Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
A kiedy już nie pije.....
Autor Wiadomość
zuza zuza 
Małomówny
mamamiś


Wiek: 54
Dołączyła: 31 Mar 2011
Posty: 15
Skąd: Dolny Śląsk
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 10:56   A kiedy już nie pije.....

Witajcie!
Klara mnie może pamięta, ja ją pamiętam jeszcze jako Akę.Bardzo mi pomogła, mój stary nick to żulik. To tyle na wstępie.Mój mąż nie pije prawie 2 lata,wydawało mi się , że już będzie dobrze.Kilka razy był na grupie AA, nie przeszedł żadnej terapii.Pochodzi też z rodziny, gdzie ojciec poł, szwagrowie itp.,Na początku było nieźle, przestał pić bo postawiłam sprawę na ostrzu noża, długo nie chciałam żeby wrócił, nie wpuszczałam do domu, zabrałam kluczyki od samochodu bo jeździł po pijaku.Teraz mimo, że nie pije jest bardzo źle.Jest bardzo czepliwy, ma bardzo niskie poczucie własnej wartości, każdy najmniejszy żart bierze do siebi,bardzo klnie,bardzo wydziera się na dzieci.Twierdzi,że przyczyną tych zachowań jest nasza sytuacja finansowa, wytyka mi niedbalstwo, wyciąga stare sprawy-no tragedia.Wczoraj już przegiął, wyzwał w sposób wulgarny młodszą,11-letnią córkę.Mała chciała jechać do babci i kosztem szkoły zostaje tam do końca tyg.,starsza twierdzi,że powinnam ustąpić bo takie jest życie a tato bywa dobry, dba o nią , ale często płacze.Mam dość , czuje się fatalnie w stosunku do dzieci.Powinnam być zadowolona, oboje pracujemy, kokosów nie ma ale jest dobrze starcza nawet na wakacje rodzinne i kolonie dla dzieci. Mam pracę którą kocham i osiągam w niej sukcesy, bardzo lubię pracować w domu, gotuję, sprzątam,dbam o ogród i psa.Dzieci uczą się świetnie, są chętne do pomocy i kochane.O co chodzi?!!!Ja już powiedziałam, że on nie zasłużył na rodzinę,zwyczajnie jej nie szanuje.Mamy świetne, zdrowe dzieci,własny dom,pracę,czas na hobby.Teraz tylko spokojnie żyć.On szuka problemów, a jak je znajdzie to źródło ich upatruje we mnie i cząściowo dzieciach i się na nas słownie wyżywa, jest wiecznie albo zdołowany albo agresywny.Czy dać już sobie spokój?Mam 40 lat i może jeszcze znajdę spokój?
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 11:03   

zuza zuza napisał/a:
Witajcie!

...witaj Zuza Zuza - ZbOlo alkoholik...
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 12:18   

zuza zuza napisał/a:
,wydawało mi się , że już będzie dobrze

zuza zuza napisał/a:
nie przeszedł żadnej terapii.

zuza zuza napisał/a:
.On szuka problemów, a jak je znajdzie to źródło ich upatruje we mnie i cząściowo dzieciach i się na nas słownie wyżywa,

Leczenie z alkoholizmu nie polega li tylko na odstawieniu alkoholu. To jest cały proces przebudowy psychiki i to za pomocą specjalistów. Wydaje mi się, że bez takiej pomocy to nic się tu nie zmieni i będziecie miały takiego garba, tyle, że trzeźwego (a i to nie jest wcale takie pewne). Czy to jest sposób na życie?
Witaj. :)
_________________
:ptero:
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 12:39   

witaj :)
zuza zuza napisał/a:
nie przeszedł żadnej terapii.

