Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Tak bardzo mnie to boli...
Autor Wiadomość
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Pon 28 Lis, 2011 18:49   

Lila napisał/a:
Borus napisał/a:
yul-ya napisał/a:
A ja nie umiem sobie wybrazić, że jeszcze komuś zaufam. I przede wszystkim, że zaufam sobie i swoim wyborom w tej kwestii


Ja też... 8| :bezradny:


jak dobrze poszukam w sobie, to odnajduję taką małą cząsteczkę, która daje mi nadzieję


uff
ja mam poczucie, że chodzi o to, żeby słuchać siebie ... i właśnie sobie ufać
ale żeby nie ugrząźć w starych mechanizmach trzeba dobrze się obserwować
sporo daje np. pisanie dzienniczka uczuć codziennie wieczorem - jak ja się zaczęłam przyglądać własnym uczuciom to odkryłam, ze często piszę o złości, smutku czy frustracji w kontekście jakiejś osoby - wcześniej zupełnie to ignorowałam i wydawało mi się, że relacja jest świetna ...
 
     
yul-ya 
Towarzyski
DDA, uzależniona od chorej miłości



Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 13 Sty 2010
Posty: 227
Wysłany: Pon 28 Lis, 2011 19:05   

Lila napisał/a:
Julia, a jak na terapii? Chodzisz?

Chodzę do terapeutki, która zajmuje się głównie DDA i uzależnieniami. Spotykamy się w tej chwili 1 lub 2 razy w miesiącu. Te spotkania pomogły mi zrozumieć co się ze mną dzieje, czym dla mnie jest ta relacja, której nie mogłam zakończyć, dlaczego jednego dnia postanawiam z całych sił a następnego wszystkie moje postanowienia upadają. Jak sobie radzić z narastającym napięciem, dlaczego wtedy gdy jestem pewna, że już się całkowicie uwolniłam - wtedy następuję kryzys (którego, wydawało mi się, nic nie zapowiada). Ale też przekonałam się, że terapia nie pomoże, jeżeli nie nie mamy silnego wewnętrznego przekonania, ze właśnie to, co nam w swoim postępowaniu przeszkadza - chcemy zmienić. Nic nie da, jeżeli zaczniemy postępować z cyklu: nic nie mogę zrobić, bo to silniejsze ode mnie. Wszystko w sumie w moich rękach. To ja mam dokonywać najlepszych dla siebie wyborów. A to nie są wcale te, które dałyby chwilowe zapomnienie i ulgę. To nie żadna czarodziejska różdżka a raczej ciężka praca nad sobą.
Wielokrotnie przechodziłam kryzysy. Byłam o krok od powrotu do dawnych zachowań. Myślałam - co mi tam - niczego nie mam w zamian, może zadowolić się tymi przyjemnymi "ochłapami", które mam na wyciągnięcie ręki. W tych momentach terapia pozwoliła mi jakoś stanąć na nogi.
A jak Ty widzisz swoją terapię, Lilu?

A propos smsów z życzeniami od byłego "lubego" (też to przeżywałam) - podobno faceci robią to w takich sytuacjach po to, żeby się przekonać czy jeszcze jakoś na nas działają ;)
Ostatnio zmieniony przez yul-ya Pon 28 Lis, 2011 19:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
marika 
Towarzyski


Wiek: 55
Dołączyła: 27 Lis 2011
Posty: 137
Wysłany: Pon 28 Lis, 2011 20:39   

Witaj Lila. Jestem tu krócej od Ciebie. Sprowadziła mnie tu podobna sprawa do Twojej. Tyle, że ja stoję dopiero przed dylematem: zostawić, wyjechać ? Ale nie jestem jeszcze na to gotowa. Ale powiem Ci o czymś co spotkało mnie w moim poprzednim życiu (pierwsze małżeństwo) Kiedy podjęłam decyzję o wyprowadzce z naszego wspólnego mieszkania do moich rodziców bo nie mogłam dłużej znieść jego picia i terroru. Wszystko tak naprawdę się zaczęło. Zaczęły się sms-y i telefony, wiadomości na maila i na naszą klasę. Wszędzie mnie prześladował. Potem uzmysłowiono mi, że to próba manipulacji była. Świetnie wiedział, ze to na mnie działa, ze mnie wykańcza. A ja dawałam się w to wkręcać. Doszło do tego, że reagowałam panicznie na dźwięk sms-a czy telefonu od niego, nie zaglądałam do komputera, nie wychodziłam z domu. Byłam bliska obłędu. Zaczęło się poprawiać kiedy przestałam odpowiadać na te smsy, odbierać telefony, odpowiadać na maile, Nie tłumaczyłam się z niczego, nie wyjaśniałam, czytałam albo kiedy miałam słabszy nastrój od razu kasowała. Oczywiście nie doszłam do tego sama, był po drodze psycholog a nawet sprawa w sądzie o dręczenie. Przyjrzyj się czy u Ciebie to tak nie wygląda, czy nie dajesz się wkręcać do jego gry, bo potem ciężko jest się wykręcić
 
