Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: yuraa
Pią 20 Cze, 2014 14:00
Czego chcę od życia.....
Autor Wiadomość
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Pią 20 Cze, 2014 09:11   

barbaraproblema napisał/a:
można żądać-prosić-chcieć od partnera, aby pomógł.

cześć Basiu..
odpowiem to co uważam - MOŻNA A NAWET TRZEBA!
żądać oczywiście nie, ale prosić tak... bo w końcu co to za związek gdzie nie możemy liczyc na pomoc partnera?
alkoholizm to choroba (choć niektórzy uważają inaczej), porównajmy zatem:
jesli jedno z partnerów jest chore na astmę i szkodzi mu dym papierosowy to nie wyobrażam sobie aby drugie paliło w domu, bo "nie ma problemu"...
barbaraproblema napisał/a:
Nie czuję się bezpiecznie w takim związku, obawiam się każdego łykendu; dostaję rozstroju żołądka

tutaj sama sobie odpowiadasz na pytania..
barbaraproblema napisał/a:
rozwalać wszystkiego co stworzyliśmy.

piszesz, że coś stworzyliście... sorry ale jakaś sprzeczność... dbając o siebie, o swoje zdrowie, ŻYCIE (!!!!) miałabyś cokolwiek rozwalać? przeczytaj samą siebie tak na spokojnie jeszcze raz...
co jest ważniejsze niż życie, zdrowie? związek z facetem, który najwyraźniej ma problem z alkoholem i jest uzalezniony?
wiesz? jak sie kogos kocha, a nie ma sie problemu z alko, to naprawdę nie stanowi żadnej trudności rezygnacja z picia... najgłośniej "krzyczą" ci, którzy sama nadal "cierpią"...
sama się wielokrotnie na moim podwórku o tym przekonałam...
_________________

 
     
Jo-asia 
Upierdliwiec
miłośniczka


Pomogła: 59 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 2955
Skąd: Katowice
Wysłany: Pią 20 Cze, 2014 10:05   

Basiu :)
niecały rak temu, miałam podobne myśli do Twoich
czułam się zagrożona, mój mąż nie pił w domu..bywało, że wracał pijany, stawało się to co tygodniowym rytuałem.. i nie tylko tym, czułam się zagrożona..to jednak nie temat na Forum otwartym, jeśli chcesz mogę Ci to opisać na pw.
Pewnego dnia podjęłam decyzję, że chcę odejść..rozstać się. Okoliczności zewnętrzne mi na to nie pozwalały fizycznie, więc "wprowadziłam" separację ustną.
Od tamtego czasu, wiele się zmieniło. Przestał pić. Poszedł na terapię DDA. Zmienił spojrzenie na siebie, świat. Zbliżył się do dzieci. Nauczył się dawać.
A ja? mogę pracować spokojnie nad sobą i cieszyć się nimi :)
_________________
...Jak tak płaczę, to mi lepiej i przestaje mnie dobijać nieuchronność przemijania.. 3r23
 
 
     
endriu 
(banita)

Pomógł: 18 razy
Wiek: 55
Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 2925
Skąd: Małopolska
Wysłany: Pią 20 Cze, 2014 12:39   

barbaraproblema, ja się rozstałem ze wszystkimi którzy chcieli pić przy mnie
_________________
Nie piję od 29.04.2011
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Pią 20 Cze, 2014 13:59   

barbaraproblema napisał/a:
jak mam po raz kolejny tłumaczyć się
barbaraproblema napisał/a:
tłumaczyć, że rozwala mnie po jego libacjach.
barbaraproblema napisał/a:
Nie chce mi się już tłumaczyć;

widzisz problem ?
tu nie chodzi o jego picie, to Ty sie źle czujesz bo chcesz być lojalna wobec partnera i wytlumaczyć mu swoje postępowanie , przyczyny racjonalnie wyłozyć.

