Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Dlaczego niektorzy bliscy wmawiaja ze nie ma sie problemu
Autor Wiadomość
paulinkaaa 
(konto nieaktywne)


Wiek: 49
Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 41
Wysłany: Pią 20 Maj, 2011 23:55   Dlaczego niektorzy bliscy wmawiaja ze nie ma sie problemu

Witajcie. Irytuje mnie bardzo zachowanie mojego meza. W ostatnim tygodniu byl ze mna wspolnie u mojej indywidualnej terapeutki, poniewaz ta chciala go poznac i porozmawiac.

Tydzien pozniej na spotkaniu ze mna powiedziala mi, ze gdy w jego obecnosci nazwalam siebie alkoholiczka to on az podskoczyl i ze odniosla wrazenie, ze sie tego faktu wstydzi i nie chce przyjac do wiadomosci.

Wczoraj rozpoczal ze mna rozmowe w stylu, dlaczego nadal chodze na terapie i kiedy zamierzam przestac. I zebym nie przesadzala, przeciez ja nie jestem alkoholiczka. Alkoholicy pija duzo wiecej. Ze nazywam siebie alkoholiczka zeby go szantazowac. Normalnie myslalam ze glupa ze mnie robi. Zupelnie nie wiem po co takie dyskusje, powinien sie chyba cieszyc ze nie pije i chodze na terapie? A on do mnie, ze wlasnie przeciez juz nie pije wiec nie musze wiecej chodzic na terapie.

Strasznie mnie to zlosci. Nie pije dopiero dwa miesiace i uwazam ze najwieksze ryzyko zapicia u mnie istnieje wlasnie poprzez zbagatelizowanie problemu.

Czy ktos z Was mial podobna sytuacje lub rozumie motywacje takich dzialan odwodzacych od leczenia?
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 00:06   

Kiedy ja odnowiłem kontakty z tatą po kilku latach, powiedziałem mu że jestem po terapii alko...
Wysłuchał mnie z mądrą miną, następnie zaproponował wypicie kieliszka wódki (nie wiem czy rocznie litr wypija), no przecież jest okazja...
Cierpliwie wytłumaczyłem że u mnie na jednym się nie skończy... chyba do końca nie zrozumiał, przynajmniej przestał proponować...

Z żoną takich problemów nie mam, no ale ją nauczyłem ciężką pracą traktować każde moje słowo jak prawdę objawioną :skromny:
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
Janioł 
Uzależniony od netu
Uśmiech to pół pocałunku



Pomógł: 70 razy
Wiek: 58
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4556
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 03:14   

paulinkaaa napisał/a:
Czy ktos z Was mial podobna sytuacje lub rozumie motywacje takich dzialan odwodzacych od leczenia?
moim zdanie wynika to z zakorzenionego w ludziach nie mających pojęcia o problemie choroby alkoholowej- obrazu alkoholika dla większości naszego narodu alkoholik to ktoś pijany, leżacy pod płotem, cżęsto obżygany i zesikany , bijacy żonę i dzieci i nikt nie chce mieć kogoś takiego blisko a tym bardziej jak osoba którą kocham może być kimś kogo uważa się powszechnie za degenerata , takie stereotypy może obalić terapia dla współuzależnionych
_________________
P.S. Janioł może być tylko jeden ;) chociaż też czasem w coś walnie aureolką ;) by: Pietruszka
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 07:36   

U współuzależnionych też działa mechanizm iluzji i zaprzeczeń. Wcale nie jest łatwo przyznać się, że jest się żoną czy mężem alkoholika. A jak do tego dołączyć nad-odpowiedzialność, charakterystyczną dla syndromu, to i pojawia się poczucie wstydu i poczucie winy za kogoś.
A ze alkoholik wciąż się kojarzy ze skrajnym, końcowym etapem choroby, i wciąż bardziej kojarzy się z grzechem niż chorobą, to i osoba żyjąca z alkoholikiem, nie mogąc sobie poradzić z przykrymi uczuciami, ucieka w świat iluzji.
No i jest jeszcze coś, do czego niechętnie przyznaje się pewnie większość współuzależnionych. Nowa sytuacja, kiedy alkoholik podejmuje terapię, jest czasem tak trudna dla drugiej osoby, na przykład potulny dotychczas mąż zaczyna chcieć mieć wpływ na domowe decyzje, domowy budżet, chce mieć swoje zdanie w kwestii wychowania dzieci, że... taka sytuacja staje się niewygodna dla partnera. Wcale nie łatwo się dotrzeć na nowo.
Polecam książeczkę Anny Dodziuk "Trzeźwieć razem" - opisuje dość dokładnie, co dzieje się w związku, gdy jedna ze stron podejmuje abstynencję i leczenie. Osobiście bardzo mi pomogła. No i sama terapia dla współuzależnionych, podczas której trawiłam w sobie poszczególne etapy wspólnego wychodzenia na prostą. Bo dla mnie z tej drugiej strony to były też niełatwe dni.
_________________

 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 07:44   

pietruszka napisał/a:
U współuzależnionych też działa mechanizm iluzji i zaprzeczeń. Wcale nie jest łatwo przyznać się, że jest się żoną czy mężem alkoholika.
Tu mamy do czynienia z mężem. Śmiem twierdzić że to trudniejszy przypadek. Sam pewnie uznał bym alkoholizm żony za nową fanaberię, a podobno wiedzę w temacie mam troszkę większą od przeciętnej...
Coś na zasadzie "szkodzi ci? To nie pij, z byle głupstwa robisz problem...".
Takie troszeczkę mniej uczuciowe pojmowanie świata...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
Ostatnio zmieniony przez staaw Sob 21 Maj, 2011 07:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 08:01   

pietruszka napisał/a:
U współuzależnionych też działa mechanizm iluzji i zaprzeczeń.

A ja się ostatnio dowiedziałam na terapii DDA/DDD, że mechanizm iluzji i zaprzeczeń działa u wszystkich ludzi,
także tych normalnych fsdf43t , nie mających nic wspólnego z uzależnieniem.
Taka ponoć jest po prostu ludzka natura, że zakłamujemy rzeczywistość,
bo naga prawda jednak bywa bolesna, a człowiek nie lubi jak go boli.

I tu mi się nasunęła refleksja - skoro alkoholicy na terapii rozbrajają mechanizmy uzależnienia
z mechanizmem iluzji i zaprzeczeń włącznie, to są tym samym wyżej w rozwoju wewnętrznym
od reszty społeczeństwa, której żadna choroba nie zmusiła do rozprawienia się z tym mechanizmem :mgreen:
...i tak czy owak - pozostają marginesem społecznym :wysmiewacz: tylko na przeciwnym biegunie :rotfl:



Troszkę mało na temat, sorry Paulinko :oops:
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Marc-elus 
Uzależniony od netu


Pomógł: 69 razy
Wiek: 45
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 3665
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 08:19   

Cóż... zawsze można popić tak żeby ta bliska osoba otrząsnęła się z iluzji i uwierzyła w nasz chorobę. :)
A tak poważnie to chyba tylko poważna rozmowa pozostaje, w cztery oczy, powoli powiedz że do końca życia nie powinnaś się napić itd...
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 08:33   

Marc-elus napisał/a:
A tak poważnie to chyba tylko poważna rozmowa pozostaje, w cztery oczy, powoli powiedz że do końca życia nie powinnaś się napić itd...

Tylko jak wytłumaczyć że do tego potrzebna jest terapia, AA i inne czary mary...
Że samo "niepicie" tu nie wystarczy.
Mi było by ciężko zrozumieć, gdybym sam przez to nie przeszedł...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
Jras4 
Docent


Pomógł: 11 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3302
Skąd: Siedlce
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 08:57   

paulinkaaa napisał/a:
i ze odniosla wrazenie, ze sie tego faktu wstydzi i nie chce przyjac do wiadomosci.
wszyscy sie nas wstydzą to normalne czemu cie to dziwi ??
_________________
KATOLIK CZARNY PEDOFIL
 
 
     
Jras4 
Docent


Pomógł: 11 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3302
Skąd: Siedlce
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 08:59   

paulinkaaa napisał/a:
. Ze nazywam siebie alkoholiczka zeby go szantazowac.
wiesz co czytam to czytam i nic nie rozumiem ..że niby czym szantarzować pijaństwem i co miała byś osiągnąć wiesz co ja myśle że on chce żebyś piła bo jak będzie wyglądało na jakimś spotkaniu ...co powiedzą koledzy i tak dalei ..
_________________
KATOLIK CZARNY PEDOFIL
 
 
     
Jras4 
Docent


Pomógł: 11 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3302
Skąd: Siedlce
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 09:01   

Cytat:
Tylko jak wytłumaczyć
właśnie i tu jest błą ..poco dorosła baba ma sie tłumaczyć i z czego że chce powalczyć o siebie ..dziś ten buc mówi ,,poco ci terapia ,,a za rok powie won mi z domu żałosna pijaczko ..tylko że wtedy nie pszypomni sobie że sam pszerwał jej leczenie
_________________
KATOLIK CZARNY PEDOFIL
 
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 09:31   

Wiedźma napisał/a:
mechanizm iluzji i zaprzeczeń działa u wszystkich ludzi,

akurat to miałem dane zaobserwować osobiście
i to w obecnej wykonywanej pracy,bo chodź teraz wiem że to już było można zauważyć we wcześniejszych wydarzeniach jakoś nie zwróciło to wcześniej mojej uwagi
a moje obserwacje polegały na zauważeniu tego o czym tu mówicie
szczegulnie tego
Wiedźma napisał/a:
Taka ponoć jest po prostu ludzka natura, że zakłamujemy rzeczywistość,
bo naga prawda jednak bywa bolesna, a człowiek nie lubi jak go boli.

a co do
Wiedźma napisał/a:
Troszkę mało na temat, sorry Paulinko :oops:

to moim zdaniem jest właśnie tematem na który jednak powinno się zwrócić uwagę
gdyż jak wynika z tematu nie wystarcza alkoholikowi odstawienie flaszki i problem znika
a właśnie polega na emocjach o czym i w programie AA-owskim mowa
i zdaniu sobie sprawy że żyjemy z partnerami
partnerami,którzy mają prawo nas nie zrozumieć ,lecz jednak jakby obowiązek nas wysłuchać i próbując zrozumieć
Paulinko,na twoim miejscu to właśnie bym zaczął od wyjaśnienia jakie to słabostki,emocje które przeżywamy mogą nas alkoholików z powrotem nakierować do picia
no i to że właśnie przez te emocjonalne przeżycia jest to uznane za chorobę
a nie z powodu samego picia
bo dla współuzależnionego wygląda to tak że po odstawieniu flaszki i już nie piciu jest się zdrowym
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 09:39   

Marc-elus napisał/a:
Cóż... zawsze można popić tak żeby ta bliska osoba otrząsnęła się z iluzji i uwierzyła w nasz chorobę. :)

niestety Marcel poznałam takie wypadki, że nawet ktoś się zapił, ale ... według bliskich nie był alkoholikiem... bo przecież w akcie zgonu nie napisali alkoholik, a na przykład zawał lub coś innego... Znam przypadek, że chłopak się utopił, ale "to woda za zimna była", chociaż w rzeczywistości po prostu utopił się, bo był pijany. Od osób współuzależnionych słyszałam różne cudaczne wymysły, co to tam jemu jest (nerwica, stres, choroba psychiczna, poprzednia kobieta), wszystko, byleby tylko nie użyć słowa alkoholizm, bo to słowo grzęźnie w gardłach jak najgorsze przekleństwo, które może spotkać.

Trudno zaakceptować tożsamość bycia partnerem/ partnerką osoby uzależnionej. Nawet jeszcze podczas terapii często słychać : "czy ja przypadkiem nie robię z niego alkoholika?" pomimo ewidentnych objawów choroby u męża. Sama miewałam takie myśli i to już w czasie, kiedy chodziłam na terapię, a Pietruszkowy nie pił i się leczył.

Myślę, że jeszcze trudniejsze to jest dla mężów alkoholiczek, bo to jeszcze jakoś tak uderza w męską dumę.

I przypomniały mi się dwa artykuły. Może Paulinko coś ci to więcej wyjaśni:
http://www.prometea.pl/in...list=go&idx=152
http://www.prometea.pl/in...?list=go&idx=93
_________________

 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 09:57   

pietruszka napisał/a:
wszystko, byleby tylko nie użyć słowa alkoholizm, bo to słowo grzęźnie w gardłach

no ba,nawet samemu alkoholikowi lepiej się określić "abstynent"
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Marc-elus 
Uzależniony od netu


Pomógł: 69 razy
Wiek: 45
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 3665
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 10:06   

Jacek napisał/a:
no ba,nawet samemu alkoholikowi lepiej się określić "abstynent"

Nawet moja terapeutka powiedziała że sama woli używać słowa "uzależniony".
Wytłumaczyłem Jej że to dlatego bo "alkoholik" ma zabarwienie pejoratywne w naszym społeczeństwie, całkiem niesłusznie :mgreen:

Oooo wpadłem na definicje wg Nensensopedii: http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Alkoholik
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 12