Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Matka i brat blisko dna - wyrzuty sumienia
Autor Wiadomość
neverever 
Milczek


Dołączyła: 15 Paź 2022
Posty: 2
Wysłany: Sob 15 Paź, 2022 09:26   Matka i brat blisko dna - wyrzuty sumienia

Cześć. To mój pierwszy post. Znalazłam to forum wczoraj szukając odpowiedzi na nurtujące mnie pytania i problem, jaki dotknął mnie osobiście. Wcześniej - mam wrażenie - patrzyłam na to wszystko przez szybkę, bo udawało mi się utrzymać jako taki dystans, a sytuacja nie była aż tak tragiczna. Dziś boję się, że wpadłam we współuzależnienie, bo przygniatają mnie wyrzuty sumienia. Od czego powinnam zacząć tę opowieść?

Mam 32 lata, pełną rodzinę, własne mieszkanie i raczej udane małżeństwo, choć totalnie zepsute dzieciństwo i wczesną dorosłość. Mieszkamy z mężem poza miastem, w którym żyje moja matka i brat. Oboje pijący. Oboje z problemem. Oboje go wypierają i nie chcą się leczyć.

Relacje z matką nigdy nie były dobre. Dom był problemowy, choć w dzieciństwie nie widziałam nadużywania alkoholu - była za to toksyczna atmosfera, wieczne kłótnie i obwinianie mnie - dziecka - za błędy dorosłych. Moja matka nigdy nie poukładała sobie życia. Rozwiodła się i związała z kobietą nadużywającą alkoholu i uzależnioną od narkotyków. Ja w wieku 12 lat trafiłam pod opiekę babci (uciekłam z domu, ponieważ matka stosowała przemoc). Zawsze czułam się gorsza, niepełna, odrzucona i winna, potrzebowałam akceptacji i miałam aspiracje, a jednocześnie bałam się podejmować kroki, by je realizować. Szybko traciłam wiarę w siebie. Dziś wiem, że to DDA. Wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy.

Do rodzinnego domu na skutek komplikacji w nastoletnim życiu musiałam wrócić mając niecałe 18 lat. Wytrzymałam kilka tygodni, po czym matka wyrzuciła mnie sprowadzając nową kobietę. Mniej więcej w ten okres to czas, w którym przypominam sobie pierwsze sygnały ostrzegawcze - czteropak piwa pod stołem, puszki w koszu na śmieci, wieczorne przesiadywanie matki ze szklanką. Nasz kontakt zawsze był zaburzony i nieprzyjemny, nie dostawałam od matki wsparcia tylko pretensje, nosiłam w sobie dużo urazy, buty i dumy, która nie pozwalała mi na nawiązywanie z nią kontaktów. Wyjechałam do miasta na drugim końcu Polski i zaczęłam budować swoje życie - trochę jak domek z kart.

Z kontaktów nie zrezygnowała jednak matka. Zatruwała mnie nawet telefonicznie powtarzając to, co chyba każdy z podobnym problemem słyszał: do niczego się nie nadaję, zniszczyłam jej życie, jestem wyrodna, jestem nic nie warta.

W międzyczasie rodzinny dom został sprzedany a moja matka odeszła razem z bratem i nowa kobietą. Wynajmowali małe mieszkanko i żyli tak przez kilka lat. Nie widziałam ich codzienności. Nie wiedziałam, że alkohol już wtedy stopniowo wyżerał moją matkę, a dorastający brat zaczynał powielać jej schematy. Matka jednak pracowała, była aktywna, rozrywkowa, a jednocześnie autorytarna wobec otoczenia. Dusza towarzystwa. Kryła się z piciem. Publicznie przedstawiała mnie w bardzo złym świetle - mówiła ludziom, że uciekłam z domu za facetem, choć uciekłam bo mnie biła i znęcała się nade mną psychicznie. Babcia przyjęła w tym postawę wycofaną - nie prostowała jej myślenia. Zostałam w świadomości rodziny opisana jako prostytutka i człowiek zmarnowany. Straciłam z nimi głębszy kontakt.

Sprawa zmieniła się, kiedy wróciłam do rodzinnego miasta. Wtedy perypetie i problemy matki zaczęły mnie dotykać. Rozstała się z jedną kobietą, związała z inną - uzależnioną od alkoholu, agresywną. W międzyczasie wykupiła mieszkanie po babci - na kredyt.

