Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Problem z osobą bardzo współuzależnioną!
Autor Wiadomość
Mozaika 
Towarzyski
Nie piję od 15.01.2016.



Dołączyła: 20 Mar 2015
Posty: 251
Skąd: Lublin
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 09:06   Problem z osobą bardzo współuzależnioną!

Nie piję już 8 miesięcy, staram się jak mogę, jestem miła, uprzejma, szczera, staram się dobrze żyć ale i stawiać granice, których wcześniej nie było. Moja mama jest bardzo współuzależniona, dosłownie żyje moim życiem. Ja to rozumiem, gdy piłam wykorzystywałam to, zawsze mi pomogła, przyholowała do domu, kryła w pracy, nakarmiła, nawet po wódkę leciała jak mnie trzęsło... Było, minęło... Otóż nie, jest problem, mama nadal chce uczestniczyć w moim życiu, ustawiać, wszystko wiedzieć, po operacji chodziła ze mną do pracy, żeby mi pomóc! Ale w końcu powiedziałam dosyć, nie potrzebuję tego, nie chcę, chcę żyć w spokoju bez Twojego udziału i pomocy! I był straszny cyrk, płacz, wypominanie, jak to? To ja dla Ciebie tyle zrobiłam, poświęciłam, wypominanie szczegółowe, płacz i oskarżanie o niewdzięczność! Teraz nie odzywamy się do siebie. Ja wiem że powinnam być wdzięczna, bo mama mi bardzo pomogła, ale tak się zastanawiam, czy gdyby mnie nie niańczyła i nie holowała przez pijackie życie to wcześniej zaryłabym nosem w błoto i być może wcześniej przestała pić? Nie wiem jak teraz jej wytłumaczyć, że tak już nie będzie, że odcinam właśnie pępowinę. Mama nie uważa się za osobę współuzależnioną, nie uważa też że potrzebna jej terapia, uważa że jest taka silna i dzielna, poświęcająca się. Wiem że pora by była wyprowadzić się, ale na to jeszcze nie czas, boję się mieszkać sama, nie ufam sobie na tyle jeszcze. Za mało czasu minęło. Pomyślę o tym gdy już mocno stanę na nogi. Poradźcie mi jak postępować z mamą?
_________________
Według mnie ludzie są mozaiką dobra i zła. Każdy z nas ma potencjał, by być dobry albo zły. Granica między złem a dobrem jest przepuszczalna. A sytuacja podkreśla bardziej te dobre lub złe elementy.
Philip Zimbardo - "Jak uwodzi zło"
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 09:25   

Nie wiem :bezradny:
Nawet kiedy się wyprowadziłem za dwa dni była u mnie ze łzami że jej już nie kocham więc mieszkanie przepisze na RM...

Rozumiem Cię Mozajko... :pocieszacz:
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
esaneta 
Moderator


Pomogła: 94 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 12 Lip 2011
Posty: 3397
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 09:35   

Mozaiki, tak sobie pomyślałam, zaproś może mamę na jakiś meeting otwarty?
Bo jak rozumiem na terapię pewnie nie da się namówić.
_________________
I Love gołąbki Klarci.

:esa:
 
     
Mozaika 
Towarzyski
Nie piję od 15.01.2016.



Dołączyła: 20 Mar 2015
Posty: 251
Skąd: Lublin
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 09:35   

ergr Dziękuję Stasiu 8|
_________________
Według mnie ludzie są mozaiką dobra i zła. Każdy z nas ma potencjał, by być dobry albo zły. Granica między złem a dobrem jest przepuszczalna. A sytuacja podkreśla bardziej te dobre lub złe elementy.
Philip Zimbardo - "Jak uwodzi zło"
 
     
Mozaika 
Towarzyski
Nie piję od 15.01.2016.



