|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
huśtawki nastroju u DDA w terapii |
Autor |
Wiadomość |
głęboka otchłań
Towarzyski
Pomogła: 3 razy Dołączyła: 10 Gru 2011 Posty: 169
|
Wysłany: Śro 15 Lut, 2012 18:06 huśtawki nastroju u DDA w terapii
|
|
|
Witajcie.
Zakładam pewnie "dość pospolity wątek".
Huśtawki nastrojów zdarząją się każdemu: AA, DDA, zdrowemu człowiekowi bez uzależnień.
Mnie bardziej "nurtują" te stany emocjonalne, które pojawiają się podczas procesu zdrowienia.
Niby jestem w terapii, chodzę to tu to tam, staram się a często gęsto mam "poczucie bezsensu", po co to wszystko, na co, przecież i tak nic nie zmienię.
Dopada mnie to o różnych porach, w różnych sytuacjach, z nienacka czyha.
Wtedy się wściekam, płaczę, poddaje, wyładowuje w różny (nie zawsze właściwy) sposób, po czym po jakimś czasie to mija. I znowu pojawia się postanowienie walki.
Pytam się Was Forumowiczów ( pewnie kolejny już raz, w kolejnych wątkach) jak WY sobie z tym radzicie, czy jest na to złoty środek.
Jak walczyć z upadkami, poczuciem bezsensu, jak walczyć ze złością?
Jak motywować się dalej.
Nie zrozumcie mnie zle: nie oczekuje "recepty na dręczące pyt.".
Zachęcam jedynie, tych, którzy chcą, którzy podczas terapii, po terapii czy akutalnie doświadczają podobnych stanów. |
|
|
|
|
Pati
Gaduła Inna od innych.DDA.
Pomogła: 13 razy Wiek: 46 Dołączyła: 11 Gru 2010 Posty: 927
|
Wysłany: Śro 15 Lut, 2012 18:50
|
|
|
Ja gdy mam ochotę płakać to płaczę.
Łzy oczyszczają organizm z toksyn i usuwają napięcie.
Kiedy pierwszy raz pozwoliłam sobie na płacz taki porządny to nie mogłam przestać przez 3 godziny.
Czułam się wypalona i nie miałam siły ale i spokojniejsza
Kilkanaście takich ,,sesji'' miałam.
Trochę u terapeutki reszta raczej w samotności i na forum.
Taki był początek mojej drogi.
Co do złości nie pomogę bo sama mam z tym problem.
|
_________________ Najlepszym miejscem pod słońcem jest dom,w którym żyją ludzie ofiarujący sobie w najtrudniejszych chwilach tak rzadki dar,jak wybaczenie. (G.McDonald) |
|
|
|
|
olga
Uzależniony od netu
Pomogła: 77 razy Dołączyła: 01 Wrz 2011 Posty: 4353 Skąd: Hagen
|
Wysłany: Śro 15 Lut, 2012 19:56
|
|
|
musisz przez to przejść, takie stany będą pojawiać się coraz rzadziej, pozwól sobie na nie |
|
|
|
|
cool
Gaduła
Pomógł: 16 razy Wiek: 47 Dołączył: 06 Sty 2012 Posty: 920 Skąd: warm.-mazu.
|
Wysłany: Śro 15 Lut, 2012 20:09
|
|
|
Hej witam
głęboka otchłań napisał/a: | Pytam się Was Forumowiczów ( pewnie kolejny już raz, w kolejnych wątkach) jak WY sobie z tym radzicie, czy jest na to złoty środek. |
z tym to jednak ,moim zdaniem dobrze samu poszukać co sprawia że mamy ulgę w przykrym nastroju śmieć się to pomaga
Cytat: | Jak walczyć z upadkami, poczuciem bezsensu, jak walczyć ze złością? |
dla mnie np,złość jest uczuciem ,które mobilizuje mnie do działania aby ten stan zmienić ,zawsze można się wykrzyczeć gdzieś na odludziu
głęboka otchłań napisał/a: | Jak motywować się dalej. |
ja np. szukam sobie jakiś małych celów ,do osiągnięcia ,nawet małe aby mieć z tego radochę
pozdrawiam |
_________________ I jest szóstka ;-) |
|
|
|
|
pietruszka
Moderator
Pomogła: 232 razy Wiek: 54 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 5443
|
Wysłany: Śro 15 Lut, 2012 21:28
|
|
|
Pati napisał/a: | Kiedy pierwszy raz pozwoliłam sobie na płacz taki porządny to nie mogłam przestać przez 3 godziny.
Czułam się wypalona i nie miałam siły ale i spokojniejsza
Kilkanaście takich ,,sesji'' miałam |
U mnie było podobnie, aż... chyba wylałam te wszystkie zaległe łzy.
Złość? Pisałam listy i czytałam je u terapeutki, aż... wykrzyczałam te stare zapiekłe złości, gniewy...
Ot... chyba po prostu trzeba to wylać, wykrzyczeć, wydusić, nie da się się tak pstryk i po kłopocie, to trochę trwa. U mnie było jak z taką sinusoidą, w górę, w dół, w górę, w dół... ale po czasie zaczęło się uspokajać. Ale miałam taką huśtawkę kilka miesięcy, dopóki nie wyczyściłam tych zapiekłości. i się te blizny powolutku goiły.
Trochę mi pomagały treningi autogenne, relaksacja i mitingi Al-anon - tam się wyciszałam - trafiłam na taką uspokajającą grupę, gdzie czułam się bezpiecznie.
I tak sobie myślę, że to naturalne, że terapia boli... trzeba wyczyścić wrzoda z zalegającej ropy... a tego nie da się zrobić w znieczuleniu
Zawsze się pocieszałam, że jak boli, to znaczy, że jeszcze żyję i że się jednocześnie leczy... |
_________________
|
|
|
|
|
olka
Gaduła
Pomogła: 6 razy Dołączyła: 21 Gru 2011 Posty: 530
|
Wysłany: Śro 15 Lut, 2012 21:36
|
|
|
Ostatnio podczas terapii,chciałam zrezygnować,włączyła się ta beznadzieja.Dziś już wiem dlaczego.U mnie to forma ucieczki.Ostatni bolało na sesji,tym raz też będzie,więc pitaka.Tak,często tak zwiewałam,tym razem terapeuta sprytny(kurcze blaszka naprawdę jest dobry) nie dał za wygraną,jak mną poszarpał(dosłownie)tak w poniedziałek pędem na terapie lece |
|
|
|
|
cool
Gaduła
Pomógł: 16 razy Wiek: 47 Dołączył: 06 Sty 2012 Posty: 920 Skąd: warm.-mazu.
|
Wysłany: Śro 15 Lut, 2012 21:46
|
|
|
witaj Głęboka otchłań nie gniewaj się że ci na wesoło napisałem ,po prostu wiem że czasami jest ciężko ,ale pozytywne nastawienie i śmiech pomaga odreagować złe emocje
trzymaj się pozdrawiam |
_________________ I jest szóstka ;-) |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|