Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozterki matki
Autor Wiadomość
Grażka18 
Małomówny


Dołączyła: 17 Sie 2011
Posty: 19
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 07:42   Rozterki matki

Nie bardzo wiedziałam jaki nadać tytuł mojemu postowi więc jest jaki jest.
Szczerze mówiąc nie bardzo wiem od czego zacząć moją wypowiedź i co nią chcę osiągnąć. Po przejrzeniu forum wszystko wydawałoby się jasne a jednak...
Mój przypadek taki jakich wiele. Ale staż małżeński mam 20 letni. Dwoje dzieci 11 i 6-letnie. I mąż wiadomo. Właściwie to pił już przed naszym ślubem ale byłam pewna, że na pewno się zmieni i nie wiedziałam co mnie czeka bo mój dom rodzinny funkcjonował normalnie, bez alkoholu więc nie mogłam wiedzieć co to znaczy. No cóż najpierw pił bo nie mogłam zajść w ciążę przez 9 lat a ja niezmiennie trwałam na posterunku zamiast już wtedy zawinąć szmaty. Potem przyszło na świat jedno dziecko, bo kolejnych pięciu drugie. Powód do picia pewnie inny ale kto wie jaki. Wiadomo pewnie wszystkim na forum, że to moja wina no bo czyja. Chciałam odejść już kilka razy - spytajcie mnie dlaczego nie odeszłam? Dobrze zarabiałam, mogłam się doskonale sama utrzymać. Ale nie, ja tkwiłam dalej i przez jego nieróbstwo i moją głupotę nabrałam kredytów i popadłam w długi co w efekcie spowodowało, że teraz też dobrze zarabiam ale pół tego bierze komornik. Ale to też moja wina - bo ja brałam. Szanowny małżonek pracuje na czarno i oddaje mi jakąś pensję, z czego dziennie woła na piwo i papierosy. A ja daję? Dlaczego? Dla świętego spokoju.
I co ciekawe nie wynika to z faktu, że go tak kocham że życia sobie nie wyobrażam bez niego. Nie. Po pierwsze to litość. Jak patrzę na to jak panuje nad nim wóda, co potrafi zrobić z człowieka to po prostu mi go żal jako człowieka. Człowieka zdolnego, pracowitego który mógłby wiele osiągnąć gdyby nie.... Druga kwestia i najważniejsza w tym wszystkim to żal moich dzieci. Córka (starsza) jest do niego mimo wszystko przywiązana, syn mniej. I teraz wiem, że źle że na to patrzą. Rozmawiałam wstępnie z cóką że chyba będziemy się musieli wyprowadzić do babci i tu widzicie ona przedkłada fakt, że ma tu swój pokój, duży dom a tam musielibyśmy się we trójkę gnieść w jednym pokoju. Wynika to pewnie z faktu, że nie ma jakiejś agresji w domu, nie dokucza jej, nie bije. Jeżeli chodzi o samo moje nastawienie do niego w takich sytuacjach to jestem niespotykanie spokojna, pogodzona z losem. Na zasadzie gadaj ile wlezie i tak koło d... mi to lata. Odsunęłam od siebie moich znajomych bo z nim do nich pójdę, ich też nie zaproszę. Sama nie wyjdę bo nie mam z kim zostawić dzieci. Zresztą wiecie jak to jest.
Co mnie skłoniło do napisania na forum to to, że jednak naprawdę myślę, żeby to wszystko rzucić w diabły. Moim problemem jest chyba przyzwyczajenie do tkwienia w takiej stangacji. Nie powiem, że warunko lokalowe za tym nie przemawiają.
Chciałabym żeby któraś z kobiet opisała jak sytuacja odejścia od męża wpłynęła na dzieci. Co lepsze dla nich - tak jak w moim przypadku.
Rozpisałam się a i tak nie udało raczej mi się przedstawić moich odczuć i obaw.
 
     
Ate 
Nimfomanka netowa


Pomogła: 36 razy
Wiek: 56
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 1869
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 07:49   

Witaj Grazko..Jestem alkoholiczka czyli "po drugiej stronie barykady" , ale jkestem rowniez matka...
Czy ty meza w ogole jeszcze kochasz?
_________________
fortes fortuna adiuvat
 
     
Grażka18 
Małomówny


Dołączyła: 17 Sie 2011
Posty: 19
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 08:10   

Trudne pytanie. Myślę, że chyba uczucie o ile było to wygasło. Jest mi go po prostu szkoda. Wiem, że jak go zostawię to się stoczy na dno. Wiem, że odpowiecie że tak musi być żeby się od dna odbić. Ale ja wiem, że on się nie odbije. On jest strasznie słaby psychicznie. Widzę też pierwsze symptomy choroby spowodowanej przez permanentne picie. O leczeniu oczywiście nie chce słyszeć i nie wiem czy akurat moje odejście i stoczenie się na dno spowoduje jakąś zmianę w myśleniu. Można powiedzieć, że jest on DDA bo teść pił do 65 roku życia kiedy umarł. Ale co im dokuczył w życiu to pewnie pozostawiło ślad.
Tak więc patrząc z boku sprawa wydaję się prosta bo jeżeli tu już nie ma uczucia z mojej strony to pakuj manatki. Pozostają jednak dzieci.
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 09:35   

