Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Terapia i zmiany
Autor Wiadomość
Shaitana 
Towarzyski


Dołączyła: 18 Lis 2009
Posty: 124
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 21:17   Terapia i zmiany

Witajcie ponownie :) Ostatnio kiedy się tutaj logowałam byłam wrakiem człowieka z wieloma problemami. Uwolniłam się od związku z narkomanem, od ratowania świata i zajęłam się sobą. Poszłam za Waszą radą i jestem na terapii. Nieznacznie wcześniej spotkałam mężczyznę, który jest inteligentny, spokojny, pełen czułości, przy nim czuję się bezpieczna, mimo że nie wywołuje drżenia serca i nocnych namiętności. Mieszkamy razem i wiecie dopiero w tym związku ja widzę jak funkcjonuje prawdziwe dda. Kiedy obcuje ze szczęściem, sukcesem i nie potrafi przyjąć, że to jest możliwe. Przeszłam fazy niewiary w siebie, że ja nie pasuje do tego świata, że jestem dużo poniżej jego statusu, przeszłam okresy huśtawki emocjonalnej, która prawie rozbiła nas a mnie na pewno. To byla ostra co tygodniowa zmiana nastrojów, od euforii po depresję, milczenie, zamykanie się. On o znosił. A ja coraz bardziej nienawidziłam siebie i wiedziałam,że strach przed obnażeniem siebie i przed odsłonięciem się jest silniejszy niż miłość. Ale on też jest dda. I teraz dopiero kiedy ja się uspokoiłam, kiedy czuję się bezpieczniej, zaczęłam dostrzegać, że utrzymywałam dystans na własną prośbę. A teraz on chyba się boi bliskości. Zamyka sie w milczeniu. I gdyby nie terapia pewnie nigdy nie doszłabym do tego, że używam pretesjonalnego tonu, że przepełnia mnie złość i do ostatniej kłótni pielęgnuję w sobie poczucie odrzucenia, a każdy fakt który to potwierdza jest tylko pożywką. i jest coś jeszcze. Po raz pierwszy godząc się nie weszłam na pretensjonalny ton, co skutkuje jego obroną przez atak, a zaczęłam od słów że bardzo mi na nim zależy, Zadalam też 2 podstawowe pytania: czy ja robię coś co sprawia że on milczy, i czy mogę mu pomóc coś z tym zrobić.
Nie potrafimy rozmawiać. On zupełnie, ja pterensjonalnie. Płakał kiedy powiedziałam że mi zależy i czy moge coś zrobić, żeby ułatwić rozmowę...
Ale przede wszystkim powoli otierają mi się oczy. Otwieram się ja. Po prawie roku, zobaczyłam jak reaguje skrzywdzone dziecko i jak myśli, a jak mogę zareagować jako dorosła osoba nie z pozycji ofiary. I cieszy mnie to.
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 21:51   

Shaitana napisał/a:
Poszłam za Waszą radą

możliwe że i za naszą
ale najważniejsze że to "Ty" zadecydowałaś o swoim życiu
i pamiętaj ze to właśnie "TY"jesteś najważniejsza
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
anakonda 
(banita)


Pomógł: 8 razy
Wiek: 113
Dołączył: 04 Lip 2010
Posty: 379
Skąd: lubuskie
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 22:42   

Jacek napisał/a:
i pamiętaj ze to właśnie "TY"jesteś najważniejsza



a reszta to tylko tlo idz dalej mysl tylko o sobie reszte miej w d...e a zapewne doswiadczysz szczescia w zyciu :wysmiewacz: hehehehehehe
_________________
Gość Ludzie bardziej obawiają się śmierci niż bólu. To dziwne, że odczuwają lęk przed śmiercią. Życie rani bardziej niż ból.
Ostatnio zmieniony przez anakonda Sob 21 Maj, 2011 22:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 22:51   

anakonda napisał/a:
mysl tylko o sobie reszte miej w d...e a zapewne doswiadczysz szczescia w zyciu :wysmiewacz: hehehehehehe

Rzeczywiscie bardzo śmieszne......
_________________
:ptero:
 
     
anakonda 
(banita)


