Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
DDA - uzależnienie od miłości
Autor Wiadomość
yul-ya 
Towarzyski
DDA, uzależniona od chorej miłości



Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 13 Sty 2010
Posty: 227
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 14:33   DDA - uzależnienie od miłości

Tak nazwałam ten wątek, bo właśnie wpisując w google hasło „uzależnienie od miłości” pokazał mi się link do tego forum :)
Cóż – oto JA – córka alkoholika, kiedyś niewidzialne dziecko, teraz z wielką dziurą w swojej psychice wynikającą z głodu miłości, niemożliwą do zasypania i pchającą mnie w destrukcyjne związki i destrukcyjne zachowania. Od momentu, gdy skończyłam 17 lat (teraz mam 46) i wpadłam w ramiona pierwszego mężczyzny - od tego momentu to właśnie „kochający” mężczyzna stał się dla mnie lekiem na smutek, lęk, niepokój, nudę, dręczące mnie poczucie winy i krzywdy. Innych sposobów nie znałam i wciąż niestety skutecznych nie znam. No jeszcze alkohol – krótkotrwały polepszacz nastroju (moje myśli to: „najprzyjemniejsza chwila dnia, to ta, kiedy otworzę wieczorne piwo”, „całe szczęście, że nie jestem alkoholiczką, przynajmniej nie muszę sobie tego odmawiać” – chore, co?)
8 lat byłam mężatką, myślę, że szczęśliwą. Mój mąż zginął tragicznie 13 lat temu. Od tego czasu tylko toksyczne znajomości, rozpaczliwe szukanie kogoś – albo socjopata i alkoholik, albo całkowicie nieprzystosowany do życia miłośnik marihuany. No i na koniec – chcę być szczera, choć chętnie skłamałabym w tej kwestii – mężczyzna żonaty. To właśnie od niego nie mogę się uwolnić choć teoretycznie coś, co można nazwać fizycznym romansem zostało zakończone 2 lata temu. On jest moim sposobem na przeżycie „haju”, na nudę, na przeżywanie radości, na zapomnienie o napięciu, które tkwi we mnie 24 godziny na dobę. I wszystkie moje postanowienia o niekontaktowaniu się z nim trwające krócej lub dłużej (max 125 dni) zawsze się kończą porażką. Czemu? Tego właśnie do końca nie wiem, a może wiem ale i tak nie potrafię temu zapobiec. Dlatego trafiłam tutaj, bo choć mój problem tak naprawdę mało istotny w porównaniu z innymi historiami, które tu przeczytałam, to jednak mechanizmy są dokładnie takie same. Dlatego tak często tu zaglądam i czytam, czytam, czytam..
Od 12 lat uczestniczę w terapii indywidualnej, w tym czasie przez 1,5 roku w grupowej, od paru miesięcy w indywidualnej prowadzonej przez specjalistkę od DDA i uzależnień. Obecnie jestem w nawrocie, może dlatego tak ciężko było mi to wszystko napisać
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez yul-ya Wto 26 Paź, 2010 14:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 14:58   

yul-ya napisał/a:
Mój mąż zginął tragicznie 13 lat temu.


:pocieszacz:

Gdzieś kiedyś czytałam, że u DDA nawet prozaiczne sytuacje mogą wywołać głęboki kryzys, a co dopiero tego formatu tragedia.
Bardzo Ci wspólczuję :(

yul-ya napisał/a:
I wszystkie moje postanowienia o niekontaktowaniu się z nim trwające krócej lub dłużej (max 125 dni) zawsze się kończą porażką. Czemu?

A to nie wynika przypadkiem z naturalnej potrzeby bycia z kimś ? Mi brakuje tego, że nie mam się do kogo przytulić, że zasypiam i budzę się sama, że już o innych potrzebach nie wspomnę :skromny:

Nie wiem jak Ty, ale ja mam tak, że jeśli jestem w związku to "z automatu" czuję się bezpieczniej. Wystarczy, ze ten ktoś JEST. Nie musi nic robić, po prostu być obok. Strasznie mi tego brakuje.
 
     
yul-ya 
Towarzyski
DDA, uzależniona od chorej miłości



Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 13 Sty 2010
Posty: 227
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 15:13   

Śmierć mojego męża, choć była dla mnie ogromną traumą, to teraz, po tylu latach - widzę jak to wydarzenie sprawiło, że w wielu rejonach życia jestem inną, silniejszą osobą. Wszystko wydarza się po coś. Po takim czasie mogę to spokojnie powiedzieć.