Mieszkając z nią w jednym mieście wiedziałam już, że to był błąd. Wydzwaniała po nocach żeby jechać gdzieś po jej kobietę albo po nią, często z płaczem i pijana. Odbierałam jej partnerkę z izby wytrzeźwień. Jechałam na każde zawołanie. O 4 nad ranem wpuszczałam do mieszkania młodszego brata - w samych piżamach. Prowadząc go do mieszkania matki zastawałam je obie pijane, nagie, wymiotujące, awanturujące się albo całkiem nieprzytomne. Z czasem się trochę odcięłam - każda następna awantura, którą wszczynała lekko mnie odsuwała. W wyjściu z dołka pomógł mi mąż. Kupiliśmy mieszkanie, wyprowadziliśmy się. Rodzina na krótko spięła się i pogodziła, bo brałam ślub. Matka w tym czasie była już mocno uzależniona, a brat wpadał już w szpony nałogu. Nie chciałam brać w tym udziału.

Poważniejsze problemy zaczęły się 3 lata temu. Okazało się, że matka od wielu lat zaniedbywała pracę - brała L4 na kolejne wymyślone choroby i schorzenia, a potem nie brała leków tylko zamykała się w mieszkaniu i piła. W międzyczasie zmarła babcia i matka sprzedała jej mieszkanie jednocześnie nie mając własnego.

W 3 lata przepiła pieniądze, nie kupiła niczego innego, nie zabezpieczyła się w żaden sposób. Jej choroba dotknęła mnie osobiscie w chwili, kiedy wyrzuciła mojego brata i musiałam przyjąć go do siebie w poczuciu, ze to brat - musze mu pomóc. I to poczucie "musze pomóc" ciągnie się nadal, teraz rozwleczone także na nią. Brat mieszkał u mnie pół roku. Wtedy zauważyłam jak duży ma problem, ale nie dał się namówić na leczenie. Fakt, że nie zgodziłam się na alkohol w domu był dla niego niewygodny, więc wrócił do matki. I pili oboje.

W tym czasie matka podupadła na zdrowiu. Ostatnie 2 lata spędziła w łóżku - na zasiłkach z zusu itd. Piła. Wątroba siadła. Nie może chodzić (po piwo może, ale odstawia cyrki), schudła ze 30 kilo, nie jadła. Fizycznie jest totalnie wyniszczona. Obecnie są w sytuacji, kiedy lada moment mogą ich wyrzucić z mieszkania. Ona już nie ma żadnych dochodów, jemu nie starcza to co zarabia na utrzymanie siebie, mieszkania i matki. Nie ma kasy po paru dniach od wypłaty. Mają już długi. Zapożyczają się. Od jakiegoś czasu matka wydzwaniała, że poda mnie o alimenty. Potem płakała i błagała o pomoc. Uległam. Wzięłam ja do siebie z warunkiem, że może zostać jeśli podejmie terapię. Wytrzymała tydzień, po czym w trakcie wizyty w opiece społecznej urządziła awanturę, ze ona nie da się zamknąć w szpitalu, że robimy z niej wariata, że ona nie pije tylko chora jest. Powtórzyłam, może zostać jeśli będzie się leczyć. Jeśli nie - drzwi w jedną stronę.

Fizycznie jest wyniszczona, na skraju. Wyniki ma złe. Ma zaniki pamięci i urojenia, konfabuluje i manipuluje. Skonfrontowana z problemem uniosła się dumą i kazała odwieźć na mieszkanie, z którego za chwilę ją wyrzucą. Zrobili z niego melinę. Nie zapłacili. W nocy znowu dzwoniła błagając o pomoc, że ona nie może tam zostać. ja nie mogę jej wziąć bez leczenia, mam dwoje dzieci, nie chce dla nich takiego otoczenia. Nie stac mnie i nie chce jednocześnie jej utrzymywać. Czuję złość, niechęć, bezsilność i wyrzuty sumienia. W opiece kazali złożyć w sądzie wniosek o leczenie w trybie pilnym. Boję się, że matka nie dożyje. A jednocześnie - co straszne - wiem, że odczułabym ulgę.
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Sob 15 Paź, 2022 13:53   

Witaj na forum.
Bardzo smutna ta Twoja historia i rzeczywiście traumatyzujące uwikłanie.
A jak się miewasz Ty? Czy podjęłaś terapię współuzależnienia lub DDA? Alanon?
Może też przydałaby się konsultacja z prawnikiem, jak zabezpieczyć się przed ewentualnym złożeniem wniosku o alimenty przez matkę i zabezpieczenie się przed jej i brata długami?
Jakie wsparcie masz w mężu, reszcie rodziny, przyjaciołach (chociaż zwykle we wspóluzaleznieniu mamy tendencję do izolowania się z naszymi problemami i trzymania ich w tajemnicy - może jednak masz wsparcie kogoś w realu?)
Przytulam mocno :pocieszacz:
 
     
neverever 
Milczek


Dołączyła: 15 Paź 2022
Posty: 2
Wysłany: Sob 15 Paź, 2022 14:53   

Cześć.

