Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Do kobiet które są wolne
Autor Wiadomość
fairy 
Towarzyski



Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Kwi 2014
Posty: 336
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 13:17   Do kobiet które są wolne

Zdecydowałam sie tu napisać bo chciałabym dostać trochę wsparcia od kobiet którym
udało się wyrwać z toksycznego związku z alkoholikiem.
Oszczędzę opisów co i jak bo one nie różniłyby się wiele innych tutaj.
Byłam w związku z alkoholikiem 9 lat, rozstalismy się z mojej decyzji.
Chciałabym się rozwieść.
Poszłam na terapię, na razie byłam na 3 spotkaniach.
Problem w tym że nadal kocham męża ale te lata ciężkie zabiły resztki zaufania i szczęścia we mnie, poza tym mąż przez lata picia stał się agresywny słownie, nerwowy i zawistny.
Wieczny krytykant, wiecznie niezadowolony.
Na razie jestem sama od 3 miesięcy, z mężem mam kontakt znikomy.
Wiem że on mnie kocha i ja go tez kocham.
Ciężko mi bardzo że to ja i tylko ja prę do zakończenia tego i do rozwodu.
Wcale nie cieszy mnie samotne życie, choć jest spokojniejsze i lepsze.
Próbowałam zbić klin klinem ale to nic nie dało, poczułam że oszukuję i siebie i jego.
Jak znalazłyście siłę żeby to zakończyć?
 
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 13:35   

Witaj Fairy :)

fairy napisał/a:
Jak znalazłyście siłę żeby to zakończyć?

Nie miałam wprawdzie urzędowego rozwodu, ale w rzeczywistości zakończyłam związek i odseparowałam się od męża.
Przez jakiś czas dominowała u mnie chęć kontroli, choć wiedziałam, że sprawdzanie, czy wrócił, czy pijany, jest niepotrzebne, bo zawsze był pijany, więc kierowałam myśli w inną stronę usiłując "wyrzucić go z głowy". Po jakimś czasie udało się.
Na mojej terapii jedna z koleżanek mówiła, że przed i w trakcie rozwodu dosłownie pielęgnowała wszystkie najgorsze wspomnienia, żeby się tylko nie wycofać.

Tak w ogóle gdy jeszcze trochę pochodzisz na terapię i dołożysz do tego Al-Anon, to Twoja własna odpowiedź przyjdzie sama.
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
Ostatnio zmieniony przez Klara Pią 04 Kwi, 2014 13:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 13:40   

witaj fairy :)
Cytat:
Jak znalazłyście siłę żeby to zakończyć?


najpierw umarla wiara w to, ze cos sie zmieni, pozniej nadzieja a z nia przyszla sila

pewnie tli sie w Tobie jakas nadzieja?...............
 
     
Duszek 
Gaduła
coraz częściej szczęśliwa



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 07 Gru 2012
Posty: 719
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 13:57   

Witaj.
Klara napisał/a:
dosłownie pielęgnowała wszystkie najgorsze wspomnienia

myślę, że to jedna z dobrych metod.
Kiedyś, gdy rozeszłam się ze swoim partnerem za wszelką cenę chciałam zapomnieć o złych rzeczach, więc bardzo często przypominałam sobie te dobre i miłe chwile.
I tak bardzo za nim zatęskniłam, że zapomniałam o jego kłamstwach, oszustwach i zdradach, aż pozwoliłam mu wrócić.
A teraz patrzę na to realnie. Dziś wiem, że te miły chwile to przygotowywanie sobie gruntu przed kolejnym piciem itd.
Po prostu dziś nie wspominam...i to pomaga.
_________________
Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
 
     
fairy 
Towarzyski



Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Kwi 2014
Posty: 336
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 14:12   

