Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Zanik instynktu przetrwania.
Autor Wiadomość
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Wto 03 Gru, 2013 20:49   

szika napisał/a:
i tym się teraz będe zajmowała.

Dobry pomysł :tak:
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Wto 03 Gru, 2013 20:50   

Tak się wychodzi ale też są nawroty i zawroty jak to koniec dysfunkcji a jak nie koniec to tylko wierzchołek góry lodowej jeszcze dda/ ddfd do zrobienia a to długa i trudna podróż w głąb siebie.
_________________
[*] [*] [*]
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Wto 03 Gru, 2013 20:57   

jak już pisałam... mam łatwiej, mój "wyzwalacz" usunął się całkowicie z pola widzenia, ta cisza jest już na tyle długa iz pozwala mi przypuszczać, że raczej interesuje się już innym obiektem... tym bardziej, że symptomy były wczesniej, jakies niedomówienia, koleżanki, smsy... a ja po raz pierwszy nie mam panicznego lęku, że kogoś sobie znajdzie i mnie porzuci...
_________________

 
     
margo 
Trajkotka


Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 12 Sie 2013
Posty: 1881
Wysłany: Wto 03 Gru, 2013 21:18   

szika napisał/a:
mój "wyzwalacz" usunął się całkowicie z pola widzenia


a mój na wyciągnięcie ręki :roll: niestety... :bezradny: Powodzenia Szika :okok: :pocieszacz:
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Czw 05 Gru, 2013 14:42   

Kochani ja z pytaniem. Właściwie pytanie dotyczy instynktu samozachowawczego więc pozwolę sobie w tym temacie.
Jak to macie? Tradycja bozonarodzeniowa mówi posadzić do stołu zbłąkanego, niespodziewanego gościa. A co jesli instynkt samozachowawczy ostrzega, że absolutnie nie?
_________________

 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Czw 05 Gru, 2013 14:52   

Tradycja mówi , że kolędników sie wpuszcza a pewnego roku moje dziewczyny chodziły po mieście jako kolędnicy z grupa i na czatach stał dzieciak i jak oni sie zbliżali to dzieciak krzyczał; Uwaga kolędnicy :krzyk: natychmiast gasły światła w oknach. :mgreen:
_________________
[*] [*] [*]
Ostatnio zmieniony przez Maciejka Czw 05 Gru, 2013 14:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Czw 05 Gru, 2013 15:14   

szika napisał/a:
A co jesli instynkt samozachowawczy ostrzega, że absolutnie nie?

Ja kiedyś mojej rodzinie głośno zadaję to pytanie, bo sama zastanawiałam się jaka byłaby moja reakcja, gdyby za drzwiami stał brudny, śmierdzący...KTOŚ :(
Od jakiegoś czasu stawiając pusty talerz zadaję to pytanie i dotąd nie uzyskałam odpowiedzi :bezradny:
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Czw 05 Gru, 2013 18:21   

szika napisał/a:
Tradycja bozonarodzeniowa mówi posadzić do stołu zbłąkanego, niespodziewanego gościa. A co jesli instynkt samozachowawczy ostrzega, że absolutnie nie?

Tradycja nic nie mówi, że to musi być ten sam stół ;) A poza tym.... hmmm.... myślę, ze czynny alkoholik raczej nie zapuka do bezalkoholowego domu.
_________________

 
     
Maciejka 
Uzależniony od netu
dawniej perełka



Pomogła: 67 razy
Wiek: 55
Dołączyła: 28 Sty 2013
Posty: 3866
Wysłany: Czw 05 Gru, 2013 18:23   

Oj do mnie jeden przyczepił się i nijak go ani kijem ani słowem . :bezradny:
_________________
[*] [*] [*]
 
     
szika 
Trajkotka
Uzależniona i DDA



Pomogła: 39 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 30 Sie 2013
Posty: 1649
Wysłany: Pią 06 Gru, 2013 10:00   

pietruszka napisał/a:
Tradycja nic nie mówi, że to musi być ten sam stół A poza tym.... hmmm.... myślę, ze czynny alkoholik raczej nie zapuka do bezalkoholowego domu.


