działem. Na tych spotkaniach dowiesz się o innych możliwościach.
Jak długo potrwa, zanim dojrzejesz do rodzicielstwa? To zależy przede wszystkim od Twojej woli i działania. Nie martw się. Masz jeszcze czas na to, by zostać miłującym, dobrym rodzicem. Nie warto już na starcie komplikować życia sobie i swoim dzieciom.
Jestem zdania, że wszystkie próby opracowania przedmiotu do nauki w szkołach o nazwie „Przygotowanie do życia w rodzinie” są śmieszne (lub raczej żałosne!) i skazane na niepowodzenie. Jak można nauczyć kogoś życia albo miłości na lekcji? Albo „odrobić pracę domową z »przygotowania do życia w rodzinie«”? Ile na to potrzeba godzin i kto tego miałby uczyć?
Nie da się inaczej nauczyć życia niż po prostu… żyjąc. Dobre przygotowanie do życia w rodzinie polega na wzrastaniu w rodzinie, w której jest miłość, czyli „wola i chęć działania dla wspólnego dobra”. Bez przemocy, współuzależnienia i odgrywania ról. Człowiek, który wzrastał w atmosferze takiej rodziny, będzie wiedział, czym jest miłość. Będzie wiedział, że na nią zasługuje i będzie wiedział, jak się nią dzielić.
A mając tę wiedzę, poradzi sobie z wszystkimi trudnościami życia. Bo życie to nie „Big Brother”. Życie jest naprawdę trudne.
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 12