jesli zalezy Ci na trzeźwośći przestań sie tłumaczyć
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
barbaraproblema 
Milczek
dekadencja


Dołączyła: 18 Cze 2014
Posty: 6
Skąd: Polska
Wysłany: Sob 21 Cze, 2014 07:44   

Dziękuję za przeniesienie tematu, chciałam już o to poprosić.
Między swoimi , bezpieczniej... :rotfl:
Temat ten traktuję niezwykle poważnie, ponieważ od lat spędza mi sen z powiek. Z jednej strony „walczę” o swoje życie z drugiej robię coś jakby przeciwko temu – coś odwrotnego, bo akceptuję rzeczy, które niszczą wszystko, co tak ciężko wypracowuję. A ciężko mi to idzie, być może z powodu o którym tu piszę.
Nie bez przyczyny zatytułowałam go : czego chcę od życia?
Ciągle próbuję szukać kompromisów, próbuję ustalać zasady, tłumaczyć się …, proszę o wyrozumiałość i zrozumienie . Mam ogromną świadomość , że ciągle stoję nad przepaścią ; widzę, że wy mnie rozumiecie… Na jednym z pierwszych mitingów usłyszałam kiedyś od jednego z uczestników: jeśli coś zagraża twojej trzeźwości – zmień to, porzuć, uciekaj – bo nie dasz rady.
Potraktowałam słowa tego człowieka jako: desperację, szaleństwo, nienaturalność. Minęło kilka lat, a widzę , że stoję w pewnym martwym punkcie , pomimo ogromnej pracy , którą wykonuję. Pomimo własnych zmian. Myślałam, że te słowa są szalone, ale widzę, że tylko potraktowanie choroby w sposób poważny i chyba trochę … desperacki (zdecydowany) może dać mi szanse na prawdziwe trzeźwe życie. Trochę mnie to boli, ale ja przestaję się już tłumaczyć………………………………………………., niech się dzieje wola…… nie moja.
 
     
matiwaldi 
[*][*][*]


Pomógł: 16 razy
Wiek: 59
Dołączył: 03 Mar 2012
Posty: 1046
Wysłany: Sob 21 Cze, 2014 08:08   

barbaraproblema napisał/a:
Na jednym z pierwszych mitingów usłyszałam kiedyś od jednego z uczestników: jeśli coś zagraża twojej trzeźwości – zmień to, porzuć, uciekaj – bo nie dasz rady.
Potraktowałam słowa tego człowieka jako: desperację, szaleństwo, nienaturalność.



ja mam takie doświadczenia w tej materii.....
mój dobry znajomy,żeby nie napisać kolega miał dobrze prosperujący zakład pogrzebowy,parę nieruchomości i Żonę z Jej ambicjami i "chciejstwem"... ciągle starał się, aby pogodzić "wyścig szczurów" z niepiciem ,aby nie napisac z trzeźwieniem ......
brał prochy na depresję i szukał pomocy w indywidualnej terapii......
pewnej niedzieli znalazł spokój ....na sznurze w garażu.......
a ludzie mówili "...taki bogaty,a się powiesił...pewnie zwariował...."
ja w piątym roku abstynencji zamknąłem trzy sklepy,rozwiodłem sie z Żoną ,odciąłem pępowinę synom i nie piję ,żeby nie napisac trzeźwieję .....
a ludzie mówią "...tak mu dobrze szło ,a wszystko zmarnował i teraz jest sam....pewnie zwariował..."


a morał jest taki : ani ja,ani On już sie nie przejmujemy tym co ludzie mówią .......
8)
_________________
To be, or not to be, that is the question:...
 
     
milutka 
Trajkotka



Pomogła: 49 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 19 Lut 2010
Posty: 1705
Wysłany: Sob 21 Cze, 2014 08:57   

Cytat:
a morał jest taki : ani ja,ani On już sie nie przejmujemy tym co ludzie mówią .......