Dołączyła: 20 Mar 2015
Posty: 251
Skąd: Lublin
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 09:38   

Byłyśmy na mitingu otwartym, i mam stwierdziła że tam są chorzy ludzie, ona o sobie tak nie myśli... Nawet zaciągnęłam ją do mojego terapeuty, ale jemu powiedziała że Bóg daje jej siłę, i to jest niepokojące, bo wpadła już w dewocję. Ja rozumiem wiarę, ale ona przesadza, choć nie mnie to oceniać...
_________________
Według mnie ludzie są mozaiką dobra i zła. Każdy z nas ma potencjał, by być dobry albo zły. Granica między złem a dobrem jest przepuszczalna. A sytuacja podkreśla bardziej te dobre lub złe elementy.
Philip Zimbardo - "Jak uwodzi zło"
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 09:46   

Może spróbuj po troszeczkę. Drobnymi kroczkami. Odsuwać się powoli.
Swoją drogą - osiem miesięcy to i dużo i mało.
Dużo dla Ciebie, ale żeby zyskać zaufanie kogoś kto uczestniczył w Twoim poprzednim życiu, to stanowczo za mało.
Myślę, że jeśli uzbroisz się w cierpliwość, to dopniesz swego - uzyskasz zaufanie i samodzielność.
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Mozaika 
Towarzyski
Nie piję od 15.01.2016.



Dołączyła: 20 Mar 2015
Posty: 251
Skąd: Lublin
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 10:07   

Na razie atmosfera w domu jest nie do zniesienia... Dziękuję Klaro ergr
_________________
Według mnie ludzie są mozaiką dobra i zła. Każdy z nas ma potencjał, by być dobry albo zły. Granica między złem a dobrem jest przepuszczalna. A sytuacja podkreśla bardziej te dobre lub złe elementy.
Philip Zimbardo - "Jak uwodzi zło"
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 12:23   

Mozaiko, ja właściwie odcinałam się wpierw fizycznie, wieku 23 lat wyprowadziłam się z domu, przerwałam studia, pracowałam. Było ciężko,ale okazało się, że fizyczne odcięcie się to za mało od nadkontrolującego ojca i mamy, która..,hmmm... potrafi nieźle manipulować... (właśnie w tym momencie pomyślałam, że chociaż cały czas widziałam u ojca cechy uzależnienia- przede wszystkim od pracy, to chyba u ojca mnóstwo cech współuzależnienia teraz zobaczyłam, dziękuję, bo to cenna dla mnie informacja, ciekawe, że to mi nigdy do głowy nie przyszło :szok: ).
W miarę oderwałam się i zaczęłam emocjonalnie "samo-siebie-stanowić" podczas terapii. Wpierw uwolniłam się od uraz z dzieciństwa i różnych nieprzyjemnych uczuć, niejako zamknęłam w końcu ten rozdział, a mogłam zacząć działać w czasie rzeczywistym. A tu się przydała asertywność, warsztaty i ćwiczenia w realu. Łatwo nie było, sporo łez, bólu... było.

Dzisiaj - oni się nie zmienili. No może trochę z wiekiem i bardziej mnie szanują, bo zwykle nie jestem na każde zawołanie (chyba, że to mój wybór). nadal potrafią ranić jak nikt. Zmieniło się moje nastawienie, wiem, jak sobie z tym radzić. Nawet jak tu przed zlotem miałam trudną sytuację z mamą, to jakoś to strawiłam i... kilka dni później już było Ok. Kiedyś trawiłabym to miesiącami, może nawet w złości zerwałabym na jakiś czas kontakty, a tak przeszłam nad tą sytuacją, dopuściłam do siebie ból, żal, do którego miałam prawo, ale dość szybko uporałam się z tym. No a przy okazji cenne doświadczenie (bo w duszy była jeszcze jakaś zadra z przeszłości nie wyjęta)
 
     
Tajga 
(konto nieaktywne)


Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 29 Lip 2011
Posty: 1585
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 15:03   

