Napiszę w tym temacie, bo to podpada...
Cześć gier komputerowych wydawanych obecnie działa tylko z serwerami STEAM.
Na czym to polega? Gra działa tylko wtedy, gdy połączy się przez internet w ww platformą.
A na czym polega haczyk?
Otóż, instalując grę, rejestrujemy ją jednocześnie na danym koncie stworzonym na STEAM. Ten egzemplarz gry jest przypisany do tego konta.
Konsekwencje: mimo że posiadamy oryginał, nie możemy go odsprzedać/oddać komuś, gdyż jednocześnie musielibyśmy oddać dostęp do naszego konta STEAM. Bez tego ten egzemplarz gry nie będzie działał.
W ten sposób producenci gier uniemożliwili handel używanymi grami, a przecież wystarczyłoby żeby dany egzemplarz gry nie mógł być przypisany do dwóch kont jednocześnie. Ja kończę grać, odinstalowuje grę, usuwam ją z konta STEAM, ktoś instaluje u siebie, "załącza" do swojego konta i tyle.
Kupiłem ostatnio chrześniakowi oryginał gry, ponad 100zł., niestety ale nie spodobała się, po pół godzinie po prostu zrezygnował. Mając oryginał, może teraz sobie go postawić na półce i tyle.... Stówka w plecy.
Wiek: 63 Dołączył: 22 Maj 2011 Posty: 3629 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Śro 25 Kwi, 2012 11:37
Co prawda to nie o ACTA a o inwigilacji w necie, ale bardzo ciekawe.
Cytat:
Wystarczy zrobić zdjęcie smartfonem. Zostanie ono porównane z miliardami zdjęć w internecie. Służy do tego specjalne oprogramowanie do automatycznego rozpoznawania twarzy. Korzystając z serwisów społecznościowych, może ono pokazać nie tylko imię i nazwisko danej osoby, ale i inne informacje. Czy jest z kimś w związku? Jakie miejsca odwiedza? Co lubi, jakiej muzyki słucha, jakie ma poglądy? Jedno zdjęcie wystarczy, by prześwietlić każdego.
Wiek: 63 Dołączył: 22 Maj 2011 Posty: 3629 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Śro 25 Kwi, 2012 12:32
Flandrio, jeśli przeczytasz, to dowiesz się skąd pochodzi ten artykuł.
Niestety, ze Świata Wiedzy nie wszystko jest dostępne w sieci, z nowego numeru tym bardziej. Wybrałem więc przedruk.
Ale warto najpierw przeczytać, wystarczy pierwsze zdanie, a dopiero potem wnosić zastrzezenia.
_________________ Wszystko jest możliwe. Niemożliwe zajmuje tylko więcej czasu.
Wiek: 63 Dołączył: 22 Maj 2011 Posty: 3629 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Śro 25 Kwi, 2012 12:37
Whiplash, dzisiaj też trzeba Tobie dwa razy powtarzać?
To jest artykuł ze Świata Wiedzy, a nie z Bravo.
Nie, naprawdę nie ma za co.
_________________ Wszystko jest możliwe. Niemożliwe zajmuje tylko więcej czasu.
Ostatnio zmieniony przez Gonzo.pl Śro 25 Kwi, 2012 12:49, w całości zmieniany 1 raz
Flandria Uzależniony od netu DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)
Dołączyła: 28 Mar 2009 Posty: 3233
Wysłany: Śro 25 Kwi, 2012 12:50
Gonzo.pl napisał/a:
Flandrio, jeśli przeczytasz, to dowiesz się
że chodzi o przyszłość a nie teraźniejszość
ale
nie od dziś wiadomo, że o swoją prywatność w internecie należy dbać
Poza tym, Bravo jedynie powołuje się w tym tekście na "Świat Wiedzy" a tam jest tylko artykuł pt. "Rozpoznawanie twarzy w internecie. Jak programy komputerowe identyfikują ludzi na podstawie zdjęcia".
Czytałeś ten oryginalny artykuł?
Gonzo.pl napisał/a:
Ale warto najpierw przeczytać
błagam, kup ten "Świat Wiedzy" zacytuj nam fragment, ale nie każ czytać Brava
Wiek: 63 Dołączył: 22 Maj 2011 Posty: 3629 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Śro 25 Kwi, 2012 12:59
Oj, Flandria, Flandria....
Właśnie dlatego, ze mam ten Świat Wiedzy, znam ten artykuł, to chyba logiczne.
I nie wymyślaj, ze Bravo powołuje się. napisałem wyraźnie, ze jest to przedruk. I przed wstawieniem linka sprawdzilem to, chyba nie doceniasz mojej inteligencji.
Zresztą pod tekstem jest informacja
Cytat:
Tekst: "Świat Wiedzy" nr 5/2012. Źródło: nt.interia.pl. Fotografia: AFP.
Wystarczy sprawdzic, zamiast działać bezpodstawnie.
_________________ Wszystko jest możliwe. Niemożliwe zajmuje tylko więcej czasu.
zdjecia potrafia wiele informacji przenosic, oczywiscie poza obrazem
uzytkownicy telefonow powinni pamietac by wylaczyc funkcje GEOTAG inaczej zdjecie zawiera dane geolokacyjne z dokladnoscia do 1/1000000 stopnia o ile sie nie myle ...
np 53,122189° 17,999259°
a o kochanym wujku google tez juz pisalem ...
Cytat:
„Naszym błędem było włączenie kodu w oprogramowanie, który umożliwiał gromadzenie transmitowanych w sieciach pakietów, ale nie sądziliśmy, że robimy coś niezgodnego z prawem – napisała firma Google w oświadczeniu przesłanym e-mailem.
Samozwańczy lider Anonymous aresztowany. To nawet zabawne... Barret Brown, określający sam siebie liderem Anonymous, został aresztowany przez FBI. Trudno nie odnieść wrażenie, że służby dopadły błazna, ale aresztowanie tak czy owak zdaje się dowodzić, że FBI ściga Anonimowych jak może.
Czy pamiętacie Barreta Browna? Człowiek ten wystąpił w telewizji jako rzecznik Anonymous i ktoś wtajemniczony w sekrety tej grupy. Brown mówił w przeszłości, że osobiście cyberataków nie dokonuje, ale podobno doradza grupie Anonymous, jest jej rzecznikiem i uczestniczy w posiedzeniach strategicznych.
Teraz Brown znów ma okazję zabłysnąć, bo został aresztowany przez FBI w Teksasie. Nastąpiło to krótko po tym, jak opublikował na YouTube nieco żenujący film, w którym zapowiedział zniszczenie agenta FBI Roberta Smitha. Film zamieszczamy pod tym tekstem.
W chwili obecnej nie jest pewne, czy aresztowanie ma związek z publikacją tego filmu. Z wpisu prawnika Browna na Twitterze wynika, że samozwańczy lider Anonymous musi znaleźć obrońcę w Dallas.
Kochany/nienawidzony przyjaciel Anonymous
Nie jest pewne, czy Barret Brown rzeczywiście wiele znaczy w grupie Anonymous. Po pierwsze nie dba on o zachowanie anonimowości, co niejako oddala go od ideałów haktywistów. Po drugie - grupa Anonymous szczyci się swoją rozproszoną strukturą, brakiem liderów i brakiem rzeczników.
Okazje się jednak, że Anonymous nie porzucili Browna. W serwisie Pastebin.com znajdziemy oświadczenie haktywistów, którzy stwierdzają, że Barret Brown to ich "kontrowersyjny kochany/nienawidzony przyjaciel", który jakby nie patrzeć jest jednym z nich. W akcie wsparcia dla niego "Anonimowi" opublikowali adresy, numery telefonów i inne dane trzynastu agentów federalnych. Zdaniem haktywistów aresztowanie Browna pokazuje, że FBI jest mocno nastawiona na walkę z internetowym kolektywem.
Trudno powiedzieć, czy aresztowanie Browna ma jakiekolwiek znaczenie. Najbardziej prawdopodobne jest to, że aresztowano błazna, który promował siebie, korzystając z etykietki haktywisty.
Oczywiście prawda może być bardziej zawiła. A jeśli Barret Brown to prawdziwy przywódca Anonymous, który tylko udaje pajaca? To byłaby istna poezja anonimowości, przyznacie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum