Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
krok 2
Autor Wiadomość
Dziubas 
(konto nieaktywne)


Pomógł: 16 razy
Wiek: 54
Dołączył: 28 Gru 2011
Posty: 1251
Skąd: W-w
Wysłany: Sob 02 Lut, 2013 13:26   

staaw napisał/a:
Upieram się przy twierdzeniu że musiałem zmienić tylko wyznanie...


:luzik:
_________________
"Niczego nie oczekuje, niczego się nie boję,
jestem wolny" N.Kazantzakis
 
     
jal 
Gaduła
Alkoholik dozgonny.



Pomógł: 13 razy
Wiek: 76
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 814
Skąd: świętokrzyskie
Wysłany: Pon 04 Lut, 2013 08:30   

W tym Kroku stawiam nacisk na "może" ale nie musi... wygląda na to,że bez mojej troski o zdrowienie - nic z tego nie będzie!
_________________
Mam bardzo silną wolę... robi ze mną co jej się tylko podoba.
Mój fotoblog
 
     
vasco78 
Małomówny
vasco78


Dołączył: 03 Lut 2013
Posty: 22
Wysłany: Sob 06 Kwi, 2013 22:16   

Siła wyższa…
...ale gdzie i jak
znaleźć taką siłę?
No właśnie! Dobre pytanie. Niedawno,
na jednym z mityngów usłyszałem
wypowiedź jednego z przyjaciół,
który nie pił wiele lat I doprowadził
swoje życie rodzinne i nie tylko do
stanu w którym wszyscy, którzy go
znali życzyli mu by zaczął pić... i to
regularnie. To była także moja historia
z czasów gdy abstynencja wydawała
mi trzeźwieniem. Nie przemyślałem
wtedy wszystkiego... a może wtedy
po prostu wcale nie myślałem. W
dalszej części wypowiedzi przyjaciel
ów opowiadał że gdy jego żona chciała
schować przed nim pieniądze chowała
je... A zgadnijcie? W egzemplarzu
Wielkiej Księgi AA, która dzielnie stała
od lat nieruszana pomiędzy innymi
książkami w domowej biblioteczce.
Dokładnie tak jak moja. Owszem
przeczytana nawet kilkakrotnie historia
z zamierzchłej przeszłości, gdzieś
tam daleko w Ameryce. Nie mająca
nic wspólnego z moim codziennym
życiem i jego problemami. Przynajmniej
wtedy tak uważałem. Pamiętam
na jednym z pierwszych spotkań
ze sponsorem usłyszałem pytanie:
jak myślisz, co jest twoim głównym
problemem? Odpowiedziałem wtedy
że brak pracy, pieniędzy, moje picie do
którego wracałem, co jakiś czas przez
ostatnie dwadzieścia kilka lat, skomplikowane
relacje z ludźmi, no i to że nikt
mnie nie rozumie. Czy aby na pewno
– zapytał mój sponsor? I zostawił mnie
z tym. Kilka dni później, gdy zbliżał
się czas spotkania w związku z drugim
krokiem, pomyślałem pamiętam że
to może niedostatecznie silna wiara
albo brak religii jest moim głównym
problemem. Krok drugi, duchowego
programu 12 kroków, w książce
ANONIMOWI ALKOHOLICY
stanowi zawartość rozdziału „My niewierzący”.
Ciekawe że przez te wszystkie
lata, nawet wtedy gdy chaotycznie
zabierałem się do czytania tej książki,
tego właśnie rozdziału nie czytałem
nigdy. No bo ja przecież byłem wierzący!
Niepraktykujący, ale... zawsze.
To nie dla mnie. Ten sposób myślenia
tak silnie zakorzeniony pogrążał mnie
co jakiś czas na nowo w alkoholowym
szaleństwie. Zaczęliśmy czytać ten rozdział
i szybko doszliśmy do fragmentu:
„Naszym głównym problemem okazał
się kompletny brak siły duchowej. Siły
z pomocą której moglibyśmy żyć. Musiała
to być siła potężniejsza niż nasz własna.
JAK TO DZIAŁA
 
 
     
vasco78 
Małomówny
vasco78


Dołączył: 03 Lut 2013
Posty: 22
Wysłany: Sob 06 Kwi, 2013 22:18   

Ale gdzie i jak znaleźć taką siłę? Właśnie
o tym jest ta książka. Jej głównym
celem jest pomóc ci znaleźć siłę większą
niż ty sam. Siłę, która rozwiąże twój
problem.
Ale gdzie i jak znaleźć taką siłę?.
Gdzie już wiedziałem. Po raz pierwszy
przestałem kwestionować to co
czytałem w Wielkiej Księdze. Ale jak?
zapytałem niecierpliwie sponsora. On
był dla mnie jak ulica jednokierunkowa.
Czytamy dalej – powiedział
tylko. Po przeczytaniu tego rozdziału
już wiedziałem. Zaczęliśmy rozmawiać.
Nie masz wyjścia Tadek. Niestety.
Musisz porzucić swoje uprzedzenia,
przekonania i dotychczasowy sposób
patrzenia na życie. Także swoje własne.
Także w odniesieniu do zorganizowanych
religii. Jeśli trudno ci jest je
porzucić to odłóż je na bok, na jakiś
czas – usłyszałem. Wrócisz do nich za
jakiś czas. Spojrzysz na nie jeszcze raz
i zdecydujesz co z nimi zrobisz. On
wiedział, że niewiele z nich zostanie
po „przemieleniu” ich przez program.
Uśmiechał się tylko dobrodusznie. Dziś
doświadczam tego samego w pracy
ze swoimi podopiecznymi. Kłopot
z moimi uprzedzeniami polegał miedzy
innymi na tym, że w mojej ocenie część
z nich nie była wcale uprzedzeniami. To
były przecież moje opinie. Mój obraz
tego jak się rzeczy mają. Moja wersja
rzeczywistości. Na szczęście zacząłem
sobie zdawać sprawę z tego, że przez
lata picia oderwałem się od rzeczywistości
całkowicie. Nie byłem w stanie
oddzielić prawdy od fałszu. Dlatego
potrzebowałem pomocy drugiego
człowieka, który z pomocą swojego
sponsora i programu 12 kroków wydostał
się z tej matni, matrixu w którym
tkwił. Skoro jemu się udało to dlaczego
nie mnie… dzisiaj wydaje się to proste.
Uprzedzenia to jedno. Ale potem
stanąłem przed pytaniem – czy wierzę
albo czy jestem w stanie kiedyś uwierzyć
w siłę, która jest większa ode mnie? Ja
uwierzyłem. Dla mojego sponsora moje
deklaracje nie wystarczały, ale widział
że zachowuję się, jak ktoś kto wierzy.
Rano klękałem na kolana prosząc Boga
o trzeźwy dzień, wieczorem dziękując
mu za to że utrzymał mnie w trzeźwości.
Wykonywałem inne sugestie,
chodziłem na mityngi, myłem szklanki,
czytałem literaturę. Zachowywałem się
tak jak bym wierzył. Nie tylko w Boga,
ale i w zbiorową siłę Wspólnoty AA, siłę
swojej grupy macierzystej i moc programu
12 kroków, który jak słyszałem
codziennie na mityngach diametralnie
zmieniał życie ludzi. I to wystarczyło.
Przynajmniej na początek. Odrzucić
uprzedzenia i wyrazić chęć uwierzenia.
Nie tylko słowami, lecz przede
wszystkim czynami. Liczy się tylko, to
co robisz – słyszałem, jak mantrę od
sponsora. I Wielka Księga AA zaczęła
 
 
     
vasco78 
Małomówny
vasco78


Dołączył: 03 Lut 2013
Posty: 22
Wysłany: Sob 06 Kwi, 2013 22:20   

dla mnie żyć. Już nie była jakąś historią
z początków Wspólnoty Anonimowych
Alkoholikow. Stała się moją historią.
Książką o mojej przeszłości, teraźniejszości,
a także o mojej przyszłości, która
wierzę jest droga szczęśliwego przeznaczenia.
Praktyczny opis co i w jakiej
kolejności zrobić, aby wyzdrowieć
z beznadziejnego stanu umysłu i ciała.
Krok po kroku. Bezsensowne, jak mi
się wydawało, pytanie mojego sponsora
czy chcesz być wolny czy mieć racje?
– nabrało nowego znaczenia. Tak chcę
być wolny od obsesji i przymusu picia
od demonów przeszłości, które nie
pozwoliły mi normalnie żyć, wolny
od strachu przed ludźmi i niepewnością
materialną. Być wolny i móc wybrać
świadomy kontakt z Siła Większą
niż moja własna i doświadczyć tego
co Wielka Księga i krok 12 nazywa
przebudzeniem duchowym, nową parą
okularów jak nazywa to doświadczenie
Chuck C., jeden z pionierów AA.
Dziś myślę sobie że praca na programie
12 kroków z pomocą drugiego
alkoholika prowadzi właśnie do tego.
I bez tej książki byłoby to niemożliwe.
Wiem, co piszę, bo próbowałem.
Wszystkiego co było w zasięgu ręki. Bez
powodzenia.
A główny problem? Cóż, przestał
po prostu istnieć...
Tadeusz – wciąż alkoholik
Wdzięczność dla
Wspólnoty AA
Ostatnio regularnie doświadczam
ogromnych fal wdzięczności za nowe
życie, które zostało mi bezinteresownie
ofi arowane przez Wspólnotę Anonimowych
Alkoholików. Jestem bardzo
zadowolona, że potrafi ę dzisiaj z godnością
i mądrością mierzyć się z trudnymi,
mało przyjemnymi i bolesnymi
sytuacjami, gdzie wcześniej w podobnych
przypadkach nie dawałam sobie
rady i sięgałam po alkohol. To z kolei
w nieunikniony sposób prowadziło
do kolejnych kieliszków, które miały
dawać zapomnienie oraz pozwalały
unikać odpowiedzialności.
Niekontrolowane picie trwało
30 lat i cudem jest fakt, że urodziłam
trójkę dzieci, które nie zostały mi
odebranie ani nie uległy żadnemu
wypadkowi natury fi zycznej z powodu
mojego nieodpowiedzialnego zachowania.
Nie mogę powiedzieć, z ręką na
sercu, że nie zostały one skrzywdzone
emocjonalnie, ponieważ jestem pewna,
że zostały. Jednak Bogu dzięki, dzisiaj
mogę być przy nich dając im wsparcie
oraz miłość, której nie byłam w stanie
dać, kiedy piłam. Moje zadośćuczynienia
względem ich i reszty mojej
rodziny będą trwały przez resztę
mojego życia.
 
 
     
jal 
Gaduła
Alkoholik dozgonny.



Pomógł: 13 razy
Wiek: 76
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 814
Skąd: świętokrzyskie
Wysłany: Nie 07 Kwi, 2013 07:24   

vasco - dobrze się Ciebie czyta,mimo że "wąsko" :)

Dobrze,że spadła na Ciebie Łaska trzeźwienia i potrafisz to docenić - też lubię czerpać z Wielkiej Księgi...

Pozdrawiam ciepło.
_________________
Mam bardzo silną wolę... robi ze mną co jej się tylko podoba.
Mój fotoblog
 
     
endriu 
(banita)

Pomógł: 18 razy
Wiek: 55
Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 2925
Skąd: Małopolska
Wysłany: Czw 04 Lut, 2016 21:58   

Niejednokrotnie tym, którzy utracili lub odrzucili wiarę, trudniej jest odnaleźć wiarę w AA niż ludziom zawsze wierzącym. Sądzą bowiem, że już próbowali drogi wiary, lecz bezskutecznie. Z wiarą czy też bez wiary – zawsze było tak samo.
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI, STR. 30
_________________
Nie piję od 29.04.2011
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 36
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Śro 18 Sty, 2017 02:20   

Uwierzyliśmy że siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie

Mówi się że pierwszy krok dotyczy diagnozy, a pozostałe 11 dotyczą rozwiązania problemu. Przy pierwszych podejściach, pochopnie i z łatwością, uznałem że skoro mitingi i terapia pomagają zachować abstynencje, to wystarczy postępować według zaleceń. Owszem, to wystarczy aby nie pić. Myślałem że egoizm to grzech. Że przy pomocy siły woli zdobędę się na żelazną dyscyplinę. Że altruizm zniszczy egoizm, gdy będę pożyteczną jednostką w społeczeństwie. Oczekiwałem pomocy siły wyższej, praktykowalem modlitwę, próbowałem trzymać się 10 przykazań. Wszystko co działo się w moim życiu, tłumaczyłem sobie wolą Boga, jego łaską bądź jej brakiem. Cierpienie rozumiałem jako karę za grzechy. Wszystko to doprowadziło mnie do frustracji.