Dorota, po tym co napisałaś jasne stają się Twoje relacje z córkami.
Jak masz mieć autorytet skoro matka Cię niańczy?
Bardziej traktują Cię jak siostrę, niż rodzcielkę.
Osoba która jest pod tak ogromnym wpływem matki/babci nie jest wzorem, i nie ma
szacunku i posłuchu.
No tak to widzę :(
Masakra.
_________________
Na końcu wszystko będzie dobrze.
Jeżeli nie jest dobrze, znaczy że to jeszcze nie koniec.
J.Lennon
 
     
Tibor 
Towarzyski



Pomógł: 7 razy
Wiek: 50
Dołączył: 08 Sie 2016
Posty: 495
Skąd: z jasnej strony mocy
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 15:32   

Na początku mojej abstynencji myślałem, że zwariuje. Nie mogłem wytrzymać z moją matką. Na każdym kroku mnie kontrolowała, zwracała uwagę, że robię źle, czepiała się niemal wszystkiego. Moja koncepcja jest taka, że gdy piłem, byłem nieco uzależniony od niej, bo gdyby mi nie podała do stołu, to bym nic nie jadł przez całe dnie. Na kaca chodziła mi po piwo, po wodę itd. Prawdopodobnie czuła się potrzebna, a ja to skrzętnie wykorzystywałem. Gdy zaprzestałem picia, zacząłem niektóre rzeczy robić samodzielnie (zakupy, śniadanie, obiad, czasem pranie itd) i zaczęły się utarczki. Ona mi słowo - ja jej trzy.

Jestem dziś za to niesamowicie wdzięczny. Dość szybko zrozumiałem, że mogę zmieniać tylko siebie, że nie mam wpływu na jej zachowanie. Tak bardzo chciałem, żeby to ona się leczyła, że nie widziałem iż jestem niewolnikiem własnych oczekiwań.

Dziś moja mama jest taka chyba jak była, z tym że mi to zupełnie nie przeszkadza. Może bywa nawet ciut milsza do mnie, ale to ja najpierw zmieniłem podejście do niej. Częściej operuje językiem miłości, bo przecież chyba każdy wie, że "kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie".
_________________
"życie duchowe to nie teoria"
 
     
Mozaika 
Towarzyski
Nie piję od 15.01.2016.



Dołączyła: 20 Mar 2015
Posty: 251
Skąd: Lublin
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 19:33   

Kochani serdecznie dziękuję za pomoc ergr Musiałam się oderwać od kompa, ochłonąć bo powiem szczerze że wypowiedź Tajgi mocno mnie wkurzyła, byłam wściekła, miałam chęć jej nawrzucać, że jak może, g***o wie, itp. nawet że wymieniła moje imię mnie wkurzyło, choć jest powszechnie wiadome :P No ale muszę przyznać jej rację, tak rzeczywiście jest, moje córki traktują mnie jak siostrę i ja tak się zachowuję wobec nich, jak kumpela, nie jak matka! Tak wyglądało moje życie, ja piłam, a mama wychowywała moje dzieci. Znikałam z domu na całe dnie, tygodnie, a ona nimi się zajmowała i mną jak nie byłam w stanie... I ja się dziwię że w 8 miesięcy nic się nie zmienia? Trzeba czasu, małych kroczków i mojej wyprowadzki, ale na wszystko przyjdzie pora. Nie na udry, nie awanturami, ale taktem i cierpliwością, trzeba powoli usuwać mamę z mojego życia. Dużo przemyślałam dzisiaj i wiem że długa droga przede mną, ale sama na to zapracowałam, to ja wyhodowałam potwora, czyli współuzależnioną. Ona taka się stała przeze mnie, nie urodziła się taka, a mnie było po prostu tak wygodnie przez tyle lat. Dopiero teraz nagle "wydoroślałam" i chce wszystko zmieniać na hurra, a tu trzeba czasu, powoli wszystko się zmieni. Dziękuje jeszcze raz wszystkim za rady, a zwłaszcza Tajdze za kopniaka, i racja jest w powiedzeniu, że co nas dotyka, to nas dotyczy :kwiatek:
_________________
Według mnie ludzie są mozaiką dobra i zła. Każdy z nas ma potencjał, by być dobry albo zły. Granica między złem a dobrem jest przepuszczalna. A sytuacja podkreśla bardziej te dobre lub złe elementy.
Philip Zimbardo - "Jak uwodzi zło"
 
     
smokooka 
Uzależniony od netu


Pomogła: 100 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 4059
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 20:07   