     
Lila 
Towarzyski


Dołączyła: 14 Lip 2011
Posty: 192
Wysłany: Pon 28 Lis, 2011 22:33   

Cytat:
A jak Ty widzisz swoją terapię, Lilu?


hm..jestem w terapii tzw. psychodynamicznej.
Nie umiem nazwać pewnych rzeczy, które sie dzieją, ale widzę/czuję małe zmiany.
U mnie problemem są skrajności (lęk przed bliskością + lęk przed odrzuceniem). Chodzi o poczucie, że ciągle mi czegoś brakuje, że jestem nie dość dobra, dlatego (tak sobie myślę) boję się bliskości, bo wtedy nie można ukryć niedoskonałości. A to drugie to strach przed samotnością, z tym chyba już lepiej sobie radzę. Wybieram bezpieczeństwo samotności, być może takie związki pozwalają podtrzymać moje lęki? (Szybko uciekłam od mojego alko - lęk przed bliskością, ale nie umiałam tego przerwać - lęk przed odrzuceniem, samotnością, bólem i starymi sprawami z którymi musiałam się konfrontować, a także nauczyć np. dbania o siebie, dlatego czasem lepiej coś sztucznie podtrzymywać niż odważyć się na prawdę i odpowiedzielność). Dodatkowo można zwalić winę na niego ;) Przyglądam się takiej opcji jak powyżej opisałam, ale ostatecznej odpowiedzi jeszcze nie mam. Moja terapeutica :) mało mówi i nie jest dyrektywna, raczej wycofana, słuchająca itd. Przez długi czas koncentrowałam się np. na tym, że ja chcę wiedzieć, a ona ma mi powiedzieć, co ze mną jest nie tak :) Oczywiście nie powie tego w taki sposób jak ja tego oczekuję...itd.
Niskie poczucie wartości tłumaczy trudność stawiania granic + zajmowanie się innymi, a nie sobą. Boże, ile tego jest :)

Jakiś czas temu powiedziała też, że w relacji ze mną odczuwa ciągły głód, co by znaczyło, że ciągle jestem niezadowolona, że ciągle jeszcze czegoś brak. Studnia bez dna...Jakby nic nie potrafiło mnie zadowolić?? ;)
I coś w tym chyba jest, było...pracuję nad tym ;)
 
     
Lila 
Towarzyski


Dołączyła: 14 Lip 2011
Posty: 192
Wysłany: Pon 28 Lis, 2011 23:00   

marika napisał/a:
Ale nie jestem jeszcze na to gotowa.


Witaj Marika :)
Jeśli mogę coś doradzić, to na Twoim miejscu przygotowałabym się do tego. Jeśli czujesz, że jeszcze potrzebujesz czasu, aby dojrzeć - przygotuj się, zadbaj o siebie. Wykorzystaj ten czas. Wracjąc do Twojego wątku - jak wytrącić mu komfort picia?
Zajmij się sobą (idź na terapię/ grupę wsparcia - to jest podstawa!, zastanów się na co jesteś gotowa - wyjechać, zmienić pracę, wróć do tego co lubisz/lubiłaś robić).
A jak będziesz silniejsza, sama dla siebie podejmiesz ostateczną decyzję.
Zastanawiając się - jak wytrącić komfort picia dalej tkwisz w pułapce. Myśl o tym, czego chcesz TY, a nie, co zrobić, żeby on przestał pić i jak do niego dotrzeć.

PS Mój alko też się nie awanturował. Ba!! Nawet nigdy przy mnie nie pił. Jednak bycie z nim, kiedy był na głodzie (teraz umiem to nazwać), w zespole abstynencyjnym, czy był nieobecny bo cos, tam bardzo mnie raniło. Teraz, z perspektywy czasu zaczynam sobie uświadamiać, że samo zaprzestanie picia nie rozwiązuje problemu (trzeźwienie wymaga dłuższego czasu, właściwie ciągłej pracy + ryzyko nawrotu).