Pomógł: 8 razy
Wiek: 113
Dołączył: 04 Lip 2010
Posty: 379
Skąd: lubuskie
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 22:54   

cytowac frazesami z ksiazki to ..... a ze smieszne bo i nieraz skutki sa smieszne czytaj oplakane niezdrowe podejscie patrz tylko na siebie .... czyli kompletny egoizm i narcyzm .... a tak btw to byla ironia tak dla twojej wiadomosci :P
_________________
Gość Ludzie bardziej obawiają się śmierci niż bólu. To dziwne, że odczuwają lęk przed śmiercią. Życie rani bardziej niż ból.
Ostatnio zmieniony przez anakonda Sob 21 Maj, 2011 22:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Sob 21 Maj, 2011 22:55   

anakonda napisał/a:
to byla ironia

No to odetchnąłem z ulgą :p
_________________
:ptero:
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Nie 22 Maj, 2011 08:34   

Shaitana napisał/a:
Nie potrafimy rozmawiać. On zupełnie, ja pterensjonalnie. Płakał kiedy powiedziałam że mi zależy i czy moge coś zrobić, żeby ułatwić rozmowę...

Hmmm... :drapie:
Dużo prazy przed Wami, tylko czy on tę pracę podejmie?
Życzę Ci, żeby się udało :tak:
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
yul-ya 
Towarzyski
DDA, uzależniona od chorej miłości



Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 13 Sty 2010
Posty: 227
Wysłany: Nie 22 Maj, 2011 09:15   

Shaitana napisał/a:
A teraz on chyba się boi bliskości. Zamyka sie w milczeniu.

Obawiałabym się związku z facetem DDA, bojącym się bliskości i nie potrafiącym rozmawiać. Prawie w równym stopniu co z uzależnionym :(
Ostatnio zmieniony przez yul-ya Nie 22 Maj, 2011 09:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
KICAJKA 
Trajkotka
współuzależniona-stara al-anonka



Pomogła: 101 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 28 Wrz 2009
Posty: 1555
Skąd: śląskie
Wysłany: Nie 22 Maj, 2011 10:08   

Shaitana napisał/a:
Ale przede wszystkim powoli otierają mi się oczy. Otwieram się ja. Po prawie roku, zobaczyłam jak reaguje skrzywdzone dziecko i jak myśli, a jak mogę zareagować jako dorosła osoba nie z pozycji ofiary. I cieszy mnie to.
Super,że pracujesz nad sobą i widzisz/cieszysz się zmianami na lepsze :buziak:
_________________
" Jestem dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,mam prawo być tutaj..."
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
Pati 
Gaduła
Inna od innych.DDA.



Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 11 Gru 2010
Posty: 927
Wysłany: Nie 22 Maj, 2011 12:27   

Shaitana napisał/a:
strach przed obnażeniem siebie i przed odsłonięciem się jest silniejszy niż miłość.

Przykre to jest,ale ja jestem na tym właśnie etapie.
Jest mi smutno z tego powodu.
Nie bardzo umiem z tego się podnieść.
No cóż czas i praca nad sobą pokarze co dalej będzie :(
Powodzenia życze Shaitano :)
_________________
Najlepszym miejscem pod słońcem jest dom,w którym żyją ludzie ofiarujący sobie w najtrudniejszych chwilach tak rzadki dar,jak wybaczenie. (G.McDonald)
 
 
     