No właśnie u mnie jest o tyle dziwna sytuacja że ja nie chcę kontrolowac picia męża.
Ja nie wiem co on robi, kiedy pije i ile.
Ten etap kontrolowania przerabiałam już wcześniej, nawet podczas rozstań.
Nawet sprawdzałam rankami czy się nie zapił - dzowniłam, szukałam go.
Teraz nie czuję takiej potrzeby, to jego decyzja.
Myślę że żyje tak jak lubi i jest mu dobrze.
Ja odczuwam ciągły ciężar podjętej decyzji i czuję się winna że próbuje sobie ułożyć
szczęśliwe życie sama.
Wybieram się na terapię grupową, mam nadzieje że to mi jakoś pomoże.
Wszystkie złe wspomnienia spisuję w pamiętniku, to mi pomaga trochę.
Widzę jak bardzo ten związek nie miał sensu i szans.
Skąd takie poczucie winy?
Moja terapeutka mówi że to dlatego że poza współuzależnieniem kocham go po prostu.
Bardzo jest mi ciężko, to mi odbiera całą radość życia i spokój który sama sobie
wywalczyłam przecież.
Ostatnio zmieniony przez fairy Pią 04 Kwi, 2014 14:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Tajga 
(konto nieaktywne)


Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 29 Lip 2011
Posty: 1585
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 14:18   

fairy napisał/a:
Wiem że on mnie kocha

fairy napisał/a:
poza tym mąż przez lata picia stał się agresywny słownie, nerwowy i zawistny.
Wieczny krytykant, wiecznie niezadowolony.

To nie kochanie, to mózgu pranie.
Mój mąż nie był alkoholikiem, był manipulantem i psychicznym przemocowcem.
W przeciwieństwie do Ciebie trwałam w tym bagnie ponad dwadzieścia lat.
Jak odeszłam to już nie zawracałam sobie głowy myśleniem o nim,
no chyba że przy pisaniu pozwu rozwodowego :mgreen:
Życie jest za krótkie żeby je tracić na bzdury, myślenie o kimś kto nie miał czasu pomyśleć o nas.
_________________
Na końcu wszystko będzie dobrze.
Jeżeli nie jest dobrze, znaczy że to jeszcze nie koniec.
J.Lennon
 
     
Duszek 
Gaduła
coraz częściej szczęśliwa



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 07 Gru 2012
Posty: 719
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 14:37   

Tajga napisał/a:
Życie jest za krótkie żeby je tracić na bzdury, myślenie o kimś kto nie miał czasu pomyśleć o nas.

Tajguś, super ergr
_________________
Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
 
     
Duszek 
Gaduła
coraz częściej szczęśliwa



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 07 Gru 2012
Posty: 719
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 14:42   

fairy napisał/a:
Skąd takie poczucie winy

a może z wpojonych zasad z dzieciństwa...
a może słowa Twojego męża są w Tobie tak zakotwiczone, że ciągle widzisz winę w sobie...
w końcu przez ileś tam lat, może i nieświadomie Ciebie obwiniał...
_________________
Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 14:46   

fairy napisał/a:
czuję się winna że próbuje sobie ułożyć


nigdy nie mowilas mu zeby wybral? albo Ty albo flaszka? bo ja powiedzialam zeby sie zdecydowal
wiec jak mozna miec poczucie winy? to byl jego wybor a nie moj
 
     
fairy 
Towarzyski



Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Kwi 2014
Posty: 336
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 14:47   

No i tak właśnie chcę myśleć, dlatego poprosiłam Was o wsparcie.

Mój mąż jest psychicznym oprawcą, zawsze jestem przy nim spięta.
Alkohol był tylko dodatkowym problemem.
Może nie pić długo, być trzeźwy, starać się być miły a ja jestem przy nim
napięta ja struna. Cały czas kontroluję co mówię co robię.
A i tak zawsze znalazł jakiś powód do krytyki.
Odchodziłam już wiele razy wcześniej bo zaczęło mi siadać zdrowie ze stresu.
Dlatego nie chcę i nie mogę już wracać do tego.
Nie rozumiem tylko dlaczego czuję się tak fatalnie.

2 latat temu spotkałam mężczyznę który o mnie walczył i chciał mnie wyrwać
z tego związku ale się nie udało. Mąż mia wypadek w pracy (nie związany z alkoholem)
i "musiałam" się nim zaopiekować.
Wyrzucam sobie trochę też że spotykałam się z kimś innym.
Ale mój mąż poza tym że męczył mnie psychicznie to był bardzo chłodny, szorstki.
Nigdy mnie nie tulił, nie całował, chciał tylko seksu po alkoholu.
Ja tak nie mogłam...

Boże daj mi siły...
 
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 14:49   

chodz pilnie na terapie.............
 
     
fairy 
Towarzyski



Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Kwi 2014
Posty: 336
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 14:51   

Tak, jestem wychowana w dosyć konserwatywnej rodzinie.
Zawsze uważałam że żona powinna zostać przy mężu...
Teraz za to pokutuję.

Wiele razy mówiłam albo ja albo wódka, mąż obiecywał ale potem znowu to samo.
Dlatego odchodziłam.

Olga słusznie zauważyła - to ja czuję winę w sobie.
Mąż latami mi powtarzał że wszystko moja wina, a on nie będzie pantoflarzem
i nie mam prawa mu mówić co ma robić.
Poza tym mówił że gdyby się dowiedział o innym mężczyźnie to odszedłby
bez słowa bo to najgorsze co może być...
A ja to własnie zrobiłam.
 
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 14:55   

fairy napisał/a:
Wiele razy mówiłam albo ja albo wódka,


no wiec wybral :bezradny: to wodka jest dla niego kochanka, zona i przyjaciolka a nie Ty
 
     
Tajga 
(konto nieaktywne)


Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 29 Lip 2011
Posty: 1585
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 15:22   

fairy napisał/a:
Nie rozumiem tylko dlaczego czuję się tak fatalnie.

Koń który latami chodził w kieracie, uwolniony od niego też nie wie co robić.
Stoi niepewnie i czeka....nauczony jednej czynności jeszcze nie wie, jak to przyjemnie jest biegać po łące,
można iść w każdą stronę, a można nigdzie nie iść, wszystko według woli :)
Trzeba czasu i nawyknie się do wolności, i dysponowania własną osobą.
_________________
Na końcu wszystko będzie dobrze.
Jeżeli nie jest dobrze, znaczy że to jeszcze nie koniec.
J.Lennon
 
     
fairy 
Towarzyski



Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Kwi 2014
Posty: 336
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią 04 Kwi, 2014 15:41   

Tak macie rację. Muszę zacząć inaczej o tym wszystkim myśleć.
Aż nabiorę wewnetrznego przekonania.
To chyba jedyny sposób wyrwać się z tej toksycznej więzi z nim.

I tak... mąż wybrał wódkę nie mnie. I to nie raz.
Bo szans było wiele, jak to w takich związkach.
Problem jest w tym że mąż zmienił taktykę w pewnym momencie.
Nie siedział już pijąc z kumplami do nocy czy rana, wracał względnie
trzeźwy. Mówił że się pilnuje że rozumie że jego zachowanie w przeszłości
było straszne. Nie wie jak mógł tak się zachowywać i że tak już nigdy nie będzie.
Poza tym podkreślał że wszystko jest dla ludzi, i napić się czasem można.
Właściwie... ja nie odeszłam od niego ze wzgledu na samo picie bo zaczął
pić w białych rekawiczkach - jak to się mówi.
I tu mnie "złapał" bo w sumie pod względem alkoholu było "normalnie".
Odeszłam ze względu na przemoc psychiczną i tą jego krytykę wieczną o wszystko.
No i ten seks - tylko po alkoholu, więc właściwie jego brak.
Brrr....
Ostatnio zmieniony przez fairy Pią 04 Kwi, 2014 15:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,36 sekundy. Zapytań do SQL: 14