Każdy kto wsiada do samochodu prowadzonego przez pijanego kierowcę jest automatycznie współodpowiedzialny temu co kierowca ów może zrobić.
Szczególnie w d**ę powinni dostać współpasażerowie trzeźwi. Bo trzeba być mega debilem żeby na trzeźwo z pijanym jechać.
Dodatkowo, co jest kompletnym absurdem, albo skończonym debilizmem, w naszym pięknym kraju nadwiślańskim, o przestępstwie zaczynamy mówić gdy pijany kierowca wjedzie w kogoś lub w coś i spowoduje wypadek. Do cholery jasnej, przestępstwem jest sama próba prowadzenia pojazdu pod wpływem. I za to powinien być pierwszy wyrok. A kolejny za popełnione wykroczenia na drodze.
Ale nie, w naszym pięknym kraju nic się nie zmieni, za wyjątkiem tego, że na szybcika wprowadzi się nakaz posiadania alkomatów, z których dziwnym przypadkiem pod specyfikację podejdzie tylko jeden konkretny model i który będzie musiał być serwisowany co pół roku... Bo oczywiście pijany kierowca wyjdzie z knajpy to sobie dmuchnie w alkomat i stwierdzi "o cholera, wypiłem 8 piw i mam 3 promile. No teraz jak to wiem, to pójdę piechotą"... Po czym zaczną się rozprawy, bo alkomat pokazał 0.00, a na kontroli wyszło 1.5 i winny alkomat a nie biedny kierowca co mu zaufał bezgranicznie... I skończymy z durnym nakazem, obowiązkowym serwisowaniem ale bez żadnej korzyści dla bezpieczeństwa.
Co trzeba zrobić pisałem gdzieś wcześniej. Każdy pod wpływem, wsiadający za kółko, automatycznie powinien być oskarżony o usiłowanie zabójstwa. I to z premedytacją.
_________________ Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
Każdy kto wsiada do samochodu prowadzonego przez pijanego kierowcę jest automatycznie współodpowiedzialny temu co kierowca ów może zrobić.
Szczególnie w d**ę powinni dostać współpasażerowie trzeźwi. Bo trzeba być mega debilem żeby na trzeźwo z pijanym jechać.
Dodatkowo, co jest kompletnym absurdem, albo skończonym debilizmem, w naszym pięknym kraju nadwiślańskim, o przestępstwie zaczynamy mówić gdy pijany kierowca wjedzie w kogoś lub w coś i spowoduje wypadek. Do cholery jasnej, przestępstwem jest sama próba prowadzenia pojazdu pod wpływem. I za to powinien być pierwszy wyrok. A kolejny za popełnione wykroczenia na drodze.
Ale nie, w naszym pięknym kraju nic się nie zmieni, za wyjątkiem tego, że na szybcika wprowadzi się nakaz posiadania alkomatów, z których dziwnym przypadkiem pod specyfikację podejdzie tylko jeden konkretny model i który będzie musiał być serwisowany co pół roku... Bo oczywiście pijany kierowca wyjdzie z knajpy to sobie dmuchnie w alkomat i stwierdzi "o cholera, wypiłem 8 piw i mam 3 promile. No teraz jak to wiem, to pójdę piechotą"... Po czym zaczną się rozprawy, bo alkomat pokazał 0.00, a na kontroli wyszło 1.5 i winny alkomat a nie biedny kierowca co mu zaufał bezgranicznie... I skończymy z durnym nakazem, obowiązkowym serwisowaniem ale bez żadnej korzyści dla bezpieczeństwa.
Co trzeba zrobić pisałem gdzieś wcześniej. Każdy pod wpływem, wsiadający za kółko, automatycznie powinien być oskarżony o usiłowanie zabójstwa. I to z premedytacją.
Pełno emocji z niewiele sensu.
