Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
przed rozwodem z alko...prośba o wsparcie...
Autor Wiadomość
OSSA 
Upierdliwiec


Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2011
Posty: 2272
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Nie 16 Paź, 2011 12:31   

olimpijka napisał/a:
yyyy...uśmiałam się o tych biednych niewykształconych koalkach :) oplułam monitor radośnie i do tej pory lekko rechoczę :)


co masz na :mysli: :mysli:
 
     
olimpijka 
Towarzyski


Wiek: 45
Dołączyła: 06 Wrz 2009
Posty: 324
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie 16 Paź, 2011 12:37   

to, że na terapii sztuk 1 na której byłam było naprawdę szerokie spektrum kobiet. więc takie uogólnienie mnie:
1) zdziwiło totalnie
2) rozbawiło do łez
_________________

 
     
OSSA 
Upierdliwiec


Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2011
Posty: 2272
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Nie 16 Paź, 2011 13:03   

olimpijka napisał/a:
to, że na terapii sztuk 1 na której byłam było naprawdę szerokie spektrum kobiet. więc takie uogólnienie mnie:
1) zdziwiło totalnie
2) rozbawiło do łez


Ta choroba dotyczy każdej grupy społecznej, ja znam alk. lekarzy, dziennikarzy, nauczycieli, księdza, paru inżynierów i wielu niewykształconych ludzi. Osobiście szanuje każdego, kto zaczął się leczyć i trwa w trzeźwości. Wszyscy jesteśmy równi wobec choroby i śmierci.
Nie ważne jakie mamy wykształcenie, zasobność portfela, podobnie przeżywamy emocję, wszyscy jesteśmy bezsilnie wobec tej choroby. Jedyne co możemy zmienić to siebie, fakt mając odpowiednie zaplecze i wsparcie możemy łatwiej ułożyć sobie życie od nowa.

Choć to nie jest reguła na mojej terapii była kobieta szefowa dużej firmy, przyjeżdżała autem za kilkaset tysięcy i płakała tak samo jak siedząca obok niej bezrobotna koleżanka.
Po jakimś czasie spotkałam jedną i drugą, "szefowa" dalej trwała w chorym układzie.
Ta druga nie miała nic do stracenia pozbyła się garba, rozwiodła się i znalazła prace, odnalazła siebie.
 
     
olimpijka 
Towarzyski


Wiek: 45
Dołączyła: 06 Wrz 2009
Posty: 324
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie 16 Paź, 2011 13:34   

ale naprawdę nie wiem dlaczego mi to tłumaczysz?
ja tylko opisałam swoją reakcję na słowa terapeutki przytoczone tu w wątku. czy moja reakcja nie świadczy o tym, że mam opinię inną niż terapeutka?
_________________

 
     
KICAJKA 
Trajkotka
współuzależniona-stara al-anonka



Pomogła: 101 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 28 Wrz 2009
Posty: 1555
Skąd: śląskie
Wysłany: Nie 16 Paź, 2011 13:41   

Ja przez te wszystkie lata zauważyłam jedną prawidłowość - jeśli już delikwentka zdecyduje się na szukanie pomocy,to właśnie te zasobniejsze i bardziej wykształcone mają większy problem z radzeniem sobie ze współuzależnieniem :bezradny:
Dłużej i ciężej im to przychodzi a czasem zniechęcone bez postępów,cofają się zupełnie. 8|
I bardzo często wplątują się w następne "bagienko" :szok:
_________________
" Jestem dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,mam prawo być tutaj..."
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
OSSA 
Upierdliwiec


Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2011
Posty: 2272
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Nie 16 Paź, 2011 14:37   

KICAJKA napisał/a:
Ja przez te wszystkie lata zauważyłam jedną prawidłowość - 8|

I bardzo często wplątują się w następne "bagienko" :szok:


Mam jedną znajomą z terapii ona jako pierwsza wyplątała się z chorego układu, rozwiodła się i eksmitowała ex. Nie miała wykształcenia, ani środków wiedziała jedno tak dłużej nie chcę żyć. W atmosferze przemocy fizycznej i psychicznej dorastały jej córki, obie jako dorosłe osoby wyszły za mąż za uzależnionych facetów, od alk. i leków, nie dojrzałych społecznie. Teraz na przemian uciekają do matki, a za chwile wracają do swoich oprawców, bo chcą mieć rodzinę, a dzieci ojca.