Dziś znowu się rozpisałam :) a miałam kończyć ten wątek ;)
 
     
Lila 
Towarzyski


Dołączyła: 14 Lip 2011
Posty: 192
Wysłany: Pon 28 Lis, 2011 23:11   

marika napisał/a:
Byłam bliska obłędu.


I ja. Tak było jakieś 2-3 miesiące temu. Teraz nie mamy kontaktu. Tzn. wysłał przez ten czas może z 3 sms. Muszę przyznać, że dałam się oszukać samej sobie. Nie odpisałam, ale w mojej głowie zaczęłam wierzyć, że być może napisał prawdę i że faktycznie się leczy.
Nie mam właściwe dowodów, ale nie wierzę w jego leczenie.
 
     
marika 
Towarzyski


Wiek: 55
Dołączyła: 27 Lis 2011
Posty: 137
Wysłany: Wto 29 Lis, 2011 07:18   

to tym bardziej ciesz się, że wyzwoliłaś się z chęci podejmowania kontaktu, odpisywania na sms, dzwonienia, to, ze się odpowiada napędza tą drugą osobę do dalszego działania. tak było z moim byłym, Sms-y bez odpowiedzi trwały jeszcze parę miesięcy po sprawie sądowej, rozmowy umilkły, pojawiały się tylko wiadomości, że jest chory to miał raka to cos innego bardzo poważnego. Bolało nie odpowiadać bo przeżyliśmy z sobą parę lat ale się przemogłam i mam już teraz spokój, nawet wróciłam do starego aparatu telefonicznego, który wtedy wyłączyłam raz na zawsze, bo nie mogłam znieść sygnałów dzwonka. Po jakimś czasie dowiedziałam się, ze znalazł sobie jakąś kobietę i bardzo się z tego ucieszyłam. Odzyskałam spokój, czego i Tobie życzę :)

ps. ta historia miała miejsce kilka lat temu, teraz nowa kobieta też go opuściła, więc tym bardziej mam pewność, ze słuszne było moje postępowanie
 
     
Lila 
Towarzyski


Dołączyła: 14 Lip 2011
Posty: 192
Wysłany: Wto 06 Gru, 2011 14:05   

Zadaję sobie pytanie, czy ja chcę być z człowiekiem, który rozmawia ze mną w taki sposób? (Czy Twoje milczenie oznacza zerwanie zaręczyn? Na odpowiedź czekam do południa). Czy chce być z człowiekiem, który manipuluje i nie jest skłonny do żadnego wysiłku? Który potrafi wysłać sms, celem – właściwie nie wiem jaki ma cel. Chyba taki, żeby podtrzymywać iluzję, że w razie „w” jestem ja – pielęgniarka i opiekunka. Moja odpowiedź brzmi – NIE. Nie chcę być z takim facetem. To, co mi jeszcze zostało, to lekkie natręctwo w głowie – myśli, „a może jednak zadzwonić i powiedzieć mu, co o tym myślę?”
Zaraz przychodzi myśl – nie, to bez sensu, przecież i tak to nie działa. Nie pojawia się już ból, ani nawet smutek. Taka jakby obojętność. Gość ma tupet! Będzie stawiał mi warunki czasowe – do południa! I jeszcze w jakiej sprawie?! Jakby to było kupienie bułki. Dobre sobie. Przeraża jedynie myśl, jak okropna to choroba. Co robi z głową, że człowiek wierzy w takie swoje chore myśli. Nie, On chyba taki już jest...I z drugiej strony radość, że jednak się udało, że zaczynam dostrzegać prawdę, że sama zdrowieję, że jednak można. Po całym tym roku zaczynam odczuwać radość i zadowolenie i chyba jestem wdzięczna za ten trudny czas... W końcu przychodzi wyzwolenie… jakie to miłe uczucie.
Jednak, gdy przyjrzę się sobie uważniej, dalej chowam złość i żal. Gdybym mogła, to wygarnęłabym wszystko, co o nim myślę. Co mnie wkurza itd. Jak to zrobić inaczej? Jak to zrobić, żeby nie wylewać tego na niego?
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Wto 06 Gru, 2011 14:55   

Lila napisał/a:
„a może jednak zadzwonić i powiedzieć mu, co o tym myślę?”
Zaraz przychodzi myśl – nie, to bez sensu, przecież i tak to nie działa. Nie pojawia się już ból, ani nawet smutek. Taka jakby obojętność. Gość ma tupet! Będzie stawiał mi warunki czasowe – do południa! I jeszcze w jakiej sprawie?! Jakby to było kupienie bułki. Dobre sobie.

nie bardzo rozumiem, to Ty nie zerwałaś z nim zaręczyn wcześniej? On nie wie w jakiej jest sytuacji? Nie rozmawialiście o tym?
 