_________________
tak ...i popadasz w pewien sposób w egoizm którego sam w sobie nie dostrzegasz ...masz w du*** dzieci ,rodzinę i bliskich ...liczysz się Ty ...szczerze może i dobry sposób na swoją trzeźwość ale jako pijany byłes tylko dla siebie i jako trzeźwy liczysz się sam sobie ...nadal masz rozchwiane emocje nad którymi nie panujesz.....
 
 
     
zołza 
Upierdliwiec
Zołza



Pomogła: 62 razy
Dołączyła: 03 Maj 2013
Posty: 2219
Skąd: Małopolska
Wysłany: Sob 21 Cze, 2014 09:20   

barbaraproblema napisał/a:
Minęło kilka lat, a widzę , że stoję w pewnym martwym punkcie , pomimo ogromnej pracy , którą wykonuję. Pomimo własnych zmian. Myślałam, że te słowa są szalone, ale widzę, że tylko potraktowanie choroby w sposób poważny i chyba trochę … desperacki (zdecydowany) może dać mi szanse na prawdziwe trzeźwe życie. Trochę mnie to boli, ale ja przestaję się już tłumaczyć


Wydaje mi się , że już dawno dojrzałaś do tej decyzji a teraz nastąpił moment odpowiedni na realizację. :) Zastanawiam się tylko czy aby na forum nie szukasz akceptacji swojej decyzji i potwierdzenia tego , że to jedyna słuszna droga by pójść dalej ... Basiu :) to powinna być w 100 % Twoja decyzja , bo to Ty poniesiesz jej konsekwencje ( jakiekolwiek by one nie były dobre czy złe ;) ) Nie szukaj przzyzwolenia :P Działaj jak Ci serducho dyktuje :okok:
Powodzenia :)
 
     
pannaJot 
Trajkotka
alkoholiczka,bulimiczka, DDA



Pomogła: 14 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 08 Mar 2012
Posty: 1153
Wysłany: Sob 21 Cze, 2014 11:03   

milutka napisał/a:


tak ...i popadasz w pewien sposób w egoizm którego sam w sobie nie dostrzegasz ...masz w du*** dzieci ,rodzinę i bliskich ...liczysz się Ty ...szczerze może i dobry sposób na swoją trzeźwość ale jako pijany byłes tylko dla siebie i jako trzeźwy liczysz się sam sobie ...nadal masz rozchwiane emocje nad którymi nie panujesz.....

hmmm... Ja również się rozwiodłam, postawiłam na siebie nie na pijącego męża. Jestem egoistka- dbam o siebie i zwisa mi już co mówią o mnie w starym miejscu zamieszkania. Niech gadają... Mój eks pracuje za granica dobrze zarabia a ja wybrałam swoje moje skromniejsze ale zdecydowanie bezpieczniejsze zycie. Ojjj napsuli mi ludzie gadaniem życia. Ale moje zycie jest teraz moje i dla siebie jestem najważniejsza. Niezależnie od tego co inni mysla JA jestem na pierwszym miejscu, później dzieciaki i partner. Niezdrowe? Dla mnie najważniejsze. Bo kiedy sama o siebie nie zadbam nikomu nic nie dam bo będa mnie pijaną zbierać z asfaltu.
Howgh :)
 
     
Estera 
Gaduła



Pomogła: 69 razy
Wiek: 51
Dołączyła: 14 Cze 2011
Posty: 632
Wysłany: Sob 21 Cze, 2014 11:19   

Milutka, w moim odczuciu zarówno zdrowienie alkoholików jak i nas - współuzależnionych powinno zaczynać się od skupienia na sobie: na swojej motywacji, swoich potrzebach, swoich uczuciach itd. Uważam, że to jest bardzo potrzebne, wręcz niezbędne do tego, żeby zdrowieć. Taki egoizm rozumiem i popieram. Wiem, że gdybym nie zaczęła być skupiona na sobie niewiele by się zmieniło w moim życiu.

Ja nie rozumiem zupełnie partnera autorki wątku - to w moim poczuciu jest egocentryzm i ten "zły" egoizm, a może po prostu uzależnienie?
_________________
mija jedna godzina, potem następna, aż w końcu mija tyle godzin ile trzeba
 
     
siwy56 
Towarzyski
siwy56



Pomógł: 3 razy
Wiek: 68
Dołączył: 23 Sty 2014
Posty: 390
Wysłany: Sob 21 Cze, 2014 11:21   

matiwaldi napisał/a:
a morał jest taki : ani ja,ani On już sie nie przejmujemy tym co ludzie mówią .......
Masz moje pełne poparcie :brawo: U mnie w tej chwili jest podobnie,z jedną różnicą,żona zaakceptowała zmiany w mym życiu zawodowym,rezygnując z pewnych materialnych profitów na rzecz, nazwijmy to,całokształtu pożycia małżeńskiego,jakkolwiek synowie w wieku 34 i 26 lat woleliby poprzedni układ w którym wiecznie pijany tata rekompensował im swój stan walorami materialnymi pozwalającymi na wygodne i bezproblemowe życie.A tak :zlezka: I tak tata jest be bo chce żyć własnym trzeźwym życiem. :tak:
_________________
okularnik
 
     
Tajga 
(konto nieaktywne)


Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 29 Lip 2011
Posty: 1585
Wysłany: Sob 21 Cze, 2014 13:17   

milutka napisał/a:
...liczysz się Ty

Zawsze i wszędzie zawsze na pierwszym miejscu jestem JA.
Bo jak MNIE trzeźwej będzie dobrze, to i moim bliskim będzie dobrze.
To się nazywa zdrowy egoizm.
milutka napisał/a:
nadal masz rozchwiane emocje nad którymi nie panujesz.....

Nie da rady, trzeźwy panuje nad swoimi emocjami, w końcu po to zakręcamy butelkę :bezradny:
A komuś się to nie podoba.....jego problem :p
_________________
Na końcu wszystko będzie dobrze.
Jeżeli nie jest dobrze, znaczy że to jeszcze nie koniec.
J.Lennon
 
     
milutka 
Trajkotka



Pomogła: 49 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 19 Lut 2010
Posty: 1705
Wysłany: Sob 21 Cze, 2014 14:11   

Cytat:
milutka napisał/a:
liczysz się Ty


a Tobie rozumiem to bardzo przeszkadza.........
_________________
jesli chodzi o Ciebie -nie zupełnie nie kolego ...i nie chce chyba kontynuować z Tobą tej dyskusji bo bym musiała za dużo powiedzieć a nie chce tego ...cieszę się ,że jestem sobą i dobrze mi z tym ale razi mnie w oczy takie piepszenie głupot ...a skoro idziemy tym tokiem myślenia ...to właśnie wypowiedziałam własne zdanie a co z tym zrobisz Twoja" brożka" nie moja ... a mam prawo do tego bo również liczę się tylko" Ja "... ;)

Estera napisał/a:
Milutka, w moim odczuciu zarówno zdrowienie alkoholików jak i nas - współuzależnionych powinno zaczynać się od skupienia na sobie: na swojej motywacji, swoich potrzebach, swoich uczuciach itd. Uważam, że to jest bardzo potrzebne, wręcz niezbędne do tego, żeby zdrowieć. Taki egoizm rozumiem i popieram. Wiem, że gdybym nie zaczęła być skupiona na sobie niewiele by się zmieniło w moim życiu.
Esterko ten temat już raz był gdzieś poruszony dawno temu i chyba dobrze się ta dyskusja nie skonczyła bo tak jak trzeźwiejący alkoholicy mają swoje zdanie na ten temat tak i my współuzależnione mogłybyśmy sporo na ten temat powiedzieć ...i tutaj bym się skupiła raczej na alkoholikach trzeźwiejących lub dziś nie pijących jak kto woli którzy mają klapkę na oczach i dążą do swoich celów ,swojej trzeźwości nie zwracając na uczucia innych ....zrzucają całą odpowiedzialność na własne małżonki które nie dośc ,że również są chore ,mają problemy nie raz nie dwa poważne ze zdrowiem ,nerwice ,depresje i tp ...to muszą zając się dziećmi ...My współuzależnione też musimy się leczyć ale nie możemy wszystkiego zostawić ,zostawić dzieci ...,zrezygnować z pracy by móc korzystać z terapii ,niejednokrotnie musimy wybierać wyjście gdzieś by się odstresować czy kupić dzieciom chleb ,,,w większości przypadków tacy alkoholicy trzeźwiejący mimo wszystko nie płaca alimentów i uważają ,że skoro fundusz na dzieci płaci to wystarczy ...cały czas uważam ,że całe to trzeźwienie to nie powinna być lekcja egoizmu tylko pokory ...no ale to tylko moje skromne zdanie ...i dodam ,że jest tutaj na forum kilka osób co naprawdę się miło czyta jak dbają o swoją trzeźwość nie tracąc szacunku do innych i do swoich rodzin ...ale niektórzy pozjadali już całkiem rozumy i egoizm aż razi ..i to taka zasada ...byle do trzeźwości i byle do celu,byle mi było dobrze ...a co inni myślą i czują to nie ważne ...
A teraz dam Ci jeszcze przykład taki z mojego życia rażący ...gdy mój mąż wrócił z terapii na odziele zamkniętym jakiś czas nie pił ...próbował trzeźwieć i ok ...ja stałam z boku i przyglądałam się temu ...po kilku dniach kiedy był zdany na moją pomoc finansową ,jedzenie itp...poszedł do pracy ,zaczął zarabiać ale zaczął dochody przeznaczać na długi ,zaczął kupować sobie ubrania i takie tam ...któregoś dnia nie wytrzymałam i zapytałam go czy ta jego trzźwość ma tak wyglądać ,że dba o swoje potrzeby kosztem moim ,,,bo to ja z pensji kupowałam jeśc ,gaz czy tankowanie samochodu i ogólnie opłaty ....powiedział mi ,że na terapii nauczył się dbać o swoje potrzeby ,i zawsze mi oddawał pensję :shock: a teraz będzie dbał o siebie bo ma długi i nigdy nie miał sobie za co ciucha kupić bo ja mu pieniądze zabierałam ....to ja mu powiedziałam ,że skoro tak to niech idzie na swoje bo ja go nie mam zamiaru utrzymywać ...kilka dni wytrzymał i zaczął pić oczywiście obwiniając mnie za wszystko ....Liczę się ja i moja trzeźwość -kosztem innych ale połowa tego nie dostrzega niestety ........
 
 
     
milutka 
Trajkotka



Pomogła: 49 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 19 Lut 2010
Posty: 1705
Wysłany: Sob 21 Cze, 2014 14:14   

Tajga napisał/a:

milutka napisał/a:
nadal masz rozchwiane emocje nad którymi nie panujesz.....

Nie da rady, trzeźwy panuje nad swoimi emocjami, w końcu po to zakręcamy butelkę
A komuś się to nie podoba.....jego problem
Tajgo skarbie ...ale jeśli manipulacje są widoczne gołym okiem mimo trzeźwienia mimo ,że to nie jego problem nie wolno udawać ,,że problemu nie ma ;)
 
 
     
Tajga 
(konto nieaktywne)


Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 29 Lip 2011
Posty: 1585
Wysłany: Sob 21 Cze, 2014 14:31   

Oczywiście nie uogólniamy.
:)
_________________
Na końcu wszystko będzie dobrze.
Jeżeli nie jest dobrze, znaczy że to jeszcze nie koniec.
J.Lennon
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,27 sekundy. Zapytań do SQL: 12