Grażka, można by powiedziec, że opisałaś moje życie i drugie małżeństwo (za wyjątkiem paru detali). Mogę Ci powiedziec, że skończyło sie to rozwodem itd. ale twierdzę, że to było najlepsze wyjście, zwłaszcza jesli chodzi o dzieci. Lepiej żeby miały ojca i matkę zamiast jakiejś mocno toksycznej "rodziny". Do niczego to nie prowadzi.
Grażka18 napisał/a:
ja wiem, że on się nie odbije. On jest strasznie słaby psychicznie. Widzę też pierwsze symptomy choroby spowodowanej przez permanentne picie. O leczeniu oczywiście nie chce słyszeć i nie wiem czy akurat moje odejście i stoczenie się na dno spowoduje jakąś zmianę w myśleniu

Nie wiesz nigdy co "siedzi" w drugim człowieku, więc nie możesz zakładać, że tak właśnie będzie. Ja byłem bardzo podobny a jednak podjąłem walkę o uratowanie tego co jeszcze dało się uratować w tej sytuacji.
_________________
:ptero:
 
     
Grażka18 
Małomówny


Dołączyła: 17 Sie 2011
Posty: 19
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 10:35   

Problem polega na tym, że ja to rozumiem. Powiem więcej - jak w międzyczasie czytałam ponowne wynurzenia kobiet współuzależnionych to łatwo mi przychodziły na myśl epitety typu głupia, naiwna itp. Należę do osób nieśmiałych, nieprzebojowych, wręcz chyba słabych. Podziwiam kobiety silne, zdeterminowane. Mam koleżankę, można powiedzieć przyjaciółkę, z którą niestety utrzymuję nikły kontakt z uwagi na fakt, że ja się już jej nie zwierzam a ona przestała poruszać ze mną tematy związane z moją sytuacją. Ile razy ona próbowała mnie "ustawić". Powtarzała wszystko to co Wy tutaj doświadczeni mówicie. Aż się któregoś dnia zdenerwowała na moją głupotę i teraz dzwoni rzadko, sprawdza chyba czy jeszcze żyję. Przytaczając jej słowa powiedziała, że jestem osaczona przez rodzinę męża i wysysają ze mnie ostatnie soki. Utkwiło mi to bo to chyba racja.
Tylko dlaczego tak trudno mi się zebrać? Łatwiej byłoby w sytuacji gdyby mnie np. uderzył, znęcał się nad dziećmi wtedy nie byłoby dyskusji. Chociaż głupstwa piszę. Przepraszam.
Dobrze, że trafiłam na to forum bo zaczęło mi coś łomotać w głowie, że taka sytuacja jest chora dla wszystkich. Jednocześnie dzwoniłam dzisiaj do jedynego ośrodka terapii w mojej miejscowości i spotkania są owszem ale raz w tygodniu o 15.30 - pytanie dla kogo? Dla ludzi bezrobotnych? Przecież nie będę brała urlopu. W okolicy - odległości ok. 60 km trochę lepiej bo o 17.00 - kiedy właśnie wychodzę z pracy a trzeba się jeszcze dostać te 60 km. Dlatego będę wdzięczna za wszelkie doświadczenia z Waszej strony.
Pytanie też jak Wasze dzieci sobie radziły w szkole w sytuacji nagłej zmiany tj. opuszczenia męża? Nie odbiło się to na nauce? Psychice? Martwię się o córkę bo jest bardzo wrażliwa i zamknięta.
Pterodaktyllu a co się udało uratować w Twojej sytuacji poza tym że się "uratowałeś'? Oczywiście to bardzo dużo. Żeby być dobrze zrozumianą - czy zmieniły się na plus relacje z Twoimi dziećmi i żoną?
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 10:41   

Grażka18 napisał/a:
Pterodaktyllu a co się udało uratować w Twojej sytuacji

Na dzisiaj mam bardzo dobre relacje z całą trójką dzieci, poprawne z byłą żoną i święty spokój oraz całkiem fajne życie, zresztą "druga strona" też specjalnie nie narzeka o ile mi wiadomo. Jeszcze raz powtarzam, lepiej dla dzieci jest gdy mają matkę i ojca, niekoniecznie razem, niż życie w jakimś patologicznym tworze............moja córka jest również bardzo wrażliwa i długo przeżywała ten fakt rozejścia ale dziś mogę powiedzieć, że wszyscy są zadowoleni z takiej sytuacji
_________________
:ptero:
 
     
Grażka18 
Małomówny


Dołączyła: 17 Sie 2011
Posty: 19
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 11:00   

Dzięki, takie szczere dzielenie się doświadczeniami jest bardzo pomocne. Cieszę się, że tu trafiłam.
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 11:12   

Grażka18 napisał/a:

Tylko dlaczego tak trudno mi się zebrać? Łatwiej byłoby w sytuacji gdyby mnie np. uderzył, znęcał się nad dziećmi wtedy nie byłoby dyskusji.

