A ja czuję złość i żal.
Żal za niesprawiedliwe oskarżenia, za zniszczoną psychikę, za przemoc psychiczną i to wcale nie po pijaku.
Złość że to on uważa się za pokrzywdzonego.
Mam ochotę umówić się z nim i przypałowac solidnie.
Wreszcie złość na siebie że w ogóle mam jakiekolwiek obiekcje, wątpliwości.
Ostatnio zmieniony przez Marianna Czw 26 Cze, 2014 08:14, w całości zmieniany 1 raz
Nie wiem, bede biegała, waliła w poduszki...
Czasem mam ochote sie z nim spotkac i skonfrontowac z jego zarzutami
uświadomic mu ze nie ma prawa nic ode mnie oczekiwać i jeszcze miec do mnie pretensji.
pterodaktyll Moderator .....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....
Pomógł: 204 razy Dołączył: 17 Mar 2009 Posty: 15070 Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Czw 26 Cze, 2014 09:29
Cytat:
A ja czuję złość i żal.
Żal za niesprawiedliwe oskarżenia, za zniszczoną psychikę, za przemoc psychiczną i to wcale nie po pijaku.
Złość że to on uważa się za pokrzywdzonego.
Mam ochotę umówić się z nim i przypałowac solidnie.
Wreszcie złość na siebie że w ogóle mam jakiekolwiek obiekcje, wątpliwości.
Pomogła: 16 razy Dołączyła: 07 Gru 2012 Posty: 719
Wysłany: Czw 26 Cze, 2014 10:02
Marianna napisał/a:
Czasem mam ochote sie z nim spotkac i skonfrontowac z jego zarzutami
I co Ci to da? Dokąd zaprowadzi? Pomoże Ci w czymś?
_________________ Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
Złość rodzi się z poczucia niemocy...
Nie umiem sobie poradzić z emocjami ponieważ nie umiem być z nikim w stanie konfliktu.
Zawsze tak miałam, nie mam żadnych wrogów, z nikim sie nie kłócę.
Zawsze w razie potrzeby doprowadzałam do konfrontacji, wyjasnienia, nigdy nie zostawiłam nikogo z poczuciem krzywdy czy żalem.
Wiem i rozumiem już że nie jestem odpowiedzialna za życie i picie męża.
Rozumiem że jeśli ktos tu do kogoś może mieć żal to ja do niego.
Ale ciężar tej całej sytuacji nadal mnie przygniata i mimo że miesiące mijaja ja sie czuję
jak po rozstaniu, nie czuję smutku a ciężar.
Dlatego dla siebie samej postanowiłam zmienić taktykę.
Postanowiłam przestać grać twardą babę i wyjasnić z mężem sytuację.
Tak aby nikt nie miał do nikogo żalu.
Wyjaśniłam mężowi że to nie jest tak że ja go nienawidzę, że nie uważam go za złego człowieka że nie chcę zebysmy odchodzili od siebie w poczuciu żalu.
I że nie może do mnie mieć pretensji o nic.
Przynał że mam rację, że dobrze zrobilismy rozstając się, że nie chce ode mnie pomocy bo ze wszystkim poradzi sobie sam, że i tak juz bardzo mu pomogłam wiele razy.
To dobrze - tak własnie powinno być.
Tak chcę to zakończyć.
Terapia terapią, ja wiem że dźwiganie odczuć innych to część współuzależnienia
ale ja muszę być w zgodzie ze sobą, że swoim sercem.
Na pewno do niego nie wrócę. Nie widzę takiej możliwosci ani sensu. Ale chcę żebyśmy odeszli każde w swoja stronę w zgodzie i ze zrozumieniem a nie żalem i złością.
Poprzednie związki też tak zakończyłam.
Po prostu nie umiem inaczej.
Jest jeszcze coś co zauważyłam na al anon.
Kobiety tylko do pewnego stopnia wspieraja się. Widzę że na wielu al alnon tworzą
takie mini grupy, te które odeszły trzymają się razem, te które zostały tłumaczą sobie
że moga być w tym szczęśliwe mimo że nie są więc trzymają sie tych które zostały.