Dobrze mądrych poczytać :)
_________________
Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
:smok: :oczyska: ka
 
     
staszek 
Gaduła
staszek



Pomógł: 12 razy
Wiek: 64
Dołączył: 13 Paź 2013
Posty: 509
Skąd: dolny slask
Wysłany: Sob 27 Sie, 2016 21:15   

Cytat:

Nie piję już 8 miesięcy,

To jest stanowczo za krótki okres żeby to wszystko wyprostować.Powiem tobie jak, to zadziałało u mnie.Wystarczy że Ja się zmieniam i wszystko w około mnie się zmienia. Ja nad sobą pracuję i nie wymagam od Żony terapii, panuję nad emocjami i zachowaniami.Te zachowania Żony są różne,tylko Ja się nauczyłem nad nimi panować.Nie wiem jaką tam masz komunikację z Mamą,u mnie też komunikacja z Żoną poprawiła wspólne zrozumienie.Pozdrawiam. :)
_________________
Nigdy nie jest za późno, by odmienić swoje życie i stać się lepszym człowiekiem.
 
     
Mozaika 
Towarzyski
Nie piję od 15.01.2016.



Dołączyła: 20 Mar 2015
Posty: 251
Skąd: Lublin
Wysłany: Nie 28 Sie, 2016 10:26   

Też tak myślę i wdrażam w życie, staram się być konsekwentna. Powoli odsuwam ją od moich spraw, jedna córka już się wyprowadziła, więc jej nie niańczy, druga jeszcze ją wykorzystuje, ale widzę że też ma dość tego ubezwłasnowolnienia i wścibstwa babci. Wczoraj miałyśmy przykra rozmowę, ale już się odzywamy do siebie, jest lżej... Powiedziałam mamie bardzo przykre słowa, ale myślę że terapia szokowa była potrzebna. Na jej wypominanie odpowiedziałam że niech się zastanowi co mówi, bo kto wie co ją czeka jutro, może na przykład dostać wylewu i być całkowicie sparaliżowana i zdana na łaskę innych, i kto jej wtedy pomoże? Wnuczki? Wątpię, może wtedy liczyć tylko na mnie... Pół dnia o tym myślała, i być może doszła do jakichś wniosków, bo już jest lepiej. Ale z mojej strony już nie będzie jak było, powolutku zacznę ją odsuwać od mojego życia, i zachęcę do tego córkę. Zobaczymy jak będzie... Dziękuję jeszcze raz kochani :buzki:
_________________
Według mnie ludzie są mozaiką dobra i zła. Każdy z nas ma potencjał, by być dobry albo zły. Granica między złem a dobrem jest przepuszczalna. A sytuacja podkreśla bardziej te dobre lub złe elementy.
Philip Zimbardo - "Jak uwodzi zło"
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Nie 28 Sie, 2016 18:58   

Mozaika napisał/a:
Musiałam się oderwać od kompa, ochłonąć bo powiem szczerze że wypowiedź Tajgi mocno mnie wkurzyła, byłam wściekła, miałam chęć jej nawrzucać, że jak może, g***o wie, itp. nawet że wymieniła moje imię mnie wkurzyło, choć jest powszechnie wiadome :P No ale muszę przyznać jej rację (...) Dziękuje jeszcze raz wszystkim za rady, a zwłaszcza Tajdze za kopniaka, i racja jest w powiedzeniu, że co nas dotyka, to nas dotyczy :kwiatek:

Dojrzewasz nam, Mozajko, dojrzewasz... :aha:
Miło widzieć w Tobie taką zmianę - faktycznie, dawniej byłaby tu już zadyma na sto pięćdziesiąt fajerek! xcc
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,18 sekundy. Zapytań do SQL: 12