Dlaczego? Czy to jest jakaś prawidłowość? :mysli: :mysli:
Ostatnio zmieniony przez OSSA Nie 16 Paź, 2011 14:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
KICAJKA 
Trajkotka
współuzależniona-stara al-anonka



Pomogła: 101 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 28 Wrz 2009
Posty: 1555
Skąd: śląskie
Wysłany: Nie 16 Paź, 2011 15:28   

elzbieta2011 napisał/a:
Dlaczego? Czy to jest jakaś prawidłowość?
Bardzo często tak,jeśli dzieci nie mają pomocy/nauki innych zachowań od matki/ojca współ ,jeśli nie korzystają z fachowej pomocy dla takich rodzin 8|
Ja od maleńkości pracowałam nad tym, aby moje dziecko nie było typowym DDA-fakt,nie wiem jak będzie dalej ale puki co, radzi sobie dobrze moja 23 letnia córa. :skromny:
W szkole policealnej pogłębiła wiedzę a nawet była "ekspertką w niektórych tematach" ;)
Poza nastoletnim buntem naprawiania świata i "uporem baranim" nie miałam specjalnych specjalnych problemów wychowawczych :)
_________________
" Jestem dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,mam prawo być tutaj..."
http://www.youtube.com/wa...feature=related
Ostatnio zmieniony przez KICAJKA Nie 16 Paź, 2011 15:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Nie 16 Paź, 2011 18:31   

KICAJKA napisał/a:
te zasobniejsze i bardziej wykształcone mają większy problem z radzeniem sobie ze współuzależnieniem
Dłużej i ciężej im to przychodzi a czasem zniechęcone bez postępów,cofają się zupełnie.


Nie wiem jaka jest zależność między wykształceniem a wychodzeniem ze współuzależnienia, ale jeśli chodzi o zasobność portfela to myślę, że wiem o co może chodzić. Mam mało pieniędzy, muszę zadbać o dzieci i siebie, popłacić rachunki i jeszcze delikwenta utrzymać. Z czego zrezygnuję? Jak zaczyna totalny niedostatek zaglądać w oczy to takie decyzje podejmuje się szybko. Mój jeszcze na dodatek wypalał moje papierosy. Miałam straszne wyrzuty sumienia, niedosyć,że go karmiłam, płaciłam wszystkie rachunki to jeszcze te papierosy. Powiedziałam dość pijackiej wytrzeźwialni, przecież to patologia. To niedostatek pchnął mnie do podjęcia decyzji.
 
     
kahape 
Towarzyski
koalka



Pomogła: 10 razy
Wiek: 66
Dołączyła: 13 Lis 2009
Posty: 369
Wysłany: Pon 17 Paź, 2011 10:19   

olga411 napisał/a:
To niedostatek pchnął mnie do podjęcia decyzji.
zgadzam się z tobą. Myślę, że to dobra motywacja.
Nie pracuję przecież tylko na opłaty, powinnam mieć jeszcze jakieś zadowolenie, przyjemności.... Może drobne, bardzo drobne, ale zawsze.
pozdr
_________________
"Nigdy, przenigdy, nikt i nic nie będzie dostosowywało się do Twoich oczekiwań". Ameise
 
 
     
zagubiona85 
Małomówny


Dołączyła: 08 Paź 2011
Posty: 24
Wysłany: Nie 06 Lis, 2011 20:45   

Wpadłam napisać co u mnie. Dziękuje za odzew w wątku, mało się udzielam na forum ale często czytuje.
Ciągle mam wahania nastroju. M za tydzień, dwa jak dobrze pójdzie wyprowadzi się do rodziców. Teściowa powiedziała, że nie ma do mnie pretensji za rozwód, tylko do m i że Go przygarnie bo taka kolej rzeczy...
Wziął sobie kredyt na przeprowadzkę :shock: pewnie z 2000 przepił w tydzień. Dobrze, że wziął go z uwzględnieniem rozdzielności majątkowej. Zaraz miał masę kolegów koło siebie.
A ja dalej nie mogę sobie sama z sobą poradzić. Dużo czytam i wiem o współuzależnieniu, ale i tak mi bardzo ciężko. Boję się, że w którymś momencie się wycofam. Nie mogę spać po nocach, budzę się np. o 3 nad ranem i myślę co ja robię, czy będę miała jeszcze kogoś, co z Nim będzie, zmarnuje sobie życie przez to że go zostawiłam. Niby wiem, że te myśli są niedorzeczne, ale one mnie dręczą i nie mogę sobie poradzić. Najgorsze są weekendy czuję się strasznie samotna. Mam rodziców nad głową, ale udaję że radzę sobie świetnie i odrzucam ich chęć rozmowy jeśli przyjdą pogadać. Nie rozumiem tego...