Flandra napisał/a:
A to nie wynika przypadkiem z naturalnej potrzeby bycia z kimś ? Mi brakuje tego, że nie mam się do kogo przytulić, że zasypiam i budzę się sama, że już o innych potrzebach nie wspomnę

Oczywiście, że potrzeba bycia z kimś jest i dla mnie też niezwykle istotna. Nie mogę jednak oczekiwać, że zaspokoi ją ktoś, kto nie może jej zaspokoić. To tak jakbym chciała, żeby promienie słońca chłodziły zamiast ogrzewać. Zdrowy człowiek wychodzi z takiego układu. Nie mówiąc już o tym, ze w ogóle nie powinien w to wchodzić.
Ostatnio zmieniony przez yul-ya Wto 26 Paź, 2010 15:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 15:20   

yul-ya napisał/a:
Zdrowy człowiek wychodzi z takiego układu. Nie mówiąc już o tym, ze w ogóle nie powinien w to wchodzić.


łoj
to się nazywa poczucie winy, samooskarżanie się itp - pułapka :/
masz prawo do popełniania błędów, robienia głupot itd

tzn. łatwiej napisać niż poczuć - sama ciągle się oskarżam o to, że to czy tamto spaprałam

do związku potrzeba 2 osób. Nie zauważasz żadnej winy w drugiej stronie ? Ten facet taki bez skazy jest ?
rozmawiałaś o tym z terapeutą ?
 
     
yul-ya 
Towarzyski
DDA, uzależniona od chorej miłości



Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 13 Sty 2010
Posty: 227
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 18:41   

Flandra napisał/a:
do związku potrzeba 2 osób. Nie zauważasz żadnej winy w drugiej stronie ? Ten facet taki bez skazy jest ?


to nie jest żaden związek.. to raczej obsesja. Już dawno przestałam się zastanawiać dlaczego ON to czy tamto i czyja wina. Można oczywiście w sposób prosty tą winę podzielić, ale nie to jest dla mnie ważne.
Myślę o SOBIE i wiem, że dla mnie najlepsze jest uwolnienie się od tej obsesji. Może to banalne ale używam jego osoby do regulowania swoich uczuć: i kiedy jest mi źle i kiedy jest mi dobrze i kiedy się nudzę - zawsze mam ochotę się z nim skontaktować, wręcz czuję przymus, żeby to zrobić. Chcę się nauczyć inaczej..
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 19:00   

yul-ya napisał/a:
Już dawno przestałam się zastanawiać dlaczego ON to czy tamto i czyja wina.

ok :)
chodziło mi tylko o to, że pisząc "Zdrowy człowiek wychodzi z takiego układu" i "w ogóle nie powinien w to wchodzić" obwiniasz się.

jako nastolatka miałam problemy z kontrolą jedzenia. Po każdym obżarstwie, po każdym kawałku czekolady czułam się strasznie. Obwiniałam się, bo przecież NIE POWINNAM tyle jeść, NIE POWINNAM w ogóle jeść słodyczy itd itd
I z rozpaczy jadłam jeszcze więcej.
A później (po emisji jakiegoś babskiego programu w tv) zaczęłam traktować samą siebie inaczej - "ok, zjadłam za dużo, ale widocznie było mi to potrzebne". Przestałam mieć wyrzuty sumienia, zaczęłam się zastanawiać "co fajnego będę dzisiaj robić?", a obżarstwo jakoś samo zniknęło.

Wiem co to znaczy mieć obsesję na punkcie jakiejś osoby. Niestety :/ Wiem też, że uczucia są irracjonalne i nie da im się wytłumaczyć, żeby sobie poszły w cholerę :/ Jedyne co mogę zrobić w takiej sytuacji to nie robić sobie wyrzutów, że się w kims strasznie zakochałam. Jestem tylko małą kobietką z wielkim serduszkiem :)
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 19:15   

yul-ya napisał/a:
Od 12 lat uczestniczę w terapii indywidualnej, w tym czasie przez 1,5 roku w grupowej,

Niewiarygodne... :szok:
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
yul-ya 
Towarzyski
DDA, uzależniona od chorej miłości



Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 13 Sty 2010
Posty: 227
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 19:36   

stiff napisał/a:
Niewiarygodne... :szok:


Prawda, że niewiarygodne ? :mgreen:
Nie chcę nikogo zniechęcać, terapia bardzo dużo mi dała i daje. Choć nie raz miałam chwile zwątpienia, patrząc na te lata wstecz. Między innymi dlatego, że słyszałam takie opinie: i co i co i co Ci to pomogło? A jako DDA opinie innych bardzo na mnie wpływają ;)
Aha - to była terapia wspomagająca, spotkania raz w miesiącu (żebyś nie myślał, że 2 razy w tyg, bo w to to sama bym chyba nie uwierzyła :lol: )
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 19:38   

yul-ya napisał/a:
Aha - to była terapia wspomagająca, spotkania raz w miesiącu

Zaraz, to w czym Cie wspomagała... :mysli:
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
yul-ya 
Towarzyski
DDA, uzależniona od chorej miłości



Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 13 Sty 2010
Posty: 227
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 19:41   

Och Flandro, ja wcale nie uważam, że jestem zakochana albo że kocham, choć może łatwiej by mi było, gdybym tak to sobie tłumaczyła.. A właściwie nie, w ten sposób tkwiłabym dalej w oszukiwaniu samej siebie i iluzjach!
I jeszcze Ci coś zdradzę - zaburzenia jedzenia też nie są mi obce.
A tak w ogóle to świetnie sobie radzę w życiu :wysmiewacz:
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 19:44   

yul-ya napisał/a:
A tak w ogóle to świetnie sobie radzę w życiu

Z czym, na przykład... :p
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
yul-ya 
Towarzyski
DDA, uzależniona od chorej miłości



Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 13 Sty 2010
Posty: 227
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 19:46   

stiff napisał/a:
Zaraz, to w czym Cie wspomagała...

W dawaniu sobie radę w ciężkim okresie zaraz po tym traumatycznym wydarzeniu. A potem rozwiązaniu wielu problemów, pojawiających się w moim życiu a związanych z tym jak funkcjonuje moja osobowość. No przynajmniej tak to odbieram. :)
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 19:46   

yul-ya napisał/a:
Och Flandro, ja wcale nie uważam, że jestem zakochana albo że kocham, choć może łatwiej by mi było, gdybym tak to sobie tłumaczyła.. A właściwie nie, w ten sposób tkwiłabym dalej w oszukiwaniu samej siebie i iluzjach!


mnie jest łatwiej, kiedy sobie tłumaczę, że jestem zakochana :)

obsesja to coś dziwnego, nieprawidłowego, chorego itd
a zakochanie - nawet jeśli trwa za długo - to zakochanie :)
 
     
yul-ya 
Towarzyski
DDA, uzależniona od chorej miłości



Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 13 Sty 2010
Posty: 227
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 19:50   

stiff napisał/a:
Z czym, na przykład... :p

Mam dobrą pracę, którą bardzo lubię i która zapewnia mi stały finansowy dochód taki, że nie muszę się martwić czy starczy mi do końca miesiąca. Mam wspaniałego dorosłego już syna, który jest moim przyjacielem. Potrafię zadbać o samochód (uwielbiam prowadzić), mam swoją pasję - rower górski itp itd.. :p
Prawda, że raj na ziemi? I nie piszę tego wcale sarkastycznie.
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Wto 26 Paź, 2010 19:50   

yul-ya napisał/a:
W dawaniu sobie radę w ciężkim okresie zaraz po tym traumatycznym wydarzeniu.

To jest zrozumiale... :roll:
yul-ya napisał/a:
A potem rozwiązaniu wielu problemów, pojawiających się w moim życiu a związanych z tym jak funkcjonuje moja osobowość.

Znaczy taki życiowy Twój cenzor, tego nie rozumie... :p
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,3 sekundy. Zapytań do SQL: 11