:buziak:
_________________

 
     
OSSA 
Upierdliwiec


Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2011
Posty: 2272
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Pią 20 Cze, 2014 12:19   Re: Zanik instynktu przetrwania.

pterodaktyll napisał/a:
Niestety, Ty i OSSA to dwie najbardziej niereformowalne współ. na forum.......... :bezradny:


Niestety muszę się zgodzić z autorem i wcale nie chodzi o mojego uzależnionego partnera, bo z nim póki co wszystko jest OK. Natomiast zauważyłam, że zupełnie nie potrzebnie angażuje się w życie innych, chodzi o "przyjaciółkę" podobnie jak ja postanowiła żyć z uzależnionym mężem, mimo jego ciągłych ciągów. Właściwie facet w ogóle nie trzeźwieje, nie licząc dni w których już jest tak zmęczony, że nie jest w stanie wyjść z mieszkania po kolejną porcję %.

Ale nie o tym, nie potrzebnie wkręcam się w ich życie, słucham opowieści o jego pijackich wybrykach. Szukam pomysłu i sposobu by jej pomóc wyzwolić się z tej sytuacji i dzwonię dziś .... ona mówi jakby jakiś książę zaprosił ja na uroczyste przyjęcie do królowej angielskiej.......... jesteśmy z...... postawił mi herbatę. :szok:

Ku....wa jeszcze wczoraj wyzywała go.... :beczy: a dziś pojechała z nim za miasto samochodem i mówiła to z taką dumą. Normalnie mam wrażenie , że wszystko mi się śni.

Przecież przez ostatnio o niczym innym nie mówiła jak o rozwodzie, prosiłam syna by jej pomógł pisać pozew, po cholerę dałam się wciągnąć w tą grę ????

Co ze mną jest nie tak, że staram się pomagać i wkręcam w jakieś toksyczne relacje (zresztą nie pierwszy raz, daje się jej wykorzystać) ???
Ostatnio zmieniony przez OSSA Pią 20 Cze, 2014 12:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
milutka 
Trajkotka



Pomogła: 49 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 19 Lut 2010
Posty: 1705
Wysłany: Pią 20 Cze, 2014 16:34   

OSSA napisał/a:
Co ze mną jest nie tak, że staram się pomagać i wkręcam w jakieś toksyczne relacje (zresztą nie pierwszy raz, daje się jej wykorzystać) ???
:pocieszacz: myślę ,że to będzie takim dla Ciebie przykładem i lekcją na przyszłość ...i wydaje mi się ,że tutaj troszkę musisz nad asertywnością popracować :pocieszacz:
Przypomniała mi się sytuacja jaką ja miałam miesiąc temu ...kuzynki jakaś tam kuzynka ma podobny problem ,dwójka dzieci ,mąż wszystko przepija ,wykrada z lodówki dzieciom jak coś kupi ,musi chować coby kolegom nie wyniósł ostatka chleba ...wiedząc ,że ja już jestem w separacji i mam zasądzone alimenty poprosiła tamtą by mnie poprosiła bym jej napisała pozew o separację i alimenty :shock: powiedziałam ,że mogę jej pomóc ale nie napisać ...trzeba konkretne dane tam wpisać i przede wszystkim zmotywować na jakiej podstawie składa się ten pozew a ona na to bym coś wymyśliła i ,że tak jak u mnie było napisała :shock: ...nadal pozostałam przy swoim ,że mogę jedynie pomóc nic więcej a napisać musi sama i zawieść do sądu ...okazało się ,że sobie nieźle poradziła,mąż alkoholik wyjechał za granicę a ona nie wraca do domu na noc bo szuka pocieszenia w ramionach innego czynnego alkoholika :szok:
Kochana każda kobieta-żona czynnego alkoholika musi upaść również na to dno by sobie samej próbować pomóc a wtedy znajdzie rozwiązanie ...jeśli będzie chciała ..ja takich koleżanek mam naprawdę dużo ,tylko nie nakręcam się już tymi opowieściami jaki to mąż nie jest be ,,,a za kilka dni widzę je z... nimi pod rękę zadowolone ...wtedy cieszę się ,że ja mam już to myślenie za sobą ...nie wkręcam się w takie pomaganie bo wiem ,że ja dopiero wtedy ruszyłam tyłek z miejsca jak zostałam sama ze swoimi problemami ...odsunęli się wszyscy ,siostara ,bracia ...ojciec do dziś wychodzi na mój widok ...ale dziś jestem im wdzięczna za to bo cosik tam ruszyłam do przodu a jak by mi pomagali pewnie byłabym nadal w tym samym miejscu i piła teraz z mężem podpitym kawę ;) nie załamuj rąk tylko odbierz to jak lekcję pokory dla samej siebie :buzki: :pocieszacz:
 
 
     
OSSA 
Upierdliwiec


Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2011
Posty: 2272
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Pią 20 Cze, 2014 17:13   

milutka napisał/a:
tylko nie nakręcam się już tymi opowieściami jaki to mąż nie jest be ,,,a za kilka dni widzę je z... nimi pod rękę zadowolone ...wtedy cieszę się ,że ja mam już to myślenie za sobą


No właśnie w tym rzecz by nie dać się wciągnąć i nakręcać problemami innych...... dużo nawet na tym forum jest rad idź na al-anon, idź na terapię.... oczywiście jestem za tylko w pewnym etapie życia ja już miałam dość. Wracałam z grupy i jakbym niosła nie tylko swój krzyż, ale iluś tam czynnych alkoholików i problemy kilku rodzin.

Nie mogłabym nigdy być lekarzem, psychologiem, czy pracownikiem socjalnym za bardzo daję się wkręcić, nie umiem oddzielić cudzych problemów od własnych.
Tak naprawdę moja wspołuzależniona koleżanka wcale nie chce pomocy, chce się wygadać, wyrzucić z siebie niczym wulkan złą energię i dalej żyć po swojemu.
Ostatnio zmieniony przez OSSA Pią 20 Cze, 2014 17:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Pią 20 Cze, 2014 17:32   

A ja właśnie chyba na mitingach Al-anon nauczyłam się oddzielać swoje samopoczucie od innych. Kiedyś czułam jakąś dziką powinność współodczuwania, powinność tak daleko posuniętej empatii, że pomimo, że u mnie było nawet całkiem znośnie, to jak ktoś opowiadał o jakichś swoich dołach czułam, że muszę uczestniczyć w takim grobowym nastroju.
Na mitingach jednak prawie równocześnie jedni opowiadali o radościach, inni o głębokich smutkach, a jednocześnie też byłam coraz bardziej świadoma samej siebie, własnych uczuć i coraz bardziej szanowałam "to, co u mnie". Już nie czułam takiej DDD-owskiej potrzeby akceptacji poprzez tak daleko posunięte współodczuwanie... że zatracałam w tym wszystkim samą siebie. Już nie czuję w obowiązku popadać w skrajną rozpacz, gdy bliska osoba jest w rozpaczy. To nie jest wyznacznik bliskości - tak skrajna empatia, przynajmniej dziś już tak mam.
Druga kwestia - podatność na emocjonalne manipulacje ze strony osób niestabilnych emocjonalnie. Tu mam jeszcze nieco do zrobienia. Chociaż jak pilnie słucham siebie, własnych emocji to dość szybko wyłapuję sygnały, że coś się dzieje niepokojącego dla mnie. Zwykle silnym sygnałem jest poczucie winy, że coś w stosunku do drugiej osoby "powinnam", "muszę". Gdy upewnię się, że to poczucie winy nie wynika z wyznawanych przeze mnie wartości, które częściej określam poprzez "wybieram, chcę tak postępować", to najczęściej ktoś mną manipuluje.

A i jeszcze jest złość, która pojawia się, gdy ktoś przekracza moje granice, to też ważny sygnał.
Ostatnio zmieniony przez pietruszka Pią 20 Cze, 2014 17:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
OSSA 
Upierdliwiec


Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2011
Posty: 2272
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Pią 20 Cze, 2014 17:52   

pietruszka napisał/a:
podatność na emocjonalne manipulacje ze strony osób niestabilnych emocjonalnie.


Właśnie z tym mam problem, z jednej strony całkiem dobrze sobie radzę w życiu, ale czasem ulegam manipulacją innych. Właściwie od pewnego czasu wiodę dość spokojne życie i sama szukam kontaktu z osobami toksycznymi, jakby mi brakowało dawnej adrenaliny :glupek: Pewnie gdybym się rozstała z menem od razu poszukałabym sobie innego poprańca, którym mogłabym się zaopiekować.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 14