Jest jeszcze jedna strona medalu o którą się martwię. Pisałam, że spotykam się z kimś(wiem, że to nie czas, że powinnam dojść do ładu sama ze sobą ale inaczej nie potrafię zostawić m), niby nie pije, wydaje się odpowiedzialny, gdy się spotykamy czuję się bezpiecznie, ale zbyt mocno chce być z Nim. On to chyba wyczuł bo się wycofuje i nabiera dystansu, a ja jak cały dzień nie dzwoni to chodzę z telefonem w ręku i czekam w napięciu na telefon :/ wiem, że to nie jest normalne, że powinnam wyluzować,ale tak strasznie boję się że jak mnie opuści to nie pozbędę się m ze swojego życia... że nie dam rady. A ten z którym się spotykam - na spotkaniach - raz w tygodniu jest fajnie, w tygodniu dzwoni 1-2 razy dziennie, spotykamy się w pt, a potem w weekend prawie wcale się nie odzywa..i w pon. dzwoni jak gdyby nigdy nic. Zauważył już to że mi bardziej zależy i nie okazuje swojego zaangażowania. A może się przestraszył mojego zaangażowania...

i tak siedzę sama w kuchni, w salonie m leży podpity przed TV, popołudniami po pracy sprzątam po kilka razy żeby zająć czymś pustkę, jak zadzwoni Ten drugi chodzę cała naładowana pozytywną energią. Później się dłużej nie odzywa to chodzę jak struta nie mam chęci do życia...chore..czytałam kobiety, które kochają za bardzo..ile fragmentów tej książki da się zacytować o mnie..

z pozytywnych rzeczy, staram się dbać bardziej o siebie kupuję sobie ładne ubrania, bieliznę, kosmetyki w ostatnich latach ciągle potrzeby m się liczyły nie moje..
planuje już remont salonu po Jego wyprowadzce z niego..głupie samodzielne malowanie może pomoże się odciąć od przeszłości.
Marzę o tym żeby ktoś zabrał mnie do pracy gdzieś za granicę. Najlepiej na drugi koniec świata, żeby uciec od problemów. Ale wiem, że trzeba je przeżyć..:/

Dziękuje Wam za wsparcie. Samo wygadanie się tu wiele mi daje. Wiem, ze muszę dużo pracować nad sobą, że dużo jeszcze łez przede mną..ale mam nadzieję, że dam jakoś radę z Waszą pomocą.
 
     
endriu 
(banita)

Pomógł: 18 razy
Wiek: 55
Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 2925
Skąd: Małopolska
Wysłany: Nie 06 Lis, 2011 21:04   

A ten drugi to nie żonaty czasami?
Tak się zachowywałem jak miałem kochankę.
W tygodniu dzwoniłem, spotykałem się, bo byłem w pracy.
A weekendy dla rodziny.
_________________
Nie piję od 29.04.2011
 
     
zagubiona85 
Małomówny


Dołączyła: 08 Paź 2011
Posty: 24
Wysłany: Pon 07 Lis, 2011 05:10   

Endriu nie nie żonaty :lol: ma konto na nk i fb więc chyba nic nie ukrywa..;) znaczy nic takiego jak małżenstwo.
M już w ten weekend przewiezie część swoich rzeczy..ufff...bedzie ciężko ale tak musi być i będzie najlepiej. Zmykam do pracy
miłego dnia
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Pon 07 Lis, 2011 06:22   

zagubiona85 napisał/a:
ma konto na nk i fb więc chyba nic nie ukrywa..;) znaczy nic takiego jak małżenstwo.
Ja też nie ukrywam, no, obrączki nie noszę na wszelki wypadek...
A profil księcia szwedzkiego, następcy tronu, chyba nie jest trudno założyć na NK...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Pon 07 Lis, 2011 07:16   

zagubiona85 napisał/a:
wiem, że to nie czas, że powinnam dojść do ładu sama ze sobą

zagubiona85 napisał/a:
wiem, że to nie jest normalne


czyli wiesz co trzeba zrobić :)
 
     
esaneta 
Moderator


Pomogła: 94 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 12 Lip 2011
Posty: 3397
Wysłany: Pon 07 Lis, 2011 07:39   

zagubiona85, kiedy opisałaś dziwne zachowanie "tego drugiego" również pomyślałam, że jest żonaty, albo przynajmniej zajęty.
To dobrze, że zdajesz sobie sprawę, że to jeszcze nie pora na nową relację.
Kiedyś gdy mój mąż mnie zdradził (a właściwie miał romans), to po odkryciu prawdy i strasznych mękach - nie do pojęcia dla kogoś, kto przez to nie przeszedł(tyle siebie znamy ile nas sprawdzono - Szymborska) - żeby ulżyć swemu cierpieniu, żeby przestało boleć, koniecznie chciałam się zakochać. Sądziłam, że w ten sposób łatwiej będzie mi przejść przez rozstanie z m. A że zawsze podobałam się mężczyznom, szybko znalazł się "ochotnik".
Na szczęście w porę się zmiarkowałam, że facet jest zajęty (nie był zonaty, ale miał partnerkę i dziecko w drodze) - ale mimo to do i tak juz dużego cięzkiego bagażu doświadzceń dorzuciłam sobie jeszcze jedno shit. :uoee:
_________________
I Love gołąbki Klarci.

:esa:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 11