     
Żeglarz 
Gaduła



Pomógł: 31 razy
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 991
Wysłany: Wto 06 Gru, 2011 15:04   

Lila napisał/a:
Co mnie wkurza itd. Jak to zrobić inaczej? Jak to zrobić, żeby nie wylewać tego na niego?
Lila napisał/a:
Jednak, gdy przyjrzę się sobie uważniej, dalej chowam złość i żal

Widac, jeszcze się z tym nie pogodziłaś. Owszem, już emocje opadają, już Ciebie to tak nie boli, ale jeszcze masz poczucie krzywdy. A to jest symptomem nadal czynnego współuzależnienia.
Lila napisał/a:
Przeraża jedynie myśl, jak okropna to choroba. Co robi z głową, że człowiek wierzy w takie swoje chore myśli. Nie, On chyba taki już jest.

Zdajesz sobie z tego sprawę, ale jeszcze nie zgadzasz sie na to. Twoja złośc jest bez sensu, bo skoro ktoś "taki już jest" to niestety Ty możesz jedynie sie na to zgadzac lub nie.
To tak jakby się złościc na to, że ziemia jest okrągła. Cokolwiek na ten temat nie będziesz myślała i tak nie zmienisz jej kształtu.
Mi pomogło to, że faktycznie uświadomiłem sobie, ale tak dogłębnie, że moja żona taką ma właśnie osobowośc i nic tego nie zmieni. I jej zachowania są wynikiem jej osobowości.
A w uświadomieniu sobie tego bardzo mi dopomogła książka "Emocjonalne wampiry", która Ci również polecam.
 
     
Lila 
Towarzyski


Dołączyła: 14 Lip 2011
Posty: 192
Wysłany: Wto 06 Gru, 2011 15:09   

Flandra napisał/a:
On nie wie w jakiej jest sytuacji?


Oczywiście, że wie.
Ostatni mój komunikat brzmiał, że bez podjęcia leczenia - ja nie wracam. Wiedział też, że będę z nim rozmawiać, jeśli skończy terapię. Ponieważ nie reaguję na jego sms, to wymyśla sobie zaręczyny jako pretekst do mojej odpowiedzi.
Znalazł ostatnio informację na mój temat i się zaczęło (że mi gratuluje kariery, pracy, że mi zazdrości itd. ale gdzie w tym wszystkim MY?? padło pytanie). Flandro, nie chciałam pisać tych sms, żeby znowu się nie wkręcać, ale chyba sms pt "Jestem przeklęty, jestem Twój, kocham Cię", a później nawiązanie do tego, czy mogę dać mu jeszcze nadzieję i te zaręczyny nie świadczą o jego zdrowieniu? Nawet nie starczyło mu odwagi na telefon. Dla mnie to stare gierki.
 
     
Lila 
Towarzyski


Dołączyła: 14 Lip 2011
Posty: 192
Wysłany: Wto 06 Gru, 2011 15:21   

Żeglarz napisał/a:
jeszcze masz poczucie krzywdy.

yhm... :(

Żeglarz napisał/a:
A to jest symptomem nadal czynnego współuzależnienia.


yhm...
Cytat:
Zdajesz sobie z tego sprawę, ale jeszcze nie zgadzasz sie na to.


i znowu pozostaje mi napisać yhm...Do tej pory tłumaczyłam sobie, że to jest choroba. Teraz zaczynam przyjmować, że pewne jego cechy są niezależne od uzależnienia.

Żeglarz napisał/a:
"Emocjonalne wampiry"
:)
rozumiem, że też mam pewne skłonności do bycia wampirem ;)
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Wto 06 Gru, 2011 16:19   

Lila napisał/a:
"Jestem przeklęty, jestem Twój, kocham Cię"

podryw na "biednego misia" ? :wysmiewacz:
Lila napisał/a:
ale chyba sms pt "Jestem przeklęty, jestem Twój, kocham Cię", a później nawiązanie do tego, czy mogę dać mu jeszcze nadzieję i te zaręczyny nie świadczą o jego zdrowieniu? Nawet nie starczyło mu odwagi na telefon. Dla mnie to stare gierki.


ano masakra - granie na Twoich uczuciach ... 8|
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 11