Shaitana 
Towarzyski


Dołączyła: 18 Lis 2009
Posty: 124
Wysłany: Pon 23 Maj, 2011 18:01   

Dziękuję.
Szczerze powiedziawszy sama się boję tego związku. Pamiętam jak dziś, gdy się poznaliśmy. Kręciłam wtedy z jednym z tzw. dobrej rodziny, ale kilka razy zachował się nieelegancko i za bardzo naciskał na mnie w kwestii przełamywania kompleksów. Ale pamiętam gdy mój obecny mężczyzna raz się wynurzył o rodzinie i pomyślała z automatu"O nie, znów trudne dzieciństwo..".Niestety, każdy z moich byłych miał za sobą takie przeżycia i miałam już dośc tego typu, nad którym zawsze ja czuwałam i go wiozłam na swoich barach i uczyłam - o ironio n- normalności. Moja normalnośc była wtedy równie spaczona, co ich.. I wiem...wiem, że to był wybór tylko mój. On zupełnie odstaje od tego typu. Bo to on się wycofuje, zamyka, ale wystarczy podejść z uczuciem i można wiele osiągnąć. Niestety, boli mnie zarówno, że ja nie zawsze potrafię, a jeszcze bardziej że on nie potrafi. Choć zaczęcie rozmowy od słów: bardzo mi na Tobie zależy zdziałało cud (pewnie dlatego że jestem głównie krytykiem)Suma sumarum , nie wiem kto miał bardziej pod górkę w tym związku. NIemniej,ja bardziej chcę naprawiać siebie niż jego. I to jest dobre. Coraz mniej mam pretensji, coraz częściej się śmieję. Romantyzm zastępują mi ksiązki. Tylko wiecie czasem sobie myślę, czy miłość jest zawsze taka wyważona? Przecież pamiętam tę 1, tę namiętność, ten ogień. A my jesteśmy jak 2 nieufne psy które się obwąchują i nie ma porywu serca, wszystko takie stabilne. Ale gdyby nie było kto wie, może nie czułabym się bezpiecznie chyba po raz 1 w życiu..
 
     
Pati 
Gaduła
Inna od innych.DDA.



Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 11 Gru 2010
Posty: 927
Wysłany: Wto 24 Maj, 2011 08:10   

Shaitana napisał/a:
A my jesteśmy jak 2 nieufne psy które się obwąchują

:smieje: :smieje: :smieje:
Przepraszam nie mogłam się powstrzymać.
Uśmiałam się z tego jakże pasującego porównania do mojego zachowania :wysmiewacz:
_________________
Najlepszym miejscem pod słońcem jest dom,w którym żyją ludzie ofiarujący sobie w najtrudniejszych chwilach tak rzadki dar,jak wybaczenie. (G.McDonald)
 
 
     
Shaitana 
Towarzyski


Dołączyła: 18 Lis 2009
Posty: 124
Wysłany: Nie 29 Maj, 2011 19:47   

Boże, co za porażka. Z każdym kolejnym dniem czuję, że coraz mniej to wszystko ma sens. Dziś stałam w kościele i pomyślałam o tym, żeby odebrać sobie życie i zaczęłam wyobrażać sobie sposób. A potem pomyślałam, że nawet nie budzi to we mnie żalu, smutku, nic, pełna obojętność i tylko myśl, że się nie trzeba przejmować, walczyć..
 
     
Shaitana 
Towarzyski


Dołączyła: 18 Lis 2009
Posty: 124
Wysłany: Nie 29 Maj, 2011 19:53   

Wczoraj się broniłam, 20 minut przed dostałam ochrzan i "wsparcie" w postaci oskarżeń, że nie chce mi się szukać pracy. Znów milczenie. Przestałam chcieć mówić, bo po co. Dziś to samo i słowa, że nic nie robię w tym kierunku (przez 2 tyg od ostatniej rozmowy tylko 1 zajrzalam na oferty) i że on chce iść dalej (tzn. chyba mieszkanie i ślub) a ja go blokuję... I wiecie, coś we mnie chyba pęka. Chyba powoli przestaję wierzyć, niemal fizycznie czuję jak ten związek się rozpada. i" jestem taka, jak moje zachowanie". to nie przetrwa. Jedyną osobą, która mnie naprawdę zdrowo kocha jest babcia, niedawno straciła nogę i przeszła wylew. Na samą myśl chce mi się płakać. Szukanie pracy,obrona dyplomu, prawo jazdy. Popieprzona sytuacja rodzinna od początku roku. I terapia. A jemu mało. On uważa że ja nic nie robię. Wyrozumiałość, miłość, cierpliwość... gdzie to wszystko jest?
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Nie 29 Maj, 2011 20:02   

Shaitana napisał/a:
Boże, co za porażka.

To nie tak, bo nic na sile zrobić się nie da...

Shaitana napisał/a:
Chyba powoli przestaję wierzyć, niemal fizycznie czuję jak ten związek się rozpada.

Przecież masz wybór i nic nie musisz...
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,2 sekundy. Zapytań do SQL: 11