Sama nie wiesz jak bardzo się mylisz :bezradny:
Tłumaczenie było by : może jeszcze nie bije tak mocno, uderzył ale ręki nie złamał, ten siniak to szybko zejdzie....

Myślałaś o Al-Anonie?
Tam uczą jak być szczęśliwą i uprzykrzyć życie czynnemu alko...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
Krzysztof 41 
Gaduła
krzysztof



Pomógł: 49 razy
Wiek: 54
Dołączył: 13 Lip 2011
Posty: 814
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 11:43   

A morze lepiej jakby to on się wyprowadził od was i przychodził tylko w odwiedziny do waszych dzieci oczywiście trzeźwy może wtedy coś zrozumie.
_________________
Dziś dam radę wreszcie wstać,dzisiaj wreszcie ruszę w świat,własną ścieżką, jeszcze nie znaną,
zobaczyć chce co jest za ścianą.
 
     
Grażka18 
Małomówny


Dołączyła: 17 Sie 2011
Posty: 19
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 12:26   

Otóż co do wyprowadzki to ja jestem u niego gościem i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Dom należy w jednej części do teściowej (zajmującej dół), niemieszkającego z nami brata męża i mojego męża. Właśnie trwa spór o spłatę części szwagra. Domaga się on spłaty z racji tego że tu mieszkamy (jednocześnie nie chciał mnie zameldować z dziećmi pomimo tego, że jego żonie kiedyś był potrzebny meldunek i mój wspaniałomyślny mąż udzielił zgody na ich zameldowanie). Tak więc pozostaje mi tylko wyprowadzka do matki. Ten spór o "majątki" to osobny rozdział w znacznym stopniu przyczyniający się a właściwie stanowiącym pretekst to picia.
 
     
Grażka18 
Małomówny


Dołączyła: 17 Sie 2011
Posty: 19
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 12:37   

Jeżeli chodzi o Al-Anon to w kwestii wyjaśnienia drążę tematy forum od wczoraj. Weszłam na ich stronę i niestety tak jak pisałam najbliższy jest 60 km od mojej miejscowości - spotkanie raz w tygodniu o 17.00. Jest to dla mnie za wczesna godzina. Co prawda jeszcze tam nie dzwoniłam, jest tylko info z netu. Natomiast zainteresowała mnie umieszczona tam literatura i na pewno sobie coś zamówię jak narazie dobre i to. Bo rozumiem, że coś takiego jak forum (może porady on-line) nie są dostępne na ich stronie.
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 12:41   

Grażka18 napisał/a:
Bo rozumiem, że coś takiego jak forum (może porady on-line) nie są dostępne na ich stronie.

Tutaj też czasem wchodzą bojowniczki, zwłaszcza wieczorem by ich nikt nie rozpoznał. Z pewnością Ci napiszą coś mądrego. Ja nie w temacie :bezradny:

Pierwszą książkę jaką mogę Tobie polecić to "Małżeństwo na lodzie", cała prawda, aż boli...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
Ostatnio zmieniony przez staaw Czw 18 Sie, 2011 12:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kahape 
Towarzyski
koalka



Pomogła: 10 razy
Wiek: 66
Dołączyła: 13 Lis 2009
Posty: 369
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 12:48   

Grażka18 napisał/a:
jest on DDA
Grażka18 napisał/a:
Pozostają jednak dzieci.
mam rozumieć, że chcesz aby wychowywały się przy ojcu alkoholiku i też były DDA :evil:
Szkoda ci dzieci, szkoda ci jego a siebie..... to nie szkoda Ci?
pozdr
_________________
"Nigdy, przenigdy, nikt i nic nie będzie dostosowywało się do Twoich oczekiwań". Ameise
 
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 12:49   

staaw napisał/a:
Tutaj też czasem wchodzą bojowniczki, zwłaszcza wieczorem by ich nikt nie rozpoznał.

Powiedz dlaczego mam wrażenie, że już nie żyjesz? g45g21
_________________
:ptero:
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Czw 18 Sie, 2011 12:51   

pterodaktyll napisał/a:
staaw napisał/a:
Tutaj też czasem wchodzą bojowniczki, zwłaszcza wieczorem by ich nikt nie rozpoznał.

Powiedz dlaczego mam wrażenie, że już nie żyjesz? g45g21

Mam wrażenie że nie rozumiesz mojego toku rozumowania... :mysli:
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 12