Wysłany: Pon 07 Mar, 2016 08:09 O tym jak Maciej chciał podjąć terapię
Hej. Ja podjąłem terapie za naciskami rodziny. Choć mówiłem, że za dwa miesiące będzie lepiej bo WŁAŚNIE PRACA... no ale nacisk był duży. Sam wiedziałem, że muszę się leczyć Tylko wiedziałem też, że jak sypnie się praca to sypnie się reszta. No ale zgodziłem się. Finał jest taki jestem na wypowiedzeniu, terapii m.in. przez to nie ukończyłem, przeżyłem załamanie nerwowe i kilka ciągów i po drodze straciłem prawo jazdy, mam dwie sprawy karne, uszczerbek na zdrowiu i od 1 lipca jestem bezrobotny i szans na pracę małe. 800zł zasiłku przez 3 miesiące 500 przez następne 3, do tego kredyt na mieszkanie i parę mniejszych na AGD. Żona już się wścieka ja sobie nie radzę, związek na włosku wisi. Nie odciągam Cię od myśli żeby nie naciskać na terapie tylko o wpasowanie jej w czas. Mówią, że zawsze jest nie w porę ale czasem może być to wóz albo przewóz.
Ostatnio zmieniony przez Klara Pon 07 Mar, 2016 17:05, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 264 razy Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 7861
Wysłany: Pon 07 Mar, 2016 08:30
macieja87 napisał/a:
Nie odciągam Cię od myśli żeby nie naciskać na terapie tylko o wpasowanie jej w czas.
Maciej, tu wcale nie chodzi o nacisk na terapię, ale o warunek - leczysz się, albo wypad.
Szkoda, że Ciebie żona jeszcze ciągle hołubi.
Z mojego bardzo złego życiowego doświadczenia wynika, że NIE WARTO
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
Ja to rozumiem ale wywnioskowałem, że chce się leczyć więc jak chce to OK, tylko nie jutro albo jeszcze dziś niektóre sprawy trzeba po prostu wyprostować. Oczywiście nie może to trwać miesiącami ale można zaplanować np. urlop nie musi to być zwolnienie żeby drażnić pracodawcę. Ja tak chciałem zrobić ale niestety już nie miałem urlopu bo był listopad. Prosiłem żeby poczekali do stycznia i od nowego roku zaczynam. I żałuję, że się dałem namówić. Teraz problemów mam więcej. No ale takie życie.
Pomogła: 264 razy Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 7861
Wysłany: Pon 07 Mar, 2016 08:52
macieja87 napisał/a:
tylko nie jutro albo jeszcze dziś niektóre sprawy trzeba po prostu wyprostować.
Wiesz, mam sporo obserwacji i nie zauważyłam, żeby CZYNNY alkoholik cokolwiek wyprostował. Raczej zamota i popsuje, bo przecież nie kontroluje swoich poczynań.
Każde odkładanie na kolejny termin jest (może podświadomą, ale jest) chęcią dalszego picia. Piszę to także dlatego, że widzę u Ciebie takie zamiary.
LICZY SIĘ TYLKO DZIAŁANIE a nie obietnice.
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
a co do żony to powiem tak jak było OK były wycieczki zagraniczne, kasa, obiady w restauracjach to było ok, a teraz jak się popsuło to Won tak????
Ja po pierwszym dłuższym trzeźwieniu chciałem odejść. Wiedziałem, że związek mi nie służy,
że mam za dużo nerwów, za dużo na głowie, że tak dłużej nie mogę. To mnie prosiła żebym nie odchodził. No i co miękkie serce to twarda d*pa powinna być. No właśnie powinna. Związek wyeksploatował mnie psychicznie i finansowo więc z racji przeszłości właśnie mogę wymagać podania ręki. Zwłaszcza, że chcę, staram się, próbuje.
u mnie zaważyło 6 tygodni i naprawdę chciałem podjąć terapię tak jak pisałem powiedziałem nawet, że mogę się zaszyć na ten czas, że jest duże ryzyko utraty pracy nawet dobrej choć ciężkiej nic nie chciałem zamiatać ani pić dalej. Nie wierzyłem co prawda w terapie do końca bo to była moja pierwsza ale wiedziałem, że sam już rady nie dam.
długo by się rozpisywać ale to co napisałem tak jest zresztą Ona się ze mną zgadza tylko, że też jest już zmęczona. Tak wcześniej też piłem ale były dłuższe okresy abstynencji, nie było ciągów, nie było konsekwencji można by rzec nie było większego problemu.
jestem ciekawy gdyby Ciebie pracodawca zwolnił przez co straciłabyś odprawę która śmiało spłaciła by większość kredytu na dom też by Ci tak łatwo przychodziło ocenianie..
wyjdę tu pewnie na szowinistę ale kobiecy mózg bez względu na to w jakim jest stadium rozwoju myśli o tym co będzie jutro.... nie pojutrze, nie za tydzień, miesiąc, rok, ważne, że jest jutro...
Pomogła: 264 razy Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 7861
Wysłany: Pon 07 Mar, 2016 09:16
macieja87 napisał/a:
kobiecy mózg bez względu na to w jakim jest stadium rozwoju myśli o tym co będzie jutro.... nie pojutrze, nie za tydzień, miesiąc, rok, ważne, że jest jutro...
Śmiech mnie ogarnął na taki tekst, ale pozostając w dobrym nastroju dam Ci do obejrzenia skecz.
Krąży tu w różnych wątkach, bo jest wart obejrzenia:
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
a potem niech wali się świat... Terapia w naszym chorym kraju i stopniu bezrobocia niesie za sobą ryzyko i warto też o tym mówić nie każdy miał taki komfort, że z domu w którym nic nie robił bo kasa była podjeżdżał sobie pod ośrodek taxi bo i takie osoby widziałem, ale widziałem też takie którzy pracę tracili albo musieli przerywać terapie bo by stracili były też tacy co ledwo po skończeniu wracali ponownie bo w domu nie było do kogo wracać. Oprócz dobrego serca trzeba jeszcze kierować się rozsądkiem.
Wiesz własnie przez ostatnie lata myślałam co będzie kiedyś. Bo trzeba powoli, małymi kroczkami, bo przyjdzie lepszy czas, bo teraz nie można i milion innych wymówek.
W takim tempie to sobie życie przy alkoholiku zmarnuje. I będę jak reszta dziewczyn co na grupę chodzi. Bez urazy dla nikogo, ale Panią po 50 co bezrobotnego męża alkoholika utrzymuje. Taka jest statystyczna uzależniona u nas. Ja jestem wyjątkiem. Na grupę 12 dziewczyn.
Mam farta bo jestem bystra.
Ostatnio zmieniony przez Mamusia Pon 07 Mar, 2016 09:24, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum