Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Detoks dla duszy, ciała i umysłu
Autor Wiadomość
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 36
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Śro 05 Paź, 2016 14:20   Detoks dla duszy, ciała i umysłu

Chciałem poruszyć zagadnienie zamienników. Nie jako jakiegoś innego uzależnienia ale jako substytutu dla alkoholu. Bo alkohol to tylko objaw choroby.

Łatwo jest zauważyć jakiś zamiennik gdy jest on jeden i jest destruktywny dla normalnego funkcjonowania. Gorzej gdy zamienników jest kilka o małym natężeniu. Dla mnie najlepszym sposobem jest odstawienie substancji/czynności i obserwowanie siebie.

Jakiś czas temu odstawiłem telewizję, gazety i ogółem środki masowego przekazu. Nie wiem co się dzieje na świecie, może było trzęsienie ziemi, albo nowa wojna wybuchła. Nie wiem, u mnie teraz deszcz pada i ta wiedza mi wystarcza. Zauważyłem że moje życie stało się ważniejsze, bardziej znaczące. Wcześniej myślałem że ważne rzeczy dzieją się gdzieś daleko, w Moskwie lub Waszyngtonie.

Muzyki i książek odstawić nie umiem albo nie chce. Ale muzykę zmieniłem na taką bez słów. Zero tolerancji dla głupich tekstów. Książki też czytam nie byle jakie.
Łatwo sobie umysł zaśmieścić zbędnym informacjami. No i jeszcze potrzeba dostarczania różnych treści może być próbą tłumienia własnych nieprzyjemnych myśli. Przyłapałam się na tym kilka razy.

Klasyką gatunku są oczywiście słodycze, i inne produkty zawierające dużo cukrów prostych. Dostałem kiedyś zielone światło na taki zamiennik od psychiatry jako remedium na depresję. Odstawiłem kilka tygodni temu, a pomogły mi techniki wyniesione z terapii. Lista zysków i strat itp. Nie myślałem że to będzie takie ciężkie.

O nikotynie to chyba mówić nie muszę, każdy wie co jest pisane na opakowaniu.

Kolejnym, chyba najtrudniejszym zagadnieniem, są relacje z ludźmi. Czy jestem istotą społeczną? Czy potrzebuje uwagi, zainteresowania i aprobaty innych ludzi? Czy umiem nawiązywać relacje i czy umiem też rozwiązywać? Tutaj konkretnych odpowiedzi nie mam, jestem w trakcie badania siebie pod tym względem.

A jak to jest u was? Jeśli dla kogoś to zbyt intymne to spoko, nic na siłę. Interesuje mnie temat zależności i jego wpływu na zdrowie, poczucia spełnienia.
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
Ostatnio zmieniony przez Thomasson Śro 05 Paź, 2016 14:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Śro 05 Paź, 2016 14:46   

Cobyś się nie uzależnił, od bycia niezależnym ;)
Thomasson napisał/a:
Czy jestem istotą społeczną? Czy potrzebuje uwagi, zainteresowania i aprobaty innych ludzi? Czy umiem nawiązywać relacje i czy umiem też rozwiązywać?

nie na poziomie potrzeb, nie na poziomie zależności
a tak, na poziomie człowieczeństwa

Ogólnie wygląda to na wychodzeniu z tych "zależności" i potem dopiero na tworzeniu ich na nowych "zasadach". Nic co ludzkie nie jest mi obce. :)
Nawet informacje polityczne. Są. To nie oznacza, że mają na mnie wpływ.

Ostatnio przyjaciel podpowiedział mi kurs.. zobacz, może Ci podejdzie :)
https://www.pallava.dhamm...67.0.html?&L=15
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 36
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Sob 08 Paź, 2016 19:12   

Jo-asia napisał/a:
Ogólnie wygląda to na wychodzeniu z tych "zależności" i potem dopiero na tworzeniu ich na nowych "zasadach"

Możesz to rozwinąć, na jakich nowych zasadach?
Jo-asia napisał/a:
Ostatnio przyjaciel podpowiedział mi kurs.. zobacz, może Ci podejdzie

Bardzo fajna sprawa i chętnie bym się udał na takie odosobnienie. Normalnie to nie małe pieniądze kosztuje, a tu co łaska))) Tylko ja już praktykuje anapanasati i nie chce mieszać. No ale też nikt by mi tam do umysłu nie zaglądał.

To jest ok, ale później wraca się do rzeczywistości, i efekt często się rozmywa. Myślałem bardziej o detoksie w stylu Ramadanu, gdzie łączy się wszystko z codziennością.
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Nie 09 Paź, 2016 11:57   

Thomasson napisał/a:
Bardzo fajna sprawa i chętnie bym się udał na takie odosobnienie. Normalnie to nie małe pieniądze kosztuje, a tu co łaska))) Tylko ja już praktykuje anapanasati i nie chce mieszać. No ale też nikt by mi tam do umysłu nie zaglądał.

To jest ok, ale później wraca się do rzeczywistości, i efekt często się rozmywa. Myślałem bardziej o detoksie w stylu Ramadanu, gdzie łączy się wszystko z codziennością.

Nie praktykuję niczego konkretnego. Medytacja dla mnie, kończy się snem.
Na kurs się zapisałam, dostałam.. nie wiem czy z niego skorzystam. Jeszcze mam tydzień.
Zapisałam się głównie aby wejść w całkowitą pustkę, ciszę i zobaczyć jak to jest. Pod kierunkiem.. Bo ogólnie sama sobie jestem sterem, żeglarzem i okrętem.
Po to aby "łatwiej" było mi o uważność w codzienności. Moje wątpliwości, teraz rozbijają się o "czy mi to jest potrzebne", czy aby to nie jest kolejne "katowanie" siebie.
Thomasson napisał/a:
Możesz to rozwinąć, na jakich nowych zasadach?

w sumie, teraz odpisując Ci uświadamiam sobie, że to jest moja praktyka uważności, na codzień.
Każdego człowieka, który w jakiś.. obojętnie jaki.. sposób mnie do siebie przyciąga, traktuję jako siebie. Co rozumiem przez to sformułowanie.. Wchodząc w interakcję np rozmowę (inaczej związek, na najprostszym poziomie) dowiaduję się czegoś o sobie. Związek polega na wymianie. Dla mnie to oznacza, odpowiedzi takiej jaka we mnie w tym momencie się pojawia, jaką we mnie dana osoba wywołuje. Tego, skutkiem jest wzrost wiedzy (świadomości) we mnie. Ja w ten sposób odkrywam siebie. Odnajduję zależności, ukryte mechanizmy czy myśli. Odkłamuję siebie. Pozbawiam się, mechanizmów obronnych. Otwieram się. :)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Gabi74 
Małomówny



Pomogła: 3 razy
Wiek: 50
Dołączyła: 13 Lis 2011
Posty: 81
Skąd: mazowsze
Wysłany: Pon 10 Paź, 2016 12:14   

Thomasson napisał/a:
Bo alkohol to tylko objaw choroby.

racja, objaw pewnej pustki, którą za wszelką cenę chce się wypełnić.
w moim przypadku to klasyczne zamienniki słodycze, kawa, jedzenie, seks.
z różnym natężeniem. jako kobieta, mam trochę może inaczej, czasem bardziej intensywnie, bo hormony. wtedy jeszcze trudniej jest mi się oprzeć.
Czuję, jak istotne jest to co napisała Jo-asia o uważności.
Jak przestaję być uważna to pochłaniam duuuużo więcej wszystkiego. j
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 36
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Pon 10 Paź, 2016 22:37   

Joasia. Też zauważam swoje zachowanie w relacjach i to jest najlepszy nauczyciel. Rzeczy martwe i inne zjawiska nie dają tyle emocji co drugi człowiek. Kiedyś działałem na takiej zasadzie: jeśli inni mnie zaakceptują to będę mógł zaakceptować sam siebie, więc muszę robić wszystko aby nie stracić akceptacji innych, nawet uciekając się do przemocy, oszustwa i manipulacji. Dzisiaj zmierzam do zasady: akceptuje siebie więc inni mogą zakończyć ze mną relacje, nie podając nawet przyczyny. Oni są wolni, i ja też jestem wolny.

Gabi. Brak uwaznosci to 99% moich problemów.
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
staszek 
Gaduła
staszek



Pomógł: 12 razy
Wiek: 64
Dołączył: 13 Paź 2013
Posty: 509
Skąd: dolny slask
Wysłany: Pon 10 Paź, 2016 22:50   

Thomasson napisał/a:
Dzisiaj zmierzam do zasady: akceptuje siebie więc inni mogą zakończyć ze mną relacje, nie podając nawet przyczyny

Thomson,miałem podobnie,dzisiaj dla mnie nie ważne jest, jak ktoś się będzie czuł.Najważniejsze jest dla mnie żebym Ja się dobrze czuł. :)
_________________
Nigdy nie jest za późno, by odmienić swoje życie i stać się lepszym człowiekiem.
 
     
ankao30 
Trajkotka



Pomogła: 24 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 03 Sty 2015
Posty: 1554
Wysłany: Wto 11 Paź, 2016 02:37   

Zaczynając pracę nad sobą też tak podchodziłam, żeby tylko mnie inni zaakceptowali. Ale jakoś dotarło szybko, że to ja mam zrobić że sobą porządek i u mnie praca ta dała, iż zaczęłam od akceptacji siebie. Nie ukrywam, forum też pomogło mi w tym bardzo. Od początku pracy nad sobą, czułam się tu, że idę pod prąd. Czasem wątpiłam, lecz szukałam czemu. Udawało mi się znaleźć odpowiedzi, zwątpienie minęło szybko, zrozumiałam, że najważniejsza jestem ja, tzn. akceptacja siebie, swoich decyzji, swojego działania, choć nie jest ono zgodne z innymi. To pomogło mi, niby takie na przekór ale z wiarą, że tak ma być. Nawet nie wiem kiedy się zaakceptowałam. Przestałam się porównywać i zwracać uwagę na innych, oczywiście w sensie akceptacji. Już nie czuję strachu co, kto o mnie myśli, bowiem i tak tego nigdy nie wiedziałam tylko tworzyłam swoje teorie. Dziś już tego nie robię i dobrze mi z tym.
_________________
Twój los zależy od Twoich nawyków. Brian Tracy
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Wto 11 Paź, 2016 13:34   

Thomasson napisał/a:
Joasia. Też zauważam swoje zachowanie w relacjach i to jest najlepszy nauczyciel. Rzeczy martwe i inne zjawiska nie dają tyle emocji co drugi człowiek. Kiedyś działałem na takiej zasadzie: jeśli inni mnie zaakceptują to będę mógł zaakceptować sam siebie, więc muszę robić wszystko aby nie stracić akceptacji innych, nawet uciekając się do przemocy, oszustwa i manipulacji. Dzisiaj zmierzam do zasady: akceptuje siebie więc inni mogą zakończyć ze mną relacje, nie podając nawet przyczyny. Oni są wolni, i ja też jestem wolny.

tak, to jest skuteczne na początku :)
Po akceptacji takiej ogólnej, samej siebie, zaczęło się wchodzenie w szczegóły.
Drugi człowiek, jest mi potrzebny aby odkrywać siebie. Uświadamiać siebie.
Poprzez relacje z drugim człowiekiem dochodzi do ujawniania się miejsc, które chcę przed sobą skryć.
Gdybym miała powiedzieć gdzie stosuję, jak stosuje detoks.. to właśnie, w ten sposób.
Nie unikając (asceza) a przyglądając się sobie. Swoim myślom i uczuciom w tych relacjach.
Drugą istotną sprawa jest ciało fizyczne. Mam skłonności destrukcyjne. Pięknie umiem wymuszać na sobie wszelką ascezę i dobrze się z tym czuć.. tylko, że to fałsz. To unikanie, przyjemności :) stąd staram się jak mogę, dawać ciału uwagę. Rozpieszczać je :)

Thomasson napisał/a:
Brak uwaznosci to 99% moich problemów.