On wie tylko tyle co na zewnątrz - odstawienie alkoholu
On nic nie wie tego co od środkowo
to co opisujesz by się z tym zgadzało
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 12:40   

Cześć Zuza Zuza? Sama abstynencja to niestety mało :( A czy coś Zuzka w tym czasie zrobiłaś dla siebie?
 
     
zuza zuza 
Małomówny
mamamiś


Wiek: 54
Dołączyła: 31 Mar 2011
Posty: 15
Skąd: Dolny Śląsk
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 13:14   

Witajcie jeszcze raz!
To,że terapia jest konieczna to ja wiem.Prawda jest taka,że przez moment chciał iść na tarapię ale nie było miejsc, a potem sprawa umarła.Teraz twierdzi,że nie pije to terapia mu niepotrzebna. Co robię dla siebie?Pracuję,czytam,podnoszę kwalifikacje i tyle.Byłam w al-anon ale ja naprawdę mam już dość terapii,ględzenia o alkoholiźmie i takich tam.Chcę wreszcie pożyć.Mój M. powinien pewnie przejść jeszcze terapię dla DDA.Doszłam chyba do ściany i muszę podjąć radykalne kroki-tak myślę.Szkoda mi tylko wyobrażeń o rodzinie,dzieci chyba też i tej całej drogi,którą przeszłam a teraz okazuje się,że to na nic.

A jeszcze znalazłam takie coś-cytat z Kahape i Dromaxa
Jak to kiedyś do mnie napisał dromax kiedy mm poszedł na terapię i przestał pić:

cyt."Dalej to jest MULTUM do zrobienia.
Po prostu ogrom!!!
Uzdrawianie małżeństwa, rodziny.
Komunikacja małżeńska ta werbalna i ta niewerbalna.
warsztaty - dialogi małżeńskie, dialog we dwoje, warsztaty komunikacji.
Rozwój DUCHOWY obojga małżonków. :-(
To se samo ne zdiela. " k.cyt.

I wiecie co?Niedobrze mi jak pomyślę,że musiałabym tym się zająć.Przecież są do diabła normalne małżeństwa, które funkcjonują bez psychologów,terapii i warsztatów. Jak już tak się wytarepiujemy to albo człowiek umrze albo już mu się odechciewa lub nie ma czasu na życie,podróże,hobby.
Ostatnio zmieniony przez zuza zuza Czw 31 Mar, 2011 13:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 14:18   

Witaj Zuzo :)
Początkowo chciałam skłamać, że Cię oczywiście pamiętam, ale nie :nie:
U mnie grasuje taki jeden, co się Alzheimer nazywa :(
Dużo robię, żeby go zablokować, a jednak........ niemniej jednak - serdecznie witam po raz kolejny :buziak:

zuza zuza napisał/a:
Przecież są do diabła normalne małżeństwa, które funkcjonują bez psychologów,terapii i warsztatów.

No, ale Wy nie jesteście normalnym małżeństwem. Jesteście rodziną dysfunkcyjną, a Twój mąż stosuje przemoc psychiczną.
Wychowywałam się w takiej rodzinie w której nie było alkoholu, a stosunki w niej panujące przypominały to, co jest u Ciebie.
Skutek jest taki, że mam wszystkie cechy DDA i wyszłam za mąż za alkoholika. Mało tego - przeżyłam przy nim całe życie :(

Wydaje mi się, że masz dwa wyjścia:
- odejść od męża;
- na początek iść na terapię (nie on, tylko Ty!), a później zdecydujesz, co dalej robić.
Terapie, to całkiem miłe zajęcia. I dużo dają :tak:
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
KICAJKA 
Trajkotka
współuzależniona-stara al-anonka



Pomogła: 101 razy
Wiek: 64
Dołączyła: 28 Wrz 2009
Posty: 1555
Skąd: śląskie
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 14:24   

Witaj Zuzo :) Ja tylko dzieki Al_anonowi wytrzymalam pierwsze lata niepicia meza,mimo wielokrotnych terapii. :) Nauczylam sie nie reagowac i nie brac wszystko do siebie.Pierwsze lata sa zawsze trudne a zwaszcza,jesli alko jest na tzw.d*** . :)
A w normalnych malzenstwach bez problemu alko tez nie zawsze wszystko sie pieknie uklada :)
_________________
" Jestem dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,mam prawo być tutaj..."
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
zuza zuza 
Małomówny
mamamiś


Wiek: 54
Dołączyła: 31 Mar 2011
Posty: 15
Skąd: Dolny Śląsk
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 14:28   

Wiesz Klaro od 10 lat zajmuję się pośrednio lub bezpośrednio problemami mego m.Jego uzależnieniem,dołami,depresjami i mam dość.Wiem, że muszę odejść od niego, wiem,że życie to ciągłe wybory.Starsza córka jest przeciwna zmianie naszego życia,pewnie musiałabym sprzedać dom, pewnie musiałabym zmienić pracę na lepiej płatną,pewnie to zrobię.Z drugiej strony to tak trochę jak ucieczka i niedokończone sprawy.Czy jak odejdę to sprawa się rozwiąże-chyba nie.Nie mam zupełnie ochoty na terapię, al-anon i tą całą otoczkę.
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 14:28   

Gdyby nie Al-anon i terapia to bym pewnie Pietruszkowego zatłukła :lol2: :lol2: :lol2: Przynajmniej na początku, zanim się odrobinę nie naprostował.
A terapia? To fajna przygoda, taka podróż wgłąb siebie. I bardziej satysfakcjonujące życie po. Bo wie się lepiej, czego się samemu chce. Przynajmniej ja tak mam :skromny:
 
     
Żeglarz 
Gaduła



Pomógł: 31 razy
Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 991
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 14:36   

Ahoj Zuza zuza :)

Sytuacji chyba nie da się załatwić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jeżeli chcesz mieć "święty spokój" od razu to musisz odejść. Aczkolwiek to i tak nie załatwia wszystkich spraw, bo wówczas zaczną sie inne problemy.
Żeby zmiana w obecnym układzie była możliwa, to niestety chyba Dromax ma rację. Praca długa, nieprzyjemna i niedająca pewności sukcesu. Ale nadzieja jednak jest. Wszystko zależy jednak od Ciebie, czy chcesz walczyć o rodzinę w dotychczasowym kształcie, czy jednak wybierasz "święty spokój".
Niestety decyzję będziesz musiała podjąć sama.
Mogę się podzielić z Tobą swoim doświadczeniem. Stałem przed takim wyborem dokładnie rok temu. Żona przez wcześniejsze dwa lata zachowywała się lekko mówiąc okropnie (zdrada, kłamstwa, nadużywanie leków, wybuchy emocji, obwinianie, próby samobójcze). Zdecydowałem się na wyprowadzkę z córkami. Po kilku miesiącach nastąpiła poprawa naszych relacji. Co prawda, żona chodziła i cały czas chodzi na terapię. I powoli zaczyna być widać pozytywne tego efekty. Ja tak samo i jedna z córek przeszliśmy terapię. Wiedza uzyskana na terapiach (i z książek) pozwoliła na dostrzeżenie przyczyn problemow i prace nad nimi.
Teraz zaczyna być widać światełko w tunelu. Oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że sprawa zakończy się happy endem.
Myślę, że decyzja, którą podjąłem była słuszna. Wyszła na zdrowie mi, córkom i żonie. Teraz widzę szansę na dalsze życie całej rodziny. Rok temu widziałem tylko katastrofę.

Życzę Tobie mądrych decyzji. Jednak, żeby podjąć dobrą dla siebie i córek (i może również swojego męża) decyzję postaraj się dowiedzieć, czego sama chcesz, czego oczekujesz, na czym Ci najbardziej zależy, jaki jest Twój cel. Wówczas będziesz mogła opracować strategię działania.

PS. Chcę Ci polecić książkę, która bardzo mi pomogła w relacjach z ludźmi nazwijmy ich "trudnymi". W tym z moją żoną. Jej tytuł to "Emocjonalne wampiry" utorstwa Alberta Bernsteina. Trochę na jej temat znajdziesz tutaj http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3213. Można ja dostać w empiku lub przez internet.

Serdecznie Ciebie pozdrawiam :kwiatek:

Paweł
 
     
kahape 
Towarzyski
koalka



Pomogła: 10 razy
Wiek: 66
Dołączyła: 13 Lis 2009
Posty: 369
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 14:47   

zuza zuza napisał/a:
Byłam w al-anon ale ja naprawdę mam już dość terapii,ględzenia o alkoholiźmie i takich tam
on też.... był parę razy w AA ale ma dość tego ględzenia......
zuza zuza napisał/a:
Szkoda mi tylko wyobrażeń o rodzinie,dzieci chyba też i tej całej drogi,którą przeszłam a teraz okazuje się,że to na nic.
bez pracy nie ma kołaczy.
Myślisz, że wystarczy skończyć jeden rok szkolny i już ma się maturę???
Ja miałam indywidualną terapię 7m-czy. Chodziłam na grupę (z terapeutą!!!) 3 lata.
Terapia dla koalek nie polega na gadaniu o alkoholiźmie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak ciebie zmieniło al-anon? Czy umiesz być "blisko"? Czy rozumiesz na czym to polega? Taka bliskość, oddanie, zaufanie???
Zgadzam się że do tanga trzeba dwojga.
Niczym nie tłumaczy się niegrzecznego zachowania twojego męża.
Tylko.... chciałaś żeby przestał pić? To przestał. I co teraz ma! Jak wygląda jego wyobrażenie o rodzinie?
Kto teraz trzyma władzę w domu?
zuza zuza napisał/a:
Przecież są do diabła normalne małżeństwa, które funkcjonują bez psychologów,terapii i warsztatów.
w normalnych małżeństwach mąż nie ucieka, nie chowa się do flaszki. A żona nie zajmuje się problemami męża przez 10 lat tylko wieje od niego. Ratuje siebie i dzieci.
Z jakiś powodów trwałas przy nim. Coś dawał ci taki pijany facet. Co takiego????
zuza zuza napisał/a:
Jak już tak się wytarepiujemy to albo człowiek umrze albo już mu się odechciewa lub nie ma czasu na życie,podróże,hobby.
Jest szansa. My wyterpeutyzowaliśmy się i jeździmy razem(we dwoje) na wakacje, wycieczki, koncerty....
zajrzyj do mnie http://www.alkoholizm.com...d17df6b782043ad
Oczywiście malinowo nie jest. Jak w każdym małżeństwie.
Nie jesteśmy jak "dwa żółtka w jednym jajku". Zachodzimy na siebie powiedzmy na 20-25%.
Tzn. wspólnych spraw mamy 25% a własnych, osobistych 75%.
Spędzony wspólnie czas to np 2-3 godz dziennie. itd itp
To mi wystarczy całkowicie. I jemu też. Przecież kiedyś był wiecznie "nieobecny",
Klara napisał/a:
Wydaje mi się, że masz dwa wyjścia:
- odejść od męża;
- na początek iść na terapię (nie on, tylko Ty!), a później zdecydujesz, co dalej robić.
popieram. Terapia... dla Ciebie.
pozdr
_________________
"Nigdy, przenigdy, nikt i nic nie będzie dostosowywało się do Twoich oczekiwań". Ameise
Ostatnio zmieniony przez kahape Czw 31 Mar, 2011 14:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 14:47   

zuza zuza napisał/a:
Wiesz Klaro od 10 lat zajmuję się pośrednio lub bezpośrednio problemami mego m.Jego uzależnieniem,dołami,depresjami i mam dość.

No właśnie o to chodzi, ŻEBYŚ SIĘ TYM PRZESTAŁA ZAJMOWAĆ, a zajęła się SOBĄ i w nauczeniu się tego, bardzo pomocna jest właśnie terapia.

Bardzo podobne do Twoich problemy ma Edyta.
W Jej wątku, Kahape podała doskonały sposób na upierdliwego męża. Polecam:
http://www.komudzwonia.pl...er=asc&start=75
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
zuza zuza 
Małomówny
mamamiś


Wiek: 54
Dołączyła: 31 Mar 2011
Posty: 15
Skąd: Dolny Śląsk
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 14:50   

Żeglarzu a zrobiłeś to, że tak powiem w imię jedności rodziny czy kochasz swoją żonę?Ja chyba mojego m. nie kocham, do niedawna kochałam wyobrażenie o nim.Jeżeli podejmę jeszcze jakieś kroki w celu reanimacji trupa jakim jest moje małżeństwo, to tylko dla jedności rodziny i dla siebie, żeby mieć pewność, że zrobiłam wszystko co konieczne.
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Czw 31 Mar, 2011 14:54   

zuza zuza napisał/a:
.Przecież są do diabła normalne małżeństwa, które funkcjonują bez psychologów,terapii i warsztatów. Jak już tak się wytarepiujemy to albo człowiek umrze albo już mu się odechciewa lub nie ma czasu na życie,podróże,hobby.

zuza zuza napisał/a:
Nie mam zupełnie ochoty na terapię, al-anon i tą całą otoczkę.

Jeśli mogę coś doradzić to tylko to żebyś zrobiła to co według Ciebie jest najlepsze dla Ciebie a reszta ma dwa wyjścia, albo się dostosuje albo nie. To kwestia decyzji i wyborów.
_________________
:ptero:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,69 sekundy. Zapytań do SQL: 11