Ich kontrola przekirowywuje się nie na partnera, a na nie same.
Ja to odczułam jako inny wymiar współuzaleznienia i negowanie własnych potrzeb w inny sposób.
Także i partnerzy uzależnieni róznią się miedzy sobą, każda sytuacja jest inna.
Ja pod wpływem forum, al alnon i terapii podeszłam do rozstania na bojowo.
Bo tak trzeba. Twarda miłość - przestań pić albo giń.
Twoje odczucia mnie nie obchodzą.
Robiłam to za namową kobiet które odeszły od alkoholików w końcowym stadium zapicia się z którymi nie było możliwości już żadnej konstruktywnej rozmowy.
Uważam że jeśli alkoholik chce wrócić to... nie warto wracać do niego.
Nie warto. To tylko przedłużenie agonii.
Wiem że jest cienka linia pomiędzy rozstaniem w zgodzie a manipulacją.
Inicjatywa jednak wyszła ode mnie.
Chcę rozstanie w zgodzie i jasno ustalonych reguł że zrywamy kontakt w zgodzie.
Czy to ma sens, zobaczymy.
Gdyby mąż był w takim stanie jak znajomy z którym zerwałam kontakt kiedy był w momencie utraty wszystkiego i zamieszkiwał powoli ulice
- to nie zdecydowałabym się na ugodowe rozmowy.
Ale czasem warto może. Jest mi lżej że podałam sobie z mężem rekę na zgodę, ustaliłam rozwód i zakończenie kontaktów.
Tak aby nie było to na zasadzie walki. Ty dzwonisz ja nie odbieram.
Ty się miotasz w złości ja się męczę.
Tylko na zasadzie - skończylismy. ty nie dzwonisz, ja nie dzwonie.
Ostatnio zmieniony przez Marianna Nie 29 Cze, 2014 11:42, w całości zmieniany 3 razy
Ale chcę żebyśmy odeszli każde w swoja stronę w zgodzie i ze zrozumieniem a nie żalem i złością.
Poprzednie związki też tak zakończyłam.
Ja w takim stylu zakończyłam i ten związek i małżeństwo. Mimo to, granic swoich uczę się pilnować, bowiem przychodzą takie dni, kiedy druga strona zaczyna rościć pretensje. Tutaj wkracza moja asertywność, choć jeszcze kuleje czasami.
Marianna napisał/a:
Wiem że jest cienka linia pomiędzy rozstaniem w zgodzie a manipulacją.
ano jest...
ale stanowcze "nie" na nadzieję że "być może kiedyś" owocuje tym, ze nie ma oczekiwań, nie ma rozczarowań
_________________ "Alkohol może zmienić makijaż rzeczywistości, ale nie ją samą."
Czasem niektórzy nie zauważają, że określenie to zawiera jednak miłość. Kto powiedział, żeby nie rozstawać się po ludzku? Program Al-anon też nie zakłada nienawiści do chorego człowieka.
Doszłam do wniosku że jedyne wyjscie to zerwać kontakt.
Kłótnie powodują - wiadomo, fatalne samopoczucie. Nie ma snesu sie wdawać w dyskuje
z alkoholikiem.
Rozmowy pojednawcze - zacheciaja alkoholika to dalszych miłych rozmów.
Dają mu pole manewru.
Prosiłam o zerwanie kontaktu po raz 1000 a znowu ta sama reakcja - "jak się lepiej poczujesz porozmawiamy, martwie sie o ciebie"
Raz jestem zła raz dobra, zalezy jak zareaguje.
Czuje sie jak kot na smyczy.
Znowu mi ciązy to jego "porozmawiamy"
Czuję że nie mam sił na nic, nie mam cierpliwosci nawet z mamą rozmawiac o głipotach bo mysli mam spętane.
Ostatnio zmieniony przez Marianna Śro 02 Lip, 2014 11:17, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum