Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
CZy wolno kochać alkoholika?
Autor Wiadomość
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Czw 15 Kwi, 2010 13:43   

pietruszka napisał/a:
Niestety na razie nie poznałam pary

Gdy uczęszczałam na Al-Anon, była taka para. W dodatku mąż przyszedł do nas pierwszy i uczęszczał chyba z pół roku, zanim żona zaczęła trzeźwieć. Później chodzili razem na mityngi: on na Al-Anon, ona - na AA, czyli odwrotnie niż zazwyczaj.
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Tomoe 
(banita)


Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Czw 15 Kwi, 2010 13:49   

Ja znam taką parę.
Mąż w Al-Anon, żona alkoholiczka.
Ona podejmuje próby trzeźwienia - na terapiach i w AA, ale niestety, regularnie zapija.
 
 
     
migotka351 
Małomówny



Wiek: 55
Dołączyła: 30 Paź 2008
Posty: 95
Wysłany: Czw 15 Kwi, 2010 14:19   

pietruszka napisał/a:
A co do powyższego "pożal się Boże" artykułu o współuzależnieniu? Mam nieodparte wrażenie, że napisany został przez rozzłoszczonego DDA, który jeszcze nie rozliczył się z przyszłością, nawet nie zdziwiłabym się jakby przez DDA-alkoholika. Jakoś za dużo mi tutaj takiej osobistej agresji... i jakby poczucia krzywdy. Ale...może to moje wrażenie?

o autorce mozna poczytać tutaj :
http://poradynazdrady.blo...O-AKWARIUM.html

My kobiety za bardzo sie certolimy.
Szkoda nam alkoholika, a nie żałujemy się nad soba i dziećmi.
Faceci nie pozwalają sobie na "wygłupy" swoim zonom.
Mają z zoną problem, to go rozwiązują -najczęściej poprzez rozwiazanie małżeństwa.
A kobiety - lubią sie poużalać, pobiadolić - i dalej ciągną ten wózek z powodów o których wspominała przedmówczyni.
Kobiety cechują "matczyne" skłonności- nadopiekuńczośc zwłaszcza - która predestynuje do wspóluzaleznienia.
WIęc biorą sobie w opiekę alkoholika i roztaczają nad nim parasol ochronny, zamiast chronić siebie i dzieci.
Przyzwolenie społeczne dla picia facetów jest duże.
I poprzeczka wymagań społecznych jest wyższa.
Pijany facet na chodniku nie robi wrażenia.
Kobieta tak.
Dla picia kobiet nie ma tolerancji, dla faceta tak.
W końcu popularne jest okreslenie - "przeciez każdy facet pije".
To jest norma.

Mam pytanie - co tak bulwersuje w tym tekście?
Z czym się nie zgadzacie?
Czy za surowy dla wspóluzależnionych lub "przyszłych wspóluzaleznionych" jest ten artykuł??
Może właśnie tak trzeba.
Może za bardzo rozczulamy się nad sobą.
Wchodzimy w role ofiar jak nóz w masło i wygodnie sobie w nich tkwimy.
Może trzeba czasami i "trząsnąć" poprzez taki tekst.

Ale to moje zdanie, z którym możecie się nie zgodzić.

pzdr
ela:)
_________________
"Nie jest łatwo znaleźć Szczęście w sobie, ale nie można Go znaleźć nigdzie indziej.. "
"..masz TO, na CO godzisz się.."
 
     
Tomoe 
(banita)


Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Czw 15 Kwi, 2010 14:33   

Aha, czyli ofierze trzeba dać w pysk na odlew, to się może otrząśnie?

Współuzależnienie nie jest ani "zbrodnią", ani idiotyzmem, ani głupotą.
Jeśli ktoś używa w kontekście współuzależnienia tak obraźliwych, poniżających określeń - to nie usprawiedliwiają go żadne "szlachetne intencje".
Takie jest moje zdanie w tej kwestii.
:)
Ostatnio zmieniony przez Tomoe Czw 15 Kwi, 2010 14:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
pietruszka 
Moderator


Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Czw 15 Kwi, 2010 14:45   

Co mnie razi w tym materiale? Agresja. Może jestem nadwrażliwa, ale czym innym są poniższe stwierdzenia?

Cytat:
czyli o takiej chorobie, za którą kobieta powinna iść pod mur.


Cytat:
są głupsze niż ustawa przewiduje


Cytat:
idiotki


Cytat:
owieczko





Wbijanie w poczucie winy:

Cytat:
Jest natomiast zbrodnią


Cytat:
To zbrodnia, i powinna być karalna.


Cytat:
ale mnie to nie zadowala: taka zbrodnia powinna być ścigana - tak samo jak palenie papierosów w ciąży.


Cytat:
twoim psim obowiązkiem


Cytat:
A jeżeli tę chorobę wyniosłaś z rodzinnego domu lub ex-związku – to powinnaś się wyleczyć, zanim zaczniesz podejmować życiowe decyzje .



A co do udziału genów w współuzależnieniu, to chyba autorowi (autorce?) należy się nagroda Nobla, bo to chyba naprawdę epokowe odkrycie:
Cytat:
Współuzależniona kobieta zapewne też ma uszkodzone geny

Cytat:
mieć genetyczną podatność na uleganie uzależniającym wpływom



Ja rozumiem, że czasem trzeba drastycznie, że czasem trzeba wylać kubeł zimnej wody, ale nie ma na mnie zgody, żeby współuzależnioną nazywać idiotką, zbrodniarką, itd. Bo dla mnie ważny jest szacunek do człowieka, nawet jeśli postępuje źle, niemądrze, głupio.


Ja nie neguję tego, ze Migotko umieściłaś ten artykuł tutaj, myślę, ze jest on tutaj potrzebny, choćby i po to, by zobaczyć, jak może być traktowane współuzależnienie z zewnątrz, przez kogoś, kto z dużą dozą prawdopodobieństwa nie przerobił tego na własnej skórze (jako współuzależniona żona)
_________________

 
     
migotka351 
Małomówny



Wiek: 55
Dołączyła: 30 Paź 2008
Posty: 95
Wysłany: Czw 15 Kwi, 2010 15:00   

Tomoe,

Tomoe czepiasz sie słowek.
Uważasz, że autorka nie ma racji?

W którym miejscu (pomijam kontrowersyjne słowka) autorka nie ma racji?

A co do ofiary - czasami rola ofiary jest bardzo "wygodna".
Najlepiej schować się za plecami alko i zwalać wine na niego (lub innych ludzi) niż wziąc odpowiedzialnośc za swoje zycie.
Dla niektórych rola ofiary, biednej i pokrzywdzonej jest jak drugie ja.
Chętnie w nią wchodzą, narzekając na wszystkich i na wszystko i wszystkich o wszystko obwiniają, za wyjątkiem siebie.

Znam dziewczyne, która zamiast wziąc sie do pracy chodzi i płacze o zapomogi - bo jest samotna matką z trójką dzieci.
Jak zwróciłyśmy jej uwagę , ze jest zdrowa, dzieci dorosłe i może iśc do pracy (jak inne nasze koleżanki), to sie obruszyła - jak to? ona do pracy?
Przywykła do takiej roli, że chodziła i wszędzie płakała i dostawała to co chciała.
To stało się jej sposobem na zycie.
Wcieliła się w rolę bidnej pokrzywdzonej i wcale nie zamierza tego zmieniać.
Na balach AA wzbudza litośc, jaka to ma biedę i faceci zwożą kartofelki, ogóreczki, pozyczaja kasę.
A ona sie za plecami smieje.
Może to skrajny przypadek, ale tak jest.

Artykuł dobitnie tłumaczy pewne sprawy - żeby wybierać się na jazde na kucyku, a nie pchac się na rodeo i potem płakać że ma się (_i_) obitą.
Autorka nie jest lekarzem ani żadnym specjalistą.Jak umie najlepiej ostrzega.

Wydźwiek wypowiedzi ks.Malinowskiego w drugim temacie jest taki sam.
A jakoś tam nikt niczego nie kwestionuje.

Ja sama zyłam długie lata z alkoholikiem i przemocowcem.
Teraz widzę swoją "totalną głupotę".
Co z tego że byłam nieświadoma pewnych rzeczy.
To tylko częściowo moze mnie usprawiedliwić.
Ale czasu nie wrocę...

pzdr
ela:)
_________________
"Nie jest łatwo znaleźć Szczęście w sobie, ale nie można Go znaleźć nigdzie indziej.. "
"..masz TO, na CO godzisz się.."
 
     
Tomoe 
(banita)


Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Czw 15 Kwi, 2010 15:48   

migotka351 napisał/a:

W którym miejscu (pomijam kontrowersyjne słowka) autorka nie ma racji?


Pietruszka już te miejsca wskazała. Wyręczyła mnie. Przeczytaj jej post. :) Ja się z nim w pełni zgadzam.
 
 
     
Tomoe 
(banita)


Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Czw 15 Kwi, 2010 15:59   

migotka351 napisał/a:


Ja sama zyłam długie lata z alkoholikiem i przemocowcem.
Teraz widzę swoją "totalną głupotę".
Co z tego że byłam nieświadoma pewnych rzeczy.
To tylko częściowo moze mnie usprawiedliwić.



Ja też tak żyłam.
Ale u mnie to nie była głupota. To było współuzależnienie, ukształtowane na bazie syndromu DDA.
Żyłam tak, bo inaczej żyć nie umiałam.
Ale się nauczyłam.
I nie obwiniam siebie o coś, co nie było moją winą ani moim wolnym wyborem.
Dlaczego mam sobie dokopywać?
Życie mi już wystarczająco mocno dokopało.
 
 
     
beata 
Szefowa Al-Kaidy
współuzależniona,ddd

Wiek: 47
Dołączyła: 07 Sty 2009
Posty: 2806
Skąd: 51°38'51N
Wysłany: Czw 15 Kwi, 2010 16:12   

Kobieta która napisała ten artykuł,albo sama jest silnie współuzależniona,albo niewiele o nim wie :roll:
_________________

"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim. :)
 
     
migotka351 
Małomówny



Wiek: 55
Dołączyła: 30 Paź 2008
Posty: 95
Wysłany: Czw 15 Kwi, 2010 16:37   

pietruszka napisał/a:
a rozumiem, że czasem trzeba drastycznie, że czasem trzeba wylać kubeł zimnej wody, ale nie ma na mnie zgody, żeby współuzależnioną nazywać idiotką, zbrodniarką, itd. Bo dla mnie ważny jest szacunek do człowieka, nawet jeśli postępuje źle, niemądrze, głupio.


Ja nie neguję tego, ze Migotko umieściłaś ten artykuł tutaj, myślę, ze jest on tutaj potrzebny, choćby i po to, by zobaczyć, jak może być traktowane współuzależnienie z zewnątrz, przez kogoś, kto z dużą dozą prawdopodobieństwa nie przerobił tego na własnej skórze (jako współuzależniona żona)


Współuzależnienie ma różne oblicza.
To nie tylko chore związki z alkoholikiem czy narkomanem.
Pod refleksję 2 przypadki :

1/Ojciec gwałci od 9-roku życia dziewczynkę.
Dziewczyna choruje,idzie na rentę.
Jest w domu z ojcem.Który ma jeszcze lepszą "okazję" .
W wieku 20 lat dziewczyna ucieka z domu, bo juz nie moze tego znieść.
Sprawa trafia na policję.
Co robi matka?
Jest przeciwko dziewczynie!!
Namawia dziewczynę do powrotu do domu, nieskładanie zeznań.
Bo .. nie ma pracy, a jak mąz pójdzie siedzieć za pedofilię, a dziewczyna z rentą nie wróci do domu, ona zostanie bez środków do zycia....

2/ ojciec gwałci 5-letnie dziecko..
a matka w tym czasie odkurza, zeby krzyków nie słyszeć..
Czemu na to pozwala??
Bo lepiej niech mąż w domu to robi z dzieciakiem zamiast na "obce baby" chodzić....

czy to nie zbrodnia????

Ton artykułu jest agresywny.Fakt.
Ale to nie jest tylko odbiór - tu akurat prawniczki.
Kiedyś jak zaczęłam pisać na innym forum, to napisał mi pewien alkoholik, że jestem tłuczkiem do kartofli....
To też było obraźliwe...
Ubodło mnie bardzo..
Ale uderzyło w czułą strunę... i też zmobilizowało do zmian...

Tomoe napisał/a:
Dlaczego mam sobie dokopywać?
Życie mi już wystarczająco mocno dokopało.


Mi też dokopało.
Ale ja chyba musze sobie sama jeszcze dowalić...
Narazie nie wybaczyłam sobie własnej głupoty zwanej wspóluzaleznieniem.
Widze jaką krzywdę zrobiłam dzieciom tkwiąc w takim związku... I jaki spakowałam im plecaczek na drogę....

pzdr
ela:)
_________________
"Nie jest łatwo znaleźć Szczęście w sobie, ale nie można Go znaleźć nigdzie indziej.. "
"..masz TO, na CO godzisz się.."
 
     
pietruszka 
Moderator


Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Czw 15 Kwi, 2010 17:04   

Ok. Migotko, co do tych dwóch przypadków (pedofilii i współudziału w pedofilii) to fakt, uważam, że w powyższych przypadkach mówimy o przestępstwie i udziale w przestępstwie.
Tylko, ze ten artykuł ma tytuł "CZY WOLNO KOCHAĆ ALKOHOLIKA?" a nie "CZY WOLNO KOCHAĆ PEDOFILA".
W końcu nie każdy (a żywię nadzieję, że to naprawdę margines) alkoholik jest pedofilem czy innym przestępcą, a każda współuzależniona współudziałowcem w przestępstwie.

Nie jestem za tym, Migotko, żeby sobie dokopywać. Zbyt długo pracowałam nad swoim kruchym poczuciem wartości, rachunek sumienia za przeszłość według Czwartego Stopnia wykonałam, tam, gdzie mogłam zadośćuczyniłam... Przeszłość w dużej mierze już jest za mną... Dużo ważniejsze jest to, co mogę zrobić dzisiaj... A też nie jestem żadnym ideałem i mam jeszcze dużo do przepracowania...
 
     
migotka351 
Małomówny



Wiek: 55
Dołączyła: 30 Paź 2008
Posty: 95
Wysłany: Czw 15 Kwi, 2010 21:13   

pietruszka napisał/a:
ylko, ze ten artykuł ma tytuł "CZY WOLNO KOCHAĆ ALKOHOLIKA?" a nie "CZY WOLNO KOCHAĆ PEDOFILA".


ale we wstępie wspomina "o chorej miłości do alkoholika, narkomana, dziwkarza, karciarza etc".A dyskusja rozkręciła sie nt. wspóluzaleznienia ogólnie.

pietruszka napisał/a:
Nie jestem za tym, Migotko, żeby sobie dokopywać

a ja jakos tak mam,zwłaszcza ostatnio, że sobie dokopuję, nawet moja terapka zwróciła mi na to uwagę.
Wciąz mi tłumaczy, ze pewnych rzeczy nie byłam świadoma.
A ja jakoś nie mogę sobie wybaczyć... wciąż mam poczucie winy, którego nie mogę przełknąć...
ale może z czasem...

pzdr
ela
_________________
"Nie jest łatwo znaleźć Szczęście w sobie, ale nie można Go znaleźć nigdzie indziej.. "
"..masz TO, na CO godzisz się.."
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Czw 15 Kwi, 2010 21:38   

migotka351 napisał/a:
wciąż mam poczucie winy, którego nie mogę przełknąć...

Z tym trzeba sobie poradzić, aby wrócić do normalności...
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
pietruszka 
Moderator


Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Czw 15 Kwi, 2010 21:45   

migotka351 napisał/a:
wciąż mam poczucie winy, którego nie mogę przełknąć...


Migotko :pocieszacz:
Na poczucie winy najbardziej pomaga mi właśnie zadośćuczynienie. Uczciwe rozliczenie się z przeszłością. Kartka papieru, zmierzenie się ze swoim błędem, grzechem, czy jak tam zwał + spisanie sobie pomysłów, jak zadośćuczynić. I zatrzasnąć tę szufladę, i działać dzisiaj, już. Nie jestem w stanie cofnąć się w przeszłość i zmienić bieg swojej małej historii, mogę tylko przeprosić (jeśli się da) i w jakiś sposób starać się być lepsza dzisiaj.

Gorzej, gdy to poczucie winy nie ma uzasadnienia. A czasem tak mam... szczególnie kiedy "nie śmiem" obciążyć winą kogoś bliskiego - wtedy mam skłonność do brania winy na swoje barki, ale to już inna para kaloszy

Nikt nie jest święty, nikt nie jest dokonały, każdy popełnia błędy, każdy ma prawo je popełniać... a jeśli kogoś się skrzywdzi zawsze można próbować zadośćuczynić
_________________

 
     
Tomoe 
(banita)


Dołączyła: 01 Cze 2009
Posty: 4791
Skąd: Śląsk
Wysłany: Pią 16 Kwi, 2010 08:05   

migotka351 napisał/a:

a ja jakos tak mam,zwłaszcza ostatnio, że sobie dokopuję, nawet moja terapka zwróciła mi na to uwagę.
Wciąz mi tłumaczy, ze pewnych rzeczy nie byłam świadoma.
A ja jakoś nie mogę sobie wybaczyć... wciąż mam poczucie winy, którego nie mogę przełknąć...


Mam wrażenie, że autorka zacytowanego artykułu pisała go z identycznych osobistych pobudek.
Mam wrażenie, że autorką jest współuzależniona kobieta, która jeszcze nie uporała się ze swoim osobistym poczuciem winy i poczuciem krzywdy.
To smutne. :(
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,16 sekundy. Zapytań do SQL: 12