Jesteś dziwnie zacietrzewiony
drakońskie kary, żadnej konkretnej wiedzy i jakaś dziwna wściekłość.
to jest dla mnie niezrozumiale.
tym bardziej że pisze to autor poniższego posta.
Jonesy napisał/a:
Jak jeździłem na kacu, to najczęściej na schodzącym już, bo kaca miewałem takiego, że do południa nie mogłem się podnieść. Albo żygałem jak struty, albo spałem jak zabity. Nie było opcji. Stąd zawsze urlopy na żądanie i opieka nad dziećmi pobrane.
Ale dwa razy jadąc z innej miejscowości (5 km - teraz tę trasę biegiem pokonuję) z hamburgerami na kolację, wypijałem w drodze jedno piwo. To jedno piwo w drodze do domu z jadłodajni to było moje dno, które osiągnąłem. Nie mogłem nawet tych pięciu minut poczekać, musiałem wyżłopać w drodze. Większego dna osiągać nie zamierzam. To własnie niedługo po drugim kursie zarejestrowałem się tutaj.
Ja nie jeździłem po pijanemu ani na kacu, nie dysze tak emocjami i nie domagam się wyroków.
Może ... zacznij od siebie, jeżeli już podajesz te swoje dziwaczne propozycje (Każdy pod wpływem, wsiadający za kółko, automatycznie powinien być oskarżony o usiłowanie zabójstwa. I to z premedytacją. )
Kariery politycznej raczej nie zrobisz.
To co napisałem nie ma nic wspólnego z tym co było naszym kłopotem, ot przeczytałem to co napisałeś i odpisałem... to co o tym myślę.
_________________ Fröhlich leben trotzig kämpfen und mit dem Lächeln sterben. J.P.
Żyj się wesoło, walcz zawzięcie i z uśmiechem umieraj. J.P.
Jones, swieta. Autobusy nie kursuja a ty do domu chcesz dojechac. Zona czeka, dzieci. Jest ciemno. Bierzesz taksowke. Kierowca zabija.... Okazuje sie ze prowadzil na amfetaminie. Dzieci sie nie doczekaja bo jonesy na 48 idzie do kicia. Potem kara i obledny wyrok. Tego chcecie?
Nie pamieta wol jak cieleciem byl. Sporo z was jechalo na bani. Czy was wtedy obchodzily konsekwencje i kary? Jones jak zlopales to piwo to myslales o tym ze dostaniesz dozywocie tak jak chcesz zeby bylo?
Tak medrkujecie, ci co tak duzo mowicie o pokorze.
A jones osmieszasz sie piszac takie absurdy.
Wg mnie to tak bardzo chcecie sie odciac od waszej przeszlosci. Chcecie pokazac swiatu, sobie jak teraz jestescie fajni, prawi, ze przeginacie w druga strone. A przeciez od tego dzi.eli niektorych jeden kieliszek
Jones jeden kieliszek i bedziesz zlopal piwo w aucie bo nie wytrzymasz tych 5 min ze sklepu do domu. Miej pokore bo mozesz zostac moderatorem wieziennej gazetki.
Na drogach rocznie ginie w Polsce 5000 ludzi, nikt nie robi halo z tego powodu. A głowną przyczyna wcale nie jest alkohol ani nadmierna predkosc. Znalazlem swietny artykuł, polecam przeczytac
Jest pewna zasadnicza, aczkolwiek pewnie drobna różnica pomiędzy byciem współpasażerem, a klientem (taksówki, autobusu, tramwaju, samolotu, okrętu i tak dalej i tak dalej). Głównie różnica ta polega na tym, że nie ładujesz się kierowcy obok, tylko siedzisz w wyznaczonych miejscach (w przypadku taksówki z tyłu).