świadomość braku u ważności.. to już bardzo dużo.
czy czasem doceniasz siebie?
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Gabi74 
Małomówny



Pomogła: 3 razy
Wiek: 50
Dołączyła: 13 Lis 2011
Posty: 81
Skąd: mazowsze
Wysłany: Wto 11 Paź, 2016 15:07   

Joasiu co w takim razie znaczy według Ciebie gdy unika się ludzi?
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Wto 11 Paź, 2016 16:34   

Ja jestem samotnikiem, introwertyczką. Mnie duże grupy na dłuższą metę.. męczą,. Nie służą mi.
Cenie sobie ciszę, spokój. Dotyczy to również najbliższych. Ale to nie jest unikanie.. taka jest moja natura.
Gabi74 napisał/a:
Joasiu co w takim razie znaczy według Ciebie gdy unika się ludzi?

lęk przed spotkaniem siebie :)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 36
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Śro 12 Paź, 2016 00:42   

Czy doceniam siebie? Nie wiem czym jest to "ja" które mam doceniać. Słyszałem kiedyś taką definicje poczucia wartości: doświadczanie siebie jako kompetentnego do pokonywania problemów, oraz zdolnego do odczuwania szczęścia. W myśl tej definicji kompetencje społeczne mają wpływ na moje poczucie wartości. Mówiąc inaczej, akceptacja ze strony innych ludzi jest potwierdzeniem tychże kompetencji. Nie jestem za bardzo przekonany do tej definicji. Pamiętam z terapii tabelkę: mocne strony, osiągnięcia, możliwości. Można poczuć się docenionym jak się to zrobi ale dla mnie to za bardzo w przeszłości i przyszłości wybieganie. Chyba to co próbuję ocenić jako wartościowe nie jest mną.

Unikanie ludzi. Ja nie unikam ludzi, lubię rozmawiać, nawet z obcymi w miejscach publicznych. Lubię ludzi. Mam telefon nabity numerami z których czasem korzystam, na fb sporo znajomych, czasem umawiam się na spotkania. Ale nie ma inicjatywy z drugiej strony, mój telefon ma tylko wykonane połączenia, nie ma nie odebranych, lub odebranych. Wkurza mnie to bo jak się z ludźmi spotykam to jest ok, a potem jest cisza. Nie mam nikogo do stałych, bądź takich prawie codziennych kontaktów. A nie mam poczucia żeby brakowało mi kompetencji, wiem co to szczerość, lojalność, szacunek. Coś jest we mnie, co ludzi odpycha a nie bardzo wiem co. No albo to świat już do końca oszalał...
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Śro 12 Paź, 2016 06:15   

Ludzie nie dbaja o pielegnowanie znajomosci, kolezenstwa...nie mowie tu o przyjaznibo przyjaciel ma chec I czas zeby sie spotkac I pogadac. Ludzie skrywaja sie pod pretekstem braku czasu wynikajacego z zapracowania, wlasnych klopotow dnia codziennego, ktorych nie chca pokazywac zeby nie okazac sie slabym....o czym tu gadac jak nawet sasiedzi na klatce nie mowia dzien dobry (mnie po trzech I pol roku zapomnieli....)
 
     
Gabi74 
Małomówny



Pomogła: 3 razy
Wiek: 50
Dołączyła: 13 Lis 2011
Posty: 81
Skąd: mazowsze
Wysłany: Śro 12 Paź, 2016 07:35   

Jo-asia napisał/a:
lęk przed spotkaniem siebie :)


dziękuję, że to napisałaś.
magicznie to zabrzmiało dla mnie.
boję się przejrzeć w oczach innych ludzi.
 
     
Gabi74 
Małomówny



Pomogła: 3 razy
Wiek: 50
Dołączyła: 13 Lis 2011
Posty: 81
Skąd: mazowsze
Wysłany: Śro 12 Paź, 2016 07:49   

Thomasson napisał/a:
Coś jest we mnie, co ludzi odpycha a nie bardzo wiem co.

a może, Thomasson, w tamtych ludziach jest coś nie tak?
z moich obserwacji wynika, że ludzie na pewno chętniej sie spotykają kiedy np. mają w tym jakiś interes.
I z całą pewnością łatwiej jest znaleźć znajomych kiedy się melanżuje w szerokim tego słowa znaczeniu.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,14 sekundy. Zapytań do SQL: 12