Dziś już o wiele spokojniej, niż wczoraj. Mam swoje sposoby na stres, trochę uciekam w muzykę. O tym, że powinnam zacząć terapię jak najszybciej już wiem. W poniedziałek zamierzam złożyć wniosek do sądu o leczenie matki, i jednocześnie nawiązać kontakt z najbliższa grupą wsparcia. Wiem, że to dopiero początek drogi, że horror zacznie się dopiero jak do matki dotrze, że nie rzucam słów na wiatr i rzeczywiście zamierzam wysłać ja na leczenie. Trochę boję się co będzie, jeśli się nie uda. Mama potrafi się doskonale maskować i zasłaniać swój stan depresją, na którą leczy się od kilkunastu lat (albo udaje, nie wiem już co jest prawdą). Stan wątroby (próba 280 przy normie 30) uzasadnia lekami. Na wszystko ma odpowiedź. Boję się, że nie zdołam w sądzie udowodnić co się dzieje.

O alimenty się nie martwię aż tak, bo już dowiadywałam się u prawnika co i jak. Z jego słów wynika, ze skoro mam popadła w niedostatek z własnej winy (sprzedaż mieszkania) to sąd nie powinien się przychylić do wniosku.

Mam duże wsparcie. Moje najbliższe otoczenie, teściowie, rodzina i przyjaciele znają moją sytuację. Jestem człowiekiem, który trzyma blisko niewielu ludzi, ale są to relacje wieloletnie i wiem, że mogę na nich polegać. Czasami tylko nosi mnie od środka i czuję, że musze coś z siebie wyrzucić, ale nie chcę kolejny raz drapać tematu, który znają od podszewki. Myślę, że Alanon pomoże mi przede wszystkim zerwać to emocjonalne, obciążające poczucie powinności. Mam ciągle tendencje do myślenia, że "przecież to moja matka" i niepotrzebnie myślę o sobie jak o złym człowieku. Rozumiem, że nie mogę brać jej do domu bo to tak, jakbym postawiła przed nią puszkę piwa. Ale to nie zmienia tego, że czuję się z tym kiepsko, jakbym robiła jej krzywdę, choć powinno być na odwrót.
Ostatnio zmieniony przez neverever Sob 15 Paź, 2022 14:59, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Sob 15 Paź, 2022 15:06   

neverever napisał/a:
Czasami tylko nosi mnie od środka i czuję, że musze coś z siebie wyrzucić, ale nie chcę kolejny raz drapać tematu, który znają od podszewki.

Na grupach wsparcia spotkasz przede wszystkim osoby, które Ciebie zrozumieją. Tu możesz się wygadać. Tak inaczej niż nawet najbliższej przyjaciółce, która choć współczuje, ale zwykle nie do końca rozumie, jak jest. W środowisku współuzależnionych warto też posłuchać, jak inni radzili sobie i radzą z problemem uzależnienia bliskich. Weźmiesz to, co Tobie pasuje z doświadczeń innych.

Ja żyję z niepijącym od kilkunastu lat partnerem. Terapia i Alanon bardzo mi pomogły, bo oboje zaczynaliśmy drogę zdrowienia w tym samym momencie. To było niesamowite źródło wsparcia. Do tego terapia (grupowa i indywidualna) bardzo mi pomogła poukładać się emocjonalnie, bo początek abstynencji osoby bliskiej to niestety nie jest wymarzony koniec problemów. To początek nowych, choć już bez smrodu alkoholu. A to i tak był cud, że Pietruch poszedł na leczenie.

No i pisz, pewnie wcześniej czy później odezwą się i inni userzy. A poza tym, samo wyrzucenie i wyartykułowanie tego, co ciąży na duszy - pomaga. Kiedyś dawno, dawno temu też zaczęłam na pewnym forum z siebie wywalać... I tak zaczęło się, może nie idealne, ale na pewno lepsze życie. :)
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Nie 16 Paź, 2022 08:44   

Witaj Neverever :)
neverever napisał/a:
W poniedziałek zamierzam złożyć wniosek do sądu o leczenie matki, i jednocześnie nawiązać kontakt z najbliższa grupą wsparcia.

Licz się z tym, że owszem, Twoja mama może być poddana leczeniu, ale że taki przymus, czy choćby leczenie pod wpływem nacisku otoczenia, bywa (jeszcze) mniej skuteczne, niż leczenie spowodowane "przymusem wewnętrznym".
Piszesz, że skontaktujesz się z grupą wsparcia i to jest dobry kierunek, natomiast bardzo dobrze jest równocześnie podjąć terapię o ośrodku uzależnień - zwykle oprócz zajęć z uzależnionymi, są w nim także grupy dla współuzależnionych prowadzone przez terapeutów uzależnień.
W tym temacie znajdziesz podstawowe porady: https://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,27 sekundy. Zapytań do SQL: 12