Szatan, głupota, czy neurologia? W podejściu religijnym widziałem to następująco: mam wolną wolę, i to mój wybór czy słucham szatana czy Boga. W podejściu naukowym: uszkodzenie mózgu zakłóca homeostaze, i trzeba zacisnąć zwieracze. W podejściu agnostycznym: nadmiar głupoty jest wynikiem braku mądrości. To ostatnie najbardziej mi pasowało.

W kroku pierwszym jasno okresliłem że ego jest sprawcą sporego zamieszania. Więc to co będzie remedium na ego, będzie też prowadzić do zdrowia. I właśnie to coś mogę uznać za swoją siłę większą. Tylko co? Ego to przebiegły wynalazek, i nie raz podrzucało mi fałszywy trop. Ego jest jak wilk w owczej skórze. Chce bym brnął w ślepą uliczkę. Wydawało mi się że gdy dokonam redefinicji swojego ego, to ono zniknie. Nie będę egoistą, a będę szlachetnym i skromnym człowiekiem, zdolnym do poświęceń. Pomagałem bliskim, wspieralem obcych, a mój interes liczył się najmniej. Oczywiście wszystko w swoim, dobrze pojętym interesie, czyli dla zachowania trzeźwości. Ale krok pierwszy dał mi jasno do zrozumienia: muszę być sceptyczny wobec własnych pomysłów, nonkonformistyczny wobec norm, i cyniczny wobec kultury w której się wychowałem.

Chciałem zrozumieć jak tworzę swoje ego, jak oddaje mu kontrolę, i jakie są tego konsekwencje. Ale nie przez koncepcje. Poprzez doświadczenie. Dlaczego czuję urazę gdy ktoś mnie skrytykuje, i nie umiem czuć inaczej? Dlaczego czuję lęk przed potencjalnymi zagrożeniami, nawet wtedy gdy są bardzo odległe, i aktualnie jestem bezpieczny? Dlaczego nienawidzę czegoś, pomimo faktu że nie mam z tego korzyści, a tylko złe samopoczucie? Dlaczego wstydzę się tego co we mnie ludzkie i naturalne? Dlaczego cieszę się bez powodu, i z jakiego powodu radość ta mija? Takich pytań miałem dziesiątki.

Rozwiązaniem była medytacja, czyli zagłębienie się w umysł. Uwierzyłem że poznanie mechanizmów zachodzących w umyśle, pomoże mi w wyzdrowieniu.

Gdy miałem już odpowiednie narzędzie, nadszedł czas dokonać wyboru. Coś postanowić....
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
Jędrek 
Trajkotka
ALKOHOLIK



Pomógł: 17 razy
Wiek: 52
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 1617
Wysłany: Pią 27 Sty, 2017 11:08   

Thomasson napisał/a:
Cierpienie rozumiałem jako karę za grzechy

Ściągam na siebie cierpienie, gdy uparcie robię coś przeciw mojemu sumieniu.... wbrew doświadczeniu innych.... wbrew moralnym zasadom.... wbrew zdrowemu rozsądkowi.
Przykład:
Po odstawieniu alkoholu uważałem, że wystarczy jak nie będę pił w towarzystwie pijących. Przez dwa lata łaziłem na spotkania alkoholowe moich pijących towarzyszy i nie piłem z nimi alkoholu.
Przez dwa lata cierpiałem w depresji.
Jak postanowiłem więcej się z nimi nie spotykać i podjąłem pracę na programie 12 kroków moje życie zaczęło się powoli zmieniać.
Pierwsze co sobie uświadomiłem to że odpuścił notoryczny lęk. Poczułem jak rozluźnia się zbity w kłębek przez dwa lata żołądek....
Tak się przyzwyczaiłem do lęku, że przestałem na niego zwracać uwagę.
Stłamsiłem sumienie wchodząc w cierpienie.
_________________
Andrzej
„Niepoczytalność: robisz w kółko to samo, a spodziewasz się zmian”
Poczytalność? Robisz w kółko to samo, kiedy zaczynasz zauważać pozytywne zmiany.
Ostatnio zmieniony przez Jędrek Pią 27 Sty, 2017 11:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Tibor 
Towarzyski



Pomógł: 7 razy
Wiek: 50
Dołączył: 08 Sie 2016
Posty: 495
Skąd: z jasnej strony mocy
Wysłany: Czw 23 Lut, 2017 20:25   

OTWARTOŚĆ; to w moim odczuciu ważny element tego kroku. Jeśli coś wiem NA PEWNO to automatycznie zamykam sobie drogę. Ciekawe, że kiedyś uważałem dokładnie odwrotnie. Że wiedza jest kluczem do sukcesu. Dziś raczej świadomość, że nie wiem czegoś, umiejętność przyznania się, że po prostu NIE WIEM.
Jeśli choćby dopuszczam, że może być zupełnie inaczej niż myślę, niż mi się wydaje to już jest Kok Drugi, bo jeśli sam nie wiem, to muszę zdać się na... cokolwiek lub kogokolwiek innego. Na Siłe Większą niż moja własna, a czym ona jest, kim ona jest to już chyba mniej ważne.
:)
_________________
"życie duchowe to nie teoria"
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Czw 23 Lut, 2017 21:21   

Tibor napisał/a:
Jeśli coś wiem NA PEWNO to automatycznie zamykam sobie drogę.

lecz dzisiaj już to wiesz i tak na to spoglądając , masz przed sobą drogę otworem
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Janioł 
Uzależniony od netu
Uśmiech to pół pocałunku



Pomógł: 70 razy
Wiek: 59
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4556
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw 23 Lut, 2017 22:42   

Optymista twierdzi, że świat stoi przed nim otworem, pesymista zdaje się być świadomy co to za otwór" (Andrzej Poniedzielski) ;) sorki ale nie mogłem sobie odmówić
_________________
P.S. Janioł może być tylko jeden ;) chociaż też czasem w coś walnie aureolką ;) by: Pietruszka
 
     
Thomasson 
Towarzyski



Pomógł: 3 razy
Wiek: 36
Dołączył: 30 Lip 2014
Posty: 427
Skąd: sesame street
Wysłany: Pią 24 Lut, 2017 00:56   

Optymista wierzy że żyje w najlepszym z możliwych światów. Pesymista obawia się że to może być prawdą. :)

Z tą wiedzą i jej brakiem to różnie jest. Rozpoznanie swojej ignorancji już jest jakimś wyglądem w rzeczywistość. To co pcha mnie do przodu jest właśnie zrozumieniem. Mądrość bierze się z poznania mechanizmów, czyli gdy wiem który klucz do którego zamka.

Sporo czasu poszukiwałem wiedzy metafizycznej, eternalistycznej itp ale to ślepa uliczka. Dzisiaj bardziej interesuje mnie temat mojego cierpienia, bo to jest kluczowa kwestia dla mojego samopoczucia.
_________________
"Właściwe słowa brzmią niewłaściwie" Laozi
 
     
ankao30 
Trajkotka



Pomogła: 24 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 03 Sty 2015
Posty: 1554
Wysłany: Sob 25 Lut, 2017 23:54   

Rano wstaje i ... ( rozpoczynam dzień z...)
Potem to różnie jest ale... wierzę i okazuje się że to najlepsze dla mnie. Jestem spokojna i nie mam dylematów. To mi wystarcza.
Ale to ja.
_________________
Twój los zależy od Twoich nawyków. Brian Tracy
 
     
dromax 
Gaduła
abstynencki styl życia



Pomógł: 2 razy
Wiek: 73
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 525
Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Śro 25 Paź, 2017 08:23   

:| Często NA MITYNGACH można usłyszeć: "Moją Siłą Wyższą jest grupa AA".
Jak to słyszę to mam bardzo mieszane uczucia!
:uoee: Weźmy krok 3, który by brzmiał:
3.Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece grupy AA, jakkolwiek ją pojmujemy.
Albo krok 5:
5.Wyznaliśmy grupie AA, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
Krok 6 by wybrzmiał:
6.Staliśmy się całkowicie gotowi, aby grupa AA uwolniła nas od wszystkich wad charakteru.
Krok7:
7.Zwróciliśmy się do grupy AA w pokorze aby usunęła nasze braki.
A krok 11 by brzmiał:
11.Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z grupą AA, jakkolwiek ją pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie woli grupy AA wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia.
:evil: No i to jest kabaret. Taki delikwent ma modlić się i medytować do grupy AA.
Jakie to niedorzeczne jest.
_________________
http://bez-dymka.cba.pl
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 13