Dobrze wiesz że mówimy o sytuacji w której wsiadasz z pijanym kumplem i jedziecie do domu. O sytuacji typu "swieta. Autobusy nie kursuja a ty do domu chcesz dojechac. Zona czeka, dzieci. Jest ciemno. Dzwonisz po kumpla. Kierowca zabija.... Okazuje sie ze prowadzil na amfetaminie, bo wciągnął trochę chcąc zniwelować efekty 4 wieczornych piwek, a był tak dobrym człowiekiem i wspaniałym kolegą, że nie mógł pozwolić ci czekać na mrozie w święta"
O takiej dokładnie sytuacji mówimy. I nie przeinaczaj proszę.
Tak, jeździłem na kacu. Tak, dwa razy wypiłem piwo jadąc do domu. Tak jestem alkoholikiem. Nie piję ponad dwa lata. To co, mam iść się przyznać do tego co robiłem kiedyś? Bo ty mi każesz? Teraz, z perspektywy czasu, chciałbym żeby mnie nie wpuszczano do samochodu jak byłem na kacu, chciałbym nie mieć tych wspomnień jazdy pijąc piwo. Byłem młody, głupi i w dodatku uzależniony. To mnie nie tłumaczy i jestem tego świadomy, ale nie będę się stygmatyzował wstecz, tym co robiłem ileś lat temu. Jak zmieni się prawo i o ile zmieni się tak jak bym chciał i za jazdę po spożyciu, nawet bez spowodowania wypadku, pójdzie się do więzienia, a ja nie daj Boże zacznę pić znowu i to tak że będę jeździł pod wpływem, to poddam się karze, bo będę świadomym konsekwencji moich czynów. Tak twierdzę teraz. Może jak będę przechlany za te parę lat przy hipotetycznym wypadku zmienię śpiewkę i zacznę płakać o tym, że trzeba mi udowodnić, że wyrok niesprawiedliwy, że ja nie chciałem. Ale póki co tak twierdzę.
Trzeźwego od pijanego dzieli jeden kieliszek? Niezły slogan. Najczęściej używany przez zapijających, chcących się odgryźć trzeźwym. Trochę nadinterpretowany moim zdaniem. Trzeźwiejącego od zapicia dzieli jeden kieliszek - o to tak. Ten przysłowiowy "jeden kieliszek" to nic innego jak świadome napicie się alkoholu. Świadome. Kolego, ja zapiłem już raz. I było to w pełni świadome. I nie ja jeden. Są tacy co zapijają, "bo to wpisane w chorobę" i piją dalej no bo "od pijanego dzielił ich jeden kieliszek", są tacy co umieją się podnieść i wstają i to nie z pustymi rękoma.
Ale Ty i tak będziesz wiedział swoje. A ja swoje.
Halloween jestem przewrażliwiony na tym punkcie. Rak temu w październiku jadąc z dziećmi miałem wypadek. Dachowaliśmy. Zresztą opisałem to na forum. Tylko temu że byłem świadomy i w miarę szybko zadziałałem nie doszło do większej tragedii. Nawet nie chcę wiedzieć co by się stało gdybym był pijany albo skacowany. Nie, nie chodzi mi o ewentualną karę, chodzi mi o to, jak źle mógłby się ten wypadek skończyć dla nas. Dlatego będę agresywnie surowy i drakoński jeżeli chodzi o pijanych kierowców.
Rozmowa dotyczy pijanych wsiadających za kierownicę. Nie imbecyli jadących za szybko, frustratów wydzierających się zza kierownicy, próbujących udowodnić że kto ma lepszy klakson czy silnik ten jest lepszy. Czy niewprawionych, niedoświadczonych kierowców. Mówimy o pijanych za kierownicą. O odnośnie takich przypadków mam takie zdanie jakie mam.
_________________ Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
Ja ci nic nie karze chlopie, weź przestań. Masz prawo do swojego zdania.
Wkurza mnie tylko to pociaganie do odpowiedzialnosci pasazerów, to jest po prostu debilne i niesprawiedliwe do bólu. To moze do odpowiedzialnosci pociagnac tez pasazerow tych kierowcow co zabijaja najwiecej ludzi(patrz link)?
Piłem... Prowadziłem... Wiele razy z pasażerami... Raz zatrzymany przez policję... Nikt nie wyczuł, nie wyczaił... więc da się... Tyle w temacie tego, czy pasażer może być nieświadomy tego, że jedzie z pijanym.
Co do karania za jazdę to ważniejsza nieuchronność kary niż jej wysokość. Codziennie policja zatrzymuje setki jeżdżących pod wpływem
źródło: http://www.policja.pl
tysiące unikają odpowiedzialności... Co z tego, że grozi teraz kara więzienia do lat 2 (recydywistom grozi do 5 lat, a osobom, które spowodowały wypadek – nawet do 10 lat), skoro najczęściej jest to za pierwszym razem utrata uprawnień, następnym zawiasy a trzecim EWENTUALNIE pozbawienie wolności... i to o ile nie jest to jakaś mała zapyziała wiocha a pijany koleś wracający z dyski akurat nie jest synkiem siostry komendanta... straży pożarnej... w sąsiedniej wsi... na emeryturze...
Statystyki... Statystycznie rzecz biorąc ja i mój pies mamy po trzy nogi... (a dokładniej po jednej bo nie mam psa...) podobnie wyglądają statystyki na drogach, podobnie inne statystyki śmierci... Nie alkoholizm, tylko niewydolność czegośtam (co akurat siadło), nie alkohol, tylko nadmierna prędkość, wymuszenie pierwszeństwa... Bzdura...
Ach... dodajmy jeszcze do tego immunitety, które ratują tyłki sporemu kawałkowi pijaków...
A podsumowując, najbardziej na drodze zabija brak wyobraźni... Brak umiejętności przewidywania tego co się może wydarzyć. Część tej wyobraźni wyłączana jest alkoholem, inna część nigdy się nie uruchomiła...
UWAGA!!! PRAWDZIWI PIJANI KIEROWCY I PRAWDZIWE Z ICH UDZIAŁEM ZDARZENIA. NIE DLA OSÓB WRAŻLIWYCH! UWAGA!!!
_________________ Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.
Szczęście nie jest celem... Jest środkiem transportu.
Ostatnio zmieniony przez Whiplash Czw 09 Sty, 2014 09:19, w całości zmieniany 1 raz
Dokładnie, temat jest kontrowersyjny i zawsze taki będzie.
Chociaż wydaje mi się ze im więcej na ten temat będziemy rozmawiać, tym bardziej będzie zwiększać się świadomość i nie przyzwalanie na tego typu zachowania.
_________________ Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
Halloween jestem przewrażliwiony na tym punkcie. Rak temu w październiku jadąc z dziećmi miałem wypadek. Dachowaliśmy. Zresztą opisałem to na forum. Tylko temu że byłem świadomy i w miarę szybko zadziałałem nie doszło do większej tragedii. Nawet nie chcę wiedzieć co by się stało gdybym był pijany albo skacowany. Nie, nie chodzi mi o ewentualną karę, chodzi mi o to, jak źle mógłby się ten wypadek skończyć dla nas. Dlatego będę agresywnie surowy i drakoński jeżeli chodzi o pijanych kierowców.
.
Domyślałem się że coś za tym stoi.
Znam przypadek : facet na rauszu jechał z zoną i dwójka dzieci... wypadek, wszyscy zginęli... tylko on sam (był winny) przeżył jakimś cudem, nawet nie był zbyt ciężko ranny.
Jeżeli są jakiekolwiek powody by odebrać sobie życie , to to właśnie taki jest.
Ok wyjaśniłeś... patrzę inaczej na to co napisałeś.
_________________ Fröhlich leben trotzig kämpfen und mit dem Lächeln sterben. J.P.
Żyj się wesoło, walcz zawzięcie i z uśmiechem umieraj. J.P.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum