Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy na pewno jestem współuzależniona?
Autor Wiadomość
Matinka 
Trajkotka



Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Nie 18 Maj, 2014 08:54   

Zołza! Toż to gierki rodem Scarlett O'Hara! ;) (która, nota bene zdobyła wielu a straciła tego jednego).
A gdzie spontaniczność? Motyle w brzuchu? Różowe okulary? Zanurzenie się po uszy w uczuciu? I w końcu, gdzie ten Rhett Butler? :rotfl:
Tylko z jedną zasadą się zgodzę:
zołza napisał/a:
Kiedy zaczynasz się śmiać, zaczynasz zdrowieć

Poza tym osoba uśmiechnięta, która promienieje przyciąga innych :)
 
     
zołza 
Upierdliwiec
Zołza



Pomogła: 62 razy
Dołączyła: 03 Maj 2013
Posty: 2219
Skąd: Małopolska
Wysłany: Nie 18 Maj, 2014 10:21   

Matinka napisał/a:
Motyle w brzuchu? Różowe okulary? Zanurzenie się po uszy w uczuciu?


To chwilowe działanie dopaminy . Jej zasoby wcześniej czy później się kończą, pozostaje życie ;)

Matinka napisał/a:
I w końcu, gdzie ten Rhett Butler?


A Rhett Butler odszedł - pamiętasz? :rotfl:
 
     
Matinka 
Trajkotka



Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 20 Cze 2013
Posty: 1002
Wysłany: Nie 18 Maj, 2014 10:30   

zołza napisał/a:
A Rhett Butler odszedł - pamiętasz?


A jak mam nie pamiętać, skoro zalewałam się rzewnymi łzami.
Odszedł bo miał już dość stałego uganiania się za nieuchwytnym celem. Dawał wszystko a dostawał figę. Wyczerpały się pokłady cierpliwości, uczucie się wypaliło...
A dziewczę postępowało dokładnie z zasadami Zołzy ;)
_________________
„Jak oddzielić nagle serce od rozumu?
Jak usłyszeć siebie pośród śpiewu tłumu?”
M. Grechuta
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Pon 19 Maj, 2014 09:09   

zołza napisał/a:
zasada nr.1
To, za czym się ktoś ugania, ucieka mu sprzed nosa

zgadzam się z ta zasadą...
z wieloma dalszymi również...

ja nie mam poczucia, że daję z siebie wszystko... wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że partner dostałby ode mnie znacznie więcej gdybym ja czuła się przy nim bezpieczniej...
tymczasem niepewność, obawa przed odrzuceniem, niezrozumieniem, sprawiają, że czasem czuję się na siłę wpasowana w rolę księżniczki na tronie... wtedy jest w miarę dobrze... więcej spokoju...
tyle, że to nie jestem ja... wcale nie chcę patrzeć na partnera z góry, nie chcę z nim rywalizować... ani w ogóle grać żadnych ról aktorskich... chcę być sobą... naturalna i spontaniczna... no ale...

w weekend niestety miałam awarię, awaria zresztą nadal jest i trochę potrwa...
ból w krzyżu taki, że świeczki w oczach... myślałam poleżę i przejdzie... nie dało się, nic lepiej, wczoraj wieczorem już wystraszona wylądowałam na pogotowiu... diagnoza lekka rwa kulszowa, rany boskie nie wyobrażam sobie ciężkiej...
dziś przykaraskałam się do pracy ale poruszam się jak robot :( i to niezbyt dobrej wydajności w wykończoną baterią... jak sie wnerwię to zamknę to w czorty i pojade do domu...
_________________

 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Pon 19 Maj, 2014 09:12   

szika napisał/a:
jak sie wnerwię to zamknę to w czorty i pojade do domu...

myślę, że to dobry pomysł :pocieszacz:
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Ann 
Upierdliwiec



Pomogła: 22 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 11 Lip 2013
Posty: 2075
Wysłany: Pon 19 Maj, 2014 09:37   

szika napisał/a:
diagnoza lekka rwa kulszowa,
do domu marsz :nono: wyleżeć się i odpocząć! :buzki:
_________________
Być może jest tak, że każda istota musi podlegać jakiemuś uzależnieniu. Że człowiek zupełnie wyzbyty uzależnień jest niekompletny. Że to naturalne jak oddychanie.

Jakub Żulczyk, Ślepnąc od świateł
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Pon 19 Maj, 2014 10:34   

szika napisał/a:
diagnoza lekka rwa kulszowa, rany boskie nie wyobrażam sobie ciężkiej..

przy ciezkiej ruszac sie nie mozna, wiem cos o tym :p
zastrzyki dostalas? ja po serii 10 zastrzykow poczulam sie jak nowonarodzona, zadnych bolow kregoslupa w dolnym odcinku i tylek zdretwialy przez pol roku
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Wto 20 Maj, 2014 23:29   

CO SPRAWIA, ŻE MĘŻCZYŹNI SIĘ BRONIĄ
Mężczyzna może się naprawdę mocno zezłościć na kobietę wtedy, gdy popełnił błąd, a
ona się tym zdenerwowała. Złość partnera będzie wówczas proporcjonalna do jego
własnej pomyłki. Mały błąd prowokuje słabszą obronę, duży - silniejszą. Czasem kobieta
zastanawia się, dlaczego partner jej nie przeprasza, skoro zdarzyło mu się poważne
potknięcie. Odpowiedź jest prosta: z obawy przed tym, że ona mu nie przebaczy.
Potwierdzenie faktu, że ją zawiódł, byłoby dla niego zbyt przykre, i dlatego zamiast
powiedzieć "przepraszam", złości się i przyznaje partnerce punkty karne.
Kiedy mężczyzna przeżywa niepomyślny okres, potraktuj to jak przechodzące tornado
i... przyczaj się.
Kiedy mężczyzna znajdzie się w stanie "obronnej agresji", a partnerka potraktuje to jak
przechodzące tornado i przyczai się, to po pewnym czasie otrzyma wielką liczbę
punktów, bo nie udowadniała mu, że źle postępuje, i nie próbowała go zmieniać. Jeśli
natomiast kobieta będzie usiłowała zatrzymać tornado, spowoduje spustoszenia, a partner
jeszcze bardziej będzie ją obwiniał.
Proponowane tu "przyczajenie" jest dla kobiet rzeczą zupełnie nową. Kiedy na Wenus
ktoś jest zdenerwowany, Wenusjanki nigdy tej osoby nie ignorują i nie biorą nawet pod
uwagę możliwości przeczekania. Na Wenus tornado nigdy się nie zdarza. Jeśli
Wenusjanka jest zdenerwowana, wszystkie inne starają się zaangażować w uspokojenie
jej, i aby ją zrozumieć, zadają mnóstwo pytań. Kiedy na Marsie zbliża się tornado,
wszyscy wynajdują sobie odpowiednie kryjówki i przyczajają się, by przeczekać.

str. 163 e-booka...

to jest dla mnie kompletnie nie do pojęcia..
gdzie indziej, wcześniej pisze, że źle się dzieje jeśli kobieta nie wyraża jasno, wprost swoich uczuć... z kolei każde wyrażanie uczuć przez kobietę mężczyzna odbiera jako krytykę i brak akceptacji dla niego...
zatem nawet najbardziej asertywne wyrazanie uczuć przez kobietę - idąc powyższym tokiem rozumowania z cytatu - powoduje tornado...
zgłupieć można... czyli jak? powiedziec o swoich uczuciach i przyczaić się?
czy ktoś to może jakoś inaczej rozumie?
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Śro 21 Maj, 2014 04:50   

ja bym sie tam czaila...............akurat........ :wiking:
jestem soba po prostu, mowie co mysle i czuje a on ma mnie akceptowac taka jaka jestem ale mam tez swiadomosc, ze partner ma prawo do gorszych dni i swiat w zwiazku z tym wcale sie nie wali, jego nietega mina nie oznacza wcale, ze mnie juz nie kocha tylko, ze cos poszlo nie po jego mysli, jesli chce o tym mowic to ok. jesli nie - udaję sie do swoich zajec
 
     
matiwaldi 
[*][*][*]


Pomógł: 16 razy
Wiek: 59
Dołączył: 03 Mar 2012
Posty: 1046
Wysłany: Śro 21 Maj, 2014 08:03   

szika napisał/a:
czy ktoś to może jakoś inaczej rozumie?



miałem się merytorycznie z Tobą nie kontaktować, ale.......napisze tylko jedno zdanie....


gdybyś włożyła tyle samo energii i zaangażowania w poznanie i zmienianie SIEBIE ,co wkładasz w zrozumienie i zmianę swojego partnera, to dawno miałabyś gotowe rozwiązanie tej sytuacji...

a tak to .... intelektualizowanie uczuć stało się ważniejsze od samych uczuć ..... :bezradny:
_________________
To be, or not to be, that is the question:...
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Śro 21 Maj, 2014 08:12   

Cytat:
Mężczyzna może się naprawdę mocno zezłościć na kobietę wtedy, gdy popełnił błąd, a ona się tym zdenerwowała.

z mojego podwórka...gdy przeglądał mi korespondencję
jego "tornado" polegało na tym, że próbował mnie obwinić a mnie zdenerwowało to, że mnie sprawdza,
wyraziłam jasno swoje zdanie
i go zostawiłam
nie obwiniając go, nie obrażając się
to było widać, że wścieka się na siebie, przez siebie.. nie przyznał tego.. wtedy a dopiero po czasie

:)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Śro 21 Maj, 2014 08:23   

Dziś przypomniało mi się powiedzenie od czasu do czasu przywoływane także na naszym forum w rozmowach z osobami współuzależnionymi. Brzmi ono tak:
"Jeżeli coś kochasz - puść to wolno, jeżeli wróci jest Twoje na zawsze, jeżeli nie, nigdy nie było Twoje..."
Chciałam go sobie przypomnieć, żeby nie pokręcić i kiedy wklepałam frazę w Google, trafiłam na taki portal: http://www.podrywaj.org/b...wolno_jezeli_wr
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
Ostatnio zmieniony przez Klara Śro 21 Maj, 2014 08:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Śro 21 Maj, 2014 08:49   

matiwaldi napisał/a:

gdybyś włożyła tyle samo energii i zaangażowania w poznanie i zmienianie SIEBIE ,co wkładasz w zrozumienie i zmianę swojego partnera, to dawno miałabyś gotowe rozwiązanie tej sytuacji...

Święte słowa Kolego Mati.....
matiwaldi napisał/a:
. intelektualizowanie uczuć stało się ważniejsze od samych uczuć ..

Jak najbardziej się z tym również zgadzam.... :tak:
_________________
:ptero:
 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Śro 21 Maj, 2014 09:50   

Panowie pterodaktyll, matiwaldi, a może jakiś przykład z życia.. własnego?

bo jak na razie, to na moje oko.. Wy intelektualizujecie.. czy jakoś tak ;)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Śro 21 Maj, 2014 09:53   

Panowie dziękuję za wypowiedzi.
Mam poczucie, że nie zostałam zrozumiana, a moje intencje źle odczytane.
Zacznę od intelektualizowania uczuć. Ja rozumiem przez to odcinanie się od swoich uczuć i deliberowanie o nich w formie abstrakcyjnej, jakby nie mnie dotyczyły.
Zapewniam, że mam dobry kontakt ze swoimi uczuciami.

Przytaczając ten właśnie cytat nie miałam na celu "przepracowania" uczuć czy emocji. Doskonale rozumiem, że gdy nam się coś nie uda złościmy się. Zarówno kobiety jak i męzczyźni (choć oczywiście nie jest to zasadą).

Pytanie moje dotyczyło konkretnego zachowania, poniekąd (tak wyczytałam w książce) typowego dla mężczyzn - obwiniania, kobiety gdy mężczyźnie coś się nie uda, gdy popełni błąd.
W moim związku oczywiście że takie sytuacje i zachowania mają miejsce. Ale tu akurat chodziło mi o mężczyzn w ogóle, nie konkretnie o partnera.
Jako kobieta pracująca w "męskim" zawodzie nagminnie mam do czynienia z takim zachowaniem mężczyzn w mojej pracy. Również często to obserwuję u kolegów, kumpli.
Mężczyzna nigdy nie powie: nawaliłem, popełniłem błąd. W firmie klientowi przecież nie mówię, jak się poczułam z jego błędem, a raczej zwracam uwagę na straty finansowe na jakie klient - mężczyzna mnie naraził. Zatem nie zachodzi okoliczność wyrażania moich uczuć. A i tak w 99%-ach faceci przerzucają "winę" czyli odpowiedzialność na mnie.

Przykład: stały klient zalega z płatnościami. Gdy kolejny raz bierze towar na kreskę, proszę aby uregulował należność, zapowiadam, że kolejnym razem odmówię już wydania towaru. Zachowanie bardzo asertywne w mojej ocenie i słuszne - stawiam granicę. Tymczasem klient "obraża" się, nie zjawia się przez kolejne pół roku i dochodzą mnie słuchy, że wiesza na mnie przysłowiowe psy. Wścieka się obwiniając mnie.

Joasiu dziękuję, że podzieliłaś się świetnym przykładem ze swojego życia.
Jeśli partner przekracza granice prywatności kobiety, to oczywiste jest, że kobieta oczekuje zmiany zachowania. Ja - bynajmniej oczekuję. Nie życzę sobie grzebania w mojej korespondencji.
To co opisałaś - zachowanie męża - znam doskonale. Również tego doświadczyłam.

Cytat wkleiłam raczej mając w pamieci wypowiedź Zołzy, że mężczyźni są "łatwiejsi w obsłudze" niż kobiety. W tym przypadku akurat mam wielką trudność ze zrozumieniem i akceptacją dla takich zachowań.
Rozumiem akceptować wady, odmienność, ale jak akceptować przerzucanie winy na mnie za ewidentne złe zachowanie faceta? Czarna magia.
Miło by było gdyby wypowiedzieli się panowie, którzy są w szczęśliwych związkach, jak sobie z tym radzicie? Z tą męską cechą?
_________________

 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,33 sekundy. Zapytań do SQL: 12